X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 3476
Przesłano:
Dział: Artykuły

Czy "e-…" zawsze znaczy lepszy?

Na co trzeba zwrócić uwagę, aby informatyzacja szkół zmierzała
w dobrym kierunku i przynosiła jak najwięcej korzyści?

13 stycznia 2009 r. na stronie Biuletynu Informacji Publicznej MEN pojawił się projekt rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej zmieniającego rozporządzenie w sprawie sposobu prowadzenia przez publiczne przedszkola, szkoły i placówki dokumentacji przebiegu nauczania, działalności wychowawczej i opiekuńczej oraz rodzajów tej dokumentacji. Główną zmianą zawartą w projekcie jest umożliwienie prowadzenia dzienników zajęć oraz dzienników lekcyjnych w formie elektronicznej.
W uzasadnieniu projektu czytamy:
a) "... Obecnie blisko 0,3 % szkół w Polsce prowadzi obok dziennika tradycyjnego dziennik lekcyjny w formie elektronicznej. Szkoły te korzystają z dostępnych na rynku programów komputerowych służących do rejestracji wszystkich informacji o uczniu i prowadzonych zajęciach. Ponadto dziennik elektroniczny jest często stosowany jako dodatkowa forma kontaktu z rodzicami. Zakres informacji przechowywanych w dziennikach elektronicznych jest przeważnie szerszy niż dziennikach prowadzonych w formie tradycyjnej. Główną zaletą dziennika prowadzonego w formie elektronicznej jest szybkość zestawiania danych i przekazu informacji ..."
b) "... Prowadzenie dzienników zajęć i dzienników lekcyjnych w dwóch formach utrudnia codzienne funkcjonowanie szkoły, a w perspektywie, w związku z powszechną informatyzacją szkół, stanie się nieuzasadnione..."
c) "... Projektowany przepis § 20a rozporządzenia przewiduje, że organem właściwym do wyrażenia zgody na prowadzenie przez przedszkole, szkołę lub placówkę dziennika w formie elektronicznej będzie organ prowadzący ..."

Autorzy pracujący nad nowymi przepisami związanymi z dokumentacją bardzo słusznie wskazują, że liczenie na "szybkość zestawiania danych i przekazu informacji" oraz jednoczesne prowadzenie papierowego archiwum "utrudnia codzienne funkcjonowanie szkoły". Ten i pozostałe obiektywne argumenty zawarte w uzasadnieniu MEN dobrze tłumaczą obrany kierunek planowanych zmian. Wynika z niego, że wprowadzanie e-dzienników nie będzie obowiązkowe, a jest przewidywane jedynie jako możliwość, której dopuszczalny charakter ma być uzależniony od spełnienia szeregu warunków i końcowej zgody organu prowadzącego. Założenia ujęte w projekcie oraz bardzo wyważone stanowisko urzędników można wytłumaczyć (przynajmniej częściowo) nawet w oparciu o główne zalety dziennika elektronicznego. Wystarczy tu wskazać na:
- relatywnie niewielką częstotliwość tworzenia szkolnych zestawień w porównaniu ze stałą potrzebą bezustannego rozbudowywania obszernej bazy danych w Internecie przez wszystkich nauczycieli,
- funkcjonowanie wielu alternatywnych form przekazu informacji, w tym również elektronicznych i szybkich, a nierzadko też tańszych i bardziej ogólnodostępnych niż omawiana "dodatkowa forma kontaktu z rodzicami".
W tym miejscu należy jeszcze wspomnieć o większej czasochłonności "rejestracji wszystkich informacji o uczniu i prowadzonych zajęciach" w formie elektronicznej. Jako ilustracja tego faktu może posłużyć przykładowa procedura wprowadzenia do systemu jednego stopnia:
- wejdź na stronę WWW dziennika (wybierz stronę logowania),
- zaloguj się do systemu (login, hasło, OK),
- przejdź na stronę z ocenami,?
- odszukaj klasę na liście klas,
- wybierz opcję wprowadzania ocen dla danej klasy,
- na nowej stronie odszukaj ucznia na liście uczniów,
- otwórz okno dodawania stopni dla danego ucznia,
- przejdź do pola wprowadzania stopnia,
- wybierz stopień z listy,
- (ew. ustaw datę),
- przejdź do pola kategorii stopnia,
- wybierz kategorię z listy,
- wprowadź stopień (OK),
- ew. sprawdź pojawienie się nowej oceny na liście stopni danego ucznia,
- wyloguj się z systemu.
Nie lepiej wygląda praca ze specjalnymi kartami, na których nauczyciel musi w czasie każdej lekcji postawić w odpowiednich polach 8-10 "x", aby w ogóle była możliwa ich prawidłowa identyfikacja. Wpisanie przykładowego stopnia 4+ wymaga aż trzech kolejnych znaczków "x" w ściśle określonych miejscach. Do tego dochodzi kodowanie nieobecności, spóźnień itp. Dane z prawidłowo wypełnionych arkuszy (liczba kart odpowiada ilości przeprowadzonych w danym dniu lekcji) muszą zostać codziennie wprowadzone do komputera poprzez specjalny skaner.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że ostateczny kształt rozwiązań prawnych nie odbiegnie znacząco od obecnego projektu, a osoby promujące, wdrażające i podejmujące decyzję o wdrażaniu systemów będą brały pod uwagę (obok zrozumiale entuzjastycznych opinii firm produkujących e-dzienniki) również sceptyczne głosy wielu specjalistów, nauczycieli, rodziców i uczniów.
Oto przykładowe wnioski z takich opinii:
1) Z ucznia, szczególnie na obowiązkowym etapie kształcenia, nie powinno się tworzyć wyłącznie e-ucznia. (Nie oznacza to całkowitej eliminacji wirtualnych elementów z jego otoczenia.)
2) Ciągła i wszechstronna kontrola nie napawa nikogo optymizmem, może być źródłem dodatkowego stresu oraz przyczyną niepotrzebnych konfliktów .
3) Część rodziców znalazła sobie rozrywkę - bez przerwy kontrolują swoje pociechy.
4) Nie należy przesadzać z ilością informacji zamieszczanych w sieci ze względu na: czasochłonność wprowadzania danych, korzystanie z publikacji często przez znikomą liczbę rodziców i uczniów, rosnącą absencję rodziców na wywiadówkach, dodatkowe problemy w przypadku kłopotów technicznych (np. ze sprzętem, Internetem lub energią), konieczność coraz lepszego zabezpieczania tzw. danych wrażliwych, zwiększające się konsekwencje ewentualnej celowej działalności szkodliwej lub błędu ludzkiego podczas obsługi systemu, prawo do prywatności uczniów pełnoletnich.
5) Niektóre szkoły, w których wdrożono nowe systemy, odstąpiły całkowicie lub częściowo od e-dzienników.
6) Elektroniczne systemy niczego nie zmienią w przypadku dzieci niesprawiających problemów w szkole lub rodziców, którzy się nie interesują sprawami dziecka.
7) Raczej nie można zakładać, że jakaś nowinka techniczna rozwiąże problem wagarów.
8) Wdrażając i promując sposób wywiązywania się szkoły z jej podstawowych funkcji, trzeba pamiętać o wielu rodzinach, które z różnych przyczyn nie spełnią trzech warunków koniecznych do pełnego korzystania z kolejnego systemu:
- swobodny dostęp do komputera*,
- aktywne (najlepiej stałe) łącze internetowe,
- opłata za aktywację konta w e-dzienniku.
(*Korzystanie z serwisu z wykorzystaniem telefonu komórkowego zawsze się wiąże z ograniczeniami funkcjonalności systemu oraz często wymaga stosownych opłat przewidzianych przez operatorów telefonii komórkowej.)
9) "Inna sprawa to obeznanie rodziców ze sprzętem komputerowym. (...) może być z tym różnie. - W tym przypadku możemy jednym rodzicom ułatwić, a innym utrudnić kontrolowanie dziecka. Na pewno niemała grupa rodziców nie radzi sobie z obsługą komputera, nawet tą podstawową ..." (http://www.7dni.nasze.pl/test3/news.php?id=4224)
10) Większość zainteresowanych osób ceni przede wszystkim szczerą rozmowę rodzica z nauczycielem i inne z dotychczasowych form kontaktu ze szkołą oraz widzi główną potrzebę tworzenia otwartych i dobrych relacji między rodzicem a dzieckiem.
11) Przed zaangażowaniem niemałych sił i zainwestowaniem środków w tworzenie "dodatkowej formy kontaktu z rodzicami" warto zrobić dokładny przegląd form już istniejących, rozważyć obecne sposoby ich wykorzystania i przeanalizować możliwości przeprowadzenia ewentualnych usprawnień w tym zakresie.
Obok zwykłych dzienników, dzienniczków, zeszytów uwag, zebrań/wywiadówek, konsultacji (oficjalnych i indywidualnych), rozmów telefonicznych, listów czy nawet faksów istnieją przecież takie narzędzia, jak: szkolne strony WWW (np. publikowane na bezpłatnych serwerach ftp), SMS-y (również te wysyłane z darmowych bramek internetowych) oraz wiadomości e-mail (najczęściej oparte o bezpłatne konta pocztowe; wysyłane a nawet odbierane także za pomocą telefonów komórkowych).
12) Biorąc pod uwagę aspekt ekonomiczny zmian, nie można pominąć:
a) kosztu setek arkuszy zużywanych tygodniowo przez średniej wielkości szkołę,
b) cen energii potrzebnej dla ciągłego zasilania wielu dodatkowych zestawów komputerowych (niekiedy kilkudziesięciu w jednej placówce), które powinny być ciągle gotowe do użycia (co najmniej w czasie wszystkich lekcji),
c) dodatkowego czasu pedagogów poświęconego na tworzenie internetowych baz danych,
d) cen sprzętu, oprogramowania, licencji dostępu do systemu, aktywacji kont,
e) rosnących kosztów związanych z serwisem i utrzymaniem sieci,
f) faktu, że prawdziwa konkurencja na rynku e-dzienników zaczyna się dopiero tworzyć (nieco szersze otwarcie runku może nastąpić po wejściu w życie rozporządzenia), a pojawiające się coraz bardziej atrakcyjne oferty indywidualne oraz możliwość zawierania zbiorowych umów kupna (negocjacji cen np. przez organ prowadzący) raczej nie zachęcają do wychodzenia przed szereg i pośpiesznego wdrażania nowinki technicznej.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.