Dziś warzywa się zebrały u pewnej Kapusty.
Cała rodzina przyjechała,
bo obiad z Kapustą zjeść chciała.
Najpierw potoczyły się małe brukselki.
– Czy obiad będzie niewielki?
Później wszedł kalafior, trochę ociężały.
– Dla mnie również może być mały.
- A dla mnie nie! - Kalarepka powiedziała.
– Ostatnio waga, niedowagę mi wskazywała.
- Ha, ha, ha. - Brokuł zaśmiał się od ucha do ucha. – Dzisiaj będzie kapucha!
- O o o, proszę kuzyna, co za słownictwo, co za mina?!
- Ach droga kuzynko, jakże mi miło. Czerwona suknia, bardzo twarzowa.
- To warzywna kolekcja nowa.
- Kiedy do stołu zasiądziemy? Padło pytanie.
- Jakie będzie danie?
Nagle wchodzi kapusta biała. Ukłonem gości przywitała.
- Jestem niezmiernie wzruszona, że cała rodzina jest zgromadzona. Dzisiaj moi kochani obejdziecie się smakiem. Moja spiżarnia jest pusta. A ja jestem Kapusta. Kapustę kisi się jesienią. A jak już się ukiszę, będę smaczna, zdrowa z dodatkiem marchewki kolorowa.
- Zabierajmy się do krojenia. Odrzekł brokuł niedbale.
- Dziękuję drogi kuzynie, zakisnę doskonale.