X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 43096
Przesłano:

Rozprawa sądowa - scenariusz przedstawienia na Walentynki, Dzień Teatru lub inna uroczystość

Scenariusz oparty na baśni H. Ch. Andersena „Calineczka”

Osoby: Narrator
Królowa
Król
Wróżka
Ropucha
Ropuch
Rybka I
Rybka II
Motylek
Chrząszcz
Kuzyn
Mysz
Kret
Jaskółka
Król kwiatów

Narrator: Dawno, dawno temu żyła sobie pewna kobieta, która nie miała dzieci. Marzyła o córce, ale czas mijał, a marzenie się nie spełniało.

Królowa: Mężu mój ukochany, tak bardzo chciałabym mieć córeczkę. Już tyle lat jesteśmy po ślubie, a ciągle nie mamy dzieci.

Król: Wiem moja ukochana, ja także chciałbym mieć potomstwo. Cóż myślę, że już najwyższy czas, abyś udała się do wróżki, ona na pewno nam pomoże.

Królowa: Myślę, mój drogi, że masz rację. Nie ma na co czekać, jutro z samego rana idę do wróżki.

Król: A zatem postanowione, jutro skoro świt udasz się do wróżki. Poprosiłbym, żeby to ona przybyła na zamek, ale to nie wypada.

Królowa: O tak najdroższy, jeszcze by się obraziła i nie spełniła naszej prośby.

Narrator: I tak król i królowa udali się na spoczynek, a tymczasem ... dobra wróżka tańczyła sobie.

(Na scenę wchodzi tanecznym krokiem wróżka.)

Wróżka: Mam przeczucie, że dzisiaj odwiedzi mnie królowa. Już tak długo czeka na potomstwo, że czas jej pomóc. O, a oto i ona.

Królowa: Witaj piękna wróżko i przyjmij ode mnie pokłony.

Wróżka: Witaj moja królowo! A cóż cię do mnie sprowadza?

Królowa: Jak zapewne wiesz, już tyle lat czekam na potomstwo i nie mogę się doczekać. Jak ty mi nie pomożesz, to już nie ma żadnej nadziei.

Wróżka: Pomogę ci z chęcią. Jesteś taką dobrą królową. Masz tu ziarno. Wracaj do domu i zasiej je w doniczce, a zobaczysz co się stanie.

Kobieta: Bardzo Ci dziękuję. Zrobię tak jak mówisz. Żegnaj.

(Wróżka robi magiczny ruch różdżką i zbiega ze sceny.)

Narrator: Królowa zrobiła dokładnie to, co kazała jej wróżka Zaraz posadziła ziarenko w doniczce i już następnego dnia z ziarenka wyrósł prześliczny, kwiat podobny do tulipana. Kobieta delikatnie ucałowała stulone płatki. Kwiat rozwinął się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W środku siedziała maleńka dziewczynka, nie większa niż mały palec. Królowa była zachwycona. Zawołała króla i wspólnie cieszyli się córeczką.

(Wbiegają radośnie na scenę.)

Królowa: Moja kochana córeczko! Jesteś taka maleńka! Nazwę Cię ... Calineczka. Spać będziesz w wygodnym łóżeczku z łupiny orzecha, na miękkim puchu, a płatek róży służyć Ci będzie za kołderkę.

Król: Na pewno będziesz najpiękniejszą księżniczką na świecie. Dopilnuję, aby niczego ci nie brakło.

Calineczka: Nie mogłam marzyć o lepszych rodzicach.

(Calineczka śpiewa piosenkę „Calineczka”. Rodzice patrzą na nią zachwyceni. Potem Calineczka kładzie się na kwiatku i usypia, rodzice na paluszkach wychodzą.)

Narrator: W ciągu dnia Calineczka pływała sobie na płatku tulipana w talerzu napełnionym wodą, wiosłując dwoma końskimi włosami, ... ale pewnej nocy, gdy Calineczka leżała uśpiona w swej łupinie, przez zbite okno wskoczyła wielka żaba.

Ropucha: - Hm, hm! Bardzo ładna żona dla mojego syna. Zawołam go, a potem zabierzemy ją do przytulnego błotka. Cóż za dobrana para! Na pewno mu się bardzo spodoba.
Ropuszku-synuszku, chodź do mamusi, mam dla ciebie niespodziankę.

Ropuch: Kum, kum, wołałaś mnie mamusiu, a więc jestem!

Ropucha: Cicho! Obudzisz ją i może nam uciec. Zobacz jaką piękną żonkę znalazłam dla ciebie!

Ropuch: Przepiękna, nigdy nie widziałem śliczniejszej!

Ropucha: A widzisz synku, na mamusię można zawsze liczyć.

Ropuch: Kochana mamusia!

(Calineczka budzi się, przeciąga i mówi.)

Calineczka: Ach! Jaki straszny miałam sen. Gdzie ja jestem?! Co to za wstrętne stworzenia!

Ropucha: Oto mój syn, mościa panno. Zamierza ożenić się z Tobą i właśnie urządzamy wam wspaniałe mieszkanie w głębi błota.

Ropuch: Właśnie kochanie!

Calineczka: Ale ja nie chcę być twoją żoną!

Ropucha: Nie masz nic do gadania, my pójdziemy po duży liść łopianu, aby cię przewieźć, a ty przygotuj się do drogi!

Ropuch: Żegnaj kochanie, zaraz wracam!

Calineczka: O ja biedna, nieszczęśliwa, co ja teraz pocznę. Tak bym chciała być z mamusią i tatusiem.

(Na scenę wchodzą rybki.)

Pierwsza rybka: Nie bój się, Odrobinko! Nie oddamy cię na pastwę tego ropucha.

Druga rybka: Zabierzemy cię z nami.

Calineczka: Kim jesteście?

Rybki razem: Jesteśmy rybkami!

Rybka pierwsza: Zaraz zawołamy naszego przyjaciela motylka i on cię stąd wywiezie.

Rybka druga: Motylku, motylku, przybywaj, potrzebna pomoc!

(Na scenę wlatuje motylek.)

Motylek: Jestem na wasze wołanie, co się stało moje drogie przyjaciółki?

Rybka pierwsza: Zabierz szybko stąd Calineczkę, bo Ropuch zaraz przyjdzie i poślubi ją.

Rybka druga: A szkoda takiej ślicznej dziewczynki dla Ropucha.

Motylek: No pewnie, że jej pomogę złap się moich skrzydeł i odfruniemy. Ale dokąd chciałabyś odfrunąć!

Calineczka: Najbardziej chciałabym wrócić do domu, ale nie znam drogi!

Motylek: Coś zaradzimy, pożegnaj się z rybkami.

Calineczka: Dziękuję wam, rybki! Uratowałyście mi życie! Nigdy o was nie zapomnę!

Rybki razem: Żegnaj, kochana Calineczko! Bądź szczęśliwa!

Narrator: Calineczce udało się uciec przed ropuchem. Niestety, inne niebezpieczeństwa czyhały na dziewczynkę. W pewnej chwili ze skrzydeł motyla porwał ją wielki chrząszcz i zaniósł do swojego domu na wierzchołku liściastego drzewa.

(Na scenę wchodzi chrząszcz i ciągnie ją za sobą.)

Chrząszcz: Bzz, bzz. Może jesteś za szczupła w pasie, ale jeśli umiesz gotować, wezmę Cię za żonę i zostaniesz panią chrząszczową.

Calineczka: Puść mnie! Ani trochę nie umiem gotować.

Chrząszcz: To się nauczysz. Bzz, bzz, bzz.

Calineczka: Proszę cię, puść mnie, wcale nie nadaję się na żonę.

Chrząszcz: Nie tobie to oceniać, zaraz przyjdzie mój kuzyn i cię oceni.

(Wchodzi kuzyn chrząszcza.)

Kuzyn: Witaj bracie.

Chrzaszcz: Witaj i co o niej sądzisz?

Kuzyn: Jest za chuda. Ma za mało nóg. I brak jej skrzydeł. Pewnie nie potrafi latać.

Chrząszcz: Potrafisz latać?

Calineczka: Nie potrafię!

Kuzyn: A widzisz, nie mówiłem, nie potafi. Niech sobie idzie, dokąd chce! Nie jest przecież chrząszczem.

Chrząszcz: Nie przeszłaś próby, nie będziesz moją żoną.

Kuzyn: Chodź na łowy, a ona niech sobie radzi sama.

Chrząszcz: Radź sobie sama, a my idziemy na łowy.

(Wychodzą.)

Calineczka: Bardzo się cieszę, że nie zostałam jego żoną, ale przyjdzie mi umrzeć. Co ja biedna zrobię, kto się mną zaopiekuje.

(Zaczyna pochlipywać, siada na listku i zasłania dłonią twarz. Na scenę wchodzi mysz.)

Mysz: A co ty tu robisz sama na dworze w taką straszną pogodę?

Calineczka: Zgubiłam rodziców, a potem ciągle ktoś mnie porywał i już sama nie wiem co ja teraz zrobię, wkrótce zacznie się zima i chyba zamarznę, bo nie mam gdzie zamieszkać!

Mysz: Możesz zamieszkać ze mną. Mam malutki i bardzo skromny domek, ale pomieścimy się razem.

Calineczka: To cudownie.

Mysz: Więc chodźmy.

(Wychodzą.)

Narrator: I tak mieszkały ze sobą przez całą zimę. A od czasu do czasu odwiedzał je kret. Pewnego razu...

(Wchodzą mysz i Calineczka.)

Mysz: Calineczko, czy wszystko już przygotowałaś, zaraz przyjdzie nasz sąsiad kret.

Calineczka: Tak, wszystko jest gotowe.

(Wchodzi kret, z nim ranna jaskółka.)

Kret: Witajcie drogie sąsiadki, zobaczcie, kogo znalazłem.

Calineczka: Toż to ranna jaskółka.

Mysz: Co my z nią zrobimy?

Kret: Miałem nadzieję, że ją wyleczycie.

Calineczka: Połóż ją tutaj, zaraz ją okryję.

Mysz: Będziemy ją karmić, pielęgnować, może ją uratujemy.

Kret: Zobacz myszko, Calineczka już się nią zajęła, chyba jaskółka wyzdrowieje.

Mysz: Tak, to dobre dziecko, na pewno jej pomoże.

Kret: Pójdę już, bo bardzo mnie zmęczyła droga do was, a już nie jestem taki młody.

Mysz: Żegnaj sąsiedzie.

Narrator: I poszedł, a myszka i Calineczka na zmianę opiekowały się jaskółką. Karmiły ją, masowały skrzydełka, lecz jaskółka ciągle była chora. Nie wstawała ze swojego posłania, minęła długa zima, rozpoczynała się wiosna. Aż pewnego dnia ...

(Jaskółka powolutku wstaje z posłania i przeciąga się.)

Jaskółka: Gdzie ja jestem, co to za istotki śpią koło mnie?

Calineczka: W końcu, ożyłaś!

Mysz: Co ci się stało?

Jaskółka:Skaleczyłam się i nie byłam w stanie lecieć z innymi ptakami do ciepłych krajów. Zostałam więc na zimę i omal nie zginęłam. Myślę, że to tylko dzięki wam przeżyłam.

Mysz: To Calineczka się tobą opiekowała.

Calineczka: Nieprawda, robiłyśmy to razem!

Jaskółka: Jakie wy jesteście dla mnie dobre, czym ja się wam odwdzięczę...

Mysz: A może wiesz, gdzie mieszkają rodzice Calineczki?

Jaskółka: Niestety nie wiem, ale wiem, gdzie mieszka taki duszek, który jak ty powstał z kwiatka, a on wie wszystko, gdyż czyta wiele książek. Jak chcesz to poleć ze mną.

Calineczka: Nie mogę. Polna mysz była dla mnie taka dobra. Nie mogę zostawić jej samej. Zbyt lubi moje baśnie.

Mysz: Naturalnie, że lubię, ale i tak wkrótce byś mnie opuściła, bo nasz sąsiad kret chce się z tobą ożenić i jutro ma zamiar cię poprosić o rękę.

Calineczka: Ale ja nie chcę zostać żoną kreta!

Jaskółka: To leć ze mną!

Mysz: Lećcie, jakoś to wytłumaczę kretowi.

Calineczka: Żegnaj kochana myszko, byłaś moją najlepszą przyjaciółką, uratowałaś mi życie! Dziękuję ci za wszystko!

Jaskółka: I ja ci dziękuję. Do widzenia.

(Przytulają się i schodzą ze sceny.)

Narrator: Calineczka szybko wdrapała się na grzbiet jaskółki i już po chwili były wysoko w powietrzu. Leciały nad górami i dolinami, aż dotarły do Krainy Kwiatów. A tymczasem król kwiatów z niepokojem rozglądał się wokół.

(Na scenę wchodzi Król kwiatów.)

Król kwiatów: Już tak długo nie przylatuje moja przyjaciółka Jaskółka. Połowa wiosny minęła, boję się, że przytrafiło się jej coś złego.

(Na scenę wchodzi Jaskółka i Calineczka.)

Jaskółka: Witaj kochany królu!

Król Kwiatów: Witaj moja przyjaciółko! Gdzie byłaś tak długo? Martwiłem się o ciebie bardzo! Już myślałem, że coś ci się stało!

Jaskółka: Byłam ranna i ta oto dziewczynka uratowała mi życie!

Król kwiatów: Jaka ty jesteś piękna, wczoraj miałem sen i ty byłaś w nim, od razu się w tobie zakochałem, jesteś najpiękniejszą kobietą jaką spotkałem w życiu!

Jaskółka: I ma takie dobre serduszko, tylko dzięki niej żyję!

Calineczka: I dzięki myszce.

Król kwiatów: A jaka jesteś skromna. Chyba się w tobie zakochałem także na jawie.

Calineczka: Och, królu, przecież mnie nie znasz?

Król kwiatów: A czy słyszałaś o miłości od pierwszego wejrzenia?

Calineczka: Nie tylko słyszałam, ale ją spotkałam!

Król kwiatów: A więc już kogoś kochasz?

Calineczka: Tak ciebie!

Król kwiatów: To cudownie!

Jaskółka: Wszystko w życiu ma sens. Byłam ranna i mogłam stracić życie, ale poznałam Calineczkę, a dzięki temu przleciała ona ze mną i poznała króla.

Calineczka: Ale do pełni szczęścia brakuje mi moich rodziców, musimy ich odnaleźć.

Król Kwiatów: Ja ich znam, to moi sąsiedzi, opowiadali mi o zaginionej córce Calineczce. To ty nią jesteś?!

Calineczka: Tak ja, tak się cieszę, że wkrótce ich zobaczę.

Król kwiatów: Nawet nie wiesz ich, że ujrzysz ich za chwilę, bo są do mnie zaproszeni na obiad!

Calineczka: To cudownie! Już się nie mogę doczekać!

(Wchodzi król i królowa.)

Król: Zobacz moja kochana, toż to nasza córka – Calineczka!

Królowa: Rzeczywiście, moja ukochana córeczka!

Calineczka: Mamusiu, tatusiu!

(Przytulają się.)

Królowa: Musisz nam o wszystkim opowiedzieć, tak się o ciebie martwiliśmy.

Król: Daj jej chwilę odpocząć, na pewno opowie nam o wszystkim.

Calineczka: Oczywiście, a teraz cieszmy się tą piękną chwilą. Nie pamiętam kiedy byłam taka szczęśliwa!

Narrator: A potem Król kwiatów poprosił rodziców Calineczki o jej rękę, i zaczęły się przygotowania do ślubu. Ślub był przepiękny, trwał siedem dni i siedem nocy i ja tam byłem miód i wino piłem i wszystkiego pilnie słuchałem i wam o tym teraz opowiedziałem.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.