Montaż - wypowiedzi osób – na co czekają...
Podkład 1
Narrator: Adwent jest czasem oczekiwania. Czasem nadziei. Czasem, który może odmienić nasze serca. Który pozwala na zatrzymanie, uświadomienie sobie kim jesteśmy i dokąd zdążamy.
Adwent jest czasem oczekiwania. Czekamy na narodziny Boga. Ale czy na pewno?
W swoim życiu ciągle na coś czekamy. Ale czy zawsze na to, na co powinniśmy czekać?
Opowieść, którą usłyszymy, historie ludzi, których poznamy to opowieść o oczekiwaniu i próbie odnalezienia tego, co najważniejsze. Tego, który jest Najważniejszy.
Naszym przewodnikiem będzie św. Brat Albert Chmielowski, a celem naszej wędrówki Betlejem.
,,Zanim przyjdzie Bóg” (przed rozpoczęciem)
Anioł: A Ty na co czekasz? Co chcesz zobaczyć? Czekasz na Niego?
Szukaj przesłania tej nocy, gdy kiedy rodzi się Miłość...
• Scenografia – miejsce narodzin Boga w centralnym punkcie sceny. Wszystkim wydarzeniom przygląda się św. Brat Albert. W każdej scenie jest obecny anioł.
• Rozwieszone hasła związane ze św. Bratem Albertem:
,,Święty Brat Albert nie pisał uczonych traktatów..., On po prostu pokazał jak należy miłosierdzie czynić. Pokazał, że kto chce prawdziwie czynić miłosierdzie, musi stać się bezinteresownym darem dla drugiego człowieka. Służyć bliźniemu to według niego przede wszystkim dawać siebie, być dobrym jak chleb."
Jan Paweł II
,,Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się jeśli jest głodny."
,,Nikt nie idzie sam do nieba. Rozbić naczynie, zapach się rozejdzie.
Nie tylko będziemy Boga kochać, ale inni Go przez nas pokochają.
A to jest coś."
Podkład 2
Scena I
Pokój młodej dziewczyny. Słucha muzyki. Nagle pojawia się jej koleżanka. Dziewczyna jest nieobecna myślami, nawet nie zauważa pojawienia się jej w pokoju.
Beata: A Ty jeszcze nie gotowa? Halo. (Dziewczyna łapie Anię za ramię, tamta dopiero wtedy reaguje).
Ania: O, hej. Nie zauważyłam jak weszłaś. Co tam?
Beata: Czemu jeszcze nie jesteś gotowa. Wszyscy na nas czekają.
Ania: Nie idę.
Beata: Dlaczego? Trzeba ogarnąć tyle spraw. Wszystko spakować. Dzieciaki czekają na te prezenty.
Ania: Dacie radę beze mnie.
Beata: No dobra. (Dziewczyna siada obok Ani). Mów, co się dzieje.
Ania: Nic. Zwyczajnie w tym roku nie idę.
Beata: Zwyczajnie to ja Ci zaraz coś zrobię. Co Ci jest?
Ania: Beata, nie widzisz, że to nie ma sensu?
Beata: Nie ma sensu? A kto mnie w to wkręcił? Kto mi mówił, że pomaganie jest takie ważne? Że uśmiech dziecka, które bez naszej zbiórki nie dostałoby nic na święta jest najlepszą nagrodą? Ja? Nie. To Ty mi to powtarzałaś w nieskończoność.
Ania: Może. Ale wszystko się zmieniło.
Beata: Co się niby zmieniło?
Ania: Ja pomagam. A kto mi pomoże? Ja już nawet nie czekam na te święta. Pięknie się ubierzemy, usiądziemy razem przy stole, wspólna pasterka, piękne prezenty. Mówię ci, sielanka. A to jedna wielka ściema. Normalnie nie mają dla siebie czasu. A mnie to nawet nie zauważają. No chyba, że zdawkowe pytanie: ,,Jak było w szkole? Nie przyniesiesz nam wstydu?’’ uznasz za przejaw zainteresowania. Nie chce mi się już udawać. Nie mam siły.
Beata: Ale oni czekają. Rodzice ciebie zawiedli. Ok, jasne. Nie są idealni. Ale dlatego teraz ty zrobisz to samo? Też zawiedziesz? Naprawdę tego chcesz?
Ania: Nie wiem. Pewnie masz rację.
Sama już nie wiem czego chcę. Wiesz, czekam na to, aż będą mieli dla mnie choć chwilę czasu. Żebym czuła, że są, ale tak naprawdę są w moim życiu. Czekam na to.
Podkład 3
Scena II
Kuchnia w pewnym domu. Widzimy krzątającą się w niej babcię. Zjawia się wnuczka z zakupami.
Babcia: Witaj Kochanie. Zrobiłaś zakupy?
Wnuczka: Tak, mam wszystko o co prosiłaś.
Babcia: Tyle pracy przed nami. Trzeba przygotować 12 potraw. Musimy jakoś to zorganizować.
Czy ja mam wrażenie, że Ty nie słyszysz co mówię?
Wnuczka: Słyszę babciu. Ale ja w tym roku nie chcę tych świąt?
Babcia: Co ty mówisz?
Wnuczka: Mówię jak jest.
Babcia: Wiem, że ci ciężko, ale to ważny czas.
Wnuczka: To już dwa lata wiesz, jak nie ma ich z nami. Dwa lata od wypadku.
Kiedyś to miało sens. Pamiętam jak tata biegał, żeby znaleźć najładniejszą choinkę. Oczywiście i tak miał tę umiejętność, że znajdował najgorszą z możliwych, a my z mamą umiejętnie udawałyśmy, że jest wspaniała, że tak piękniej to jeszcze nie mieliśmy. Zachwyt nad badylem. A mama zawsze albo przesoliła zupę grzybową albo zepsuła smak pierogów albo... W każdym razie nigdy jej z tatą o tym nie powiedzieliśmy i zjadaliśmy wszystko z apetytem... A teraz chciałabym tej brzydkiej choinki i tych okropnych pierogów. Tęsknię za nimi.
Babcia: Wiem Basiu, ale on chcieliby, byś była szczęśliwa i żeby czas świąt znaczył dla ciebie tyle co kiedyś.
Wnuczka: To Trudne. Wiesz babciu, ja ciągle czekam. Czekam, że to tylko zły sen i że gdy się obudzę oni tu będą. Czekam na to.
Fragment ,,Kolędy dla nieobecnych”
Podkład 4
Św. Brat Albert siedzi i rozmyśla ( Nagranie):
Rozumiem co czują. Jako małe dziecko straciłem rodziców. To trudne. A czasami ktoś jest, a ty i tak odczuwasz brak, pustkę. I czekasz. Czekasz, nie dostrzegając, że jest ktoś. Jest On, który będzie zawsze. On, który nie przestaje przebaczać, nie przestaje kochać. Który jest dobry jak chleb. On też czeka. Czeka aż na nowo odkryjemy jego obecność. To odkrycie nadało sens mojemu życiu.
Podkład 5
Scena III
Pokój nastolatka. Rozmawia przez telefon. Wśród publiczności siedzi jego kolega. Rozmawiają.
Olek: Siema stary, co tam?
Piotr: Ty, gdzie ty jesteś? Czekamy na ciebie od godziny.
Olek: Wiem, ale nie dam rady się wyrwać. Muszę poprawić chemię. Czekam na korki. Zresztą, dziadek jest chory. Nie mogę go zostawić samego w domu.
Piotr: Ty chyba żartujesz. Musimy ćwiczyć. Do koncertu zostało nam niewiele czasu.
Olek: Wiem, ale jak nie poprawię chemii to mogę zapomnieć o muzyce. Zresztą, mam teraz mnóstwo problemów. Mówię ci. Masakra. Muszę z tego na jakiś czas zrezygnować.
Piotr: Zrezygnować. Przecież Ty jesteś w tym świetny, Ty to kochasz, stary.
Olek: Tak, ale czasami trzeba coś zostawić. Czekam na ten moment, kiedy uda się wszystko ze sobą pogodzić. Wiesz, ogarnę szkołę, dziadek wyzdrowieje, ja będę mógł grać. Czekam na to.
Podkład 6
Św. Brat Albert siedzi i rozmyśla ( Nagranie):
Pasje są ważne w życiu. To ważne, żeby rozwijać swoje talenty. Wiem, co znaczy zrezygnować z czegoś ważnego. Porzuciłem karierę, malarstwo, by móc mieć czas dla innych. Dla ludzi, którym byłem bardziej potrzebny niż sztalugi, farby. I wtedy zobaczyłem, że zacząłem malować naprawdę. Zacząłem tworzyć najpiękniejsze obrazy. Zacząłem malować życiem. I tak powstało wiele obrazów miłości.
Podkład 7
Scena IV:
Na scenie pojawia się bezdomny. Zaczepia przypadkową dziewczynę.
Mężczyzna: Przepraszam. Mogłaby mi Pani pomóc?
Kobieta: Nie mam czasu. Spieszę się.
Mężczyzna: Rozumiem. Dziś brakuje czasu.
(Po chwili kobieta wraca)
Kobieta: Czego Pan potrzebuje?
Mężczyzna: Jestem głodny. Chciałbym tylko chleb.
Kobieta: Proszę chwilę poczekać.
Mężczyzna: Dobrze. Ja mam dużo czasu.
(Po chwili wraca, wręcza mężczyźnie chleb)
Mężczyzna: Dziękuję. Nie każdego stać na ten gest.
Kobieta: Długo już Pan tak funkcjonuje?
Mężczyzna: Sam nie wiem. Czas płynie inaczej. Dni uciekają. Zamieniają się w miesiące, lata. Nie ma co narzekać. Zawsze znajdzie się ktoś, kto pomoże. Kto poświęci mi trochę czasu, kto zauważy... Czekam, żeby móc być znowu dla kogoś ważny. Czekam na takie chwile. By znowu poczuć się człowiekiem .
Podkład 8
Św. Brat Albert siedzi i rozmyśla ( Nagranie):
Dla takich ludzi poświęciłem życie. Dla najbiedniejszych. Dla tych, którzy nie mieli nic. Dla tych, którzy czekali na ten najmniejszy gest, by być zauważonym, by nie być samemu. Czekali, by ktoś tak zwyczajnie stał się dla nich dobry jak chleb.
Dźwięki ulicy.
Słychać utwór ,,Mario czy Ty wiesz?”
Scena V:
Wszystkie postacie pojawiają się na scenie. Zajmują miejsca blisko stajenki. Pojawia się Święta Rodzina.
Narrator:
W życiu czekamy na różne rzeczy. Ciągle na coś czekamy. Czekamy na kogoś. Na to, co dla nas ważne, o czym marzymy. Przychodzi na nowo, rodzi się, by dać miłość. Chce sobą wypełnić puste miejsca naszego życia. Byśmy już nie czekali. By przynieść nam nadzieję.
Nagranie + ,,Kolęda nadziei”