Scenariusz akademii dotyczącej nadania imienia Ośrodkowi.
Ks. Jan Zieja – kapłan, myśliciel, społecznik, asceta
Narrator..................
Ksiądz Jan Zieja - mówiono o nim kapłan ze śniegową brodą.
Choć nie doszedł do żadnych wyższych godności kościelnych, nie dbał o honory i zaszczyty, a mimo to zdobył powszechny autorytet i uznanie i należy do najwybitniejszych kapłanów Kościoła Katolickiego w Polsce.
Narrator..................
Urodził się 1 marca 1897 roku we wsi Ossa w gminie Odrzywół, na biednej Opoczyńskiej Ziemi. Ale tę ziemię bardzo ukochał: "Ziemio Opoczyńska miła Ziemio mych ojców i matek Tyś przez wieki nas karmiła Tyś nam dawała dostatek".
Piosenka...
Narrator..................
Kwitła tu głęboko chłopska rodzinna kultura, wyrażająca się w obyczajach: uroczystym obchodzeniu świąt i dni osobiście ważnych: rocznic ślubu, imienin, święta zmarłych, dni odpustów kościelnych. Towarzyszył temu bogaty ceremoniał zwyczajowy. Nakładały się na to tradycje walk powstańczych. Mały Janek chłonął piękno przyrody, wieczornych opowiadań, atmosferę wspólnej pracy. Tu były podstawy jego wielkiego patriotyzmu.
Narrator..................
Dzieciństwo jego upłynęło wśród gorących suchych lat, charakterystycznych dla tych terenów na których ubogie poleśne poletka dawały nikły plon. W zamian za to można było spotkać bujne kwieciste łąki, zagony łubinu, słoneczne polany w rozległych lasach pachnące malinami, cieniste bory pełne grzybów, jagód i ziół. Mały Janek często pasał bydło na łąkach, uwielbiał mówić swoim kolegom różne historie zasłyszane w domu, oraz lubił zbierać kwiaty. Z chabrów, kaczeńców, maków, niezapominajek i koniczyny robił dwa bukiety. Jeden dla ukochanej matki, a drugi na grób powstańców styczniowych znajdujący się w pobliskim lasku.
Narrator..................
Jest rok 1901 albo 1902 (tego już chyba nikt nie sprawdzi). Ks. Antoni Aksamitowski chodzi po kolędzie w opoczyńskiej wsi Osse. Zachodzi do domu Kazimiercoków; tak wołano na rodzinę Ziejów. Podczas rozmowy wskazuje na kilkuletniego Jasia i mówi do gospodyni: "Ziejino, to dziecko trzeba uczyć na księdza". Chłopak pasie więc krowy, ucząc się z kupionego na targu elementarza. Ojciec, Michał Zieja, nie jest zachwycony. Sam nie umie czytać i mawia, że "to nie nasza gospodarka, uczyć się". Ale na łożu śmierci powie: "To już uczcie tego chłopca".
Narrator..................
Proboszcz Odrzywolskiej parafii dostrzegł w małym chłopcu kandydata na kapłana i polecił matce kształcić małego Janka. Pierwsze nauki pobierał od matki, to ona nauczyła go "pacierza" opoczyńską gwarą. Jakież było w sercu małego chłopca wielkie odkrycie, gdy nauczył się czytać i Modlitwę Pańską przeczytał z książeczki, dopiero wtedy poczuł "jakie to piękne słowa".
Narrator..................
Chłopiec dobrze wykorzystywał życiową szansę. Bardzo lubił się uczyć. W edukacji szkolnej nie poprzestawał na wypełnianiu powierzonych mu obowiązków, lubił czytać, bywał w bibliotekach i czytelniach. Kochał literaturę polską i Ewangelię. Wszystkie klasy ukończył z wyróżnieniem, otrzymując nagrody książkowe. Później było seminarium duchowne w Sandomierzu, które ukończył w wieku 21 lat. Ze względu na brak wymaganego wieku kanonicznego rok musiał czekać na święcenia kapłańskie, przyjął je w wieku 22 lat. Odbył też studia specjalistyczne z biblistyki i dogmatyki na Uniwersytecie Warszawskim, w Biblicum i Instytucie Wschodnim w Rzymie oraz studia z judaistyki. Zdobyta wiedza przydawała mu się w pracy dydaktycznej i duszpasterskiej. Jej owocem było też napisanie kilku książek i kilkudziesięciu artykułów prasowych. Pomagała dobra znajomość 9 języków obcych, w tym języka szwedzkiego, którego się nauczył tylko po to, aby przetłumaczyć jedną książkę: „Drogowskazy”
Narrator..................
Ksiądz Jan Zieja wezwany z biednej opoczyńskiej ziemi na służbę człowiekowi, zawsze był gotowy do niesienia pomocy innym, a do swojej ziemi wracał z nostalgią i tęsknotą, często śpiewając przyśpiewkę nauczoną w dzieciństwie:
Osse moje Osse,
na góreczce stoi
Osse moje Osse
całą Polskę stroi.
Narrator..................
Był duszpasterzem biednych i potrzebujących, wrażliwym na krzywdę ludzką i niesprawiedliwość społeczną. Gdy o tym mówił, z jego ust padały gromy. Omawiając siódme przykazanie stwierdzał, że Bóg zaopatrzył ziemię w wystarczającą ilość żywności dla wszystkich ludzi. „Jeżeli komuś brak chleba – wołał z uniesieniem – to dlatego, że ktoś drugi ten chleb skradł. Skradł, gromadząc u siebie nadmiar! Biada tym złodziejom, co nie z głodu, a z chciwości okradają bliźnich! Nie znajdą miłosierdzia u Pana!”
Narrator..................
W czasie wizyt papieskich w Polsce ks. Zieja wywieszał biało-czerwony sztandar, na którym był wyhaftowany napis “Nie zabijaj nigdy nikogo”. Sztandar ten należał do niewielu przedmiotów, które przechowywał w swoim skromnym pokoju w domu sióstr urszulanek. Świadczy to o tym, że przywiązywał on wyjątkową wagę do tego sztandaru, a właściwie do idei, która na nim widniała.
Narrator..................
Ksiądz Jan przez całe życie praktykował ubóstwo. Szanował wszystkich ludzi, także tych, z których poglądami się nie zgadzał. Często wypowiadał i stosował w praktyce łacińską formułę: "Res sacra homo". Był zawsze człowiekiem skromnym i pokornym. Cieszył się u ludzi ogromnym uznaniem, dla wszystkich był autorytetem. Wydaje się, że w Kościele katolickim w Polsce nie cieszył się stosownym do zasług uznaniem. W długim przecież kapłańskim życiu nawet zwykłym proboszczem był tylko przez kilka lat, a przecież praca w parafii była dla niego szczególnie ważna i wielokrotnie o probostwo prosił i zabiegał. Nie zawsze był rozumiany i nie zawsze duchowieństwo pochwalało jego radykalizm, bezgraniczność, nonkonformizm. Nie zrobił kariery kościelnej, nie osiągnął kapłańskich zaszczytów. Bywało, że dostrzegano go za granicą i wysoko oceniano jego życiowy dorobek. Także w Polsce cieszył się uznaniem ludzi nauki, kultury i sztuki.
Narrator..................
Nikt tak nie przystroił Polski swoją pracą, dobrocią i sercem jak ojciec Jan. Ojciec Święty Jan Paweł II mówił o nim: "kapłan o wybitnej osobowości".
PIOSENKA...
Narrator..................
Ks. Jan Zieja zawsze naruszał ustalone schematy, zaskakiwał jednych, gorszył drugich. Już przed wojną otwierał swoje ramiona na prawosławnych i Żydów. Patrzono na niego, jak na szaleńca Bożego, a okazało się, że on był wcześniej tam gdzie my dotarliśmy znacznie później. W epoce, gdy jeszcze do biskupa pisało się: „całuję rąbek purpury waszej eminencji”, ktoś taki, jak ks. Zieja był naprawdę niezwykłym kapłanem
Czas życia Księdza niemal pokrył się z wiekiem XX. Od początku swojego kapłaństwa ksiądz Jan był tam, gdzie kapłan być w tych okolicznościach powinien. Pracował w najtrudniejszych warunkach i podejmował działania, których inni nie podejmowali. W każdej sytuacji i w każdym czasie bronił najsłabszych grup społecznych i pracował wśród najbardziej potrzebujących. Niósł posługę religijną, ale też pomoc społeczną i edukację. W okresie międzywojennym pracował na najdalej wysuniętych posterunkach polskości. Kapłan z uniwersyteckim wykształceniem specjalistycznym chętnie pracował na prowincji, wśród chłopów. Pracę kapłańską realizował z ekumenicznym zaangażowaniem. Chętnie podejmował się działań edukacyjnych na rzecz mieszkańców wsi, spłacając dług wdzięczności tym, którzy zadbali o jego wykształcenie. Ważnym odcinkiem jego posługi była kapelania wojskowa podczas wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej i Powstania Warszawskiego. W czasie okupacji odważnie wspierał organizacje podziemne. Pod koniec wojny duszpasterzował przymusowym robotnikom. Po zakończeniu działań wojennych osiadł na Ziemiach Odzyskanych, by być wsparciem dla przesiedlonej ludności. Był tu jednym z pierwszych kapłanów, organizującym od podstaw opiekę duszpasterską. Organizował instytucje pomocowe i oświatowe. Wezwany do Warszawy stał się jednym z najwybitniejszych duszpasterzy stolicy. Tu rozpoczął swoje kontakty z ludźmi niezadowolonymi z powojennej rzeczywistości i brał aktywny udział w procesie tworzenia się demokratycznej opozycji. Umierając w 1991 roku zostawiał Polskę wolną......