Współczesny świat jest pełen sprzeczności. Ludziom nie wystarczają już tradycyjne wartości takie jak: rodzina, patriotyzm, tradycyjna religia. W wielu społeczeństwach poszukuje się czegoś nowego. Czegoś, co do tej pory nie istniało, a jeśli już istniało było mocno zawoalowanym tabu. Mam tutaj na myśli przede wszystkim sekty. Bo chyba nikt nie zaprzeczy, że sekta to pojęcie bardzo stare. Tak stare jak ludzkość. Ale z drugiej strony te dawne sekty wolały działać w ukryciu i były stowarzyszeniami mocno elitarnymi. Teraz wiele z nich działa niemal jawnie. I tu tkwi zasadnicza różnica pomiędzy sektami dawniej i dziś. Różnica w ich aktywności i ideowym wizerunku. Nie zmieniły się tylko metody werbowania ludzi do sekt. Te metody to głównie pranie mózgu i psychomanipulacja, choć dość często pojawia się też zwykły szantaż.
Samo pojęcie sekty nie jest specjalnie skomplikowane. Mianowicie jest to określona, niewielka zbiorowość ludzka, wyznająca pewne kulty religijne, bądź świeckie, całkowicie odizolowana od otoczenia i ściśle zhierarchizowana. Na czele sekty stoi kapłan, bądź w przypadku sekt świeckich tzw. guru. Podlegający członkowie muszą okazywać takiemu osobnikowi ślepe posłuszeństwo.
Psychomanipulacja natomiast to manipulowanie, bądź modelowanie sferą poznawczo – emocjonalną człowieka. Dziś spotyka się ją niemal powszechnie. Pewne jej formy (w reklamie, handlu, lub polityce) są akceptowane społecznie, inne natomiast podlegają odpowiednim kategoriom prawnym (oszustwa, szantaż, wyłudzenie pieniędzy, maltretowanie psychiczne). Generalnie samą psychomanipulację możemy podzielić na „powierzchowną” i „głęboką”. Ta pierwsza miewa zazwyczaj zastosowanie w handlu, a jej naturalną konsekwencją jest zakup przez klienta określonego towaru. Druga z kolei dotyka bardzo ważnych sfer życia człowieka (np. wybór partnera życiowego, studiów, własnej tożsamości). Z tych też względów wypada ją uznać za zdecydowanie groźniejszą dla jednostki ludzkiej.
Właśnie w sektach destrukcyjnych ten rodzaj psychomanipulacji ujawnia się w całej swej negatywnej rozciągłości. Łączy w sobie trzy niemal pokrewne zjawiska: manipulację, totalitaryzm i przede wszystkim przemoc psychiczną.
Rozwojowi grup psychomanipulacyjnych sprzyjają bardzo różnorodne czynniki. Należy tutaj wymienić przede wszystkim wzrost zainteresowań ludzi tzw. „psychologią praktyczną”. Współczesny rynek księgarski jest niemal zalany pozycjami z tej właśnie dziedziny. Drugą kwestią na którą warto w tym przypadku zwrócić uwagę jest zjawisko tzw. wirtualizacji życia. Z internetu można dowiedzieć się praktycznie o wszystkim, z drugiej strony zakłóca on harmonijny, zdroworozsądkowy rozwój dzieci i młodzieży. No i trzecia kwestia to kryzys w naszym kraju wartości rodzinnych. Rodzina stała się dla wielu pustosłowiem. Nic więc dziwnego, że ludzie tacy łatwo poddają się psychomanipulacji i zgłaszają akces do różnych sekt.
Jedną z najgroźniejszych sekt destrukcyjnych zarówno w Polsce, jak i na świecie są sataniści.
Satanizm to kult oddawany Szatanowi. Łączy w sobie elementy spirytyzmu, astrologii, parapsychologii oraz wpływy orientalne. Należy podkreślić, że jest to kult bardzo stary, który pojawił się w opozycji do chrześcijaństwa. Przez wieki rozwijał się systematycznie, by dojrzeć do dzisiejszej, typowo destrukcyjnej formy.
Twórca współczesnego satanizmu to Węgier Anton Szandor LaVey, który w 1966 roku założył w San Francisco Światowy „Kościół Szatana”. Całą doktrynę zawarł w tzw. „Czarnej Biblii”, a siebie ogłosił „Czarnym papieżem”. Inni bardzo znani sataniści to: A. Crowley, Ch. Manson oraz R. De Grimson. Sam LaVey nie był w młodości satanistą. Widząc obłudę katolików postanowił założyć taki kościół, w którym słowa i czyny stanowiłyby jedność. Miał tutaj na myśli to, iż wielu chrześcijan to ludzie dwulicowi, którzy inaczej zachowują się w kościele, inaczej w życiu codziennym.
Jakie drogi prowadzą do satanizmu? Przede wszystkim osoba, która decyduje się przystąpić do takiej sekty przebywa zazwyczaj przez dłuższy czas w środowiskach ezoterycznych i okultystycznych. Człowiek taki oswaja się z tego rodzaju praktykami i odczuwa potrzebę pójścia dalej. Praktyki okultystyczne to różne seanse spirytystyczne, porady u czarowników, tajemnicze misteria o których tak naprawdę bardzo mało wiemy. Nie bez znaczenia są też przesłania zawarte w tekstach piosenek wykonywanych przez zespoły heavymetalowe. Niektóre z nich – zwłaszcza skandynawskie otwarcie propagują kult szatana.
Kolejną kategorią motywów skłaniających człowieka do wejścia w krąg satanistyczny może być nadzieja na osiągnięcie korzyści natury materialnej, ponadto bunt wobec ogólnie akceptowanych norm i obyczajów społecznych. Często zdarza się, że jednostka chce zdobyć specjalną moc. Tylko uczestnictwo w tajemnych praktykach zdaje się dawać gwarancje zdobycia takiej mocy. Wreszcie zboczenia seksualne. Są osoby obu płci, które osiągają satysfakcję seksualną tylko w warunkach perwersyjnych i anormalnych.
Nie bez znaczenia w dzisiejszych czasach jest też samotność jednostki, działalność wielu ruchów oczerniających chrześcijaństwo, a także upadek życia rodzinnego.
Niektórzy nie doceniają w ogóle wagi zjawiska, traktując wszystko w kategoriach ekscytującej zabawy. Nad takimi ludźmi wisi chyba największe niebezpieczeństwo, gdyż osobnicy tacy nie zdają sobie sprawy z tego co robią naprawdę.
Z drugiej strony często przecenia się zagrożenie satanizmem, gdyż niektóre grupy satanistyczne starają się nie popełniać przestępstw, działać w jak największym ukryciu, po prostu jak najmniej rzucać się w oczy.
Generalnie jednak jesteśmy w stanie dość jasno wyróżnić główne cechy satanizmu. W ujęciu LaVey’a są to: nienawiść w stosunku do innych, okrucieństwo, kult zła, wolność seksualna – wolna miłość, okultyzm, anarchia ideowa i moralna oraz zasada „czyń, co chcesz”. Satanizm aprobuje wszystko, pozwala na daleko idącą dowolność, nie liczy się z nikim i niczym. To bardzo groźna sekta, gdyż oprócz szatana nie uznaje żadnych autorytetów, a jak wiemy Szatan to totalny chaos i destrukcja. Sam kult posiada dziewięć podstawowych cech – kłamstw, przybierających formę kategorycznych twierdzeń. Pierwsze z tych twierdzeń to możliwość zaspokojenia wszystkich żądz i niedostrzeganie pojęcia wstrzemięźliwości. Kolejne nazywa wszelką duchowość mrzonkami i czymś nieracjonalnym. Następne z kolei przypisuje Szatanowi jedyną mądrość (absurd, gdyż Szatan to stworzenie Boga, a nie ten, który stworzył Boga). Idąc dalej można dowiedzieć się, iż Szatan wynagradza za zasługi, zachęca do zemsty, nieufności. Człowiek w satanizmie to po prostu złe zwierzę, w wszelkie grzechy, które popełnia mają doprowadzić do jego samozadowolenia. No i wreszcie kompletna groteska – Szatan to przyjaciel Kościoła, ponieważ dał mu zajęcie. Takie właśnie są główne cechy satanizmu. Należy z całą otwartością podkreślić, iż są to wywody pseudonaukowe, nielogiczne i kompletnie nieracjonalne.
Współczesny satanizm dzieli się na pięć zasadniczych odmian. Pierwsza to satanizm racjonalistyczny, według którego Szatan nie jest postacią realną, ale symbolem swobody i wolności. Satanizm okultystyczny z kolei kładzie nacisk na kult realnie istniejącego Szatana. Tutaj właśnie praktykuje się magię, okultyzm i spirytyzm. Kolejny kierunek nazywany bywa lucyferianizmem. Stara się on niejako „wybielić” postać Lucyfera. Lucyferianiści głoszą, iż Lucyfer nie był upadłym aniołem, lecz wysłańcem Boga, którego przeciwnik to Bóg Biblii. Mocno to skomplikowane trzeba przyznać i stosunkowo mało logiczne. Wreszcie tzw. satanizm „kwaśny”. Ideologiem tego kierunku jest amerykański zabójca Ch. Manson, dla którego nadrzędna wartość w życiu to przemoc. W żadnej z powyższych odmian nie mieści się ta piąta. W imię Szatana młodzi ludzie dokonują rozbojów, gwałtów, rytualnych morderstw, dewastacji cmentarzy. Odprawiają też „czarne msze”. To bez wątpienia najbardziej niebezpieczny kierunek w całej tej wywrotowej doktrynie.
Satanizm wpływa niezwykle niekorzystnie na jednostkę ludzką. Wywołuje nieodwracalne skutki w psychice, zwłaszcza u ludzi młodych, choć nie tylko. Młody człowiek traci swoją osobowość, która zostaje poddana procesom destrukcyjnym. Często po ucieczce z satanistycznej sekty młody człowiek ma tak daleko posunięte zaburzenia psychiczne, iż przez wiele lat trzeba go specjalistycznie leczyć. Dobrze jeśli kuracja daje w ogóle jakiekolwiek efekty. Czasem niestety nie. Satanizm niszcząco wpływa na podświadomość człowieka. Prowadzi to do swoistego przeżycia ekstatycznego, uwolnienia od samego siebie. Niewiele trzeba przyznać różni się to od narkomanii. Zatem satanizm jest bardzo groźny nie tylko ze względów religijnych, ale może przede wszystkim ze społecznego punktu widzenia. Przyczynia się bowiem do społecznej anarchii i neguje wszelkie autorytety.
Wspomniano wyżej o pięciu odmianach satanizmu. Są również i formy tego kultu. Ich także mamy pięć.
Pierwsza to wyznawanie jawne. Chodzi tutaj o profanacje i Czarne Msze. Właściwe podstawy jawnego wyznawania satanizmu dał wspominany już LaVey. Niektórzy mieszając całkowicie pojęcia uważają, że Jezus i Szatan to te same osoby. Trudno przyznać rację temu rozumowaniu.
Inną formą satanizmu jest neopogaństwo. Nawiązuje się tutaj do praktyk przedchrześcijańskich. Jako przykład można podać kobiecą sektę – Córki Aureoli Belzebuba, stosującą dawne rytuały czarownic.
Mamy też ezoteryzm. Tutaj akurat nie mówi się o Szatanie, lecz utożsamia się go z pozytywną zasadą kosmosu, w odróżnieniu od negatywnej – chrześcijańskiej. Tą formę kultywują Różokrzyżowcy, czy ugrupowania New Age.
Jest też satanizm ukryty. Wyznawcy zapoznają się z istotą kultu dopiero na najwyższych szczeblach. Ukryci sataniści to zwłaszcza masoni, wielu twierdzi też, że zaliczyć tutaj wypada mormonów – choć to stwierdzenie uważam za mocno dyskusyjne.
Wreszcie kulty prymitywne, czyli współczesne ewolucje religii animistycznych (voodoo, czarna i biała magia, Paolo mayombe).
Do podstawowych symboli satanistycznych zaliczamy: „pieczęć Baphometa” – czyli głowa kozła wewnątrz odwróconego pentagramu (gwiazdy pięcioramiennej), wpisanej w okrąg (na zakończeniach ramion gwiazdy znajduje się pięć liter hebrajskich i całość jest wpisana w jeszcze jeden okrąg), ponadto trzy szóstki i odwrócony krzyż.
Najważniejszy obrzęd satanistów nazywa się „Czarną Mszą”. Sprawują go: celebrans, diakon i subdiakon. Paramentami są świece, odwrócony pentagram, kielich z winem lub innym napojem alkoholowym, dzwonek, miecz, kropidło, odwrócony krzyż i Hostia konsekrowana w trakcie prawdziwej Mszy Świętej. Rolę ołtarza pełni ciało nagiej kobiety, a uczestnicy są ubrani w czarne szaty z kapturami. Modlitwy odmawiane są po łacinie, angielsku, bądź francusku. Zamiast imienia Boga wzywa się Szatana, modlitwy w stosunku do tych katolickich mają odwrócony sens. Podczas tego obrzędu bluźni się Chrystusowi, profanuje hostię, a całość kończy się zbiorową orgią seksualną. Często też bywają składane ofiary ze zwierząt, rzadziej z ludzi, dopuszcza się także rytualne samobójstwa.
Z punktu widzenia psychologii satanizm można analizować w wielu różnych perspektywach. Dwie z nich wydają się szczególnie ważne.
Pierwsza z nich dotyczy próby zrozumienia sensu zachowań, które potoczny obserwator może uznać za zachowania wywołane przez moce demoniczne. Mówimy wtedy o opętaniu.
Druga natomiast perspektywa to analiza mechanizmów motywacyjnych ludzi wyznających doktrynę, w której element demoniczny odgrywa rolę centralną i scalającą.
Ta podwójna perspektywa zakłada zarówno istnienie rzeczywistości demonicznej, jak i wielu ludzkich zachowań, które nie zawsze daje się wyjaśnić przy pomocy stosowanych zwykle kategorii interpretacyjnych. Wracając do owej rzeczywistości demonicznej wypada zaznaczyć, że ujawnia się ona zazwyczaj w sposób niezwykły, nieprzewidywalny i wstrząsający.
Sataniści stosują bardzo wiele technik kontroli – psychomanipulacyjnych, mających na celu uzyskanie jak największej liczby wyznawców i pełne panowanie nad nimi.
Jako pierwszą z technik wypada wymienić tą, która tak steruje ludzkim zachowaniem, by wywołać oddziaływanie za pomocą tzw. bodźców podprogowych. Jest to technika bardzo groźna i niebezpieczna, gdyż bodźce takie nie są rejestrowane przez ludzką świadomość.
Następnie ma miejsce manipulowanie systemem wartości. Tworzy się sztuczny nadmiar, bądź deficyt wartości. W takich okolicznościach stany, których brakuje zyskują na wartościowaniu, zaś te, które są w nadmiarze na wartości tracą.
Wspomniane wyżej działania prowadzone są z ukrycia – niejawnie, ale mają do spełnienia jeden cel. Manipulujący musi robić to, czego życzy sobie manipulator.
Należy podkreślić, że sataniści wykorzystują w swych manipulacjach znajomość podstawowych teorii psychologicznych, bazujących na wykorzystaniu psychicznych potrzeb współczesnego człowieka. O jakich teoriach psychologicznych należy tutaj wspomnieć? Przede wszystkim sataniści znają mechanistyczną koncepcję człowieka, którą stworzył żyjący w XVII wieku francuski filozof Kartezjusz. Kolejna doskonale znana satanistom teoria psychologiczna to behawioryzm. Jej twórca Amerykanin J. Watson zakładał, iż człowiek odpowiada w określony sposób na każdą podnietę, lub układ podniet. Inne z teorii naukowych, które stosują sataniści w swych zabiegach psychomanipulacyjnych to: psychoanaliza kulturowa K. Horney, neopsychoanaliza E. Fromma i teoria dezintegracji pozytywnej polskiego uczonego K. Dąbrowskiego.
Psychomanipulacja zaczyna się zazwyczaj od delikatnego wprowadzenia do sekty satanistycznej. Kandydat – zwany najczęściej neofitą powinien stopniowo uświadamiać sobie, co jest prawdziwym celem działań sekty. Taką technikę nazywamy „taktyką małych kroków”, lub „metodą salami”. Chodzi tutaj o to, iż określoną treść niejako „tłoczy” się do świadomości adresatów. Celowo nie podaje się adresatowi wszystkiego od razu, by nie zablokować jego recepcji. Całość dzieli się na niewielkie znaczeniowo elementy. Tworzy się wtedy stopniowo pewna mozaika i adresat powoli uzyskuje pełny obraz całości. Robi się więc tutaj przeinterpretowania fragmentów teologii chrześcijańskiej, zaleca się fascynację istotami mitologicznymi, bądź znanymi z pogańskich legend, podpisuje się błędne twierdzenia imieniem Matki Boskiej, rozpowszechnia się też błędne i nieprawdziwe informacje o roli Kościoła we współczesnym świecie. Nie bez znaczenia są też organizowane spotkania z „kapłanami” oraz utożsamianie złudnych euforii z objawami mistycznych uniesień. Tym samym tworzy się adresatowi całą gamę nowych doznań, doznań których nie miał wcześniej. Powodują one, iż coraz głębiej człowiek taki pogrąża się w satanistyczne bagno.
Kolejną bardzo groźną techniką jest tzw. „bombardowanie miłością”. Polega ono na otoczeniu nowego członka satanistycznej sekty wyjątkową serdecznością. Ma ona na celu przywiązanie potencjalnego adepta do grypy. Najczęściej neofitę powierza się tej osobie, do której czuje ona sympatię. Na samym początku niczego się nie żąda, a ofiaruje niemal wszystko. Taka strategia służy w zasadzie jednemu. Mianowicie jednostka musi dostosować się do grupy. Jeśli nie może, bądź nie chce tego zrobić owa bezinteresowna „miłość” kończy się, ze skutkami często tragicznymi dla młodego adepta satanizmu. „Bombardowanie miłością” kieruje się zazwyczaj do osób mających problemy z akceptacją we własnym środowisku, problemy rodzinne, bądź psychiczne z samym sobą.
To jeszcze nie wszystkie techniki mające na celu kontrolę nowo pozyskanego wyznawcy. Do dość powszechnych należy flirt, czyli kontynuowanie przypadkowych z pozoru spotkań, w trakcie których oprócz rozmów o miłości odbywa się czytanie odpowiedniej literatury i dyskusja na tematy satanistyczne. Skrajną odmianą flirtu jest sakralna prostytucja satanistyczna – czyli wspomniane już wyżej orgie. Doświadczeni sataniści doskonale wiedzą, że nic tak nie wiąże z sektą jak zbiorowe kontakty seksualne.
Jednostkami słabymi najlepiej natomiast manipuluje się za pomocą pochlebstw. Mówi się takiemu człowiekowi same komplementy, by wyrobić w nim pewien poziom pewności i przekonań o sobie. Wpaja się zatem początkującym satanistom jacy to są mądrzy, nieskazitelni i wyjątkowi. Stopniowo indoktrynowani łykają haczyk pochlebstw i wtedy już na dobre wchodzą do sekty.
Nie sposób też nie wspomnieć manipulacji samym słowem. Sataniści traktują je jako nośnik nieprawdziwej informacji. Mamy także pobłażliwość, która znosi granicę pomiędzy dobrem, a złem i prowadzi w kierunku samozadowolenia. No i wreszcie muzyka będąca nośnikiem emocji i symbolem odrzucenia wszelkich autorytetów. Teksty cechują się wulgarnością, bluźnierstwami wobec chrześcijan, pochwałą samowoli i moralnej anarchii.
Wszystkie te techniki mają za zadanie spreparować kłamstwo o sobie i swym zachowaniu względem innych ludzi.
Gdy dezinformacja rzeczywistości jest już mocno posunięta początkującego satanistę poddaje się obrzędowi inicjacji. Wtedy praktycznie nie może już opuścić grupy. Jeśli jednak przejawia takie potrzeby niby przypadkiem dowiaduje się, że jego poprzednik chcący zrobić to samo zginął w wypadku samochodowym, popełnił samobójstwo, bądź stało się z nim jeszcze coś gorszego. Zastraszony decyduje się pozostać w grupie. Można tutaj mówić o tzw. „technice niskiej piłki”- nakłonienie człowieka do trzymania się oferty, która okazała się ostatecznie mniej korzystna, niż początkowo wyglądała.
Tak więc techniki kontroli stosowane przez satanistów są bardzo różnorodne, wieloaspektowe, biorące pod uwagę wiele elementów i okoliczności. Generalnie bazują one na całkowitej dezinformacji i takim pokazaniu rzeczywistości, by osoba, której serwuje się taki właśnie obraz bez zastrzeżeń go zaakceptowała. Wszelkie próby odstępstw i jakiegokolwiek oporu traktuje się bezpardonowo. Po prostu osobników takich uważa się za słabych i niepewnych i zazwyczaj eliminuje się ich z grupy fizycznie.
Ta wspominana wyżej kontrola wywiera bardzo niszczący wpływ na psychikę ludzką.
Wypada zacząć od samej analizy zachowań kontrolowanego przez satanistów człowieka. Jednostka taka wszystkie sfery życia codziennego musi podporządkować określonym regułom. Dotyczy to zarówno jej otoczenia, wykonywanych obowiązków, obrzędów w których uczestniczy i wszelkich podejmowanych działań. Członkowie sekty mają sztywny plan zajęć, gdzie jest wyznaczony czas na obrzędy i pogłębianie satanistycznych „dogmatów”. Działania najczęściej podejmuje się wspólnie, aby maksymalnie zintegrować grupę. Chodzi tutaj o wspólne „msze”, rozboje, dewastacje cmentarzy, czy zbiorowe stosunki seksualne. Tym samym tępi się wszelkie przejawy indywidualizmu, uznawanego za największe niebezpieczeństwo dla sekty. Sprawowane w sekcie satanistycznej rządy określić wypada jako autorytarne. Przywódca – „kapłan”, lub „biskup” wydaje polecenia zastępcom, a ci najniżej stojącym w hierarchii członkom grupy. Mechanizm działa bardzo sprawnie. Ma on służyć nagradzaniu lub ganieniu określonych zachowań. Satanistyczne rytuały mają zacieśniać wewnętrzne więzi, tworzyć wspólnotę, poczucie łączności i integracji.
Drugi aspekt zagadnienia to stan umysłu. Tutaj nowo przyjmowany adept podlega intensywnej indoktrynacji. Doktryna satanistyczna zajmuje miejsce jego własnego systemu wartości i przekonań. Nie bez znaczenia okazuje się też być manipulowanie własnymi procesami myślowymi. Umiejętność ta wywołuje szacunek i uznanie u innych – wyżej postawionych w hierarchii grupy satanistów. Dalej ma miejsce uodparnianie na konkretny rodzaj informacji. Robi się to po to, by sekciarz nie przyjmował do wiadomości żadnych krytycznych informacji pod adresem grupy. Logiczne więc wydaje się uważanie za wrogą każdej informacji, która atakuje satanistycznego przywódcę, innych członków grupy, bądź samą tylko doktrynę. Kontrola umysłu przebiega w takim kierunku, aby informacje odczytywać błędnie tzn. właściwie dla interesów i potrzeb sekty. Jednostkę poddaje się takim zabiegom, by zdolność logicznego myślenia zredukować w niej do minimum. Stąd medytacje, śpiewane modlitwy, nucenie, wielokrotnie powtarzające się obrzędy. Często mają one charakter mechaniczny, odruchowy, szybki, bez możliwości myślenia i jakiejkolwiek refleksji. Owo niemyślenie ma pozbawić jednostkę wnikliwej oceny i analizy zjawisk oraz wydarzeń. Tym samym wszelkie uczucia, niepożądane z punktu widzenia satanistycznej doktryny zostają wyparte, a wyznawca to tylko potulny i zastraszony wykonawca poleceń przełożonych.
Uczucia człowieka stanowią przedmiot bardzo dużego zainteresowania sekty satanistycznej. Dąży się do tego by skalę uczuć ograniczyć maksymalnie. Podstawowe narzędzia takiego działania to wyrobienie w wyznawcy strachu i poczucia winy. Wtedy taki człowiek cechuje się uległością i konformizmem. Strach powoduje wykreowanie wizerunku wroga, który zagraża całej sekcie, z drugiej strony przełożony wywołuje u podwładnych lęk przed karą, jaką za każde uchybienie może wymierzyć. Ważną rolę odgrywa tutaj zmiana definicji uczuć, tworzy coś odwrotnego i zmusza się jednostkę by w tą antydefinicję uwierzyła bez zastrzeżeń. W podobny sposób kreuje się poczucie szczęścia. Oznacza ona pójście za przywódcą bez jakichkolwiek wątpliwości. Zatem najbardziej cenione uczucia to lojalność i oddanie dla grupy. Negatywne uczucia można okazywać tylko i wyłącznie ludziom z zewnątrz. Pożądana jest natomiast wszelka samokrytyka. Ponadto doprowadza się do celowego zakłócania równowagi emocjonalnej raz chwaląc, raz ganiąc. Ma to na celu doprowadzenie szeregowego wyznawcy do ukształtowania w nim poczucia bezradności i ścisłej zależności od grupy. Człowiek musi spowiadać się „kapłanowi” z popełnionych grzechów oraz z tych, które zamierza popełnić.
Członkom sekty satanistycznej zabrania się też dostępu do wiarygodnych i obiektywnych źródeł informacji (prasa, radio, telewizja). Bardzo pożądane jest z kolei czytanie własnych wydawnictw, publikacji i satanistycznej literatury w celu wzmocnienia swego światopoglądu doktrynalnego i ideologicznego. Kontroluje się też rozmowy członków grupy. Nie wolno krytykować im metod działania sekty, samej doktryny, czy osoby przełożonego. Wolno natomiast szpiegować innych i wzajemnie na siebie donosić. Generalnie wszystkie informacje, jakie dochodzą do sekty poddawane są ścisłej selekcji. W ten sposób niemal nikt nie jest doinformowany do końca. W sekcie tak destrukcyjnej jak satanizm istnieją tzw. „poziomy prawdy”. Chodzi tutaj o to, iż inna jest doktryna oficjalna, a inna na wewnętrzny użytek. Ta pierwsza charakteryzuje się znacznym uproszczeniem i zatajeniem wielu głębszych elementów. Prezentuje się ją zazwyczaj opinii publicznej i nowicjuszom.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż satanistom całkowicie udaje się kontrolować ludzkie uczucia, umysł, zachowania, a także dostęp do informacji. Potrafią zatem zdominować wszystkie najważniejsze sfery psychiczno – duchowe życia człowieka. Taka kontrola wywiera niezwykle silny wpływ na ludzką świadomość. To swego rodzaju pajęcza sieć, w której zagubić się może każdy. Nie ma w tym przypadku większego znaczenia, czy jednostka ma silny, czy też słabszy charakter. Najłatwiej do sekty dają się wciągnąć ludzie silni uczuciowo, wykształceni, inteligentni. Brzmi to może nieco paradoksalnie, ale taka jest ponura prawda. Dzieje się tak, ponieważ tacy osobnicy nie potrafią odróżnić prawdy od fałszu, indoktrynacja satanistyczna dotyka ich najmocniej i niejednokrotnie nie potrafią oni odejść od grupy, nawet jeśli tego pragną.
Człowiek omotany satanistycznymi mirażami nie posiada własnej tożsamości, własnego zdania, jakiejkolwiek uczuciowej orientacji. To tylko bezwolna maszynka do wykonywania narzuconych z góry poleceń. I to chyba należy uznać za najgroźniejsze niebezpieczeństwo dla człowieka decydującego się wyznawać satanizm.
Każdy wyznawca tej doktryny po dłuższym kontakcie z grupą ma już wyraźnie zmienioną osobowość.
Pierwszą cechą tej nowej osobowości jest wyraźna skłonność masochistyczna. Jej przejawy to: słaby temperament, tendencje do samokrytyki, potrzeba czucia się słabym i bezsilnym, dobrowolna rezygnacja z poczucia wolności i osobistej odpowiedzialności. Zasadniczą rolę odgrywa tutaj dążenie do autodestrukcji. Człowiek pragnie własnej szkody, sam ją wywołuje. Jednostka taka chce po prostu zapobiec przejawom wrogości ze strony innych, chce też wzbudzić w nich uczucia pozytywne i litość dla siebie. Rozkazy przywódcy sekty satanistycznej choć prawie zawsze irracjonalne są wykonywane bez najmniejszego sprzeciwu.
Druga cecha to bardzo głębokie poczucie winy. To poczucie to nic innego, jak skutek trudności w uświadomieniu sobie dwuznaczności ludzkiej egzystencji. Uznanie własnych win rodzi poczucie lęku. Indoktrynowana jednostka zdaje sobie sprawę z okazanego nieposłuszeństwa „kapłanowi”, lub co gorsza samemu Szatanowi. Wie też o czekającej go niechybnej karze, za brak dyscypliny. Dlatego należy cały czas coraz bardziej się poniżać, bo to może zmazać straszny grzech nieposłuszeństwa wobec władzy zwierzchniej. Należy drżeć ze strachu w celu uzyskania przebaczenia za wyimaginowane przewinienia.
Kolejna cecha to bardzo silne uwewnętrznienie wymagań stawianych przez otoczenie. Prowadzi to do postrzegania środowiska kulturowego, społecznego i rodzinnego jako rzeczywistości tyranizującej człowieka. Z jednej strony rodzi to lęk przed zniszczeniem, z drugiej zaś niepohamowaną skłonność do działań negatywnych, prowadzących do samozniszczenia.
No i wreszcie ukierunkowanie ku śmierci i rzeczom martwym, wyrażające pragnienie stopniowego przetworzenia samego siebie, społeczeństwa i otoczenia w cmentarz. Miejsca spotkań ozdabia się czarnymi zasłonami, są budzące grozę obrazy, kaptury podczas sprawowania obrzędów i ofiary ze zwierząt, czasem ludzi. O czym to wszystko świadczy? Przede wszystkim o wyraźnych skłonnościach nekrofilskich wyznawców satanizmu.
Zdaniem psychologów kult Szatana to tragiczny sygnał alarmowy. Ta doktryna nie prowadzi bowiem człowieka do osobowego wzrostu, czy nawiązania konstruktywnych relacji z innymi ludźmi. To raczej przejaw silnych i niepokojących skłonności autodestrukcyjnych. Przejawiają się one głównie w próbach ukrycia się i ucieczki, a także w rezygnacji z własnej woli na rzecz władzy, która poszukują magicznych formuł i rytuałów żąda ślepego posłuszeństwa i postępowania wedle ściśle określonych, szablonowych schematów.
Pozyskiwanie do sekty nowych członków to nie czynności pojedyncze, ale bardzo złożony proces. Trwa on dość długo, a poszczególne zadania wzajemnie się uzupełniają. Są to uruchomione w odpowiednim czasie poczynania, w wyniku których jednostka ściśle wiąże się z członkami sekty, a także z satanistyczną doktryną.
Pierwszy etap nosi nazwę dezintegracji osobowości – rozmrażania. Chodzi tutaj o eliminację tych kryteriów w oparciu o które człowiek dotychczas (tzn. do czasu przystąpienia do sekty satanistycznej) starał się zrozumieć siebie i otaczającą rzeczywistość. W momencie naruszenia podstaw dotychczasowego światopoglądu jednostka ludzka traci naturalną zdolność odrzucania przekonań, które godzą w jej wizje rzeczywistości. Jedną z metod dezintegracji osobowości jest wywołanie załamania psychicznego. Najczęściej osiąga się ten cel pozbawiając ludzi snu. Podobne rezultaty osiągnąć można zmieniając np. pory posiłków. Najlepsze rezultaty są jednak wtedy, gdy jednostkę całkowicie odizoluje się od dotychczasowego środowiska. Innym z narzędzi rozmrażania jest hipnoza. Ma ona na celu świadome wywołanie dezinformacji. Zakłóceniu równowagi psychicznej sprzyja też nadmiar bodźców, ale i zupełny ich brak. W ten sposób nowy wyznawca staje się bardziej podatny na wszelkie sugestie. Informacje o określonym ładunku emocjonalnym mogą być przekazywane adeptowi w takim tempie, że nie będzie on potrafił ich przyswoić. W rezultacie poczuje się przytłoczony. Nie będzie już mógł oceniać żadnych treści, gdyż ich po prostu będzie za dużo. Nowy członek sekty zapewne pomyśli, iż jest to jego spontaniczna reakcja, ale tak naprawdę to wszystko zostało zaplanowane przez osoby kierujące grupą. Inne praktyki: medytacja, osobista spowiedź w szerokim gronie wyznawców, grupowe śpiewy także okazują się pomocne w procesie rozmrażania. Takie działania początkowo są nieszkodliwe, ale w trakcie kolejnych spotkań ich intensywność zostaje drastycznie zwiększona. Wszystko to ma na celu jak najbardziej ograniczyć sferę prywatności jednostki, ponadto liczy się odcięcie takiego człowieka od samotności i jakiegokolwiek konstruktywnego myślenia. Nie ma po prostu czasu na refleksje, zastanowienie się nad tym, co się robi. Stopniowo ludzie zaczynają „mięknąć”. Dzieje się tak, ponieważ sataniści wykorzystują poznane wcześniej ich problemy i je wyolbrzymiają w celu pogłębienia. Grupa na samym początku otacza nowego wyznawcę nieustanną troską, oferuje przyjaźń i pomoc w każdej sytuacji. Początkujący satanista wcale nie jest naładowany entuzjazmem i pozytywnym nastawieniem do grupy. Wręcz przeciwnie – cechuje go smutek, przygnębienie, zmęczenie, apatia, zaniedbany ubiór, niewłaściwa higiena.
Gdy już nastąpi załamanie się można przejść do drugiego etapu. Przejście to polega na narzucaniu nowej tożsamości, która ma zastąpić dotychczasową. Tworzenie nowej osobowości odbywa się zarówno formalnie (zwłaszcza podczas odprawianych rytuałów), jak i nieoficjalnie – słuchanie muzyki, oglądanie filmów, czytanie satanistycznej literatury. Wykorzystuje się też tutaj niektóre techniki przydatne z etapu rozmrażania – ciągłe powtórzenia, monotonię, jednostajny rytm. W zasadzie wszystko kręci się wokół jednej sprawy. Określone treści powtarza się niemalże bez końca. Mówi się nowym satanistom o tym, iż świat jest pełen zepsucia i nikt nie potrafi go naprawić. Przekonuje się młodych adeptów satanizmu, że ich stare „ja” nie pozwala im w pełni doświadczyć „nowej prawdy”. Z tych też względów należy wyrzec się przeszłości – grzesznej i wartej zapomnienia. Co zatem należy zrobić? Otworzyć się na „jedyną słuszną prawdę” – czyli w tym wypadku satanizm. Kształtowanie nowego modelu zachowań odbywa się początkowo przy użyciu bardzo subtelnych metod, jednak w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej radykalne. Materiał na nową tożsamość dostarczany jest jednostce w takim tempie, by zdołała zasymilować kolejne fragmenty. Tutaj też wykorzystuje się elementy hipnozy. Tworzenie nowej tożsamości wiąże się też w wywoływaniem u jednostki jak największego poczucia winy. Osobnikiem takim łatwo można manipulować, a to w tego typu przemianach przecież chodzi. Można też wywoływać tzw. „doświadczenia duchowe”. Największy jednak wpływ wywierają na siebie sami członkowie sekty. Życie w nieustannej czujności, obawa przed innymi członkami grupy daje bardzo niewielkie szanse na refleksję, krytyczną obserwację, a tym bardziej na odejście z sekty. Działa tutaj psychologia grupy, która zdecydowanie utrudnia samodzielne myślenie jednostki ludzkiej. Członków sekty celowo łączy się w małe grupki. Izoluje się głównie tych, którzy zadają zbyt wiele pytań i nie dają się łatwo złamać. Podczas wielu spotkań nowicjusz wyznaje stare grzechy i snuje opowieści o bieżącym życiu w satanistycznej sekcie. Podczas takich spotkań nowy adept uczy się sztuki konformizmu. Tylko zachowania zbiorowe są pochwalane i budzą uznanie, wszelkie przejawy indywidualizmu są bezwzględnie tępione i traktuje się je z dużą dezaprobatą.
Trzeci etap to ponowne zamrażanie – utrwalenie nowej tożsamości. Jeśli dwa poprzednie etapy werbunku zakończyły się sukcesem to można przejść do nowego ogniwa. Jest nim ukształtowanie „nowego”, „satanistycznego” człowieka. Trzeba takiej osobie pokazać nowe cele życiowe i skłonić ją do podjęcia działań, które będą sprzyjać utrwaleniu narzuconej tożsamości. Zwierzchnicy muszą być jednak pewni, że nowa tożsamość jest silna. Tylko wtedy nowemu członkowi sekty powierza się zadania poza grupą. Osoba taka musi całkowicie wyrzec się swego dotychczasowego „ja”. Manipuluje się tutaj obrazem przeszłości, eksponując porażki, krzywdy i upadki. Wszystko, co było dobre kwalifikuje się do zapomnienia. Należy wyrzec się wszelkich planów rodzinnych, koleżeńskich, czy życiowych. Wymaga to niejednokrotnie od adepta dużego wysiłku psychicznego, ale im ważniejszych spraw się wyrzeka, tym uzyskuje większe uznanie u członków grupy. Nowicjuszom dostarcza się na tym – ostatecznym już etapie konkretnych wzorców do naśladowania. Świeżo upieczonych satanistów łączy się w pary z tymi doświadczonymi, którzy uczą ich na bieżąco niezbędnych zachowań. Nowym członkom nadaje się nowe – satanistyczne imiona (Aphazael, Belial, Samael, Astaroth, itp.). Ubranie, słownictwo i uczesanie się jest zupełnie inne niż było dawniej. Nie bez znaczenia jest też pozbawienie dostatecznej ilości snu, uniemożliwienie elementarnej nawet prywatności sprzyja całkowitemu uzależnieniu od zwierzchnictwa grupy. Po tym wszystkim zwierzchnicy uznają, że nowicjusz jest osobą godną zaufania i może szkolić młodszych od siebie. Koło się zamyka, a destrukcyjny system funkcjonuje na zasadzie sprzężenia zwrotnego.
Generalnie należy stwierdzić, że w swych technikach werbunkowych sataniści korzystają z najnowszych zdobyczy psychologii. Chodzi tutaj o techniki kontroli umysłu, reguły wpływy społecznego, elementy dynamiki grupowej, ponadto duży wpływ mają leki psychotropowe, bądź hipnoza.
Cóż można powiedzieć na zakończenie? Myślę, że będzie ono kwintesencją tego, co napisałem wcześniej.
Psychomanipulacja, czy pranie mózgu to bardzo duże niebezpieczeństwo dla jednostki ludzkiej. Wszystko polega głównie na takim oddziaływaniu na poznawczo – emocjonalną sferę człowieka, by skłonić go do przystąpienia w struktury określonej sekty. W swej pracy wybrałem sektę satanistów, gdyż moim zdaniem jest to jedno z bardziej destrukcyjnych ugrupowań działających aktualnie w Polsce i na świecie.
Sekta ta stosuje bardzo wyrafinowane techniki kontroli swoich członków. Polega to na odpowiednim czuwaniu nad zachowaniami, uczuciami, umysłem i zachowaniem ludzkiej jednostki. W tym celu stosuje się różnorodne elementy takiej kontroli. Do najbardziej znanych i najniebezpieczniejszych zaliczyć wypada: „technikę niskiej piłki”, „bombardowanie miłością”, wywoływanie poczucia winy, karmienie sztucznymi pochlebstwami oraz wykorzystywanie najnowszych zdobyczy współczesnej psychologii.
Wspomniane wyżej techniki bardzo niekorzystnie wpływają na psychikę człowieka. Powodują w niej totalne spustoszenie i wyjałowienie. Człowiek traci własną tożsamość i powoli staje się satanistą. Musi wyrzec się tego, co robił wcześniej. Musi zarzucić dom, rodzinę, wcześniejsze ideały, którym hołdował. Musi też okazać bezwzględne posłuszeństwo nowym zwierzchnikom. Tylko wtedy zyskuje w ich oczach stuprocentowe uznanie i zaufanie. Tylko wtedy może czuć się pełnoprawnym satanistą.
Chyba nikomu nie należy życzyć, by stał się obiektem psychomanipulacji, czy prania mózgu. Dlaczego – zapyta ktoś? Odpowiedź jest prosta. Bo po takich zabiegach poddana im jednostka staje się kimś zupełnie innym, kimś, kto posiada nową – straszną tożsamość. Z tych też względów należy bezwzględnie unikać kontaktów nie tylko z satanistami, ale z jakimikolwiek sektami. Bo one wszystkie w gruncie rzeczy działają podobnie i mają na celu tylko jedno – totalną indoktrynację jednostki ludzkiej. Za wszelką cenę nie wolno do tego dopuścić. Bo wtedy ludzie nie będą sobą, ale raczej bezwolnymi kukiełkami sterowanymi przez psychopatycznych, żądnych władzy i pozbawionych wszelkich skrupułów degeneratów i moralnych wykolejeńców.
BIBLIOGRAFIA:
1. Gajewski Mariusz – „Satanizm w Polsce i na świecie”, Kraków 2000
2. red. Gajewski Mariusz – „Abc o sektach”, Kraków 2003
3. Kuncewicz Dariusz – „Sekty – przedmiot fascynacji i zagrożeń”, Warszawa 2000
4. Nowakowski Piotr – „Sekty – oblicza werbunku”, Tychy 2001
5. Steffon Jeffrey – „Satanizm jako ucieczka w absurd”, Kraków 2000