SCENARIUSZ „Niepodległości, gdzie Cię szukać?”
Wstęp: polonez symbolizujący wolną i niepodległą Polskę, przed interwencja zaborców, dostojność i patriotyzm, następnie wtargnięcie zaborców uosobionych przez grupę tańca współczesnego demonstrująca moc, gniew, chciwość, brutalność, władzę, wojsko. Po prezentacji siły, grupa współczesna otacza tańczącą poloneza i schodzą ze sceny...
Scena: Wszyscy występujący powinni być ubrani na czarno, z przypiętymi wstążkami biało-czerwonymi,
SCENA I : Widzenie księdza Piotra
Strój: sutanna lub koloratka.
Scena: wchodzi na pustą scenę, powoli, światło tylko na scenie, podkreśla mistykę wydarzeń(może być pełne..)Muzyka Jan A. P. Karczmarek – The Obsession.
Ksiądz Piotr 1
Patrz! - ha! - to dziecię uszło - rośnie - to obrońca!
Wskrzesiciel narodu,
Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,
A imię jego będzie czterdzieści i cztery.
Panie! czy przyjścia jego nie raczysz przyśpieszyć?
Lud mój pocieszyć? -
Nie! lud wycierpi. - Widzę ten motłoch - tyrany,
Zbójce - biegą - porwali - mój Naród związany
Cała Europa wlecze, nad nim się urąga -
"Na trybunał!" - Tam zgraja niewinnego wciąga.
Na trybunale gęby, bez serc, bez rąk; sędzie –
To jego sędzie!
Krzyczą: "Gal, Gal sądzić będzie!"
Gal w nim winy nie znalazł i - umywa ręce,
A króle krzyczą: "Potęp i wydaj go męce;
Krew jego spadnie na nas i na syny nasze;
Krzyżuj syna Maryi, wypuść Barabasze:
Ukrzyżuj, - on cesarza koronę znieważa,
Ukrzyżuj, - bo powiemy, żeś ty wróg cesarza".
Gal wydał - już porwali - już niewinne skronie
Zakrwawione, w szyderskiej, cierniowej koronie,
Podnieśli przed świat cały - i ludy się zbiegły;
Gal krzyczy: "Oto naród wolny, niepodległy!"
Panie, zlituj się nad sługą.
Daj mu siły, bo w drodze upadnie i skona -
Krzyż ma długie, na całą Europę ramiona,
Z trzech wyschłych ludów, jak z trzech twardych drzew ukuty. -
Już wleką; już mój Naród na tronie pokuty -
Rzekł: "Pragnę" - Rakus octem, Borus żółcią poi,
A matka Wolność u nóg zapłakana stoi.
Patrz - oto żołdak Moskal z kopiją przyskoczył
I krew niewinną mego narodu wytoczył.
Cóżeś zrobił, najgłupszy, najsroższy z siepaczy!
On jeden poprawi się, i Bóg mu przebaczy...
(schodzi przerażony wizją, znika)
Scena II : „Oda do młodości”
(grupa młodych romantyków, weseli wewnętrznie, pełni werwy, zapału, światło ogarnia scenę)
2. Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy;
3. Młodości! dodaj mi skrzydła!
4. Niech nad martwym wzlecę światem
W rajską dziedzinę ułudy:
5. Kędy zapał tworzy cudy,
Nowości potrząsa kwiatem
I obleka w nadziei złote malowidła.
6. Razem, młodzi przyjaciele!...
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;
7. Jednością silni, rozumni szałem,
Razem, młodzi przyjaciele!...
2. I ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu,
Jeżeli poległym ciałem
Dał innym szczebel do sławy grodu.
3. Razem, młodzi przyjaciele!...
Choć droga stroma i śliska,
4. Gwałt i słabość bronią wchodu:
3. Gwałt niech się gwałtem odciska,
A ze słabością łamać uczmy się za młodu!
(w radosnej atmosferze , poklepując się po ramionach, rozmawiając półszeptem, powtarzając słowa: wolność, Rzeczypospolita, walka, Polacy.... opuszczają scenę)
Scena III : Dziady, scena więzienna
(Szymon Wydra ”Żołnierz. Za naszą i waszą wolność” – prezentacja multimedialna w czasie której pokazujemy historię Polski walczącej o niepodległość. Potem ci sami młodzi romantycy wchodzą wprowadzeni przez dwóch żołdaków; smutni, siadają na ziemi, na kilku krzesłach lub ławce, scena zamienia się w celę więzienną.)
KS. LWOWICZ 1
I skądże się tu wziąłeś, Żegoto kochany?
Kiedy?
ŻEGOTA 2
Dziś mię porwali z domu, ze stodoły.
KS. LWOWICZ 1
I ty byłeś gospodarz?
ŻEGOTA 2
Jaki! zawołany.
Żebyś ty widział moje merynosy, woły!
Ja, co pierwej nie znałem, co owies, co słoma,
Mam sławę najlepszego w Litwie ekonoma.
JAKUB 3
Wzięto cię niespodzianie?
ŻEGOTA 2
Od dawna słyszałem
O jakimś w Wilnie śledztwie; dom mój blisko drogi.
Widać było kibitki latające czwałem
I co noc nas przerażał poczty dźwięk złowrogi.
Nieraz gdyśmy wieczorem do stołu zasiedli
I ktoś żartem uderzył w szklankę noża trzonkiem,
Drżały kobiety nasze, staruszkowie bledli,
Myśląc, że już zajeżdża feldjeger ze dzwonkiem. *
Lecz nie wiedziałem, kogo szukają i za co,
Nie należałem dotąd do żadnego spisku.
Sądzę, że rząd to śledztwo wynalazł dla zysku,
Że się więźniowie nasi porządnie opłacą
I powrócą do domu.
TOMASZ 4
Taką masz nadzieję?
ŻEGOTA 2
Jużci przecież bez winy w Sybir nas nie wyślą;
A jakąż winę naszą znajdą lub wymyślą?
Milczycie, - wytłumaczcież, co się tutaj dzieje,
O co nas oskarżono, jaki powód sprawy?
TOMASZ 4
Powód - że Nowosilcow przybył tu z Warszawy.
Znasz zapewne charakter pana Senatora.
Wiesz, że już był w niełasce u imperatora,
Nie może w Polsce spisku żadnego wyśledzić;
Więc postanowił świeży kraj, Litwę, nawiedzić,
I tu przeniósł się z całym głównym sztabem szpiegów.
ŻEGOTA 2
Lecz my się uniewinnim -
TOMASZ 4
Bronić się daremnie -
I śledztwo, i sąd cały toczy się tajemnie;
Nikomu nie powiedzą, za co oskarżony,
Ten, co nas skarży, naszej ma słuchać obrony;
RECYTATOR 5
On gwałtem chce nas karać - nie unikniem kary,
Został nam jeszcze środek smutny - lecz jedyny:
Kilku z nas poświęcimy wrogom na ofiary,
I ci na siebie muszą przyjąć wszystkich winy.
ŻEGOTA 2
Więc aż do tego przyszło?
KILKU
Wywieźli!
JAN 6
Sam widziałem.
JACEK 7
Widziałeś! - i mego
Brata wywieźli? - wszystkich?
JAN 6
Wszystkich, - do jednego.
Sam widziałem,
Lud otoczył więzienie nieruchomym wałem;
Od bram więzienia naplac, jak w wielkie obrzędy,
Wojsko z bronią, z bębnami stało we dwa rzędy;
W pośrodku nich kibitki. - Patrzę, z placu sadzi
Policmejster na koniu; - z miny zgadłbyś łatwo,
Że wielki człowiek, wielki tryumf poprowadzi:
Tryumf Cara północy, zwycięzcy - nad dziatwą. -
RECYTATOR 8
Małe chłopcy, znędzniałe, wszyscy jak rekruci
Z golonymi głowami; - na nogach okuci.
Biedne chłopcy! - najmłodszy, dziesięć lat, nieboże,
Skarżył się, że łańcucha podźwignąć nie może;
I pokazywał nogę skrwawioną i nagą.
Policmejster przejeżdża, pyta, czego żądał?
Policmejster człek ludzki, sam łańcuch oglądał:
"Dziesięć funtów, zgadza się z przepisaną wagą".
RECYTATOR 9
Wywiedli Janczewskiego; - poznałem, oszpetniał,
Sczerniał, schudł, ale jakoś dziwnie wyszlachetniał.
Ten przed rokiem swawolny, ładny chłopczyk mały,
Dziś poglądał z kibitki, jak z odludnej skały
Ów Cesarz! - okiem dumnym, suchym i pogodnym;
To zdawał się pocieszać spólników niewoli,
To lud żegnał uśmiechem, gorzkim, lecz łagodnym,
Jak gdyby im chciał mówić: nie bardzo mię boli.
On zdjął z głowy kapelusz, wstał i głos natężył,
I trzykroć krzyknął: "Jeszcze Polska nie zginęła". -
Wpadli w tłum; - ale długo ta ręka ku niebu,
Kapelusz czarny jako chorągiew pogrzebu,
Głowa, z której włos przemoc odarła bezwstydna,
Głowa niezawstydzona, dumna, z dala widna,
Co wszystkim swą niewinność i hańbę obwieszcza
I wystaje z czarnego tylu głów natłoku,
Jak z morza łeb delfina, nawałnicy wieszcza,
Ta ręka i ta głowa zostały mi w oku,
I zostaną w mej myśli, - i w drodze żywota
Jak kompas pokażą mi, powiodą, gdzie cnota:
Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie,
Zapomnij o mnie. –
(muzyka Zbigniew Preisner, Podwójne życie Weroniki...)
JÓZEF 10
(patrząc na Konrada,)
Bracia! duch jego uszedł i błądzi daleko:
Jeszcze nie wrócił - może przyszłość w gwiazdach czyta,
Może się tam z duchami znajomymi wita,
I one mu powiedzą, czego z gwiazd docieką.
Jak dziwne oczy - błyszczy ogień pod powieką,
A oko nic nie mówi i o nic nie pyta;
Duszy teraz w nich nie ma;
SCENA IV : WIELKA IMPROWIZACJA
Konrad 11
Pieśni ma, tyś jest gwiazdą za granicą świata!
Ja mistrz!
Ja mistrz wyciągam dłonie!
Wyciągam aż w niebiosa i kładę me dłonie
Na gwiazdach jak na szklannych harmoniki kręgach.
To nagłym, to wolnym ruchem,
Kręcę gwiazdy moim duchem.
Tak! - czuły jestem, silny jestem i rozumny. -
Nigdym nie czuł, jak w tej chwili -
Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili,
Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny;
Dziś jest chwila przeznaczona,
Dziś najsilniej wytęzę duszy mej ramiona -
To jest chwila Samsona,
Ja kocham cały naród! - objąłem w ramiona
Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia,
Przycisnąłem tu do łona,
Jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec:
Chcę go dźwignąć, uszczęśliwić,
Chcę nim cały świat zadziwić,
Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz,
Ja chcę duszami władać, jak Ty nimi władasz.
(Długie milczenie)
(z ironią)
Milczysz, milczysz! wiem teraz, jam Cię teraz zbadał,
Zrozumiałem, coś Ty jest i jakeś Ty władał. -
Kłamca, kto Ciebie nazywał miłością,
Ty jesteś tylko mądrością.
Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony?
Ciałem połknąłem jej duszę,
Ja i ojczyzna to jedno.
Nazywam się Milijon - bo za milijony
Kocham i cierpię katusze.
( nagle gaśnie światło na scenie, recytatorzy schodzą w ciemnościach, bezszelestnie)
Michał Bajor – Qvo vadis Domine..
SCENA V: Pan Tadeusz
Muzyka W. Killara, recytator wchodzi z bocznych drzwi, powoli, zdaje się opowiadać historie obecnym..) LUB FARGMENT FILMU Pan Tadeusz.
RECYTATOR 13
Bitwa! gdzie? w której stronie? - pytają młodzieńce,
Chwytają broń; kobiety wznoszą w niebo ręce;
Wszyscy, pewni zwycięstwa, wołają ze łzami:
"Bóg jest z Napoleonem, Napoleon z nami!"
O wiosno! kto cię widział wtenczas w naszym kraju,
Pamiętna wiosno wojny, wiosno urodzaju!
O wiosno! kto cię widział, jak byłaś kwitnąca
Zbożami i trawami, a ludźmi błyszcząca,
Obfita we zdarzenia, nadzieją brzemienna!
Ja ciebie dotąd widzę, piękna maro senna!
Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.
Soplicowo leżało tuż przy wielkiej drodze,
Którą od strony Niemna ciągnęli dwaj wodze:
Nasz Książę Józef i król westfalski Hieronim.
Już zajęli część Litwy od Grodna po Słonim,
Gdy król rozkazał wojsku dać trzy dni wytchnienia.
Ale polscy żołnierze mimo utrudzenia
Skarżyli się, że król im marszu nie dozwala;
Tak radzi by co prędzej doścignąć Moskala.
W mieście pobliskim stanął główny sztab
książęcy,
A w Soplicowie oboz czterdziestu tysięcy
I ze sztabami swemi jenerał Dąbrowski,
Kniaziewicz, Małachowski, Giedrojć i Grabowski.
SCENA VI :
(muzyka: Polskie Drogi: powrót na scenę, każda z postaci wchodzi na scenę mówiąc swój tekst, z różnych wejść, spotykają się na środku, stoją nieruchomą, trzymają świece zapalone w dłoniach)
Recytator 14
Legiony to żołnierska nuta,
legiony to ofiarny stos,
legiony to rycerska buta,
legiony to straceńców los.
My Pierwsza Brygada
strzelecka gromada
Na stos rzuciliśmy nasz życia los,
Na stos, na stos, na stos.
Recytator 15
Ja Ci chcę dać łyżkę ciepłej zupy
Zamarznięty w obcej ziemi bracie,
Co się wlokłeś przez trzy długie zimy,
Coś wędrował przez trzy skromne lata
Obszarami nie obeszłych pól –
I szedł i szedł
Recytator 16
I bez końca ciągle jeno szedł
I na mokrej grudzie głowę kładł
I w wagonach na bydlęta gnił
I spleśniałe chleby w rowach jadł
I tabakę z krowich gnojów żuł
I z cuchnących bagien wodę pił...
(...)Ja Ci chce dać łyżkę ciepłej zupy!
(...)Którą dziś na próżno chce Ci dać!
Recytator 17
Pójdziemy naprzód, nigdy wstecz
Ze starym hasłem naszem
W krwi Pospolitą tworząc Rzecz
Bagnetem i pałaszem,
Rosnącą szlakiem naszych dróg –
Tak nam dopomóż Bóg!
Recytator 18
Na kresach pełniąc czujną straż
Wytrwamy Polsko wiernie
Czy laur uwieńczy sztandar nasz
Czy go oplotą ciernie,
Wolności Twej mu krwawy pług –
Tak nam dopomóż Bóg!
Recytator
Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród,
Nie damy pogrześć mowy!
Polski my naród, polski lud,
Królewski szczep Piastowy,
Nie damy, by nas zniemczył wróg...
— Tak nam dopomóż Bóg!
Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy Ducha,
Aż się w rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha.
Twierdzą nam będzie każdy próg...
— Tak nam dopomóż Bóg!
Scena VII
„Biały Krzyż”
(w tym czasie wszyscy pod sceną składają zapalone świece, przy drewnianym krzyżu stoją dwaj żołnierze, pozostali po utworze pozostają po obu stronach widowni na baczność..)
Scena VIII
Recytator 19
Winrych patrzał przez chwilę, przymrużywszy powieki. Doznawał takiego wrażenia, jakby ktoś zagiął palec pod żyłę krwionośną w jego piersiach i wydzierał ją na zewnątrz.
- Moskale... - wyszeptał.
Dał koniom po siarczystym bacie, ściągnął lejce, zawrócił prawie na miejscu i zaczął uciekać. Ośmiu ułanów rosyjskich na pięknych gniadych koniach dopadło wozu i w mgnieniu oka ze wszystkich stron go otoczyło. Jeden z nich, nie mówiąc ani słowa, począł zrzucać lancą suche gałęzie oraz snopki kłoci i sondować głąb wozu.
- Ty do czyjej partii to wiozłeś? -zapytał go ów rewidujący. - Głupiś! - odrzekł Winrych nie podnosząc głowy.
- Do czyjej partii to wiozłeś? Słysz, polaczyszka! - Głupiś!
- To nie chłop - rzekł do podwładnych starszy, z naszywką na ramieniu - to powstaniec.
- Głupiś! - rzekł Winrych patrząc w ziemię. - Bierz psiego syna! - wrzasnął żołdak.
Dwu z nich odsadziło się natychmiast o kilkadziesiąt kroków i szybkim ruchem nastawiło lance poziomo. Skazany spojrzał na nich, gdy mieli ukłuć konie ostrogami, i zaraz, jak małe dziecko, zasłaniając głowę rękami, cichym, szczególnym głosem wymówił:
- Nie zabijajcie mnie...
Zerwali się w skok z miejsca zgodnym susem i wraz go przebili. Jeden ohydnie rozpłatał mu brzuch, a drugi złamał dekę piersiową. Trzeci ułan odjechał o kilkanaście kroków i gdy dwaj pierwsi, wyrwawszy lance i splunąwszy, usunęli się na bok, wziął na cel głowę powstańca. Pociągnął za cyngiel wtedy właśnie, gdy nieszczęsny zsunął się w bruzdę. Kula, przeszywszy czaszkę naręcznego konia, zabiła go na miejscu. Zwierzę stęknęło żałośnie i padło bez tchu na nogi konającego Andrzeja. Żołnierze zsiedli z koni i zrewidowali puste kieszenie sukmany. Rozgniewani o to, że Winrych wypił wszystką gorzałkę, rozbili butelkę na jego czaszce i podarli mu ostrogami policzki. Na głos sygnału, wzywającego ich do powrotu, wskoczyli na siodła i nabrawszy z wozu po kilka sztuk dobrych pałaszów belgijskich odjechali za oddziałem, który zanurzył się już we mgłę i szarugę. Dowódca szwadronu ścigał forsownie jakiś topniejący oddziałek powstańczy, toteż nie miał czasu zawrócić po broń zostawioną w polu na wozie Winrychowym. Tymczasem deszcz rzęsisty puścił się znowu i na małą chwilę ocucił powstańca.
Powieki jego, zaciśnięte przez ból i popłoch śmiertelny, dźwignęły się i oczy po raz ostatni zobaczyły obłoki. Usta mu drgnęły i wymówiły do tych chmur szybko pędzących ostatnią myśl
"...Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."
Wielka nadzieja nieśmiertelności ogarnęła umierającego, niby przestrzeń bez końca. Z tą nadzieją w sercu umarł.
(muzyka: Zbigniew Preisner, Blue 20sekund)
Scena IX: ZAKOŃCZENIE
(Na scenę wchodzi najpierw recytator 11-Konrad, potem z każdym recytatorem wchodzi grupa innych tak, aby na koniec wszyscy znaleźli się na scenie)
MUZYKA : Vangelis 1492, Conquest of Paradise
Na ten listopadowy dzień 1918 roku Polacy czekali 123 lata w rozwłóczonym na 3 części państwie rozpędzeni po wszystkich kontynentach.
W niedzielę, wczesnym rankiem Józef Piłsudski po przeszło rocznym pobycie w twierdzy magdeburskiej przybył do Warszawy. Tego samego dnia Polska Organizacja Wojskowa przystąpiła do rozbrajania żołnierzy niemieckich.
Nazajutrz, 11 listopada 1918 roku Rada Regencyjna przekazała Józefowi Piłsudskiemu naczelne dowództwo Wojska Polskiego i powierzyła misję utworzenia Rządu Narodowego.
Coś, co mogło wydawać się tylko marzeniem, stało się prawdą! Państwo polskie po 123 latach niewoli odradzało się!
10 listopada do Warszawy wraca z więzienia w Magdeburgu Józef Piłsudski,
11 listopada oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej rozbrajają Niemców – Polska odzyskuje niepodległość! Rada Regencyjna dekretem z 11 listopada oddaje Piłsudskiemu naczelne dowództwo nad organizującym się w kraju wojskiem,
a trzy dni później w jego ręce pełnię władzy!
1. Polsko, nie jesteś już niewolnicą!
Łańcuch twych kajdan stał się tym łańcuchem,
Na którym z lochu, co był twą stolicą
Lat sto, swym własnym dźwignęłaś się duchem.
2.Nie przyszły ciebie poprzeć karabiny
Ni wiodły za cie bój komety w niebie,
Nie z Jakubowej zstąpiły drabiny
W pomoc anioły. Powstałaś przez siebie!
3.Duchową bronią walczyłaś i zbroją,
O którą pękał każdy cios obuchem.
Więc dziś myśl każdą podłóż ziemią swoją
I każdą ziemi swej piędź nakryj ciałem.
4.Żadne cię miana nad to nie zaszczycą,
Co być nie mogło przez wiek twą ozdobą!
Polsko, nie jesteś już niewolnicą!
Lecz czymś największym, czym być można: Sobą!
(recytuje bez muzyki )
Idź dokąd poszli tamci, do ciemnego kresu
Po złote runo nicości i twoją ostatnią nagrodę.
Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach
Wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
Ocalałeś nie po to, aby żyć
Masz mało czasu, trzeba dać świadectwo
Bądź odważny, gdy rozum zawodzi
Czuwaj, kiedy światło na górach daje znak – wstań i idź –
Dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
Powtarzaj wiernie słowa, powtarzaj je z uporem
Jak ci, co szli przez pustynię i ginęli w piasku
Bądź wierny, idź!
Koniec. Marek Grechuta Ojczyzna
Utwory:
Bach, Mozart, muzyka barokowa
Jan A. P. Karczmarek – The Obsession
Szymon Wydra ”Żołnierz. Za naszą i waszą wolność”
Zbigniew Preisner,”Podwójne życie Weroniki”
Michał Bajor – Dominika Qvo vadis Domine..
Muzyka W. Killara Tadeusz”
„Polskie Drogi”
„Biały Krzyż”
Zbigniew Preisner, Blue
Vangelis 1492, Conquest of Paradise
Marek Grechuta Ojczyzna