Scenariusz przedstawienia z okazji XII rocznicy kanonizacji św. Alojzego Orione - Patrona Specjalnego Ośrodka Wychowawczego w Kaliszu
1. Wprowadzenie relikwii i flag narodowych Włoch i Polski przez dzieci.
2. Prezentacja na temat Polski I Włoch. (Prezentacja obejmuje takie treści jak: odległość między Polską a Włochami i położenie w Europie tych państw - należy zwrócić uwagę że widzami są również małe dzieci. W tle muzyka w języku włoskim - Giuseppe Povia "Quando bambini fanno och"
3. Przywitanie zebranych. (wita wychowanek- konferansjer)
Witamy wszystkich zebranych na tzw. Popołudniu z ks. Orione. Dziś tj. 16 maja mija 12 lat od dnia, kiedy to Jan Paweł II w efekcie procesu kanonizacyjnego przyjął w poczet świętych naszego patrona Alojzego Orione. Wiemy, że ksiądz Orione bardzo upodobał sobie dzieci i młodzież, dlatego też na terenie Centrum Księdza Orione jesteśmy my
– wychowankowie ośrodka, uczestnicy warsztatu terapii zajęciowej oraz dzieci ze świetlicy socjoterapeutycznej czy w końcu studenci. Wiemy że, ksiądz Orione bardzo pokochał naszą ojczyznę o czym już w prezentacji było wspomniane. Zapraszamy zatem do bliższego poznania osoby świętego Alojzego Orione.
4. Prezentacja o Ks.Orione.
https://www.youtube.com/watch?v=w8qdOzJBBlU
5. Konferansjer:
Tak jak przed chwilą słyszeliśmy – Tylko miłość zbawi świat. Ksiądz Orione pokochał chorych, biednych, opuszczonych ale również jak było wcześniej wspomniane, bardzo pokochał Polskę. Oto krótka historia miłości Alojzego Orione do Polski.
6. Przedstawienie krótkiej historii miłości ks.Orione do Polski.
Ks. Orione przy wielu okazjach okazywał swoją miłość do Polski. Mamy tego liczne świadectwa. Czytając dziś te relacje możemy się wręcz zawstydzić, pytając o naszą osobistą relację do ojczyzny.
„Naród, który zawsze bardzo kochałem”. „Polska, naród bardzo ukochany w Kościele
i bardzo drogi mojemu sercu!”. „Zawsze miałem szczególną sympatię dla Polski”. „Miałem zawsze wielką miłość do Polski”. „Bardzo kocham Polaków. Kochałem ich od dziecka, zawsze ich kochałem!” – to tylko niektóre z licznych wypowiedzi ks. Orione na temat Polski. Warto zatem zapytać – co legło u jej podstaw i jakie owoce ta miłość przyniosła.
Owa miłość wyrosła w sferze uczuciowej, kiedy to młodzieńcowi z Oratorium
ks. Bosko, została przedstawiona postać pewnego nieszczęśliwego polskiego generała, który przybył, by walczyć o niepodległość Włoch. „Kiedy przebywałem w oratorium ks. Bosko
w Turynie, pokazywano nam podczas przechadzek okno mieszkania pewnego polskiego generała, który miał tu przybyć, by wylewać krew za Italię. Zawsze ilekroć przechodziłem obok tego pałacu, wznosiłem oczy ku owemu oknu, a serce do Boga i modliłem się za tego, który ofiarował swe życie za Włochy”.
Ze sfery sentymentalnej, miłość przeszła na krytyczny osąd, kiedy to, studiując historię kościelną, pojął rolę Polski jako twierdzy chrześcijaństwa i katolickości przeciwko inwazji tureckiej i przemocy rosyjskiej inwazyjności Kościoła grecko-prawosławnego. „Polska była zawsze wierna Kościołowi i w przeróżnych okresach historii broniła Europy także przeciwko tym, którzy chcieli przekształcić Kościół Św. Piotra w stajnię dla koni” . „Wielki król Polski, Jan III Sobieski, obronił pod Wiedniem chrześcijaństwo i Europę od hord tureckich”- mówił ks. Orione. Czynnikiem, który zwiększył powody podziwu i szacunku dla Polski, było to, iż ów Naród miał, jako swoją charakterystykę, dwie wielkie miłości, które także posiadał Ksiądz Orione: nabożeństwo do Matki Bożej i wierność Papieżowi. „Polska to ziemia poświęcona Matce Bożej, tak bardzo czczonej w sanktuarium w Częstochowie”. Mawiał, że myśląc o Polakach, jego myśl biegła do „Matki Najświętszej, tak bardzo czczonej
i poważanej przez polski lud”. Następnie odnośnie wierności Papieżowi, zauważał iż:
„Lud polski zawsze wyróżnia się pośród innych narodów katolickich swoją miłością
i przywiązaniem do Stolicy Apostolskiej, do Kościoła i jego widzialnej Głowy na ziemi, Papieża”.
Przeczuwał co się zbliża
Jest to data, którą każdy Polak zna dobrze; data, która zaznaczyła historię świata.
1 września 1939 roku oddziały niemieckie przypuściły miażdżący atak wojskowy, najeżdżając i okupując ziemie polskie. My poprzestaniemy na przytoczeniu ogólnych elementów historycznych związanych z tym wydarzeniem, ale jest to pożyteczne,
by zobaczyć, jak to było postrzegane z Tortony, gdzie (w Domu Boskiej Opatrzności)
Ks. Orione, jego klerycy oraz kapłani przeżyli to wydarzenie ze szczególnym lękiem
i wzruszeniem. 31 sierpnia, wieczorem, Ks. Orione zalecił, by przez całą noc była na zmianę „adoracja eucharystyczna, by wypraszać pokój. Chciałbym, by jako pierwsi podjęli swój dyżur polscy klerycy ... I wy, tej nocy, podczas adoracji pragnę, abyście modlili się o pokój, ale także za Polskę i za naszych braci Polaków. I jeśli wy z Polski, którzy tu jesteście, będziecie musieli z powodu tych wydarzeń, opuścić te nasze Włochy, powiadomcie braci
w Polsce, że dużo modlimy się za was i cierpimy z tego powodu, że zastajemy was w takich okolicznościach. Ma się rozumieć, że będziemy się modlić także za Włochy, będziemy modlić się za wszystkich. Pragnę, by proszono Pana, by miał miłosierdzie nad światem,
nie patrząc na winy i grzechy, ale by miał litość nad ludzkością, którą On poprzez swoją boską Krew miłosiernie zbawił. Upraszajcie pośrednictwa Matki Najświętszej, Królowej Pokoju, by zażegnała nieszczęścia wojny dla ludzkości”. Faktycznie, przez całą tę noc,
w Paterno, w Tortonie czuwano i modlono się o pokój, w szczególności dla Polski. Następnego ranka, 1 września, dokładnie kiedy chowano Najświętszy Sakrament, o 5.45, rozpoczął się konflikt niemiecko-polski.
Wojna wszystko niszczy – pokój ocala
„Dziś, drodzy synowie, usłyszeliśmy straszną wiadomość! Wybuchła nowa wojna” .
Ks. Orione, przybity, komentował profetycznie swoim współbraciom: „Nie łudźmy się,
że ona może zatrzymać się na dwóch narodach, które teraz ze sobą walczą. Nienawiść
nie zatrzyma się; Pan jest tym , który może ją zatrzymać i ograniczyć. Ludzie nie posłuchali żadnego z apeli innych narodów i nie posłuchali nawet słów Wikariusza Jezusa, który wzywał do pokoju i mówił, że wraz z pokojem wszystko się ocali, a poprzez wojnę wszystko się traci. Ci ludzie, czego można się obawiać, nie zatrzymają się. Otwiera się kurtyna tragedii, której rozmiarów nie możemy przewidzieć. Co będzie jutro ze światem? z Włochami?
ze Zgromadzeniem i z nami?... Żyjmy wiarą i wierzmy, że nad wszystkimi i ponad wszystkim jest Pan, który kieruje ludami i podtrzymuje narody, szczególnie w czasie najbardziej wzburzonej ich historii. Jednakże, naprawdę są liczne powody do obawy, że także nasze Włochy znajdą się uwikłane w tę tragedię”.
Ukryte łzy ojca
Polscy klerycy zostali wezwani pod broń i musieli wyjechać w wielkim pośpiechu
do Polski. Wyjazd z Tortony szybko został wyznaczony na 4 września. Rankiem 3 września Ks. Orione wezwał wszystkich: kleryków, współbraci, siostry i wiernych na celebrację Mszy św. w Sanktuarium Matki Bożej Czuwającej w Tortonie, na godz. 10.00. Na koniec, jeszcze zwrócił się w krótkich słowach miłosnych, tchnących wiarą, do polskich synów. I zakończył następująco: „Kazałem rozłożyć waszą flagę na ołtarzu: przechodźcie i całujcie ją. Niech
ten pocałunek będzie jakby pocałunkiem Boga dla waszej Ojczyzny, niech będzie obietnicą
i przysięgą, że wypełnicie wasz obowiązek synów Kościoła i poddanych wiernych waszej ziemi”. Wszyscy polscy klerycy przeszli całując symbol ich ojczyzny. Dla wszystkich była
to chwila bardzo wzruszająca. Ks. Orione, powie to później, iż podczas przemówienia musiał z całych sił powstrzymywać się, by nie płakać. Wieczorem, tego samego 3 września,
w wigilię wyjazdu kleryków do Polski, zwrócił się Ks. Orione jeszcze raz w rzewnym przemówieniu: „Chciałbym przede wszystkim tego, byście dobrze wbili sobie do głowy, wyjeżdżając stąd: tu zostawiacie swoich Przełożonych, którzy was bardzo kochają
oraz Zgromadzenie – waszą matkę, wasz dom, waszą rodzinę. Pamiętajcie, by być jemu wiernymi i korespondować z nim z głębokim przywiązaniem i z wdzięcznością prawdziwych synów. Zgromadzenie jest dla was matką i czuje, wobec was, głębokie współczucie
i przywiązanie. Ono jest waszą matką; i tu mieszka wasz ojciec, który nie wie jak
się od was oddzielić słowami i otuchą. Jako wasz ojciec w Chrystusie, kocham was nie mniej jak każdego waszego rodaka, bardziej niż kogokolwiek innego. Moje serce drży o was, o moi drodzy synowie, w tych okropnych chwilach i płaczę wraz z wami... Ale w górę serca, odwagi, duchem mocnym zniesiemy te wydarzenia... Powracając do swojej Ojczyzny, powiedzcie to innym, że lud włoski was kocha, i ja jestem przekazicielem tego, ja, który chciałem, by wasza flaga została rozpostarta na Ołtarzu Pańskim. Jedna wiara, jedna miłość jednoczy obywa narody”.
Kazałem rozłożyć waszą flagę na ołtarzu: przechodźcie i całujcie ją. Niech ten pocałunek będzie jakby pocałunkiem Boga dla waszej Ojczyzny.
Dotkliwy ból pod flagą
Dzień później, 4 września, na stację kolejową w Tortonie przyszli Ks. Orione i inni przełożeni, liczni współbracia i klerycy. Uściski, łzy. Ks. Orione ma jeszcze jedno słowo
i błogosławieństwo dla każdego. Wymachiwanie chusteczkami, obietnice pamięci
i modlitwy, nadzieje i obawy na przyszłość... zobaczymy się!
Tego samego ranka, w dzień wyjazdu z Tortony, Ks. Orione zatelegrafował
do Warszawy, by zawiadomić o wyjeździe i później napisał do Nuncjusza, że jego zakonnicy zatrzymali się w Wenecji, w oczekiwaniu na „przepustki”. „Wczoraj wyjechało z Tortony dziewiętnastu Polaków, zarówno spośród kapłanów jak i kleryków, w kierunku ich Ojczyzny. Polecam ich u waszych stóp i w wasze ręce, Czcigodna Ekscelencjo, ale jak w ręce i do stóp Kościoła świętego. Powrócą ożywieni dobrym duchem służenia w pokorze i wierności
bez granic, oddani dla sprawy wiary i ich Ojczyzny”.
Ks. Orione w tych dniach, w Tortonie, nie myślał, nie mówił o niczym innym, tylko
o tym: co będzie z tych naszych synów? I pisze do nich, wciąż, mając nadzieję, że jego słowo pociechy dotrze w jakiś sposób do nich. 9 września pisze: „W dzień waszego wyjazdu odczułem tak dotkliwy ból, że na parę godzin musiałem położyć się do łóżka. (Ks. Orione
już chorował ciężko na serce i umarł 12 marca następnego roku). Kazałem przynieść
do mojego pokoju polską flagę. Znajduje się ona dotąd i zostanie rozwieszona na ścianie. Tutaj mówimy i myślimy o Was, modlimy się za Was, o moi drodzy synowie, modlimy
się również za wasz naród.... Nie upadajcie na duchu, bo Polska na pewno zmartwychwstanie! Módlcie się z wiarą, z całkowitym zaufaniem zdajcie się na Opatrzność Bożą i na Matkę Boską Częstochowską”. Niestety polscy Współbracia zostali zatrzymani
na granicy. Po nieudanych próbach, musieli powrócić do Tortony. 18 września Ks. Orione wyraził swoje ubolewanie i, jednocześnie, swoją ufność w Opatrzność Bożą odnośnie tego,
co się wydarzyło: „Pan tak rozporządził, że ci nie mogli przekroczyć granicy. Widać,
że `Bóg widzi i Bóg kieruje` i zechciał, by ci, zamiast pośród tego kataklizmu, byli pośród nas, jak w rodzinie, w naszej Italii. (...) Bracia Polacy, którzy są pośród nas, niech odprawiają codziennie specjalne nabożeństwo i modlą się za swoją Ojczyznę, za swoich braci, siostry
i ich rodziny”.
Polską flagę, która przez kilka dni pozostawała w sanktuarium Matki Bożej Czuwającej, Ks. Orione później chciał mieć w swoim pokoju. I tłumaczył: „Zawiesiłem
na ścianie mojego pokoju polską flagę. Chociaż tam (w Polsce) flaga polska będzie opuszczona, w naszych Domach chcę, aby była zawsze”. Faktycznie, dla Polski, nastąpiły lata okupacji wojskowej i prześladowania religijnego.
Studium historyczne: Ks. Antonio Lanza i Ks. Flavio Peloso
Redakcja: Grzegorz Kiciński
7. Wprowadzenie do narracji - konferansjer
Myślę że tych kilka słów przybliżyło nam uczucie jakim obdarzył ks. Orione naszą ojczyznę. A teraz zapraszamy do wysłuchania pewnej historii z życia młodego Alojzego:
8. Scenka 1 – Dzwonki, które wydają dźwięki
Andre Gemma
,,Kwiatuszki księdza Orione”
(Dziecko 1)
Wiemy bardzo dobrze, że również my, którzy opowiadamy o życiu świętych podejmujemy ryzyko przyczepiając im od małego aureole. I by uniknąć takiego ryzyka niektórzy biografowie szczególnie współcześni, eliminują z życia świętych wszystko co ... jest ponadnaturalne, popełniając błąd nie mniej poważny od swych poprzedników. My staramy się unikać i jednego i drugiego .
Ksiądz Orione opowiadał wiele razy wspaniały epizod ze swego dzieciństwa:
(Dziecko 2)
«Kiedy byłem dzieckiem, pewnego dnia szedłem wąska uliczką ,którą jeszcze bardzo dobrze pamiętam, w dół ulicy (druga lub trzecia ulica po lewo), która skręca prosto na główną ulicę (PONTEKURONE) w kierunku (WOGERY), by wyjść na spotkanie mojej matce, która wracała
z naręczem drewna. Było to wieczorem. Miałem wtedy osiem lub dziewięć lat; były ze mną inne dzieci w moim wieku. W pewnym momencie zobaczyliśmy, że na żywopłocie były białe dzwoneczki, które popularnie nazywane są (KAMPANELE); i my chcieliśmy je pozbierać. Również ja zebrałem jeden i potem, udawałem jakbym służył do mszy, czyniąc mimowolnie gesty ministranta,
który dzwoni; i z wielkim zdziwieniem, usłyszałem wydobywający się z tego kwiatu lekki i przyjemny dźwięk, prawie taki sam jak z dzwonka ze spiżu. Nie wierząc moich uszom powtarzałem ten ruch
i od nowa kwiatek wydawał dźwięk, pomiędzy zdziwieniem towarzyszy, którzy wokół mnie stali. Posiadali oni również dzwoneczki, ale one nie wydawały dźwięku. Może Pan wówczas chciał
dać do zrozumienia ,że zostanę księdzem. Cud? Może ktoś roześmieje się... Ale czyż to nie jest wspaniały cud Boży niewinnej wyobraźni dziecka, otwartej na wszystkie rzeczy piękne, i wielkie, i święte?
9. Konferansjer:
Takie to sytuacje zdarzały się w życiu młodego Alojzego. A teraz wsłuchajmy się z uwagą w słowa z najbardziej popularnych cytatów ks. Orione.:
Prezentacja cytatów(Czytają wybrani):
„W imię Bożej Opatrzności otworzyłem ramiona i serce zdrowym i chorym, nie zwracając uwagi na wiek, narodowość czy wyznanie. Pragnąłem dać wszystkim, zwłaszcza cierpiącym i opuszczonym, nie tylko chleb powszedni, ale także boski balsam wiary.”
„Ileż razy odczułem obecność Chrystusa, ileż razy widziałem Go w najbiedniejszych i najnieszczęśliwszych.”
„Celem kapłaństwa jest zbawić dusze, szczególnie te, które się oddaliły od Boga i czują się zagubione. One mają pierwszeństwo i nie pragną tyle współczucia ile ojcowskiej pociechy, rady, pomocy w momencie powrotu do domu ojca. Dla nich przez jakiś czas można pozostawić innych, którzy w danej chwili nie potrzebują specjalnej opieki duchowej.”
„Jezus nie przyszedł do sprawiedliwych lecz do grzeszników.”
„Uchowaj mnie więc Panie od złudzenia, od diabelskiego przekonania, ze ja – kapłan mam się zajmować tylko tymi, którzy chodzą do kościoła i przyjmują sakramenty święte, duszami wiernych i pobożnych kobiet.”
„Oczywiście, moje kapłaństwo byłoby łatwiejsze, przyjemniejsze, lecz w ten sposób straciłbym ducha apostolskiej miłości wobec zagubionych owiec, ducha który emanuje ze stron ewangelii.”
„Tylko wówczas gdy będę zmęczony i to śmiertelnie zmęczony, w mej pogoni za duszami grzeszników, tylko wówczas będę szukał chwili odpocznienia pośród sprawiedliwych.”
„Obym nigdy nie zapomniał o tym, że zadanie mi powierzone MA BYĆ PEŁNE MIŁOSIERDZIA, obym w stosunku do moich braci – grzeszników żywił zawsze tę miłość jaką Ty, o Boże, żywisz w stosunku do mnie.”
10. Konferansjer:
Historii z życia Alojzego na które warto zwrócić uwagę było nie mało. Oto kolejna z nich. Zapraszam.
11. Scenka 2 – Sen z oratorium
Andre Gemma
,,Kwiatuszki księdza Orione”
(Dziecko 1)
Pożegnał się z chłopcami, zamknął drzwi oratorium, położył klucz pomiędzy palcatami rzeźby Matki Boskiej, gdzie napisał również list pełen zgryzot pomiędzy swymi łkaniami. Przysunął
się do parapetu okna wychodzącego na dziedziniec i skierował spojrzenie na tą przestrzeń.
Nie potrafił powstrzymać się od płaczu. W końcu uśmiechnął się. I oto...
Ale pozwólmy jemu opowiedzieć :
(Dziecko 2)
« Nie mogłem iść spać, tak bardzo byłem strapiony, że czułem to w moim sercu. Miałem okno przez które spoglądałem na Matuchnę Boską, która stała na dziedzińcu oratorium. Położyłem się tam po ciemku, przy oknie, usiadłem i zacząłem płakać, spoglądając tam na pole naszej pierwszej bitwy;
w moim umyśle, wspominałem wszystko co minęło, i wielką miłość do młodzieży, do chłopców
z miasta Tortony, którzy w liczbie około setki kroczyli za mną, pełni zapału. Wielu z tych chłopców zagubiło się gdzieś na ulicach miasta, na stokach i urwiskach (KASTELLO)... A więc tego wieczora, opierałem się o parapet mieszkania, położyłem się przy oknie by spoglądać
w dół na oratorium, ponieważ wydawało mi się ,że wszystko już się skończyło. Płakałem tak jak płacze dziecko; z poczuciem porzucenia, niewinne i z wiarą dziecka... I modliłem się do Matki Boskiej
by wzięła mnie i cale oratorium w swe dłonie. Tak modląc się i płacząc, i poświęcając w ofierze wszystko, i ofiarując wszystko Matce Boskiej, bez spoglądania, opierałem swe ramie o parapet, potem głowę oparłem na ramieniu , i tak zasnąłem. Siedziałem obok trzeciego okienka, ostatniego obok łuku... Ale oto Pan i Matka Boska chcieli mi dać tej nocy pociechę mojego ducha. I Pan obdarzył mnie wielkim i świętym snem, którego nigdy nie zapomniałem. Widziałem jak zniknęły wszystkie domy, które były pod oknem. Widziałem wielkie tłumy chłopców stojących na wielkiej równinie;
i niebieski płaszcz rozpościerał się nad całym oratorium i przykrywał go, i nad cała równiną
i nad głowami chłopców. I dobiegał śpiew, ,który wyłaniał się z ogrodzenia ogrodu biskupa,
pod oknem gdzie ja zasnąłem. Była to topola, którą potem ścięto, ale jeśli się człowiek postarał
to pod kilkoma metrami ziemi można było znaleźć jeszcze korzenie. I tam na jego pniu postawiliby później huśtawkę przy drzwiach wejściowych. Ponad tym drzewem bardzo wysokim niezbyt nisko,
ale blisko szczytu, ujrzałem najświętszą Matkę Boską, która przyciskała do swych ramion dzieciątko Jezus. Jej piękno było nie do opisania - jaśniejące wokół, słoneczne oblicze. Zdjęła z pleców błękitny płaszcz, bardzo, ale to bardzo piękny, piękniejszy niż kolor nieba. Matka Boska była ubrana w suknię śnieżnobiałą, przybraną w górskie stoki z niebieską opaską. Chroniła oratorium i spoglądała na mnie
z ogromną pociechą i miłością. I ja spoglądałem na nią i zaczynałem przypominać sobie wszystko.
I oto piękny, lazurowy płaszcz zaczął się rozszerzać... Drzewa nie było więcej, zniknęło w jednej chwili, jak zaczarowane. Zniknęły domy, które stały naprzeciw ogrodu i na ich miejsce pojawiły
się bezkresne równiny, pagórki, góry...Byli wszyscy chłopcy. Płaszcz gwałtownie rozszerzał się,
już nie odróżniało się granic. Również niebo zniknęło. Tylko widziało się płaszcz lazurowy Matki Boskiej. I oto ukazało się wyraźnie pod płaszczem, tak wiele, wiele głów, wszystkich chłopców, którzy bawili się i byli weseli. Byli chłopcami o różnych kolorach skóry: białego, czarnego koloru takiego
jak miedź, którzy biegali po rozleglej równinie i ich liczba zaczęła nadzwyczajnie wzrastać ... I za nimi, widziałem wiele oratoriów, następne, w niezliczonej liczbie, których ja nie znałem. I mnożyły się,
aż wszystko jak gdyby zaczęło tłoczyć się: chłopcy, klerycy, kapłani, siostry zakonne... Matka Boska zwróciła się do mnie, wskazując na nich. I dał się słyszeć z tego całego tłumu najsłodszy śpiew - śpiew Magnificat, który nie był śpiewany przez cały tłum chłopców, ale wydobywał się z tego drzewa,
które wyłaniało się pod oknem, gdzie ja zasnąłem. I rozprzestrzenił się pomiędzy chłopców.
Wszyscy śpiewali, każdy w swoim języku ale w różnych dialektach. Rozpływał się jedyny cudowny chór. Matka Boska przysłuchiwała się tym śpiewom... I obudziłem się... Obudziłem się z pokojem
w sercu, którego nie potrafiłbym opisać. I czułem się bardzo pocieszony - wiedziałem, że nie będę musiał więcej otwierać oratorium, tym niemniej byłem bardzo zadowolony!...Moje serce weseliło się, moje serce wypełniał pokój i najprawdziwsza radość...».
12. Piosenka: "Barka" słowa:ks. Stanisław Szmidt.Muzyka hiszpańska
13. Wprowadzenie do scenki 3 - konferansjer
Ostatnią dziś przygodą księdza Orione jest historia związana z otwarciem kolegium i pozyskaniem no to środków pieniężnych. Posłuchajmy zatem:
14. Scenka 3 – Czterysta lirów i dwa błogosławieństwa
Andre Gemma
,,Kwiatuszki księdza Orione”
(Dziecko 1)
Kto pomyślał, że zamknięcie oratorium osiągnięte z trudnością, by nie mówić wymuszoną
przez biskupa Bandi, mogłoby dojść do skutku przez pomyłkę szalonego seminarzysty ... Wystarczyło
kilka miesięcy, tych letnich, by pokazać mu, że jest inaczej niż myśli. W październiku następnego roku
Tortonę i okolice obiegła wiadomość:
„W San Bernardino, dzielnicy peryferyjnej miasta, otwiera się kolegium.”
Już ustalona została data otwarcia: 15 października 1893r, w święto świętej Teresy z Avila.
Co się takiego wydarzyło? Biskup Bandi zbudował okazałe seminarium mniejsze, blisko słynnego
sanktuarium diecezjalnego, poświęcone świętemu Sercu. Był z tego powodu również troszkę
zadłużony. Podania odnośnie przyjęcia do zgromadzenia mnożyły się - prawie trzystu seminarzystów
było już zapisanych. Jednakże wiele podań nie mogło być rozpatrzonych, ponieważ petenci nie byli
w stanie uiścić opłat za utrzymanie i mieszkanie. Nie było żadnych zniżek. Sprawa ta doszła do uszu
Luidżiego Orione. Co więcej w sercu ks. Orione który sam, jeśli nie zostałaby przyjęty na stanowisko
stróża w katedrze, nie musiałby dalej przygotowywać się do kapłaństwa w seminarium, ponieważ
nie miałby pieniędzy by zapłacić za utrzymanie.
(Dziecko 2)
«Czyż można pozwolić zwiędnąć tak wielu pięknym powołaniom, tylko z powodu pieniędzy?»
(Dziecko 1 )
I wymyślił swój plan ----------------------------SCENKA---------------------------
(Dziecko 3)
-Ekscelencjo, chciałbym uczynić coś dla chłopców biednych, którzy pragną studiować i ewentualnie
dążyć do kapłaństwa!
(Dziecko 4- biskup)
-A gdzie chcesz ich umieścić?
(Dziecko 3)
-Otworzę kolegium.
(Dziecko 4-)
-Gdzie?
(Dziecko 3)
-Szukam pomieszczenia...
(Dziecko 4)
-A co z zapłatą?
(Dziecko 3)
-Pomyśli o tym boska Opatrzność.
(Dziecko 4)
-Jeśli jest tak i nie prosisz mnie o pieniądze, dam ci moje błogosławieństwo!
(Dziecko 1)
I tak też się stało...
Ta rozmowa pomiędzy Luigi Orione i jego biskupem miała miejsce dnia 15 września 1893r.
Ksiądz Orione pamięta świetnie tą datę - święto Wniebowzięcia. Święto pierwszego
błogosławieństwa od swego biskupa:
(Dziecko 2)
« Błogosławieństwo nie kosztuje nic. Potem, pomiędzy tym co się mówi, a tym co się robi jest
ogromna przepaść...»
(Dziecko 1)
Nie liczył, tym razem, że był środkiem boskiej Opatrzności. Tej do której jako kleryk zwracał
się z ogromnym zaufaniem. Luidżi Orione, prawie bosy, silny tym błogosławieństwem ojcowskim,
wyszedł z biskupstwa. Musiał poszukać pomieszczenia. Znalazł je. Była to własność pewnej rodziny,
która dała na wynajem stary budynek, niedaleko strumyka w miejscowości San Bernardino. Warunek:
czterysta lirów za wynajem na rok. Maksymalny czas by zainkasować pierwszą ratę za wynajem i by
oddać do dyspozycji petenta nieruchomość to jeden tydzień. Luidżi Orione przemierzał ulice w
kierunku przeciwnym by udać się do katedry. Troszkę później idąc w poprzek Ossone, spotkał jedną
staruszkę-była to Andżelina Podżi, która rozpoznała go i zatrzymała:
(Dziecko 5 - kobieta)
-Gdzie się ksiądz wybiera w takim pospiechu?
(Dziecko 3)
-Nie wie pani? Otwieram kolegium...
(Dziecko 5 - kobieta)
-Dobrze! Poślę tam również mojego wnuka . Ile chce ksiądz pieniędzy?
(Dziecko 3)
-Tyle ile pani może dać...
(Dziecko 5 - kobieta)
-Jeśli dam czterysta lirów...
(Dziecko 3)
-...Wezmę go do gimnazjum.
(Poszła do domu by przynieść gotówkę...)
(Dziecko 2)
Tak się stało. Miałem czterysta lirów, dzięki którym mogłem mieć budynek. Wszystko działo
się tak szybko, z biskupstwa pobiegłem do katedry by polecić rzecz Panu. Z katedry do San
Bernardino, z San Bernardino na spotkanie z Podżi, potem do domu, potem znów do San Bernardino,
(Dziecko 1)
Skierował się do katedry. Tam otrzymał zawiadomienie o treści:
„Biskup oczekuje cię i po raz wtóry szukał Cię”...
(Dziecko 2)
Pobiegłem wiec do biskupa i znalazłem go, gdy spacerował tam i z powrotem po salonie i natychmiast mówi do mnie:
(Dziecko 4- biskup)
- Wiesz, zrywam wszystkie pozwolenia, które ci dałem...
(Dziecko 2)
Upadłem na kolana przed biskupem.
(Dziecko 4)
- Żadnego! Żadnego zgromadzenia! Zdejmuję wszystkie błogosławieństwa!...
(Dziecko 2)
Mówił bardzo poważnie. Zdjął ze mnie wszystkie błogosławieństwa, zrozumieliście?
(Dziecko 4- biskup)
Zdejmuje pozwolenie na kupienie domu... Boję się, że ty spotkasz się z trudnościami i że będę miał
przez ciebie nieprzyjemności...
(Dziecko 1)
Widocznie ktoś, z kim biskup rozmawiał z inicjatywy kleryka, powiedział mu że Orione ma młode spojrzenie, brak doświadczenia, brak środków, może odnieść klęskę finansową i moralną.
Biskup dał błogosławieństwo i biskup usunął je:
(Dziecko 3)
- Błogosławiony Pan!
(Dziecko 2)
Biskup kazał mi wstać; i mówi do mnie:
(Dziecko 4- biskup)
- No dobrze, co ty mówisz?
(Dziecko 3)
- Nie mówię nic?
(Dziecko 2)
Miałem wielka ochotę walczyć.
(Dziecko 3)
- Jest mi przykro Ekscelencjo, ponieważ zrobiłem już wszystko.
(Dziecko 4- biskup)
- Jak to? Masz już dom? Kto dał ci pieniądze?
(Dziecko 3)
- Znalazłem u Opatrzności: Pewna kobieta w średnim wieku dała mi na to czterysta lirów: ja
już zapłaciłem, mam już kolegium.
(Dziecko 4- biskup)
- I gdzie ono się znajduje?
(Dziecko 3)
- W San Bernardino.
(Dziecko 2)
Tymczasem wraz z zapewnieniem ,że pieniądze już były, biskup się wypogodził ,zmartwienie zniknęło i z duszą pełną radości powiedział mi:
(Dziecko 4- biskup)
- Więc dobrze, klęczący, daje ci wszystkie błogosławieństwa!
(Dziecko 2)
Położył mi ręce na głowie:
(Dziecko 4- biskup)
- Idź, by błogosławieństwo Boga prowadziło cię i dawało pociechę przez całe Zycie, niech ci towarzyszy na wszystkich ścieżkach życia!
15. Zakończenie - konferansjer
To wszystko co przygotowaliśmy na dzisiaj. Mamy nadzieję że przybliżyliśmy Wam drodzy widzowie choć trochę osobę Świętego Alojzego Orione. Wszystkim bardzo dziękujemy za uwagę. Na koniec Hymn Orione.
16. Hymn Orione Muz. i słowa: Łukasz Pieniążek
Był taki jak my
a opatrzność prowadziła Go
Wciąż idąc przez świat
niósł bagaż ludzkich spraw
Był taki jak my,
sercem z każdym dzielił się.
Bożą radość w sobie miał
Jezusowi życie dał
W Chrystusie wciąż odnawia świat
Bożą miłość w serce wlewa nam.
Tylko ona może zbawić świat,
Ojcze Orione bądź wśród nas.
ref.
Święty Orione bądź wśród nas,
święty Orione prowadź nas.
Spójrz na dzieci swe, które proszą Cię.
Byś opieką swą ogarnął je.
Zawsze prowadź nas w każdy trudny czas.
Ojcze Orione bądź wśród nas.