Świat rzeczywisty
Dotychczasowe rozważania skłaniają mnie do stwierdzenia, że nie ma żadnego uzasadnionego powodu, aby Rzeczywistość, w której żyjemy, redukować rozumowo do obszaru wyznaczonego przez zmysłowe postrzeganie, a wszelkie projekcje mózgu i psychiki człowieka z góry odrzucać jako niewiarygodne, gdyż niemożliwe do uzasadnienia na podstawie uznanych praw nauki i metod badań naukowych. Innymi słowy: nauka dysponująca odpowiednim aparatem rozumowo- badawczym, zbudowanym w oparciu o wyniki zmysłowego postrzegania rzeczywistości materialnej staje się bezradna wobec opisywanych i przeżywanych przez niektórych ludzi doświadczeń, n.p. doświadczeń zwanych paranormalnymi, które częstokroć w świecie materialnym przynoszą skutki niemożliwe do wyjaśnienia na podstawie odkrytych i uznanych przez naukę praw przyrody. Materialiści twardo stąpający po ziemi bądź to nie podejmują tego tematu lub też zjawiska tzw. paranormalne traktują jako skutki jakiejś choroby psychicznej lub halucynacji występującej po zażyciu środków halucynogennych, odmawiając tym samym tym zjawiskom należnego miejsca w rzeczywistości. Zdecydowanie gorzej traktowany przez naukę jest każdy człowiek, który – jak twierdzi, doznaje takich stanów, które powodują u niego skutki zmian nie tylko w emocjonalnym odbiorze rzeczywistości, lecz skutkują zmianami w jego osobowości, czyniąc go bardziej otwartym na świat, w tym na innych ludzi. Tworzenie teorii dla uzasadniania takich przeżyć i zjawisk zdecydowanie przerasta możliwości współczesnej nauki. Dzieje się to prawdopodobnie dlatego, że nauka ogranicza obszar swoich badań głównie do świata materialnego, kierując swoją uwagę jedynie na to, co postrzegane zmysłami i możliwe do dochodzenia rozumem posługującym się metodą przyczynowo-skutkową i nie napotyka w badanym obszarze przyczyn, które mogłyby wywołać skutki charakterystyczne dla tzw. zjawisk paranormalnych, a już na pewno przeżyć tzw. duchowych człowieka. W ten sposób ludzie, pokładający wielkie nadzieje w rozwoju nauki w kierunku poznania prawdy, za wyjątkiem szczególnie zadufanych w sobie pesymistów, podzielili się na takich, którzy optymistycznie patrzą na świat, zaś w rozwoju nauki widzą nadzieję pełnego wyjaśnienia przyczyn niecodziennych zjawisk związanych z odbiorem przez człowieka jakiś niedostępnych dla innych obszarów rzeczywistości. Obszary te – jak wierzą - istnieją realnie i jak wszystko, co materialne, mogą być badane metodami naukowymi. Pogląd ten pozostawia wprawdzie miejsce dla Boga, jednakże jego rola w miarę rozwoju nauki jest stopniowo redukowana i sprowadzana ostatecznie do punktu, w którym wystarcza samo Jego istnienie.
Spora grupa ludzi jednak przypisuje Bogu stałą i niezmienną rolę, uważając Go tym samym za główną siłę sprawczą we wszystkim, co się dzieje. W ten sposób Bóg jest dla człowieka bytem, rzeczywistym, istniejącym realnie w Rzeczywistości Absolutnej, która jest dla człowieka na tyle dostępna, na ile człowiek wytworzył w sobie pragnienie poznania Boga, uznając go jako Kogoś, kto jest najważniejszy z ważnych w jego życiu. W/g tych ludzi Bóg działa w nas i obok nas i tylko od naszej woli, stanu umysłu i psychiki zależy, czy skutki tych działań dostrzeżemy. Nie dotyczy to na ogół zjawisk fizycznych, których przyczynę człowiek łatwo poznaje i doświadcza zmysłami, lecz zdarzeń, których zaistnienie wywołuje wiara, a potwierdza rozum. Wreszcie zdarzeń, których człowiek może doświadczać realnie, jeśli tylko zgodzi się z Bogiem, aby być ich uczestnikiem. Należy być świadomym tego, że tych doznań i wywołanych nimi stanów związanych z doświadczeniami duchowymi człowieka nie można opisać żadnym dostępnym człowiekowi językiem. Jakimś sposobem do opisowego przybliżenia przeżyć duchowych jest ich opis językiem mitologicznym-poetyckim. Powyższe nie oznacza jednak, że opisywane tym językiem przeżycia staną się automatycznie zrozumiane przez każdego odbiorcę. Będą prawdopodobnie zrozumiane wtedy, jeśli wzbudzą jakieś skojarzenia z własnymi przeżyciami lub problemami duchowymi, którym człowiek wierzący jako odbiorca „słowa bożego”, nadał jakiś istotny wymiar duchowy. Patrząc w ten sposób na duchowość człowieka, łatwiej zrozumieć język mitologiczny Pisma Św.- Nowego Testamentu, które przez takie patrzenie staje się słowem uniwersalnym, jednakże pod warunkiem, że pismo to czytane będzie oczyma wiary.
Wydaje się jednak, że tzw słowo Boże, przekazywane w opisach biblijnych starotestamentowych, traci dziś swoją wartość duchową, zachowując jedynie wartość poetycką. Postulat odmitologizowania Pisma Św. Starego testamentu byłby aktualnie na czasie.
Z powyższych rozważań pośrednio wynika, że spostrzeganie Boga w świecie rzeczywistym, w którym nam przyszło żyć, jest subiektywne, a projekcje mózgu z tym związane mają prawdopodobnie charakter indywidualny. Nieliczni z nas, kierujący się głęboką wiarą i pragnieniem świadomego wglądu w pogranicze rzeczywistości paranormalnej - duchowej, osiągnęli taką zdolność koncentracji, która pozwala nie tylko przeżywać tę rzeczywistość, lecz również mieć w nią wgląd, doznając przy tym – jak twierdzą, wrażenia olśnienia. Osiągnięcie takiego stanu przez tzw. mistyków wymaga nie tylko dekoncentracji i wyłączenia zmysłów wyspecjalizowanych na poznawanie rzeczywistości materialnej, lecz głównie wytworzenia w sobie silnego pragnienia bliższego poznania czegoś, w co usilnie wierzymy, a tym samym otwarcia się na nieznany obszar rzeczywistości duchowej, w którym pragniemy przebywać, zachowując przy tym postawę biernego uczestnika.
Na tę zdolność niektórych ludzi do przeżywania świata w wymiarze duchowym konieczne jest patrzenie oczyma wiary. Bowiem wiele ludzi, nieobdarzonych darem wiary, patrzy na przeżycia mistyków w kategoriach odnoszących się do własnej subiektywnej rzeczywistości, na zasadzie, że : „Jeśli coś się mnie nie przydarza, to znaczy, że to coś nie istnieje jako coś rzeczywistego”. Niektórzy z tych ludzi mniej pochopnie podchodzą do zjawiska mistycyzmu, bowiem mistycyzm traktują jako podobną nauce drogę dążącą do poznania prawdy o tym świecie. Na marginesie warto też tu wspomnieć, że dziś niektóre szczegółowe wnioski z odkryć naukowych nie sposób odróżnić od wniosków mistyków, chociaż drogi dochodzenia do prawdy są tak różne. Problem ten wydaje się na tyle ciekawy i interesujący, że wymagałby osobnego rozważenia.
Z powyższych rozważań wynika, że współczesne nauki humanistyczne stykają się ze zjawiskami i zdarzeniami, wobec których nie sposób przejść obojętnie. Zjawiska te, jak warto zauważyć, nie muszą w naszym rozumieniu podlegać w pełni zasadom związku przyczynowo – skutkowego, bowiem skutek zawsze istnieje, a wyobrażenie przyczyny jest możliwe wówczas, gdy wierzymy w jej istnienie. Jednakże w takich przypadkach źródła powstawania przyczyny nie zawsze można się domyślać, a cóż dopiero warunki jej powstawania naukowo uzasadnić. Innymi słowy, można powiedzieć, że człowiek doświadcza i zawsze doświadczał skutków działania jakichś nieznanych sił sprawczych, których rozumem nie sposób ogarnąć, a które wywierały i nadal wywierają istotny wpływ na wytwarzany przez niego obraz rzeczywistości. Należałoby tu wyraźnie zaznaczyć, że skutki działania tych sił sprawczych oceniane są subiektywnie przez człowieka jako dobre czy też złe. Wiara w Boga polega więc na wierze w istnienie Przyczyny tych sił sprawczych, które człowiek przyjmuje jako sygnały pochodzące od Boga i wzbogacające go duchowo w dążeniu do jakiegoś dobra. Zło w tym przypadku jest wynikiem subiektywizmu człowieka w ocenie skutków działania tych sił sprawczych.
Metody badań człowieka traktowanego przez współczesną naukę jako złożonego aparatu zmysłowego wspomaganego psychiką i umysłem są niewystarczające do naukowego zgłębiania zjawisk i stanów, których doświadcza człowiek. Najprawdopodobniej niektóre z tych zjawisk są wynikiem ewolucji człowieka i występują w związku z pojawieniem się u człowieka zalążka nowych zdolności do szerszego poznawania rzeczywistości, której obraz ukazujący się człowiekowi wzbogacony został o duchowy wymiar, który dla człowieka staje się stopniowo równie realny, jak wymiar cielesny. Prawda o Rzeczywistości jest bowiem tylko jedna. Istnieje tu, jak wydaje się, pewna analogia do poszczególnych etapów rozwojowych materii ożywionej, która w toku rozwoju w czasie przebyła drogę od prostych form organizmów jednokomórkowych do najbardziej skomplikowanych, których posiadaczem stał się między innymi człowiek. Użyte tu słowo ”posiadacz” dotyczy posiadania czegoś, co materialne, zorganizowane i jak wydaje się, jest tu jak najbardziej właściwe, bowiem posiadanie w tym znaczeniu, uwarunkowane jest istnieniem rzeczy posiadanej, która wykazuje określoną przydatność dla posiadacza rzeczy - władającego rzeczą. Fakt władania, dysponowania swoim ciałem jest na ogół bezsprzeczny, przynajmniej w zakresie dotyczącym troski o swoje ciało dla utrzymania go przez jak najdłuższy czas w dobrej kondycji. Jednak na pytanie Kto jest posiadaczem władającym moim ciałem?, odpowiedzi mogą być różne, zależne od wyznawanej filozofii. Najczęściej udzielanymi odpowiedziami na to pytanie byłyby prawdopodobnie odpowiedzi: „Ja, póki żyję, jestem wyłącznym dysponentem swojego ciała, za które czuję się odpowiedzialny”, a przynajmniej „Jako żyjący chcę wyłącznie zarządzać swoim ciałem, za które czuję się odpowiedzialny”, a czasem :”Moje ciało jest dobrze zorganizowanym aparatem psychiczno cielesnym i jest wyłącznie moją własnością, którą posiadam od momentu urodzenia. Moja świadomość nie dostarcza mi powodów do zawężania potrzeb i pragnień mojego ciała, a co najwyżej do lepszego zaspokojenia tych potrzeb. To Ja tylko wiem, co najlepsze dla zaspokojenia potrzeb mojego ciała”. Wszystkie te odpowiedzi pozwalają stwierdzić, że na obecnym etapie rozwoju człowieka pojawia się świadomość szerszego jego uczestnictwa w rzeczywistości, głównie tego jej obszaru, który nie jest postrzegany zmysłami, a jedynie „uświadamiany” może być rozumowo zwłaszcza tam, gdzie rozum wspomagany jest wiarą w istnienie tego obszaru. Tak pogłębiona świadomość wspomagana współczesnymi metodami naukowo-badawczymi, sprawia, że zgłębienie prawdy o człowieku jako istocie żywej, cielesnej, rozumnej wystarcza nie tylko do poznania jego cielesności, ale wspomagana wiarą może prowadzić do pełniejszego zrozumienia istoty i sensu jego istnienia.
Wydaje się, że lepsze przybliżenie i uświadomienie prawdy o człowieku na obecnym i każdym innym etapie rozwoju wymaga rozumowego wyodrębnienia z całego obszaru rzeczywistości materialno-duchowej, tego, co na danym etapie jest człowiekowi dostępne zmysłowo oraz tego, co niedostępne zmysłowo, lecz domyślne, funkcjonujące w świadomości człowieka na zasadach wiary. Takie wyodrębnienie, polegające faktycznie na dzieleniu rzeczywistości na tę część, która postrzegana jest zmysłami i tę, która dostępna jest jedynie rozumowi i dostępna psychice, będzie zapewne subiektywne, jednak może odkryć nowe spojrzenie dotyczące sensu życia i celu istnienia człowieka.
Warto tu zauważyć, że rzeczywistość na użytek niniejszych rozważań zdefiniowana jest w znaczeniu potocznym – co oznacza, że zawiera „wszystko, co dla danego człowieka istnieje”. W najszerszym tego słowa znaczeniu zawiera nie tylko byty obserwowalne, lecz również pojęciowe, które powołał człowiek na swój użytek, jak również i te zewnętrzne – uznane za obiektywne, a wprowadzone przez naukę i filozofię, które z udziałem rozumu i woli wybrał oraz przyjął na zasadzie wiary, jako niezbędne dla duchowego rozwoju. Tak pojmowana rzeczywistość subiektywna nie pozostaje czymś niezmiennym, bo podlega ciągłemu rozwojowi, który obejmuje nie tylko jej obszar obserwowalny (postrzegany zmysłami), lecz również funkcjonujące w tej rzeczywistości byty pojęciowe, szczególnie te, które powołane zostały z udziałem rozumu i psychiki na zasadach wiary. W ten sposób prywatne doświadczenia, ciekawość i selektywność obserwacji wpływają na osobiste interpretacje zdarzeń i kształtują rzeczywistość dostępną dla danej osoby. Taka rzeczywistość może pokrywać się w części z rzeczywistością innych. Jednakże istnieją elementy charakterystyczne jedynie dla danej osoby, które są unikalne i niedostępne dla kogokolwiek innego. Można przypuszczać, że na tym poziomie rzeczywistości następuje większość doświadczeń duchowych człowieka. W tym znaczeniu, w sensie psychologicznym i w tym wymiarze rzeczywistość może być zdefiniowana przez to, co dana osoba uważa za rzeczywistość. Tak zdefiniowana rzeczywistość nazywana jest rzeczywistością fenomenologiczną. Na szczególną uwagę w tej rzeczywistości zasługują te byty pojęciowe, które z udziałem woli człowieka zostały tam powołane z udziałem wiary z nadzieją, że przyczynią się do poszerzenia obszaru świadomego, nie tyle postrzegania, co przeżywania rzeczywistości, w której człowiekowi przyszło żyć i działać.
Przedstawiony wyżej opis rzeczywistości ze względu na unikalne elementy dostępne jedynie danej osobie musi być koniecznie subiektywny, bowiem zawsze będzie odbiciem tego, co ta osoba uważa za rzeczywistość, w tym przypadku jest odzwierciedleniem osobowości autora niniejszych rozważań. Ze względu na obecność w rzeczywistości subiektywnej danego człowieka elementów unikalnych, niedostępnych żadnemu innemu człowiekowi, psychologia w toku zgłębiania wiedzy o człowieku napotyka na określone granice poznania. Granice te, jak wydaje się, stają się widoczne na poziomie poznawania człowieka jako osoby. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że poziom ten obejmuje tę sferę świadomości i odzwierciedlającej ją rzeczywistości, która jest polem doświadczeń duchowych danej osoby.
Dla ludzi głęboko wierzących, jak należy sądzić, będzie to przestrzeń budowania osobistych relacji z Bogiem. Budowanie więzi z Bogiem rozumianych jako skutek pragnienia głębokiej przyjaźni z Nim. Skutki takiej przyjaźni dla wyznawców religii chrześcijańskich przynoszą określone owoce w postaci otwarcia się na potrzeby drugiego człowieka, często kosztem rezygnacji z zaspokojenia potrzeb własnego ego. Można więc powiedzieć, że silna wiara w Boga, która czasem graniczy z pewnością, może zaspokoić w człowieku niezaspokojone często pragnienie czynienia dobra dla drugiego człowieka, wyzwalając w nim nieodkryte dotąd nowe spojrzenie na miłość do drugiego człowieka. Miłość bowiem wyrażana dotąd przez uczucia i czyny niesienia pomocy drugiemu człowiekowi zyskuje nowy wymiar, który rodzi się w wyniku budowania osobistych relacji z Bogiem. Patrzenie na miłość w tym wymiarze to patrzenie oczyma Boga, który ożywia nas na nowo i pozwala uczynić to uczucie wartością nadrzędną, która zasługuje tym samym na najwyższe miejsce w naszej subiektywnej rzeczywistości. Pragnienie bliskich relacji z Bogiem – jak się wydaje, wyrażane może być nie tylko w modlitwie, lecz również, a przede wszystkim w budowaniu dobrych relacji z ludźmi. Relacje te należy budować w duchu szeroko pojętej miłości do drugiego człowieka. Przez głęboką wiarę w Boga człowiek potrafi znaleźć swoją własną drogę do nadania miłości należnego jej miejsca w życiu. Miłość bowiem z uczucia przemijającego, posłusznego instynktom i kierowana psychiką wg własnych upodobań, poprzez wiarę staje się dla człowieka wartością duchową nadrzędną, ponadczasową, która swój początek bierze od samego Boga. Jako taka jest więc miłością żywą funkcjonującą realnie w naszej subiektywnej rzeczywistości w zgodności z naszą wolą i przekonaniem, że pochodzi od Boga. Silna wiara w Boga może więc obudzić w człowieku świadomość istnienia tej najwyższej wartości, której dotąd nie odkrył, mimo że istnieje w obszarze jego jestestwa. Tylko od naszej woli i gotowości do ponoszenia ofiar, a także zaufania, które wytworzyliśmy w wyniku budowania relacji z Bogiem, zależy, czy prawdziwa miłość jako wartość, nosząca ślady Boga znajdzie swoje naczelne miejsce w naszej subiektywnej rzeczywistości.
Czytając uważnie ten tekst czytelnik może stwierdzić, że jest to tylko jakiś zlepek trafnych lub mniej trafnych określeń i wyrażeń przeplatanych jakąś refleksją teologiczną zapożyczoną z filozofii, która nic albo niewiele zmieni w dotychczasowym podejściu naukowym do takiego fenomenu, jakim jest człowiek. Oczywiście czytelnik taki miałby rację pod warunkiem, że miałby jakiś dostęp do tych poziomów świadomości autora, które są odbiciem jego rzeczywistości określanej jako poziom unikalny niedostępny żadnemu innemu człowiekowi. Wydaje się, że niedostępność uświadomionych elementów unikalnych w rzeczywistości subiektywnej danego człowieka dla innych ludzi jest czymś oczywistym, zważywszy, że elementy te mogą tam zaistnieć jedynie wówczas, gdy powstały z udziałem woli danego człowieka pod wpływem silnych przeżyć duchowych z udziałem psychiki zweryfikowanej rozumem w przekonaniu, że gdzieś znajduje się przyczyna dla ich zaistnienia, którą, jak należy wierzyć, jest rzeczywistość absolutna - niezmienny świat idei, który był, jest i zawsze będzie. Podświadoma potrzeba wyobrażania tego świata przez człowieka, działająca jak gdyby na zasadzie budzącego się instynktu duchowego, rodzi w nim coś, co – jak się zdaje - było zawsze z nim i w nim, a teraz sygnalizuje swoją obecność i domaga się swojego należnego miejsca w świadomości człowieka. Powyższa myśl nie wskazuje drogi do poznania duchowego tego świata, lecz jest próbą zrozumienia czegoś bardziej istotnego pozwalającego aktywnie współdziałać z Bogiem, który od zawsze był, jest i pozostanie naszym sprzymierzeńcem w budowaniu prawdziwego, bo wiecznego szczęścia. Wynika z budzącej się w nim realnej potrzeby zaspokojenia czegoś, co odkrywa w sobie, budzi w nim drzemiące idee, które stanowią potencjał do rozwoju duchowego człowieka i w sposób szczególny znajdują swoje odbicie w subiektywnej rzeczywistości.
Zadziwiające, bowiem w historii ludzkości w wielu przypadkach ludzie ci nie wahali się za swoją wiarę oddać życie. Takie postawy bez wątpienia są wyjątkowe i są owocem silnej wiary w Boga, umożliwiającej zacieśnienie więzi z Nim przez pogłębienie świadomości, co jest dostępne dla każdego, który tego bardzo pragnie.
Pogłębiona świadomość człowieka, wzbogacona o nowe możliwości oglądu rzeczywistości w swym wymiarze psychicznym i duchowym, jednak zagłuszana powołaną w ramach nauk humanistycznych tzw. świadomością zbiorową sprawia, że człowiek zatraca poczucie swej odrębności, które dotąd pozwalają go odróżnić swojego Ja. Istotą człowieczeństwa jest bowiem to, co pozwalałoby na pełne rozróżnienie go od innych ludzi i co składa się na jego „Ja”, z którym się wyłącznie On, to znaczy człowiek, utożsamia.
Najbardziej trafnej odpowiedzi, jak wydaje się, udzielą ludzie, którzy doznali nieprawdopodobnego wręcz zjawiska lub zdarzenia, którego nie da się racjonalnie wyjaśnić przez odwołanie do przyczyn naturalnych, a które będąc niepojętym i niewyjaśnionym przez znane człowiekowi prawa natury, uważane bywa za sprzeczne z tymi prawami i za wyraz ingerencji Boga lub sił nadprzyrodzonych.