kiedy ponad uniosę powiekę
i w pośpiechu pobiegnę donikąd
przedtem chwilą się jeszcze nacieszę
co mi czas podarował na dzisiaj
świat pod stopy rzuca obficie
tanie wizje z pierwszego tłoczenia
mami lukrem myśli ostygłe
bez pardonu wciskając schemat
często rządzą umysły przewrotne
jakieś marne światowe idee
i tak dziko bez końca się mnożą
w człeczej głowie w duszy i w ciele
sprytne sztuczki wabików codziennych
autostradę tworzą do piekła
wtedy liczy się pierwsza sekunda
za impulsem wszystko wymięka
jednak w sercu wyryte są słowa
co tęsknotą o duszę się biją
oczy skruchą się w żalu zasmucą
nim się rzucisz w ramiona po miłość