Świadomość istnienia
Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi o swoim pierwszym przeżyciu, które zarejestrował i odczytał później jako pierwsze świadome przeżycie jakiegoś momentu czasu, który wspomina do dziś, jako pierwszy moment własnego życia , który zapisany został w pamięci mózgu jako przeznaczona na użytek psychiki informacja o początku świadomego przeżywania życia. We wspomnianym przypadku moment ten został skojarzony z obecnością matki prawdopodobnie uszczęśliwionej urodzeniem dziecka , która wpatrzona w swoje dziecko obdarzała go uśmiechem wywołującym w pierwszych momentach świadomości niemowlęcia poczucie bezpieczeństwa i radości z istnienia na tym świecie. Każdy człowiek ma prawdopodobnie w pamięci jakieś chwile życia które zarejestrowały się w mózgu jako pierwsze momenty przeżywania danego mu, nie wiedzieć skąd , czasu życia. Zapisywanie wrażeń i skutków wywołanych określonymi zmianami warunków zewnętrznych mających wpływ na rozwój człowieka następuje , jak się wydaje, już bez udziału mózgu jeszcze w okresie płodowym, to jest od momentu poczęcia i trwa nieprzerwanie intensywnie w okresie wzrastania dziecka, do końca życia człowieka. Prawdopodobnie to co zapisane w okresie płodowym w pamięci komórkowej człowieka rejestruje się również w mózgu człowieka , rozpoczynając historię jego nieświadomego życia w okresie płodowym , zaś po urodzeniu stopniowo uświadamianego. Proces ten wciąż trwa i mógłby być powtarzany, bez udziału świadomości człowieka, na wszystkich etapach ewolucyjnego rozwoju życia. Tak jednak nie jest , bowiem na określonym etapie rozwoju ewolucyjnego pojawiła się istota, zwana człowiekiem , która posiadła możliwość wglądu do tej części mózgu, która odpowiedzialna jest za pamięć, gdzie zapisane są osobiste doświadczenia teraźniejszości nabyte za pomocą zmysłów, które odpowiednio przetworzone przez mózg w formie komunikatów ,wręcz bezwzględnych nakazów wykonywanych przez poszczególne ośrodki dyspozycyjne ciała, pozwalają w przyszłości na uniknięcie złych i niebezpiecznych doświadczeń sygnalizowanych przez te zmysły. Należałoby tu zadać sobie pytanie czy opisaną wyżej istotę posiadającą możliwość wglądu i rozumienia procesów zachodzących w jej ciele można by już nazwać w pełni człowiekiem. Prawdopodobnie nie, bowiem istota taka przypominałaby raczej zwierzę inteligentne, które byłoby jedynie biernym obserwatorem swojego ciała , wyrażającym co najwyżej podziw dla tak mądrego jego działania i posiadanej możliwości jego współistnienia z materią. Cóż więc sprawia, że prawdziwego człowieka uważamy jako istotę odrębną lub wyodrębnioną ze świata zwierząt. To prawo do odrębności traktowania siebie zyskał prawdopodobnie człowiek nie dzięki posiadanej inteligencji umożliwiającej obserwowanie procesów zachodzących w jego ciele , lecz dzięki posiadanym zdolnościom do czynienia informacji dostarczanej mu przez zmysły jako dyspozycyjnych dla siebie i czynienie z tej dyspozycyjności dobrego użytku, którego nie sposób doszukać się w pozornie wrogim dla niego świecie materialnym. Wydaje się, że tak jak materia jest dyspozycyjna dla Boga tak ciało powinno być dyspozycyjne dla człowieka. Sprawowanie władzy nad ciałem przez istotę cielesno-duchową jaką jest człowiek jest możliwe jedynie wtedy gdy istota ta działa świadomie w określonym celu. Celem tym jest poznanie czegoś co wciąż poszukuje człowiek , a co uznaje za ważniejsze od tego co przynoszą zmysły. Obszar tych poszukiwań jako jedyna realna rzeczywistość tkwi w samym człowieku. To człowiek sam i tylko on, dzięki wolnej woli decyduje co w tej rzeczywistości jest dla niego ważne i realne. Ta realność potwierdzona będzie poprzez skutki działania na niego tej rzeczywistości , którą stworzył i ją w sobie w każdej chwili dostrzega Jest to rzeczywistość specyficzna , do której wgląd posiada wyłącznie dany człowiek. Ogląd tej rzeczywistości odbywa się bez udziału zmysłów człowieka, zawsze za zgodą człowieka. Słowo ogląd , jak się wydaje nie oddaje w pełni istoty tego co duchowe i doznaje człowiek dość często doświadczając podświadomie określonych stanów świadomości skierowanej na swoje wnętrze. Tak więc uświadomiona przez człowieka rzeczywistość nie sprowadza się jedynie do tego co wokół niego postrzegane zmysłami , lecz jej przestrzeń istnienia znacznie poszerza się w wyniku wglądu człowieka w świat wewnętrzny , który został mu przypisany i który może wzbogacać o nowe wartości noszące w sobie znamiona dobra lub zła, które winien w sobie przezwyciężać. Należy sobie zdawać sprawę ,że powyższe rozważania na temat istoty problemu człowieczeństwa nie w pełni wyczerpują opis różnorakich zachowań i postaw ludzi powołanych do życia w określonym miejscu , czasie oraz na określonym etapie ewolucyjnego rozwoju pokoleń ludzkich. Każdy człowiek bowiem rodzi się na tym świecie nie jako „czysta karta” lecz przynosi z sobą potencjalne cechy tzw. czynniki genetyczne noszące znamiona tzw. dobra lub tzw. zła nieprzezwyciężonego przez ogniwa pokoleniowe w przeszłości i przeznaczonego do przezwyciężenia przez przyszłe ogniwa pokoleniowe, których reprezentantem jest dany człowiek. Te tendencje do czynienia dobra , a często zła ujawniające się jako tzw. cechy dziedziczne w zderzeniu z teraźniejszością wyrażoną stanem zmienionej rzeczywistości zewnętrznej może podlegać stopniowemu wewnętrznemu przedefiniowaniu, początkowo w okresie wzrastania w sposób umiarkowany , później zaś w sposób rozumny w miarę wzrostu świadomości człowieka w wyniku wiary w sens czynienia dobra. Wydaje się, że ta wiara w sens czynienia dobra jest najważniejszym darem, który otrzymuje człowiek na danym etapie ewolucyjnego rozwoju życia. Warto dodać, że uświadomienie absolutnego dobra na danym etapie ewolucyjnego rozwoju jest niemożliwe, bowiem absolutne dobro jest ostatecznym celem tego świata, który przemija, podobnie jak życie człowieka. W miarę upływu czasu życia rodzą się w człowieku wątpliwości w sens aktywnego uczestnictwa w czynieniu i przekazywaniu dobra. Te, jak mniema człowiek, dobre czyny na rzecz innych, okupione niejednokrotnie własnym cierpieniem nie znajdują tu i teraz należnego uznania. Nie przynoszą nic poza uzyskaniem wewnętrznego pokoju tak potrzebnego dla utrzymania harmonii pomiędzy tym co mozolnie budowane przez człowieka w jego wnętrzu , a tym co zewnętrzne będące często źródłem tego niepokoju wewnętrznego. Przyczyną pojawiających się wątpliwości w sens aktywnego uczestnictwa w czynieniu i przekazywaniu dobra kosztem własnych wyrzeczeń jest , jak wydaje się , brak wdzięczności obdarowanych tym dobrem, a także brak natychmiastowych skutków działania tego dobra, często dopiero po śmierci człowieka. Ten brak cierpliwości człowieka spowodowanej wbrew oczekiwaniom brakiem natychmiastowych skutków wzrostu zasianego ziarna dobra jest wynikiem słabej wiary w Boga i braku zaufania Jemu. Ten brak wiary wyraża się często poczuciem samotności człowieka w dobrych działaniach, które podejmuje kierując się własną wolą bez przekonania , że jest ona zgodna z wolą Boga. Wiara bowiem jest darem Boga. Darem z którego człowiek uczy się korzystać przez całe życie. Istotą wiary, jak wierzymy w sposób graniczący z pewnością, są relacje i współdziałanie z Bogiem obecnym we wnętrzu człowieka nie tylko tu i teraz, ale jak wyraża to pieśń : „po wieczne czasy” Owocem wiary są nasze dobre czyny , których skutki działania skierowane są na innych, niezależnie od tego czy objawią się one tu i teraz, a my będziemy świadkami tego objawienia, czy też objawią się w czasie znanym jedynie Bogu, któremu ufamy bezgranicznie. Nadmierne dociekanie i prognozowanie przyszłości wybiegającej poza dany człowiekowi czas życia jest nadużyciem zaufania pokładanego w Bogu. Jeśli uwierzymy , że zgodnie z wolą samego Boga zostaliśmy usytuowani najwyżej od wszystkiego co żyje to powinniśmy się poczuć wyróżnieni i wdzięczni Bogu za dar życia. Niestety w wielu przypadkach skuteczne okazywanie wdzięczności Bogu przerasta nas , a nasze czyny miast wspomagać Boga w ustawicznym procesie wciąż trwającego stwarzania świata dokonywane są wbrew woli Boga i stanowią przeszkodę dla pomyślnego przebiegu tego procesu, zgodnie z zamysłem samego Stwórcy. Ten proces stwarzania Świata trwa jednak nadal i nikt oprócz Boga nie zna dnia końca tego procesu. Jako chrześcijanie – uczniowie Jezusa, zobowiązani do głoszenia na rzecz innych prawdy o jego życiu śmierci i zmartwychwstaniu, w oparciu o ewangelię możemy się jedynie domyślać kiedy może nastąpić koniec Materialnej Wszechrzeczy. Ewangelista Mateusz (Mt 24,14) bowiem pisze „ A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom. I wtedy nadejdzie koniec”
Mowa tu oczywiście o końcu „Świata Materialnego” , który jak wierzymy zawiera ciało człowieka . Trudno tu sobie odmówić porównania wg którego ciało człowieka byłoby wyróżnionym przez Boga mikrokosmosem przynależnym do Makrokosmosu, który kiedyś skończy się i podlegać będzie dezorganizacji , w ten sam sposób, jak ciało człowieka, którym on zawiaduje ulega unicestwieniu w odpowiednim czasie, znanym jedynie Bogu. O nadejściu nieuchronnej śmierci przekonujemy się stopniowo. Tę wiedzę, traktujemy jako pewną i odnosimy do siebie jedynie dlatego, że wielokrotnie jesteśmy świadkami śmierci innych nam bliskich ludzi, których kochamy podobnie jak samych siebie. Traktowanie innych jak siebie samego sprawia, że człowiek poczuje przynależność do zbiorowości której spoiwem stanie się miłość budowana na psychicznej więzi danej wspólnoty. Drobne wyrzeczenia się samego siebie na rzecz umocnienia słabych ogniw wspólnoty ma głęboki sens , bowiem ma bezpośredni wpływ na kondycję moralną całej wspólnoty w kierunku rozpowszechniania dobra ogólnego. Dobro ogólne ludzkości , jak wierzymy winno być dążeniem każdego człowieka, który zdołał zbudować w sobie odpowiednie relacje z Bogiem , pozwalające mu wnosić , choćby małą cegiełkę dobra do własnego życia i życia bliźnich. Dobre relacje z Bogiem możemy budować w wyniku podejmowania wysiłku w budowaniu relacji z drugim człowiekiem. W tym budowaniu winniśmy podejmować starania dla poczuwania się wysłannikami Boga. Ten proces budowania dobrych relacji z bliźnimi, niestety nie jest wolny od błędów. Doświadczenia ludzi głęboko wierzących w Boga wskazują , że każde wzniesienie się człowieka na wyższy poziom dobrych relacji z Bogiem zmniejsza ryzyko popełniania błędów w budowaniu dobrych relacji z bliźnimi. Warunkiem ustawicznego wznoszenia się człowieka na wyższy poziom dobrych relacji z Bogiem jest wiara w sens czynienia dobra , mimo pojawiających się na drodze życia przeszkód. Wierzymy, że te przeszkody nie noszące znamion dobra pojawiają się w wyniku błędów nieświadomie lub świadomie popełnianych przez człowieka. Modlitwa do Boga jest więc zawsze prośbą o pogłębienie świadomości obecności Boga w człowieku, który jako wierzący w Boga podejmuje zawsze samodzielnie ważne decyzje w swoim życiu, w przekonaniu że są one zgodne z wolą Boga. Bóg bowiem obdarował go wolną wolą i nigdy go nie ubezwłasnowolnia. Dla Boga, jak powiedział Jezus wszystko jest możliwe. Jednakże warto tu dodać , że to wszystko co możliwe nie może nosić znamion zła , które w wyniku decyzji człowieka w błędnym przeświadczeniu zgodności z wolą Boga odbija się negatywnie na innych, których Bóg obdarza taką samą miłością. Z powyższego wynika, że czyny człowieka popełniane z miłości do drugiego człowieka byłyby zgodne z wolą Boga w takim stopniu, jak to jest możliwe w odniesieniu do relacji jakie łączą człowieka z Bogiem. Ta niezgodność pokrywana jest często nadzieją człowieka na miłosierdzie Boga wskutek uświadomienia własnych braków w świadomym postrzeganiu wszelkich zjawisk jakie przynosi życie , a w nim Boga jako duchowego przewodnika w mądrym podejmowaniu decyzji w trudnych chwilach życia. W świadomości człowieka, jak wydaje się, wystąpiło wyobrażenie Boga jako zlokalizowanego w jakiejś oddalonej przestrzeni niedostępnej dla zmysłów i psychiki człowieka. Wiara w takiego Boga , niewątpliwie potężnego , panującego nad wszystkim co istnieje i jeszcze zaistnieć może wywołuje w psychice człowieka strach przed nieznanym, które nieuchronnie może nastąpić. Umiejscowienie Boga w jakiejś nieosiągalnej zmysłami i rozumem przestrzeni poza czasem, jak się wydaje, jest błędem wyobraźni człowieka, który kierowany swoją mocną wiarą w istnienie dobra jedynie poza człowiekiem, próbuje przedstawiać Boga jako Istotę sprawiedliwą i zwalczającą zło, które pojawia się jedynie w człowieku jako świadome odstępstwo od absolutnego dobra, które winno być sprawiedliwie rozliczone i ukarane. Takie uświadomienie Boga, jakie opisano w Apokalipsie św. Jana dodatkowo potęguje w człowieku strach przed nieznanym i budzi wątpliwości dotyczące zgodności natury Jezusa z naturą boską , którego my jako chrześcijanie traktujemy jako Syna Boga posłusznego Mu aż do śmierci. Filozofia nauki Jezusa wykazująca , jak wierzymy, zgodność z oczekiwaniami Boga od człowieka, jest w gruncie rzeczy optymistyczna i w zasadzie przekazuje ludziom jeden warunek , który stanowi podstawowe oczekiwanie Boga od człowieka tu i teraz. Jest nim dobrowolne dążenie człowieka do życia w zgodzie i życzliwości z drugim człowiekiem określone jako miłość bliźniego.
Jednak żadna decyzja samodzielna człowieka potwierdzona czynem , który zgodnie z nauką Jezusa jest działaniem dla dobra własnego i dobra innych nie daje pewności spodobania się Bogu, jednak daje nadzieję na to, że będzie akceptowana przez Boga, który zna naturę człowieka lepiej niż on sam.. Ta akceptacja Boga nie dotyczy dobrych czynów człowieka zgodnych z Jego oczekiwaniami w całej rozciągłości, bowiem czyn dobry człowieka należy rozpatrywać nie jako absolutnie dobry , lecz najlepszy z możliwych na danym etapie rozwoju ewolucyjnego człowieka zmierzającego do doskonałości. Odstępstwo dokonanego czynu człowieka od absolutnego dobra wymaga zawsze od Boga tolerancji niedoskonałości człowieka i przebaczenia Boga , którego On udziela człowiekowi z góry zważywszy na jego niepełną doskonałość wyrażającą się możliwością ograniczonego uświadomienia ostatecznej Prawdy, którą zna jedynie sam Bóg. W tym znaczeniu życie Jezusa wśród nas traktujemy jako życie człowieka, który narodził się po to by przybliżyć nam wyobrażenie Boga jako ucieleśnienia absolutnej Prawdy. O powyższym mówi sam Jezus , który na pytanie Piłata kwestionujące istnienie prawdy absolutnej odpowiada, że On sam jest prawdą , zmartwychwstaniem i życiem, a nadto mówi :” Kto we mnie wierzy będzie miał żywot wieczny” Ta zwięzła odpowiedź Jezusa uświadamia tym wszystkim, którzy sądzą , że posiadają patent na głoszenie prawdy odmiennej od Prawdy głoszonej przez Jezusa są w błędzie i trwonią dany im czas na rzeczy zbędne , niezgodne z zamierzeniami Boga w stosunku do człowieka . Świadome głoszenie i rozpowszechnianie takiej prawdy w celu uzyskania przewagi nad innymi sobie podobnymi jest, jak wydaje się, głównym sprzeniewierzeniem się Bogu. Usprawiedliwieniem Boga dla takiego człowieka może być jedynie to, że człowiek ten czyni to nieświadomie w przekonaniu, że nie ma na tym świecie innej bardziej rozumnej istoty niż on sam, górującej nad wszystkim co żyje. Taka ograniczona świadomość człowieka jest godna najwyższego współczucia. Nie ma innego sposobu przekazania tego współczucia jak uświadomienie człowiekowi nicości ludzkiej na tle całego Kosmosu, a mimo to posiadanej mocy , którą każdy posiada w stopniu wystarczającym by spełnić to do czego został powołany. Odkrycie przez człowieka swoich ograniczeń i doświadczanie skutków wynikających z braku przestrzegania granic swojego istnienia rodzi cierpienie , którego skutki skłaniają człowieka jako istotę cielesno-duchową do skierowania świadomości na wyższy poziom rzeczywistości , w której rozum człowieka może dostrzec , niezależnie od własnego Ja, Istotę otwartą na współcierpienie z nim i dodającą mu mocy tak potrzebnej do spełnienia swojego powołania. Taki stan człowieka pozwala na odkrycie w sobie człowieczeństwa i narodzenia się jakby na nowo, często słabszym fizycznie , ale jakże silnym mocą nowoodkrytego powołania. W taki mniej więcej sposób rodzi się wiara, która jak powiedział Jezus „góry przenosi”. Dążność do innego, lepszego zaistnienia na tym świecie wymaga dobrej woli i wiary w istnienie Boga, któremu człowiek staje się podobny.
Pełen ufności Bogu, który daje człowiekowi natchnienie do wyrażania swoich myśli, zgodnych z jakąś relatywną prawdą za którą dziś uznajemy ewolucyjny rozwój świata, w tym również człowieka, warto dodać, to co wydaje się prawdopodobne i godne wykorzystania w podsumowaniu tych rozważań. Mianowicie wraz z powołaniem człowieka, na końcowym etapie ewolucyjnego rozwoju materii , a w niej życia skończył się etap materialnego rozwoju świata na którym pojawił się świadomy człowiek jako istota cielesno duchowa. Człowiek jako istota cielesna stworzony przez Boga i powołany przez Niego do prawdziwego życia wymagającego narodzenia się człowieka na nowo nie jako istoty uśpionej ,lecz obudzonej do innego życia, którego ograniczeni czasem nie mogą sobie wyobrazić. Wyobrażenie to jednak już tu i teraz kojarzymy z prawdziwym szczęściem podobnym do poczucia radości niemowlęcia , która pojawia się prawdopodobnie po przebytym podczas narodzenia cierpieniu w momencie przebłysku pierwszych objawów świadomości i jest reakcją na uśmiech matki.