1) Dziecko z zespołem Aspergera
Zespół Aspergera jest jednym z całościowych zaburzeń rozwoju psychicznego, które objawia się we wczesnym dzieciństwie. ZA określa się potocznie jako lekką odmianę autyzmu. Takie osoby mają trudności w relacjach z innymi ludźmi oraz w komunikacji i wyobraźni, wpływającej na sztywność myślenia i zachowania.
ZA jest nadal słabo wykrywalny. Dzieje się tak, dlatego, że małe dzieci z tą dysfunkcją nie różnią się zbytnio od swoich rówieśników. A jeśli już, to często dorośli postrzegają to zjawisko w kategorii większych zdolności czy możliwości umysłowych. Dzieci te „żyją w naszym świecie, ale na swój własny sposób”. Stanowią szczególne wyzwanie w środowisku edukacyjnym. Zwykle postrzegane jako dziwne i ekscentryczne, zaś ich nieudolne zdolności społeczne czynią te dzieci „kozłami ofiarnymi”. Niezdarność i obsesyjne zainteresowanie mało znanymi tematami przyczyniają się do postrzegania ich jako odmiennych. Dzieci z ZA nie posiadają umiejętności rozumienia istoty reguł międzyludzkich i reguł rządzących konwenansami społecznymi. Są naiwne i wyraźnie brak im zdrowego rozsądku. Brak elastyczności i niemożność radzenia sobie ze zmianami powoduje, że te osoby łatwo się stresują i są wrażliwe emocjonalnie. Jednocześnie dzieci z ZA (głównie chłopcy) cechuje przeciętna do ponadprzeciętnej inteligencja i bardzo dobra pamięć. Ich determinacja w dążeniu do własnych celów może prowadzić do wielkich osiągnięć w późniejszym życiu.
Przejawy zespołu Aspergera są następujące:
1. Zaburzenia w sferze relacji społecznych:
- niezdolność do wchodzenia w interakcję z rówieśnikami (np. dziecko jest niezdolne do wchodzenia w interakcje oparte na zasadach wzajemności);
- brak chęci nawiązywania kontaktów z rówieśnikami (np. dziecko nawiązuje relacje, po to, by zaspokoić tylko swoje potrzeby, jednostronnie reaguje na rówieśników, unika innych);
- niewłaściwe zachowania społeczne i emocjonalne (np. dziecko ma kłopot z rozumieniem uczuć innych ludzi, jest obojętne na emocje innych, ma kłopot z rozumieniem sygnałów społecznych).
2. Ograniczone albo wyizolowane zainteresowania, powtarzające się stereotypowe wzorce zachowań i aktywności:
- wykluczanie innych działań;
- powtarzające się zaangażowanie w daną aktywność.
3. Narzucanie codziennej rutyny i zainteresowań:
- sobie w różnych aspektach życia;
- innym.
4. Zaburzenia mowy i języka:
- nieco opóźniony rozwój;
- powierzchownie doskonały, ekspresyjny język;
- formalna, pedantyczna i wysublimowana mowa;
- osobliwe cechy głosu (bezbarwny, monotonny, krzykliwy);
- niewłaściwie rozumienie, błędna interpretacja znaczeń dosłownych i ukrytych.
5. Dziwaczna mowa:
- mówi zbyt mało lub zbyt dużo;
- brak związku z tokiem rozmowy;
- anomalie w modulacji mowy;
- powtarzalne wzorce mowy.
6. Zaburzenia w komunikacji niewerbalnej:
- ograniczona gestykulacja;
- niezdarna mowa działa;
- uboga mimika twarzy;
- osobliwe, chłodne spojrzenie (patrzenie „przez”/„szklany wzrok”);
- unikanie kontaktu wzrokowego.
7. Niezdarność ruchowa:
- częste przewracanie się;
- bieg na sztywnych nogach.
I – Identyfikacja problemu
Bartek trafił do mojej grupy w wieku czterech lat, po roku uczęszczania do przedszkola. Znając go trochę ze wspólnego przebywania z dziećmi na placu zabaw, dostrzegałam niepokojące objawy zachowania.
Od początku sprawiał problemy wychowawcze, był nadmiernie ruchliwy, uciekał nauczycielce. W czasie zabawy, wyrywał dzieciom zabawki, bił je, skakał na siedzące dzieci, pluł, używał wulgaryzmów w stosunku do rówieśników i dorosłych. Nieustannie wymagał pomocy i uwagi ze strony nauczyciela, którą wymuszał histerycznym płaczem i krzykami. Emocje wyrażał krzykiem, agresją wobec dzieci, autoagresją, często płakał. Bił dzieci, kopał krzesełka, uderzał pięścią w sprzęty – jednak nigdy nie wyrządził sobie krzywdy, nie odczuwał bólu. Na zajęciach nie uważał, nie potrafił skupić uwagi. Nie lubił słuchać opowiadań, bajek, wyśmiewał dzieci, przedrzeźniał nauczycielkę, nie potrafił spokojnie poczekać na swoją kolej. Narzucał wszystkim swoją wolę i rację, wszystko miało być po jego myśli i wykonane natychmiast. Coraz częściej zdarzało mu się uderzyć lub kopnąć nauczycielkę. Nie stosował się do żadnych próśb, nakazów, nie respektował ustalonych zasad i reguł, obowiązujących w przedszkolu. Chłopiec nie lubił kontaktu fizycznego, nie podawał dzieciom ręki, rzadko stawał w parze, tylko z wybranym dzieckiem. Nie rozumiał dowcipów, metafor i ironii. Używał nienaturalnego, piskliwego tonu głosu, nie utrzymywał kontaktu wzrokowego.
Bartek miał słabą koordynację ruchową, biegał na „sztywnych nogach”. Często się przewracał, co go bardzo irytowało. Za swoje zachowanie bardzo często przepraszał, ale było to przepraszanie „mechaniczne”, które nic dla niego nie znaczyło, ponieważ po chwili robił dokładnie to samo. Chłopiec sprawiał, że sytuacja w grupie stawała się coraz bardziej uciążliwa i napięta. Często konflikty z rówieśnikami, agresywne zachowanie wobec dzieci i dorosłych sprawiły, że był ciągle w centrum uwagi. Dzieci czuły się zagrożone i izolowały się od niego, co pogarszało już i tak trudną sytuację. Rodzice pozostałych dzieci również skarżyli się na chłopca.
Cała ta sytuacja zaniepokoiła mnie na tyle, że postanowiłam przyjrzeć się zaistniałemu problemowi. Dzięki odbytym wcześniej kursom i sprawdzeniu informacji w Internecie, wydawało mi się, że Bartek ma zespół Aspergera. Po uprzedniej zgodzie matki chłopca i chęci jej współpracy, zgłosiłam problem psychologowi przedszkolnemu. Następnie nawiązałam współpracę z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną.
II – Geneza i dynamika zjawiska
Przeprowadzając wywiad z mamą Bartka (tata nie pojawiał się w przedszkolu), usłyszałam, że wyprowadziła się od ojca dziecka i od dwóch lat wychowuje go sama. Rodzice nie potrafili znaleźć wspólnego języka, mieli różne poglądy na temat wychowywania syna i nie potrafili dojść do porozumienia. Sytuacja przerosła ich oczekiwania względem siebie, jako rodziny. Po wyprowadzce matki z dzieckiem, ojciec próbował ściągnąć ich z powrotem. A gdy się to nie udało, obwiniał matkę, że źle wychowuje syna i że wspólnie z babcią (matka mieszkała ze swoją mamą) pozwalają dziecku na wszystko. Ojciec miał kontakt z synem, zabierał go do siebie na weekendy. Robił to jednak bardzo rzadko. Bartek wracał od niego rozkojarzony, agresywny, używał wulgarnych słów. Opowiadał również, że tata kłócił się z dziadkiem. Ojciec buntował syna przeciw matce, co dało się odczuć w rozmowie z dzieckiem. Matka była bardzo zaniepokojona zachowaniem chłopca. Przyznała, że w domu zachowuje się tak samo, jak w przedszkolu i za wszelką cenę chciała mu pomóc. Po moich namowach, rozpoczęła współpracę ze specjalistami: neurologiem, psychiatrą i psychologiem. Ojciec nie wyrażał jednak zgody na badanie syna, gdyż nie widział żadnego problemu. Twierdził, że Bartek jest normalnym, lecz niegrzecznym i rozpuszczonym dzieckiem, potrzebującym dobrej ręki a nie lekarzy. Po wielu wizytach i rozmowach z nami (ja i koleżanka z grupy), zgodził się, ale nie był do końca przekonany. Cały czas liczył na to, że wykorzysta zachowanie syna i skłoni matkę do powrotu. Matka mieszkała z partnerem, z którym Bartek miał dobry kontakt. Mężczyzna często odbierał chłopca z przedszkola i spędzał z nim dużo czasu. Niestety zaostrzało to konflikt ojca między z matką, na który chłopiec reagował negatywnym zachowaniem w przedszkolu.
Po konsultacji z lekarzami specjalistami, zdiagnozowano u Bartka zespół Aspergera. Dziecko zostało skierowane na terapię sensoryczną, gdzie mama cały czas towarzyszyła chłopcu. Ojciec nie brał w tym udziału.
III – Negatywne strony chłopca:
• postępował zgodnie z własnymi potrzebami;
• nie uwzględniał norm i zasad społecznych;
• brak zabawy opartej na wyobraźni, naśladowaniu oraz wspólnych zabaw „na niby” z rówieśnikami;
• nie rozumiał przenośni, metafor i żartów;
• miał zaburzone rozumienie komunikacji niewerbalnej (nieumiejętność odkrywania postawy ciała, gestów, wyrazu twarzy i oczu);
• brak skupienia uwagi, wnioskowania, wypowiadania osądów;
• napady agresji wobec dzieci i dorosłych (bił, pluł, kopał, przedrzeźniał, wyśmiewał);
• autoagresja (uderzanie pięścią w sprzęty, kopanie krzesełek);
• gadatliwość (mówił do kogoś, a nie rozmawiał z kimś), nie potrafił podtrzymać rozmowy, unikał kontaktu wzrokowego;
• brak empatii i współczucia wobec drugiego człowieka, mechaniczne „przepraszanie” za wyrządzone krzywdy;
• niewłaściwe interpretowanie wskazówek społecznych;
• nie znosił zmian (np. w planie dnia);
• obsesja na punkcie ciągłego mycia rąk, brak kontaktu fizycznego;
• wysublimowany, pedantyczny język, często bardzo wulgarny;
• powolne tempo pracy, brak współpracy w zajęciach i grach zespołowych;
IV – Pozytywne strony chłopca:
• jednostronne zainteresowania – imponująca wiedza na temat samolotów;
• dobre funkcjonowanie tylko w pracy indywidualnej z nauczycielem;
• perfekcyjny w pracach manualnych;
• w rozmowach z nauczycielem swobodnie wypowiadał się na wiele tematów, miał ciekawe pomysły i bogatą wiedzę;
• pedantyczny w zakładaniu ubrań według własnej kolejności;
• pisał starannie, kreśli znaki litero-podobne i litery, chociaż rzadko ćwiczył;
• czytał zdania, potrafił wykonać, skomplikowane jak na swój wiek, obliczenia matematyczne;
• inteligentny, błyskotliwy w rozmowach z dorosłymi, interesował się życiem nauczycielki;
• bardzo dobrze funkcjonował w relacji nauczyciel–dziecko;
V – Propozycje rozwiązań, wdrażanie oddziaływań
Podejmując się pracy z Bartkiem, starałam się przede wszystkim stworzyć właściwą atmosferę wokół niego i nauczyć go zasad funkcjonowania w środowisku rówieśniczym. Stosowałam poniższe metody:
• zapewniałam dziecku przewidywalne i bezpieczne otoczenie;
• zminimalizowałam występowanie zmian, niezmienny codzienny rozkład zajęć;
• unikałam niespodzianek, odpowiednio wcześniej przygotowywałam go na specjalne wydarzenia (teatrzyki, koncerty, wycieczki, inne zajęcia);
• niwelowałam dokuczanie ze strony innych dzieci, promowałam empatię i tolerancję pośród nich;
• podkreślałam wyjątkowe zdolności dziecka, tworząc okazję do wspólnego uczenia się, ułatwiając tym samym wspólną akceptację;
• zachęcałam dziecko do aktywnej zabawy z rówieśnikami, ograniczając czas spędzony na samotnej zabawie;
• przydzielałam mu funkcję dyżurnego, zachęcałam do pomocy nauczycielowi i innym dzieciom;
• często chwaliłam, nawet za proste, oczekiwane zachowania, które w przypadku innych dzieci są uważane za oczywiste;
• wykorzystywałam obsesję zainteresowań (samoloty) do prowadzenia zajęć – wspólnie z dziećmi zrobiliśmy wystawę modeli samolotów;
• udzielałam jasnych i konkretnych wskazówek – czekałam na odpowiedź;
• organizowałam pracę w parach, a nie w dużych grupach;
• opracowałam z psychologiem i mamą, wspólny plan pomocy, m.in. Bartek za złe zachowanie wobec dzieci, przynosił do przedszkola ulubione zabawki i zostawiał je tam na zawsze;
• stosowałam metody wyciszające (miejsce odosobnienia, kosz złości, nucenie spokojnych melodii i wykonywałam uchwyt „kołysankę”);
• odwracałam uwagę dziecka i rozładowywałam niepokój poprzez aktywność, np. układanie ulubionych puzzli, lepienie z plasteliny, oglądanie albumów z samolotami;
• uczyłam zasad życia społecznego i umiejętnego postępowania w trudnych, nowych sytuacjach poprzez działanie i rozmowę;
• starałam się spokojnie reagować na złe zachowanie, regularnie omawialiśmy działania;
• wzmacniałam samoocenę dziecka.
VI – Współpraca z specjalistami
Cały czas współpracowałam z psychologiem przedszkolnym, stosując się do wskazanych przez niego wytycznych. Mama, dodatkowo, zapisała Bartka do Centrum Wspomagania Rozwoju Psychoruchowego Dziecka na zajęcia integracji sensorycznej raz w tygodniu. Kontynuowałam ćwiczenia, zalecane przez psychologa z poradni i wykorzystywałam je do wspólnej zabawy z dziećmi.
VII – Efekty
Systematyczna praca z Bartkiem prowadzona była w kilku kierunkach. Zaowocowało to wieloma zmianami w zachowaniu dziecka. Przede wszystkim nauczył się współdziałania w grupie rówieśniczej. Potrafił się bawić w małej grupie dzieci, opowiadało swoich pasjach (samolotach). Dzieci słuchały go z zaciekawieniem, przestały się go bać, zaczęły okazywać mu pomoc. Włączały go do zabawy, używały miłych słów i życzliwych gestów wobec niego.
Bartek wyciszył się, stał się mniej hałaśliwy, rzadziej wdawał się w konflikty z dziećmi, dzielił się z nimi zabawkami. Podarował dzieciom pudło zabawek w ramach rekompensaty za swoje zachowanie. Konflikty nie zniknęły całkowicie, ale było ich znacznie mniej. Wszelkie spory, w których uczestniczył Bartek, rozwiązywane były przy udziale nauczyciela. Miał ściśle ustalony plan dnia, którego wszyscy się trzymali. Polubił słuchanie bajek relaksacyjnych, które pomogły mu w niwelowaniu agresji i wzbudzały w nim potrzebę samokontroli. Poprzez różne formy pracy, zabawy i ćwiczenia oraz naśladowanie innych, pokonał w znacznym stopniu barierę socjalizacji i zaczął uczestniczyć w życiu społecznym.
Widać było poprawę i wypracowanie pozytywnych zmian w zachowaniu Bartka. Nadal jednak wymagana jest kontynuacja pracy nauczyciela i rodziców ze specjalistami. Dzięki diagnozie, którą otrzymał z poradni, chłopiec trafił do dobrej szkoły integracyjnej, gdzie otoczono go właściwą opieką psychologiczno-pedagogiczną. Mama Bartka założyła nową rodzinę. Wybudowali dom, z czego bardzo cieszył się chłopiec. Dziecko ma dobry kontakt również z biologicznym ojcem, a w szkole odnosi sukcesy. Można stwierdzić, że pomoc przyszła w porę a zastosowane metody przyczyniły się do poprawy funkcjonowania dziecka w społeczeństwie i dały radość nowej rodzinie.