SCENARIUSZ LEGENDY O SMOKU WAWELSKIM I DZIELNYM SKUBIE – na podstawie scenariusza legendy http://www.kwiatonowice.pl/images/skrzaty/waw.pdf
Narrator1: Witamy wszystkich przybyłych gości,
na niecodziennej uroczystości.
Projektu efekt dziś przedstawimy,
by się pochwalić co potrafimy.
Na niezwykły świat legend Krakowa,
spojrzeliśmy zupełnie od nowa.
Poznaliśmy dzieje smoka co miasto pustoszył,
i cały lud śmiertelnie wystraszył.
Dratewki męstwo także opowiada
legenda znana z dziada, pradziada.
Posłuchajmy.
Narrator: W naszym Krakowie na Rynku Starym
zamożni kupcy mają swe stragany.
Mnóstwo towarów na nich układają,
a z nich krakowianie chętnie wybierają.
Tuż obok mieszka lud prosty, pracowity,
który z pola zwozi zawsze plon obfity.
Uprawia ziemię, bydło hoduje,
Szyje buty i domy buduje.
Lepi też garnki, łowi, poluje,
jednym więc słowem ciężko pracuje.
W zamku królewskim, na polskim tronie
zasiadł władca w złotej koronie.
Król Krak rządzi mądrze i sprawiedliwie,
by wszystkim poddanym żyło się szczęśliwie.
Pewnego razu, przechadzającej się nad Wisłą,
księżniczce Wandzie coś przed oczami zabłysło.
Gdy się zbliżyła, ujrzała jajo dosyć duże,
i zaniosła je na wawelskie podwórze.
Po pewnym czasie jak się okazało,
z jaja, zielone smoczątko powstało.
Z początku smok rósł bardzo powoli,
bo chociaż odżywiał się dowoli,
pochłaniał tylko produkty roślinne,
które jak wiadomo, w diecie są bardzo niewinne.
Wawelskie uczty słynęły jednak z mięsa
i gdy smok skosztował tak smacznego kęsa,
a były to grillowane nóżki drobiowe,
zapragnął spożywać produkty równie zdrowe,
Ale z większą ilością tłuszczu i białka.
Dlatego w krótkim czasie zwiększył swe rozmiary
I na Wawelu nie mógł wejść do żadnej już bramy.
Toteż pod zamkiem w ogromnej jamie,
tuż przy królewskiej żelaznej bramie,
smok postanowił na stałe się rozgościć
by dbano o niego jak o królewskich gości.
Smok:
Obfitość dostrzegłem owej krainy,
będzie mi tu dobrze, mnóstwo baraniny.
Pragnienie ukoję nad brzegiem Wisły,
oby jej wody nigdy nie wyschły.
Na śniadanie zjem owieczkę i wypiję wody beczkę.
A na obiad chcę połykać cztery kury i indyka.
Krakowiaka później schrupię, może też zjem jakąś zupę.
Ryczę, syczę, ogniem zionę – pożrę wszystko co stworzone.
Narrator: Zamęt wielki smok siał w zacnym grodzie,
płacz i lament wzbudzając w krakowskim ludzie.
Krakowianka1: Miłościwy królu Kraku! My żyjemy w ciągłym strachu.
Smok nie boi się niczego i w Krakowie zje każdego!
Krakowianka2: W końcu znikną ci poddani, zrób coś królu ukochany!
Kiedy nikt ci nie zostanie zje i ciebie miły Panie!
Krakowianka I: Wczoraj zjadł baranów kilka, a nocą strasznego wilka .
Smok ten nie jest już łagodny i wciąż ryczy, że jest głodny.
Krakowianka II: Dziś zamówił owczą skórkę, a na jutro twoją córkę,
Jeśli go nie zabijemy, to wszyscy niebawem zginiemy.
Narrator: Krak strapiony giermków wzywa i do miasta ich posyła,
by obwieścić swe orędzie, ma nadzieję: że dobrze będzie!
Giermek I: W kim mężne serce i siła olbrzyma,
niechaj czym prędzej na Wawel przybywa .
Giermek II: Na zamku Kraka będzie goszczony
i z królewskiego skarbca sowicie obdarzony.
Giermek I: Kto zniszczy potwora, kto pokona smoka,
jego żoną zostanie królewna modrooka.
Narrator: Wieści szybko się rozeszły, no i przybył śmiałek pierwszy,
piękny rycerz w złotej zbroi i niczego się nie boi.
Śmiałek : Ja smoka pokonam, odwagi mi nie brakuje,
na zwycięstwo pewne, już się powoli szykuję.
Narrator: Zaczęła się walka i choć miała być zażarta, to niestety trwała krótko...
pożarł śmiałka smok szybciutko.
Smok - Ryczę, syczę, ogniem zionę, pożrę wszystko co stworzone, mniam, mniam.
Narrator: Takich śmiałków było wielu, żaden bestii nie pokonał.
Miasto nadal w strachu żyło, król wymyślić nic nie zdołał.
Gdy z radnymi Krak się radził, wartowników wzywał,
Szewc ubogi lecz z pomysłem do króla przybywał.
Wartownik: Coś ty za jeden? Król nie przyjmuje!
Właśnie naradę teraz zwołuje.
Skuba : Jestem szewczyk Skuba, do władcy przychodzę,
Mam pomysł jak mu ulżyć w tej okrutnej trwodze.
Wartownik: Skoro tak, wchodź czym prędzej.
Może ty ukoisz jego smutne serce.
Skuba: Panie! Nie rycerz ja, nie siłacz, Biednym jestem szewcem.
Chce uwolnić Kraków, chcę pokonać bestię !
Krak: Drogi chłopcze,
Wielu rycerzy tu było i ze smokiem walczyło.
Ale on z każdym wygrywał, kto do jaskini przybywał.
Nikogo nie oszczędzał, albo w całości pożerał, albo ogniem dosięgał .
Wielu już życie straciło , a niczego to nie zmieniło.
Jakże ty chcesz bestię zniszczyć, nie masz miecza, ani tarczy,
sama twoja biedna ręka , mój szewczyku nie - wystarczy.
Skuba: Zaufaj mi Panie, podstępem go wezmę. Nie siłą, nie mieczem, nie innym orężem.
Córka króla: Ojcze! Pozwól mu! Niech spróbuje!
Niech się dobrze przygotuje i nas wszystkich uratuje.
Jeśli dobry pomysł ma, to smokowi radę da.
Mam przeczucie mój ojczulku, że dzisiaj pokój nastanie,
a jutro już w dobrych humorach, zjemy spokojnie śniadanie.
Król: Dobrze Skubo, lecz uważaj! I się zbytnio nie narażaj.
Mów czego będziesz potrzebować by bestię pokonać,
Skuba :Skórę muszę mieć baranią, smok się pewnie skusi na nią,
igłę, dratwę, trochę smoły i smok będzie już gotowy.
Narrator: Czego Skuba potrzebuje, natychmiast to otrzymuje.
Baranią skórę zaraz szykuje , wypełnia siarką, smołą smaruje.
Tak przygotowane zwierzę, zaraz na ramiona bierze
I zanosi ciemną nocą, przed wielką jaskinię smoczą.
Porusza się bezszelestnie, by nie obudzić śpiącej bestii.
Skuba: Baran jest już przygotowany i zaraz zostanie pięknie podany,
kiedy smok otworzy oczy, ten baran na pewno go zaskoczy.
Narrator: Smok nie dospał do rana, bo woń świeżego barana
nagle go obudziła i przed jaskinię wyprowadziła.
Smok: Barana czuję tłustego, wreszcie coś smakowitego.
Przy księżyca pełni, mój brzuch się do reszty napełni.
Mniam, mniam, mniam, mniam
Ryczę, syczę, ogniem zionę pożrę wszystko co stworzone.
Mniam, mniam.
Oj, ...oj . coś tu nie w porządku, .....coś pali mnie w żołądku.
Oj........ popić prędko muszę, chyba się zaraz uduszę.
Skuba: Smok pragnienie czuje, znak, że siarka już skutkuje.
Smok: Czuję, że w chwileczkę małą zdołam wypić Wisłę całą.
Skuba: Patrzcie co się z bestią dzieje, jak mu brzuch od picia pęcznieje.
W Wiśle wody już brakuje, smok się coraz grubszy czuje.
( Huk, huk)
Król: Cóż to, skąd ten huk straszliwy?
Skuba: O mój królu miłościwy, wieść radosną ci przynoszę.
Zadanie swe wykonałem i potwora pokonałem.
Król: Co ja słyszę smok zabity !!! toż to prawie nie do wiary.
Córka i gród ocalony. Szczęście moje jest bez miary.
Córka króla: Smoka nie ma i nie będzie? Wielką radość słychać wszędzie.
Skubo jak to uczyniłeś, w jaki sposób go zgładziłeś?
Skuba: Siarka, smoła to sprawiły czego miecze ani strzały, nie zrobiły.
Narrator: Ze zdumienia, aż oniemiał zapłakany Książę Krak,
Lecz dotrzymał przyrzeczenia i powiedział Skubie tak ...
Król: Dzielny Skubo, mądrość twoja to najlepsza w świecie zbroja.
Czyn twój godny jest nagrody, będziesz księciem zuchu młody.
Włóż na głowę swą koronę , przyjmij córkę mą za żonę.
Córka: Skubo, od dziś jesteś bohaterem i naszym wybawicielem,
gdy cię tylko zobaczyłam, od razu w ciebie uwierzyłam.
Teraz me serce bardzo się raduje, że takiego męża mi los zgotuje.
Krak: Oddam rękę mojej córki wspaniałemu szewczykowi,
niech następcom mym zostanie i pomaga krakowskiemu ludowi.
Dla wspaniałej młodej pary przygotujcie weselisko,
niechaj się radują wszyscy, bo zginęło okropne smoczysko.
Córka: Chodź mój szewczyku kareta czeka z zapowiedziami nie trzeba zwlekać.
Narrator: Królewska para ogłasza wszędzie, że ich wesele wnet się odbędzie.
Legenda owa dobrze się kończy, król Krak pozostał w ludzkiej pamięci,
Szewczyka Skubę też wszyscy znają,
a po wawelskim smoku pozostał pomnik,
który wszyscy turyści chętnie oglądają.
Narrator: Wiele jest różnych legend krakowskich, które sięgają czasów piastowskich.
Niezwykłe miejsca z nimi związane są przez turystów często odwiedzane.
My również podążając ich szlakiem, poczuliśmy więź z królem Krakiem.
Niech każdy z radością odkrywa historię miasta, przez które Wisła przepływa.
A na cześć Szewczyka i wielkiego króla Kraka zobaczmy teraz wszyscy
w wykonaniu naszych uczniów wspaniałego - KRAKOWIAKA!!!