W lecie uwodzi jak baletnica
kiedy tańczy wiatrem podszyta-
falują morskie warkocze słonej wody
z wplecioną kokardą błękitu
wiatr rozsławia jej imię
wtopione w słoneczną poświatę
jak paź królowej w bursztynie
zimą morze zasypia zmęczone
w aurze srebrzystego spokoju
- jasne spojrzenie dnia
ściemnia zmierzch niecierpliwy
nagle molo , bulwar i Świętojańska
skrzą się tysiącem światełek
jakby niebo zesłało z obłoków
deszcz diamencików -
i wędrują ulicą wtulone postaci
a w kawiarni na Strychu latem i zimą
gdy Kaliope toast spełnia
"dorzucają do pieca" swoje wiersze poeci
płną rymy, melodie i pieśni
- ku bogini się wznoszą
po kręgach schodów rybackiej chaty