Scenariusz przedstawienia w oparciu o treść anegdoty dotyczącej spotkania filozofa- Diogenesa- Psa z królem Macedonii- Aleksandrem Wielkim
Autorzy: Jan Anyszewski, kl. VIII c, SP 1 Łowicz
Maksymilian Lewandowski, kl. VIII c, SP 1 Łowicz
Diogenes żył w latach: 412- 323 p.n.e. Był to grecki filozof głoszący, że człowiekowi do szczęścia wystarczy możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Sam mieszkał w beczce, odrzucając wszelkie normy i wartości.
SCENA 1
Karczma, w tle słychać gwar i ucztujących ludzi. Nagle pojawia się Aleksander Macedoński wraz ze swoją gwardią. Po chwili podchodzi do stołu, oberżysta w tym czasie odwrócony plecami poleruje kieliszki po tanim winie. Aleksander uderza w stół ,starając się przykuć uwagę karczmarza. Ten się odwraca i zaczyna rozmowę z królem.
Oberżysta: Co taka zacna persona robi w mojej skromnej tawernie? Bardziej przyzwyczaiłem się do towarzystwa pijaków czy innych niedołężników... Co mogę zaproponować? Gdzieś w piwnicy kurzy się jeszcze spartańska woda ognista.
Aleksander: Nie przybyłem tutaj pić, jeśli naszłaby mnie na to ochota, posłałbym po to sługę. Szukam pewnej osobistości.
Oberżysta: Nie kręci się tu za dużo artystów czy innych, ale....(Aleksander przerywa mu)
Aleksander: Diogenes. Wiesz gdzie go znajdę?
Oberżysta: Diogenes... Diogenes... Diogenes...A! To ten szewc, co krzywe buty robi?
Aleksander: Ehhh.... (wyjmuje sakiewkę i zaczyna nią podrzucać)
Oberżysta: N A D A L nic mi to nie mówi (puszcza oko w stronę Aleksandra i uśmiecha się, w perfidny sposób zdradzając, co ma na myśli)
Aleksander daje sygnał ręką w kierunku gwardii, w odpowiedzi na sygnał żołnierze zaczynają przeganiać ludzi z karczmy oraz wywracają stoły.
Oberżysta: Stop! Stop! Leży sto stóp stąd na polu należącym do Arcyhipokrytesa. Dajcie mi już spokój!
Gwardzista: Negocjacje jak zawsze świetne!
Aleksander: Negocjacje nigdy się nie odbyły (puszcza oko)
Drugi Gwardzista: Niech żyje Aleksander!
Aleksander wychodzi pierwszy, straże zaraz za nim . Słychać płacz oberżysty, który zmarnował okazję życia.
Scena 2
Pole, w stogu siana leży stary mężczyzna w poszarpanym stroju- Diogenes.
Aleksander:(do straży) Sam z nim pogadam, zaczekajcie tu, w razie nieprzyjemności wiecie, co robić.
Podchodzi do Diogenesa. Widzi starca z zamkniętymi oczyma.
Aleksander: Witaj! Jam jest Aleksander, wielki król Macedonii i Grecji.
Diogenes: No witam! (podaje mu rękę) A ja jestem Diogenes- Pies.
Aleksander: No witam...(zaskoczony Aleksander podaje mu rękę, nie rozumiejąc jego nietaktowności)
Aleksander: Nie boisz się mnie, waść? (podnosi lewą brew) Wszak to ja pokonałem armię Sparty i Aten, a tuzin moich ludzi czeka w zagajniku, by w razie niebezpieczeństwa roznieść na widłach każdego agresora.
Diogenes: Wiem, kim jesteś. Ale mam do ciebie pytanie. Dobryś jest, czy zły?
Aleksander:(zaskoczony) Słucham? To oczywiste, że dobry. Jam wszak wami władam.
Diogenes: No widzisz, chłopcze, to czego mam się bać? (wymownie przesuwa się w stronę słońca i z uwielbieniem ponownie zamyka oczy)
Aleksander:(daje krok w lewo, nieświadomie znów zasłaniając mu słońce) O, wielki filozofie! Wszak prawdę mówili o twojej mądrości (pełen podziwu i uznania). Cóż mogę dla ciebie zrobić, mistrzu?
Diogenes: (poirytowany) Czy mógłbyś ruszyć swoje szlachetne cztery litery i odsłonić mi słońce?
Aleksander: (śmieje się) Oczywiście, mistrzu. (odchodzi)
Po chwili podchodzi do skryby i mówi:
Aleksander: Pisz. (skryba rozkłada rulon i zaczyna notować) Dziś zdałem sobie sprawę, że człowiekowi nie potrzeba do szczęścia więcej niż to, co pozwala mu przeżyć, i słońce, które niestety władcy zaczynają coraz częściej zabierać (prycha ze śmiechu) Gdybym nie był Aleksandrem, chciałbym być Diogenesem. (do jednego z gwardzistów) Pilnuj go, (wskazuje na Diogenesa) ma dostać wszystko, czego zapragnie.
Scena 3
Karczma, do oberży wchodzi Diogenes, a za nim gwardzista.
Oberżysta: O! To znowu ty! (z wyrzutem) Co podać?
Diogenes: Poproszę ognistą wodę spartańską.
Oberżysta: Żeby ją dostać, musisz mi wyszorować latrynę...(Diogenes pełen nadziei)... Jakieś dziesięć tysięcy razy! (wybucha śmiechem)
Gwardzista w tle robi groźną minę i wyjmuje powoli miecz, oberżysta jest przerażony.
Oberżysta:(z piskiem) Oczywiście, już po nią biegnę. (rusza , potykając się dwa razy; kiedy znika z pola widzenia, w oddali słychać, jak spada ze schodów)
Diogenes: Ahh, tak jak myślałem. Moje obserwacje nigdy nie zawodzą. Ludzkość staje się coraz bardziej dobroduszna.
Oberżysta po chwili wchodzi z ogromną beczką wódki.
Oberżysta: Oto pańska beczka ognistej wody spartańskiej, najlepszej w kraju (spogląda w bok i widzi uśmiechniętego gwardzistę, oddycha z ulgą)
Diogenes:(nieświadom całej sytuacji, która rozegrała się za jego plecami) Dzięki ci, bracie, za twe hojne dary. (po chwili spogląda na beczkę, myśli i wynosi ją z lokalu)
PO CHWILI:
Diogenes: Zeusie przenajświętszy! Dzięki ci za ten dar!(spogląda na beczułkę) Za mój nowy dom!
Koniec