Barnaba: Jam mnich Barnaba, długą mam brodę i nad Wigrami żywot swój wiodę. Gotuję moim braciom potrawy i czynię to nie dla zabawy.
Diabeł: Twoje przechwałki są nic nie warte, radzę ci- lepiej skumaj się z czartem.
Barnaba: Diable rogaty, czego tu szukasz? Próżno w klasztoru bramy dziś stukasz.
Diabeł: Nigdy nie będziesz dobrym kucharzem, bo ryby siei nie ma w twym garze. Rybę dostarczę prawie za darmo, tylko duszyczkę oddaj swą marną.
Barnaba: Sieja pokusą jest nieodpartą. Układ mi z tobą zawrzeć dziś warto. Lecz ja warunek muszę postawić, z rybą w godzinę musisz się stawić.
Diabeł: Nim kur zapieje, nim wywidnieje z Włoch ci przyniosę na obiad sieję.
Narrator: Ruszył więc diabeł, sprawił się szybko i w pół godziny był w Wigrach z rybką.
Barnaba: A oto diabła widzę już z sieją, lecz strach ogromny me serce przejął. Ubiegnę diabła w jego zamiarze, popchnę wskazówkę więc na zegarze.
Narrator: Dzwon dźwięcznie późną godzinę wybił, więc bies ze złości pozbył się ryby. Prosto do Wigier cisnął ją z góry, nie mógł się dobrać do mnicha skóry.
Diabeł: Sieja w jeziorze, dusza stracona. Z żalu diabełek dziś chyba skona.
Barnaba: Sieja w jeziorze Wigry została. Uczta z niej będzie wielka, wspaniała. Ja do was z chmurek dzisiaj się śmieję i na patelni podsmażam sieję.