X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 40677
Przesłano:
Dział: Artykuły

Plan daltoński - złoty środek na bolączki polskiej edukacji?

Większość młodych pedagogów o planie daltońskim stworzonym przez Helen Parkhurst po raz pierwszy słyszy podczas zajęć z teorii pedagogicznych. Przeciętny student zapamięta jedynie anegdotkę o nieprzygotowanych starszych kolegach, którzy nie mogąc przypomnieć sobie na egzaminie nawet podstawowych założeń planu daltońskiego rozpisują się o jego mitycznym twórcy – Daltonie. Nieświadomi, że nazwa pochodzi nie od nazwiska pomysłodawcy, a miasta Dalton, w którym założona została pierwsza szkoła działająca według tego modelu, żacy skazują się na ocenę niedostateczną.Ta niewiedza nie jest zresztą dziwna,bo idea planu daltońskiego nie jest w Polsce tak popularna jak chociażby pedagogika Marii Montesorii. Jedynie 16 polskich przedszkoli i 3 szkoły podstawowe pracują według założeń planu Helen Parkhurst, dlatego wielu pedagogów nie miała możliwości poznania go w praktyce. Jednak dzięki działaniom polskich entuzjastów planu daltońskiego, coraz szersze grono nauczycieli interesuje się tą koncepcją wychowania, a wielu dyrektorów stara się
o akredytacje dla swoich placówek.
Pomysł planu laboratoryjnego zrodził się w głowie Helen Parkhurst już 1905 roku,a zainspirowała ją jej pierwsza praca – jako młoda nauczycielka trafiła do jednoklasowej wiejskiej szkoły,w której musiała pracować z dziećmi w różnym wieku i na różnych poziomach. Wtedy po raz pierwszy (na małą skalę) postanowiła przemodelować sposób funkcjonowania szkoły. Starsze dzieci zaangażowała w pomoc młodszym kolegom,a szkolny magazyn przekształciła w „laboratorium”, w którym stworzyła tematyczne kąciki poświęcone poszczególnym przedmiotom szkolnym – dzięki temu jej uczniowie mogli w dużej mierze uczyć się samodzielnie, a czas poświęcany na wspólne dla całej klasy lekcje został przeznaczony na konsultacje z małą grupą. Już wtedy, na początku ubiegłego wieku Helen Parkhurst zauważyła,że tradycyjna szkoła nie spełnia wymagań współczesnego ucznia i nie przygotowuje go do życia w zmieniającym się świecie: „dawniej uczeń chodził do szkoły by dostać to, co szkoła miała mu do zaoferowania, w dzisiejszych czasach uczeń chodzi do szkoły, aby zaspokoić zdefiniowane potrzeby własnego rozwoju”.Przez kolejne lata amerykańska nauczycielka doskonaliła swój plan laboratoryjny oraz poznawała nowe metody i koncepcje, współpracowała między innymi z Marią Montessori.Jak podkreśla C. Kupisiewicz lata spędzone pod skrzydłami włoskiej pedagog utwierdziły Parkhurst w przekonaniu,że skuteczność nauczania leży w znacznej mierze w jego indywidualizacji. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych Parkhurst wreszcie mogła wcielić swoją koncepcję w życie.Dzięki wsparciu swojej przyjaciółki i protektorki W.M. Crane, w 1920 roku wprowadziła plan laboratoryjny w koedukacyjnej szkole średniej w miejscowości Dalton w stanie Massachusetts. Założenia planu przedstawiła w wydanej dwa lata później książce "Wykształcenie według planu daltońskiego".

Fundamentem planu laboratoryjnego są trzy zasady:
 Wolność/odpowiedzialność – Helen Parkhurst była przekonana, że „należy dać uczniowi wolność pracowania bez przerwy nad przedmiotem w którym się pogrąży, bo gdy pracuje z zainteresowaniem to jest daleko bystrzejszy, czujniejszy i zdolniejszy do pokonania wszelkich trudności, jakie napotkać może w ciągu swej pracy”.Pod pojęciem wolności rozumiała danie uczniowi przyzwolenia, by zrealizował powierzone mu zadanie w sposób najbardziej dla niego efektywny (zarówno jeśli chodzi o kolejność, jak i czas wykonywania poszczególnych prac). Wolność oznacza nie tylko brak przymusu, ale też – co może wydawać się paradoksalne – odpowiedzialność. Współcześnie zasada wolności wymieniana jest jako podstawa treningu odpowiedzialności u dzieci. Uczniowie, którzy z dostępnych opcji wybierają zadania dla siebie jednocześnie zobowiązują się (zwłaszcza przed sobą ) do ich wykonania. Nie oznacza to, że nauczyciel nie służy wsparciem i nie kontroluje działań wychowanków, jednak dążenie do zrealizowania danej partii materiału w dużej części leży po stronie dzieci.
 Współpraca – w ten sposób opisuje ją Helen Parkhurst: „drugą zasadą Daltońskiego planu laboratoryjnego jest kooperacja, wzajemne oddziaływanie na siebie w życiu grupowym(...). Daltoński Plan Laboratoryjny stwarza takie warunki, z których chcąc skorzystać, uczeń mimowolnie działa jako członek zorganizowanej społeczności”. W planie daltońskim nie ma rywalizacji czy konkurencji – jest współdziałanie. Wiele zadań polega na pracy w parze lub grupie, dzięki czemu dzieci rozwijają swoje umiejętności komunikacyjne. Nawet praca indywidualna uzależniona jest od kooperacji – zarówno na etapie wyboru zadania (np. wybierając konkretny kącik zainteresowań do pracy dziecko musi brać pod uwagę potrzeby innych) jak i w trakcie jego wykonywania (np. jeśli któryś z uczniów napotyka trudności podczas wykonywania zadania, najpierw prosi o pomoc swoich kolegów ).
 Samodzielność – polega na organizowaniu takich warunków, w których uczeń może sam poszukiwać rozwiązań problemów i samodzielnie pracować nad zadaniami.Zdaniem autorki planu daltońskiego najważniejszym krokiem do usamodzielnienia uczniów jest dostosowanie do nich program nauki.Jego cele powinny być znane uczniowi od początku i przez ucznia zaakceptowane. Dzięki temu uczeń może zaplanować swoją pracę, instynktownie będzie też szukał najlepszej drogi do wypełnienia celu. Program przedstawiany jest w formie okresowych kontraktów przedstawianych przed uczniami, którzy następnie go akceptują.Kontrakt przedstawia zarys tematów i ilość materiałów do samodzielnej pracy.Taki kontrakt motywuje dzieci do działania,a osiągnięcie celu jest dla uczniów źródłem satysfakcji.Nacisk kładziony na samodzielność znajduje także odbicie w relacji uczeń-nauczyciel. Pedagog nie jest w tym układzie skarbnicą gotowych rozwiązań,a partnerem, z którym można porozmawiać o swoich wątpliwościach i który w razie potrzeby udzieli nam wskazówek . 
Zasady te przyświecają wszystkim czynnościom nauczyciela i ucznia, a także mają wpływ na organizację otoczenia i procesu nauczania i uczenia się. Warto jednak zauważyć, że zasady wyznaczają kierunek, ale nie formułuje się na ich podstawie sztywnych wytycznych czy procedur postępowania.Jak zauważają praktycy edukacja daltońska daje nauczycielom i wychowankom dużą swobodę, nie precyzuje określonych sposobów wykonywania czynności, nie proponuje „jedynie słusznych” pomocy.Plan daltoński jest elastyczny, wciąż podlega zmianom,a jego kształt jest dopasować indywidualnie do każdej placówki,tak „by nie naruszać jej fundamentów”.Sama prekursorka wprowadzając w życie swoją koncepcję nie chciała tworzyć schematycznych dogmatów.„Plan Daltoński nie jest żadnym systemem czy też metodą, któryby przez wiekowe zastosowanie skamieniała w niezmienny i jednostajny kształt, wyciskający swe piętno na całych pokoleniach uczniów (...) Nie jest również programem nauki(...).Mówiąc praktycznie jest to pewien sposób przekształcenia szkoły, który godzi w sobie dwie bliźniacze czynności, nauczania i uczenia się. Przy inteligentnym zastosowaniu wytwarza warunki, umożliwiające nauczycielowi nauczanie,a uczniowi uczenie się” pisała Parkhurst.

Czym zatem jest plan daltoński? Nieprzypadkowo we wstępie przywołałam akademicką anegdotkę i popularną pedagogikę Marii Montesorii.Koncepcja Helen Parkhurst nie doczekała się w Polsce tylu opracowań, co metoda włoskiej lekarki.W podręcznikach trudno jest znaleźć choćby wzmiankę na temat planu daltońskiego,dlatego przywołana przeze mnie humorystyczna opowieść dla wielu studentów jest najdłuższą informacją o tej koncepcji z jaką zetkną się w całym toku studiów. Nie oznacza to jednak, że planu daltońskiego nie można umiejscowić w teorii pedagogicznej. Wspominany już wcześniej brak sztywnych dogmatów, gotowych scenariuszy czy pomocy wynika z tego, że plan daltoński nie jest metodą, a koncepcją. Bogusław Śliwerski zalicza plan daltoński do pedagogiki alternatywnej, tj. „typu kształcenia czy wychowania, który jest w jakiś szczególny sposób odmienny od powszechnie oferowanego przez instytucje oświatowe”.Teoretycy włączają plan daltoński w ruch Nowego Wychowania, który na przełomie XIX i XX wieku rozpoczął krytykę szkoły tradycyjnej.Ruch Nowego Wychowania postulował indywidualizację wychowania i edukacji szkolnej, uwzględnianie samorzutnych zainteresowań młodzieży, propagował swobodę uczniów, która miała służyć treningowi samodzielności i aktywności uczniów. Tak rozumiana szkoła miała pomagać wychowankom w autoedukacji,samowychowaniu oraz w dochodzeniu do sukcesów. Plan daltoński, jako system organizacji klasy, uważany jest jedną z odmian szkoły pracy czy szkoły alternatywnej. Skupiały się one na „rozluźnieniu gorsetu treści i tempa pracy (...),nauczanie jest dostosowane do możliwości uczniów praz w większym niż dotąd stopniu uwzględnia ich zainteresowania”. Wróćmy do pytania postawionego w tytule tej pracy – czy plan daltoński może być receptą na bolączki polskiej edukacji? Jestem przekonana, że tak. W Polsce szeroko komentowana była reforma, wprowadzająca 6-latki do szkół podstawowych. Wielu rodziców obawiało się o swoje pociechy, często podnoszono kwestię niedostatecznego przygotowania szkół, które w swojej sztywnej, ławkowej strukturze nie były gotowe na przyjęcie młodszych dzieci. Jednak, jak pokazuje przykład szkół daltońskich w Holandii, nie nazwa placówki, ale sposób jej funkcjonowania jest kluczowy dla ucznia. W Holenderskich szkołach uczniami są już 4-letnie dzieci, które dzięki specjalnie zorganizowanemu otoczeniu działają, poszukują i badają świat. Możliwe jest to dzięki laboratoriom pracy, zarządzaniu klasą opartym na wizualizacji oraz planowaniu, które uświadamia dzieci od początku do końca, co będzie przedmiotem ich działań. O ile kąciki zainteresowań są obecne w polskich przedszkolach, to pozostałe dwa elementy uważam za warte wprowadzenia do edukacji przedszkolnej.
W oparciu o zasady planu daltońskiego, należy planować wszelkie czynności nauczyciela i ucznia tak, by zachęcić dziecko do przejęcia inicjatywy.

Agnieszka Sakowicz tak przedstawia ramową procedurę działania edukacyjnego :

I. Czynności nauczyciela:
1.Uświadomienie dzieciom celu i znaczenia danego działania – rozbudza zainteresowanie maluchów.
2.Ustalenie reguł działania – zwłaszcza małe dzieci potrzebują wyznaczenia granic i jasnego przedstawienia konsekwencji dobrych i złych zachowań.
3.Pokazanie wzorca prawidłowo wykonanego zadania – kluczowa jest tutaj wizualizacja sposobu działania.
4.Kontrola i korekta – nauczyciel kontroluje postępy dzieci, w razie potrzeby służy wsparciem i pomocą.
5.Kontrola i ocena – nauczyciel przeprowadza ostatnią kontrolę i dokonuje ewaluacji zgodnie z ustalonymi na początku działania wytycznymi.
W pracy z najmłodszymi uczniami ważne jest, by zauważyć wysiłek włożony w wykonanie zadania.

II. Czynności ucznia:
1.Poznanie celu działania – to etap, podczas którego budowana jest wewnętrzna motywacja.
2.Przypomnienie lub przyswojenie zasad działania przy udziale nauczyciela.
3.Obserwacja wzoru, tworzenie własnego modelu działania.
4.Wybór – uczeń samodzielnie planuje kiedy wykona wyznaczone zadanie.
5.Podjęcie prób wywiązania się z zadania – dziecko wprowadza w życie swoje pomysły i sposoby rozwiązania, w razie potrzeby konsultuje się z kolegami, a następnie, jeśli nadal potrzebuje pomocy wraca się do nauczyciela .
6.Dokonanie samooceny i poznanie oceny nauczyciela.
Na barkach nauczyciela spoczywa stworzenie takiego planu dnia, by dzieci „od początku do końca wiedziały, co będzie przedmiotem ich działań”. Z pomocą przychodzi tutaj wizualizacja. W placówka daltońskich częścią klasy są specjalne plansze i tablice, ułatwiające uczniom orientacje w planie dnia, zadaniach, dyżurach czy podziale na grupy lub pary.Piktogramy zrozumiałe są nawet dla najmłodszych dzieci.

Choć na rynku dostępne są gotowe tablice i piktogramy, to niskim kosztem, z łatwo dostępnych materiałów można stworzyć własne pomoce. I właśnie w tej dostępności leży sedno edukacji daltońskiej – w oddaniu sterów dziecku, w poleganiu na kreatywności i elastyczności nauczyciela. Warto na koniec przywołać słowa samej Helen Parkhurst, które są swoistym mottem planu daltońskiego:
„Jeśli szanujemy dziecko i podążamy za jego możliwościami, to może ono zrobić więcej, niż od niego oczekujemy, a wszystko co dziecko potrafi – nauczycielowi zrobić nie wolno”.

Bibliografia

1.Sakowicz, Dziecko za sterem. Plan daltoński w przedszkolu, „Przedszkole. Miesięcznik dyrektorów” 2011, nr 9, s. 17-21
2.Moraczewska, Plan daltoński jako narzędzie dla współczesnej edukacji [w:] Studia gdańskie. Wizje i rzeczywistość. T. X, red., Gdańsk 2013
3.Śliwerski, Pedagogika alternatywna [w:] Pedagogika. Subdyscypliny i dziedziny wiedzy o edukacji,t.4, red. B. Śliwerski, Gdańsk 2010
4.B. Śliwerski, Recepcja planu daltońskiego Helen Parkhurst w Polsce [w:] R. Röhner,
H. Wenke, Pedagogika planu daltońskiego, Łódź 2011
5.Kupisiewicz, Z dziejów teorii i praktyki wychowania, Wydawnictwo Impuls, Kraków 2012, s. 221
6.Lewandowska, Pedagogika znana, czy nie znana?, [w:] Międzynarodowa konferencja Edukacja według planu daltońskiego – wiedza i praktyka, Łódź 2012, s. 9
7.H. Parkhurst, Wykształcenie według planu daltońskiego, Warszawa 1928
8.Pedagogika. Podręcznik akademicki, t.2, red. Z. Kwieciński i B. Śliwerski, Warszawa 2003, s.103
9.S. Wołoszyn, Oświata i wychowanie w XX wieku [w:] Pedagogika. Podręcznik akademicki, t.1, red. Z. Kwieciński i B. Śliwerski, Warszawa 2003, s.172
Netografia:
1.http://plandaltonski.pl/publikacje/115-wdrodze-do-edukacji-daltonskiej

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.