X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 41835
Przesłano:
Dział: Artykuły

Dziecko i media

Dziecko i media
Coraz częściej oprócz książek dzieci w przedszkolu oraz szkole korzystają z nagrań dźwiękowych, filmowych, programów komputerowych itp. Zauważa się niestety coraz mniejszy udział książek i przekazów drukowanych w życiu młodych ludzi. Już od najmłodszych lat zamiast poczytać bajkę, dziecko ogląda ją na ekranie telewizora lub komputera. Rodzice też chętnie przystają na to, by mieć chwilę wolną dla siebie. Nie muszą w tym czasie zajmować się dzieckiem. Lecz na ekranie widzi ono bajkę oczami i barwami jego twórców. W zasadzie pracują tylko jego dwa zmysły: wzroku i słuchu. A przecież rozwój intelektualny dziecka polega także na rozwijaniu jego wyobraźni i jego twórczego myślenia. Słuchając bajek czytanych przez osobę bliską, dziecko czuje bliskość i więź z tą osobą. Może zapytać ją o nieznane sobie rzeczy, prosić o wytłumaczenie nieznanych mu słów, uciszyć swe niepokoje. Rozwija się wtedy nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie.

Czytanie, a dokładniej czytanie ze zrozumieniem jest jak dotąd najpotężniejszym mechanizmem rozwoju człowieka, jego cywilizacji, jak również kultury i nauki.

Chcąc znaleźć informacje, rozszerzyć swoje wiadomości sięgamy coraz częściej do zasobów multimedialnych. Czy jednak, choć wychowywani w świecie mediów, młodzi ludzie potrafią poruszać się w nim prawidłowo?

Pedagodzy i liczni psychologowie twierdzą, że umiejętność obsługi mediów wcale nie idzie w parze z umiejętnością krytycznego odbioru treści niesionych przez media. Dzieci i młodzież chłonie wiedzę niczym gąbka. Szczególnie dziecko zostawione samo sobie może godzinami spędzać czas w wirtualnym świecie np. gier, czy bajek, a przekazywane tam treści bierze dosłownie. Może to doprowadzić do zatarcia granicy między rzeczywistością a fikcją. Dzieci z natury są bardzo ufne i łatwowierne. Są najbardziej podatne na reklamy, ulegają fascynacji nimi. Badania przeprowadzone w USA pokazały, że większość uczniów klas V i VI uznaje za prawdziwe 75% informacji podawanych w reklamach.

Wielu pedagogów zwraca także uwagę na zły wpływ filmów grozy i przemocy na psychikę młodego człowieka. Niektóre programy wręcz uważane są za instrukcje, w jaki sposób wykorzystać przemoc do osiągnięcia własnych korzyści lub zaspokojenia potrzeb. Według badań w okresie dojrzewania to właśnie telewizja obok grupy rówieśniczej jest podstawowym źródłem wzorów zachowań i wpływów na kształtowanie się postaw i charakterów młodego pokolenia. Nie można tego faktu nie zauważać i lekceważyć. Teoria stymulacji głosi, że ukazywanie przemocy jako metody rozwiązywania problemów prowadzi sfrustrowanych odbiorców do otwartej wrogości wobec otoczenia. Tak więc:
"frustracja + medialna przemoc = agresja i przemoc w życiu codziennym".

Oglądane sceny przemocy stanowią wzorzec zachowań zgodnie z koncepcją uczenia się przez obserwacje, naśladowanie, potwierdzanie i uczenie się.
Bardzo częste oglądanie przemocy może prowadzić również do znieczulicy,
a w rezultacie do zaniku uczuć wyższych.

Młodzi widzowie lubią oglądać filmy akcji. W nich często szukają swoich idoli. Chcą tak jak oni być silni, brutalni. Nabywają przeświadczenia, że tylko siłą można zostać "kimś".

Niektóre programy pełnią niewątpliwie rolę edukacyjną. Pamiętajmy jednak o tym, że w zasadzie wszystkie przekazują dzieciom pewne wzorce zachowań, pewne wiadomości, określone wartości i poglądy.

Podstawową wadą nawet programów edukacyjnych jest to, że jest to przekaz jednokierunkowy. Brak jest tu informacji zwrotnych, często korygujących niezrozumiałe treści, jak ma to miejsce w czasie żywego przekazu przez drugiego człowieka. Dziecko nie może zadać pytania wyjaśniającego, czy powiedzieć o swym skojarzeniu faktów. Brakuje tu też emocji i uczuć, które mimo woli kształtują się podczas rozmowy. Dziecko uczące się poprzez media, uczy się biernego odbioru wiadomości. Wszyscy znamy dzieci, które mają ogromne trudności z poprawnym wypowiadaniem się, nie potrafiące zbudować prawidłowych, pełnych zdań. Wielu pedagogów uważa, że jedną z przyczyn tego stanu rzeczy może być właśnie bierne oglądanie telewizji, połączone z brakiem rozmów z dzieckiem w domu od najmłodszych lat.

Dorothy Cohen, która wiele czasu poświęciła badaniu tych zależności twierdzi, że: "telewizja sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, stanowi jednak główny czynnik przyspieszonej alienacji młodego pokolenia. Zaburza bowiem proces kształtowania indywidualnych osobowości wymagający kontaktu z rzeczywistością, (...) poprzez uczestnictwo i interakcje z ludźmi i przedmiotami."

Telewizja nie zastąpi przecież dziecku kontaktu z rówieśnikami, ale przede wszystkim kontaktów rodzinnych.

"Jakość życia dzieci wymaga naszej (rodziców) obecności, stabilności, uwagi i dobrej rady, postaw pozwalających każdemu odczuwać spokój, bezpieczeństwo i ciepło" - jak piszą autorzy książki "Żegnaj telewizorku" Joan Anderson i Robin Wilkinson.
Telewizja stała się przyczyną wielu szkód społecznych, takich jak: upadek czytelnictwa, regres umiejętności władania słowem (szczególnie pisanym), upośledzenie życia towarzyskiego, eskalacja przemocy czy degradacja uczuciowa wśród dzieci. Według autorów wyżej cytowanej książki obszary negatywnego wpływu telewizji na dzieci to:
- osłabienie twórczej wyobraźni
- często zacieranie się granicy między rzeczywistością ekranową a realnym życiem
- zachowania skrajnie apatyczne lub nadaktywne
- przyjmowanie lansowanych przez TV systemów wartości
- zakłócanie procesów uczenia się.

Skupiłam się tu tylko celowo na złym wpływie telewizji na młodego człowieka, co nie znaczy, że dobrych stron nie ma. Oczywiście, że są.

Trudno dziś sobie wyobrazić świat bez mediów i ich wpływu także na rozwój nauki, zainteresowań, szybkiego przekazywania i zdobywania informacji, dobrej i szybkiej komunikacji. Współczesne media spełniają również rolę edukacyjną. Powstaje tylko pytanie, kto za tę edukację odpowiada? Aby dziecka nie zostawić samego sobie potrzebna jest ścisła współpraca domu i szkoły. Szkolny program edukacyjny jest tak skonstruowany, że elementy edukacji czytelniczej i medialnej odnajdziemy w celach kształcenia i wychowania oraz w treściach zawartych w programach wszystkich przedmiotów. Tak więc każdy nauczyciel odpowiada za osiągnięcie przez uczniów celów tej ścieżki.

Nie osiągniemy jednak założonych celów, jeśli nie będzie dobrej współpracy z rodzicami uczniów. W domu rodzinnym dziecko bowiem spędza większość czasu, ma większy i częstszy kontakt z mediami. Z niego wynosi też pewne przyzwyczajenia związane ze spędzaniem czasu wolnego.

Uczmy więc wszyscy nasze dzieci, jak korzystać z mediów, uczmy je krytycyzmu w ich odbiorze.

Opracowanie: Elżbieta Dyniec

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.