Cynamonowe ciasteczka
Był mroźny grudniowy dzień, prószył drobny śnieg a zza ciemnych chmur nieśmiało przebijały się pojedyncze promienie słońca. Kuba wracał ze szkoły, ale nie zauważał tego co się wokół niego dzieje. Głowę zaprzątały mu jeszcze wydarzenia z rana, rozmowa z wychowawca na temat jego nieklasyfikowania do następnej klasy i kolejna bijatyka z kolegami - Ten głupi Jasiek pożałuje tego. – myślał - Jutro go tak załatwię że ...Gniew jego potęguje dodatkowo świadomość zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, których wręcz nie znosił. Głupie rodzinne zjazdy zadowolonych z niewiadomo czego ludzi – myślał. Nie uważał żadnych świąt i z niecierpliwością czekał gdy miną dni na które inni czekają cały rok.
W przedpokoju jak zwykle rzuca wszystko na środek. Plecak, buty, kurtka, czapka walają się pod nogami. Wie dobrze jak dziadek tego nie lubi, ale Kuby to nie obchodzi, on nie liczy się z nikim i z niczym.
-Kubuś? To ty?– z pokoju odzywa się znajomy głos dziadka -Zmarzłeś? Jesteś głodny?
No nie, znów to samo. W jednej chwili Kuba ma ochotę powiedzieć co myśli o tej całej nadopiekuńczości i trosce ale w odpowiedzi warczy tylko przez zaciśnięte zęby– Nie, nie jestem głodny i nie zmarzłem! Ok?!
Ciepły ton głosu dziadka jednak nie odpuszcza -Może w takim razie dołączysz do mnie, proszę?
Kuba z ociąganiem wchodzi do pokoju. W swoim ulubionym fotelu pod oknem siedzi dziadek. Rysy jego twarzy są jak zawsze łagodne, a uśmiech ciepły i czuły. Na kolanach trzyma album z którego na dywan posypało się kilka starych fotografii.
Znów się zebrało komuś na sentymenty. – pomyślał chłopak, a jego twarz wykrzywia grymas niechęci.
Starszy pan w fotelu udaje jednak ze tego nie widzi. Przykro mu patrzeć na swego jedynego, ukochanego wnuka a serce pęka z żalu, że wyrósł on na największego łobuza, którego zna cała okolica. Po tragicznej śmierci rodziców chłopca, zajął się jego wychowaniem a ostatnio jego głowę zaprzątała tylko jedna myśl – gdzie popełnił błąd?
Z zadumy wyrwał go dźwięk przesuwanego krzesła. To Kuba siada właśnie obok niego, żeby lepiej widzieć to co chce mu pokazać. - Może jest jeszcze jakaś nadzieja?- przebiega staruszkowi przez głowę.
-To Ty Kubusiu. Pamiętasz? Byłeś takim słodkim i kochanym malcem – zaczyna przewracać pożółkłe kartki albumu. -Tutaj pieczesz z mamą ciasto, zobacz jaki jesteś uśmiechnięty, a brudny od mąki... Na to wspomnienie oczy staruszka robią się błyszczące. -Jeszcze dziś pamiętam smak waszych świątecznych cynamonowych ciasteczek. Uwielbiałeś siedzieć z mama w kuchni i jej pomagać. A tu znowu z tata naprawiasz lampki na choinkę. Tata chwalił Twoje umiejętności majsterkowicza. Marzył ze kiedyś pójdziesz w jego ślady i zostaniesz inżynierem, tak jak on. Bardzo lubiłeś brać udział we wszystkim co się tylko w domu działo. Wszyscy Cie kochali i nadal ...
Dziadek na chwile wstrzymuje swą opowieść a gardło ściska wzruszenia gdy jego wzrok spoczywa na kolejnej fotografii. Zdjęcie przedstawia małego Kubę w otoczeniu najbliższych. Ostatnie wspólne święta. Wszyscy siedzą przy wigilijnym stole, uśmiechnięci śpiewają kolędy, pod choinką kolorowe mniejsze i większe pudła prezentów a w kominku ogień odbijający swe ciepłe światło na twarzach całej rodziny. Uwagę na zdjęciu przykuwa jednak sylwetka młodego jeszcze wtedy dziadka czule tulącego do siebie małego Kubusia, który odwzajemnia mu czułości zarzucając swe rączki na szyi...
-Dość tego! – Kuba nagle przerywa cisze, która zawładnęła pokojem na kilku dobrych minut. Zrywa się szybko z krzesła strącając album z kolan dziadka, aż ten podskakuje wystraszony na dźwięk rozgniewanego głosu wnuka.
Młodzieniec szybko pokonuje schody na górę. Przez chwile, jeszcze tam, siedząc przy dziadku, poczuł to dziwne uczucie, jakby kiedyś znajome, ciepłe, przyjemne. Ta wizja ściska go za gardło. -Musze szybko o tym zapomnieć. – myśli włączając głośno muzykę tuż po przekroczeniu progu swojego pokoju. Kładzie się na łóżku i wbija pusty wzrok w sufit a muzyka gra ..coraz ciszej i ciszej.
– A ojciec wierzył że zostanie kimś, zobacz jak skończył. Niedługo zawali się dach jego domu a wtedy nie będzie miał nawet gdzie mieszkać. Może, gdyby nie rzucił studiów inaczej by się to wszystko potoczyło. Szkoda ... aż trudno go poznać, brudny, zaniedbany, długo nie pociągnie.
Jakub przechodzi na drugą stronę ulicy, przekonując samego siebie, że nie jego osoby dotyczy komentarz ludzi których właśnie mija. Wokół przesuwają się tumany świeżo opadłego śniegu, który nie zdążył jeszcze przymarznąć do wszystkiego co pokrył w ostatnich godzinach. Mężczyzna idzie dalej kurczowo trzymając poły swojego cienkiego płaszcza, który za nic nie chce go ogrzać. Wokół niego wszyscy są tacy uśmiechnięci i weseli, w końcu zbliża się Boże Narodzenie. Święta... Czas radości, rodzinnych spotkań, zadumy, miłości, wybaczania... On jednak nigdy sobie już nie wybaczy. Było na to za późno. Targany mroźnym wiatrem , jeszcze mocniej owija się zwojami cienkiego materiału, gdy dociera w końcu do celu swej podróży. Metalowa furtka wydaje znajomy dźwięk kiedy wchodzi na cmentarz. Zna go dobrze, w końcu przychodzi tu codziennie odkąd zmarł dziadek. Ostatni człowiek na świecie, który się o niego martwił, który o niego dbał i witał go w progu uśmiechem. W jego oczach pojawiają się łzy. A teraz nie został mu już nikt. Został sam, sam, sam...
Zerwał się nagle z łóżka zlany potem a jego piersią wstrząsał jeszcze szloch po nocnym koszmarze.
-To tylko sen, o Boże, dzięki, to tylko sen...- szepcze przejęty - Gdzie on jest, muszę do niego natychmiast iść, teraz, natychmiast, przeprosić, błagać o wybaczenie... Dziadku! Dziadziusiu!!!
-Czy to sen? Czy to woła mnie mój Kubuś, mój ukochany wnuczek?- dziadek nawet nie zdążył przetrzeć oczu, ledwie usiadł na łóżku gdy do pokoju wpada cały we łzach Kuba.
-Dziadku, dziadziusiu wybacz mi to wszystko, to, jaki byłem. Ja już tak nie będę. Ja się zmienię. Nie chce taki być. Od tego czasu będzie tak jak dawniej, jak na naszych zdjęciach z albumu. Jeszcze dziś pogodzę się z Jaśkiem i przeproszę wszystkich których skrzywdziłem w ostatnim czasie. A zaraz po świętach biorę się za naukę i poprawie oceny. Obiecuje, będziesz ze mnie dumny, tak jak chciał tatuś, Twój syn ...Tylko mnie nie opuszczaj, nie zostawiaj mnie proszę, nie chce być sam..
Zaskoczony dziadek jeszcze nie może się otrząsnąć i uwierzyć w to co się dzieje– Ale ja się nigdzie nie wybieram- mówi wzruszony.
Kuba rzuca się w ramiona dziadka, a ten tuli go do piersi jak dawniej. Serce rozpiera mu radość, łzy wzruszenia same napływają do oczu ale jeszcze nie wierzy w to co widzi, słyszy... -Czy to nie sen..? Ale nie, to nie sen. Kuba już zrywa się z łóżka, pędzi do kominka, po drodze zbiera rozrzucone poprzedniego wieczoru zdjęcia a na jego twarzy rozkwita uśmiech.
-Boże , jak dawno ten chłopak się nie uśmiechał – myśli dziadek
-Strasznie wywiało tu przez noc, pewnie ci zimno dziadziusiu, zaraz rozpalę i przyniosę choinkę ...w końcu dziś Wigilia. A wieczorem upiekę dla Ciebie cynamonowe ciasteczka.