Codziennie sie martwia, co dzień w oknie siedza
i nad zmartwieniami codziennie sie biedza.
Z rana robia mu sznitki, tomaty mu spakuja,
a zawsze jak kajś tąpnie to od razu panikuja.
Tyla sie o wypadkach na grubach kożdo z nos nasłucho,
że czasem prosza Pon Bócka, żebych była trocha gucho.
Ale dzisioj jest Barbórka, dzisioj do roboty nie idziesz.
Od dzisioj, mom nadzieja, na żodnyj grubie wypadku nie bydzie.
Tego Ci życza c cołkiego serca mój kochany,
a jutro zaś dom Ci kusiola z rana i odprowadza pod same gruby bramy.