X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 44353
Przesłano:
Dział: Artykuły

Oto są moje Himalaje...

MOJE HIMALAJE...

„Oto są moje Himalaje, pustynie i Arktyki lód
to mój zwinięty w jeden żagiel ludzkiej godności wieczny trud...”
Z. Kubiak
Historia samotnego żeglowania rozpoczyna się od XVIII wieku. Pierwszym, który w 1876 r. przeżeglował Atlantyk z Ameryki do Europy był rybak Alfred Johnson. Od tego czasu ludzie przepłynęli Atlantyk prawie na wszystkim co tylko pływa. Tacy już jesteśmy: coraz większe wymagania, coraz wyższe poprzeczki. Opowieść o wyczynie żeglarza Peta Gossa sławiąca męską przyjaźń i poświęcenie kontynuująca naszą rubrykę nietuzinkowych postaci sportu dotyczy regat samotników. Są one w żeglarstwie tym czym zdobywanie najwyższych szczytów w himalaiźmie.
Miłośnicy żeglarstwa, żeglarze śródlądowi dla których rejs morski pozostaje wciąż marzeniem być może wezmą pod rozwagę poniższy tekst i spojrzą na sztukę żeglarstwa również poprzez pryzmat ryzyka i trudnych wyborów jakie niesie ze sobą.
Tragedia ta rozegrała się w czasie transatlantyckich regat samotników Vande Globe, straszliwie wyczerpującego wyścigu okołoziemskiego, trwającego non stop, bez zawijania do portów. W 1997 roku wystartowało 15 żeglarzy. Wspomniany wyżej Pete Goss, były komandos Brytyjskiej Marynarki królewskiej musiał oszczędzać przez wiele lat by wystartować w wymarzonych regatach. Pozostali zawodnicy, znacznie bogatsi, nie rzadko milionerzy nie bardzo pasowali do tego chłopaka . W czasie walki na morzu
Pete Goss zaprzyjaźnił się przez krótkofalówkę z Raphanelem Dinellim. Okazało się iż łączy ich bardzo wiele. Obaj niezamożni, żeglujący od wczesnego dzieciństwa, sportowcy wielkiego kalibru i cichej sławy dla której nie było miejsca na pierwszych stronach gazet. Goss szykował się do udziału w wyścigu życia ponad 10 lat zbierając każdy grosz na jacht w rodzinnym miasteczku Plymouth, Dinelli otrzymał od organizatorów dziką kartę i płynął na najsłabszym jachcie. Przyjaźń dwóch młodzieńców została wystawiona na decydującą próbę któregoś wieczora gdy Goss otrzymał wiadomość, że Dinelli miał wywrotkę, a jego jacht jest uszkodzony. Znajdując się około 2000 km od wybrzeży Australii, w panującym sztormie Goss będący na czołowej pozycji wyścigu zdecydował się popłynąć na ratunek koledze. Po dobie żeglugi graniczącej cały czas ze śmiertelnym ryzykiem i świadomością małej szansy na dopłynięcie do feralnego jachtu, z dręczącym lękiem o własne życie i losy żony, dziecka czekających na ojca ratujący żeglarz zdołał dopłynąć do przyjaciela. Oczywiście cała akcja ratunkowa w której uczestniczyły również Australijskie Powietrzne Siły Królewskie była znacznie bardziej skomplikowana. Nie zmieni to faktu iż głównym bohaterem tego przedsięwzięcia pozostanie skromny, młody człowiek przyjmujący jakby z zażenowaniem późniejszą sławę, wyrażający się powściągliwie o swoim wyczynie, człowiek małomówny pozostawiający dla siebie nieujawniony margines własnych przeżyć. Za swój bohaterski czyn Pete Goss otrzymał najwyższe odznaczenie od prezydenta Francji Chiraca-Legię Honorową.
Cóż nam zwykłym ludziom po tego rodzaju opowieści...Pomijając wszelkie wyszukane aspekty reakcji na przeczytane słowo życzmy sobie nawzajem więcej serca, wrażliwości i poświęcenia dla innych. A żeglarstwo niech stanie się kolejną propozycją na spędzenie czasu wolnego...

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.