Zakończenie klasy VI
(Dziennikarka niechcący potrąca nauczycielkę, rozsypują się zeszyty.)
Dziennikarka: Przepraszam bardzo, taka jestem roztrzepana. Nie zrobiłam Pani krzywdy?
Nauczycielka (zbierając zeszyty): Nie, nic się nie stało, to także i moja wina, zagapiłam się.. - Werka! - To ty?!
Dziennikarka: Zgadza się, ale ... skąd mnie pani zna? Ojej, ale numer! Andzia...... Cześć kochana, tyle lat. (czule się witają) Kto by przypuszczał, że dzisiaj spotkam kumpele z podstawówki.
Nauczycielka: A wiesz co? Ja nie jestem zdziwiona, śniłaś mi się dzisiaj w nocy i nawet myślałam o Tobie, czy Cię czasem gdzieś nie spotkam.
Dziennikarka: Zawsze miałaś zdolności telepatyczne. Wiedziałaś kogo matematyczka będzie pytać, albo u kogo historyczka znajdzie ściągę.
Nauczycielka: Popatrz, tyle lat upłynęło, a ty wszystko pamiętasz.
Dziennikarka: No wiesz, moja droga jestem dziennikarką i to z samej Warszawy. Zawsze miałam dobrą pamięć i byłam wygadana. Tak też twierdziła nasza polonistka - pamiętasz? No i moje skromne atuty się przydały. W tym zawodzie trzeba iść w zaparte. Naszej polonistce będę wdzięczna do końca życia za te ciągłe: styl, składnia, błędy językowe.
Nauczycielka: No, a ja zostałam nauczycielką języka angielskiego. Bakcyla we mnie zaszczepiła nasza wychowawczyni. Dziś ja moim uczniom tłumaczę, że znajomość języka angielskiego to oczywista konieczność. Słyszałaś, MEN ma wprowadzić już od szkoły podstawowej obowiązek nauki trzech języków obcych.
Dziennikarka: No to mieliśmy szczęście, dla asów z naszej klasy, byłby to mur nie do pokonania. No ale mów, co tam kochana u Ciebie?
Nauczycielka: Jak się zapewne domyślasz, uczę w szkole w Bobrownikach.
Dziennikarka: Nie, no co ty? Może jeszcze uczysz dzieci naszych kolegów i koleżanek z klasy?
Nauczycielka: Jak byś zgadła. Często mam kontakt z kumplami z klasy, bo wielu z nas pozostało w rodzinnej miejscowości. Wszyscy pozakładali rodziny i prowadzą swoje biznesy.
Dziennikarka: Uczyć w szkole, w której się było uczniem to zaszczyt!
Nauczycielka: Zaszczyt! - to prawda, ale na początku trochę się stresowałam. Wiesz większość grona, to stara kadra. Bałam się czy się odnajdę, jak będę przyjęta. Na szczęście okazało się, że wszyscy są bardzo życzliwi, chętnie dzielili się ze mną swoim długoletnim doświadczeniem zawodowym, wspierali – kiedy potrzebowałam pomocy.
Dziennikarka: To dobrze .... Mam nadzieję, że szkołą nadal kieruje nasza dawna p. dyrektor?
Nauczycielka: Na szczęście tak – nie wyobrażam sobie innego dyrektora. Boję się, co to będzie jak odejdzie na zasłużoną emeryturę.
Dziennikarka: Będzie dobrze, myślę, że znajdzie godnego zastępcę , który będzie kontynuował jej dzieło.
Nauczycielka: Też mam taką nadzieję. Ale skupmy się teraz na Tobie. Wyglądasz cudownie - widać, że Warszawa Ci służy. Powiedziałabym, że wylądowałaś na właściwej wyspie.
Dziennikarka: Tak - masz rację , ale czasami brakuje mi tej naszej ciszy, uroku tego pięknego zakątka. Brakuje mi was. Często łapię się na tym, że myślę o tych naszych Bobrownikach i ekipie z klasy. Zastanawiam się co porabia Lucio, Olcia czy Zuza.
Nauczycielka: Jest na to rada, wykonam kilka telefonów i poczujemy się jak za dawnych lat.
(wyjmuje telefon i dzwoni)
Dziennikarka: Serio? No co ty!
Nauczycielka: Oliwia?! - Obdzwoń naszą paczkę, za godzinę spotykamy się w „Zacisznej”
Oliwia: Ale o co chodzi? Zdradź chociaż kilka szczegółów, bo nie wytrzymam - taka jestem ciekawa.
Nauczycielka: O szczegółach dowiesz się na miejscu, bo inaczej nie będzie niespodzianki.
Werka, no to zapraszam Cię na kawkę i pyszne ciacho do „Zacisznej”
Dziennikarka: OK. chętnie napiję się kawy - chodźmy.
(W lewym rogu sceny znajduje się stolik, krzesła i filiżanki.)
Nauczycielka: ( zwraca się do właścicielki restauracji )
Poprosimy dwie kawy i dwie kremówki.
Właścicielka uśmiecha się porozumiewawczo, patrzy na gościa i czeka jego reakcji.
Dziennikarka: (nieświadoma tego kto na nią spogląda mówi)
Jak dobrze, że na siebie wpadłyśmy. Znając życie , ciężko by nam było się normalnie spotkać, a tak super niespodzianka. Andzia, do kogo należy ta restauracja?
Nauczycielka: No nie mów, że nie wiesz. Nie poznajesz naszej Wiki? Zawsze chciała otworzyć swój punkt gastronomiczny, no i się udało.
Wika: ( grożąc palcem)
Ładnie to tak, kumpeli z klasy się nie poznaje. No nie.
Dziennikarka: Rany Julek ale numer! Sorki, że Cię nie poznałam. Bardzo się zmieniłaś, oczywiście na lepsze, a lokal rewelacja , tylko pogratulować!
Wiki: Wielkie dzięki. Staram się, żeby wszystko było na tip top. Nie powiem, że nie kosztowało mnie to sporo wysiłku i pieniędzy, ale opłacało się. Spełniłam swoje marzenie, a i o graniu na fortepianie nie zapomniałam. W każdy piątkowy wieczór daję mały popis muzyki jazzowej i zapraszam do siebie muzyków z okolicy.
Nauczycielka: Lokal tętni życiem. W weekendy trudno tu palec włożyć. Wiki zostaw ten swój biznes i dosiądź się do nas. Werka - masz jakieś wiadomości o Kubie i Olku, podobno osiągają coraz większe sukcesy sportowe?
Dziennikarka: Tak i to spore. Jesteśmy przyjaciółmi, mam więc z nimi stały kontakt na drodze nie tylko zawodowej.
Nauczycielka: Czytałam ostatnio Twój artykuł o chłopakach, ale nie wiedziałam, że się przyjaźnicie.
Dziennikarka: Wiesz , samotne wyspy zbliżają. Człowiek chce czasem porozmawiać z kimś bliskim, powspominać to i owo.
Nauczycielka: To prawda - mnie jest łatwiej, bo jestem między swoimi. Spójrz! Idą nasi goście.
(wchodzi grupa uczniów, wszyscy się ze sobą serdecznie witają)
Nauczycielka: Witajcie. Spójrzcie kto nas wreszcie odwiedził!
(Wszyscy wymieniają uściski)... Dalej, złączmy stoliki.
Dziennikarka : Nie spodziewałam się, że spotka mnie dzisiaj coś takiego.
Oliwia: No ja też się nie spodziewałam. Trochę się bałam, że mi się nie uda tak wszystkich zebrać. Same wiecie, środek tygodnia, każdy ma jakieś sprawy na głowie. Całe szczęście, że pokaz jesiennej kolekcji od Rene mamy z Luciem dopiero w piątek, bo tak to nie wiadomo, czy by się udało to nasze nieplanowane spotkanie.
Zuźka : Racja Oliwka, też tak myślę. A wiesz, jak otwierałam dzisiaj rano stadninę zupełnie niespodziewanie przeszła mi przez głowę myśl, że już najwyższy czas żeby zorganizować nasz zjazd. W końcu minęło już kawał czasu odkąd skończyliśmy podstawówkę, a my jeszcze nie mieliśmy tak naprawdę okazji się wszyscy spotkać. Wiadomo, że ci co pozostali w Bobrownikach często się widują, ale przecież nie wszyscy tu mieszkają.
Zuzia: Oj tam , oj tam. Nie ma co tak rozprawiać, grunt, że daliśmy radę i jesteśmy, co bardzo mnie cieszy. Fajnie jest zobaczyć znajome twarze z którymi nie jedno się przeszło. Wiem, że nie byliśmy idealną klasą i były ciągłe skargi pod naszym adresem, ale sami wiecie, że nie ma ideałów. Zobaczcie , wyszliśmy na ludzi ,mamy dzieci i posłaliśmy je do tej samej szkoły do której my chodziliśmy. O czymś to świadczy. Pamiętacie jak po zakończeniu szóstej klasy żałowaliście że, trzeba odejść i iść dalej w świat? (wszyscy zgodnie potwierdzają- tak pamiętamy!)
Pomimo tego, że tak narzekaliśmy na wszystko i nie chciało nam się uczyć, czas spędzony w bobrownickiej podstawówce był najpiękniejszym okresem w życiu każdego z nas. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
Hubert : Nie mylisz się. Wszystko o czym mówisz to prawda. Ja sam wracam pamięcią do czasów szkolnych, tej beztroski i wspaniałego dzieciństwa. Wszyscy wtedy chcieliśmy jak najszybciej dorosnąć, nie zdając sobie sprawy z tego, że bycie dzieckiem to najlepsza rzecz na świecie. Powtarzam swoim dzieciom, żeby się tak nie spieszyli do dorosłości, na wszystko przyjdzie czas. Nawet swoją ostatnią wystawę zatytułowałem wspomnienia z dzieciństwa.
Dziennikarka: Hubciu! Jak mogłam się nie domyśleć, że ta wystawa w galerii fotografii to Twoje dzieło. Miałam się na nią wybrać, ale ostatecznie wysłali tam za mnie koleżankę z redakcji. Tworzysz pod pseudonimem, którego z tobą nie skojarzyłam.
Hubert: Nic się nie stało. Dawno o mnie nie było słychać. Miałem małą przerwę w pracy, ale teraz nadrabiam zaległości, wpadłem w wir pracy i to istny cud, że akurat jestem w okolicy. Szykuje mi się roczny kontrakt zagraniczny. Za tydzień wyjeżdżam z rodziną za granicę. Będę robić zdjęcia do National Geographic.
(wszyscy zebrani cieszą się i gratulują takiego wyróżnienia)
Kacper: Zobaczcie, każdy z nas ma swój bagaż doświadczeń a wspomnienia ze szkolnych lat wciąż tkwią w naszych sercach.
Wszyscy: To prawda. Gdyby tak jeszcze udało się częściej spotkać.
Kacper: (zwraca się do wymienianych poniżej uczniów)
Ja z chłopakami na szczęście często się spotykam - Kamil, Damian , Kacper i Maciek zostali też w Bobrownikach,
(chłopcy twierdząco kiwają głowami)
Wiadomo każdy z nas ma swoje życie, ale zawsze znajdziemy czas żeby pogadać i możemy liczyć na siebie w każdej sytuacji. Za czasów szkolnych nie zawsze się między nami układało, potrafiliśmy sobie nieźle dokuczyć.
Maciek: (uśmiecha się) A pamiętacie jakie numery odstawialiśmy czasami? Ja wszystko pamiętam i nawet te ciągłe kłótnie przy stole do tenisa.
(chłopcy twierdząco kiwają głowami)
Kacper: Maciek! Mnie to do dzisiaj w kolanie strzyka na zmianę pogody po tym kopie od Ciebie.
Damian: A ja, jak kaszlę to mnie plecy bolą od tych koleżeńskich poklepywań (uśmiech)
Maciek: Ale wiecie, że to wszystko było w imię naszej wielkiej przyjaźni ( Maciek klepie Kacpra i Damiana po ramieniu i uśmiecha się do nich) Cóż poradzić, jak kogoś lubię to do bólu.
Kacper i Damian: Nooo wiemy, niestety...
Kuba : Kamil, a wiesz , że ja to do dzisiaj pamiętam jak ciągle narzekałeś , że Ci nie dajemy grać w tenisa.
Kamil: (uśmiecha się)
Nie było tak źle – podczas szkolnych rozgrywek w tenisa, nieźle musieliście się prężyć, żeby mnie pokonać.
Ania: Ej, a pamiętacie jak to nasza Werka lubiła rządzić w zerówce - wszyscy chodzili jak w zegarku - już od małego siała postrach w klasie.
Werka:( uśmiechając się wypina klatę jak siłacz)
Natalia: Natomiast Andżelika zawsze miała zakusy na bycie nauczycielką - taka cierpliwa i poukładana.
Ania: Nie to co ja. Pamiętam jak mnie nasza wychowawczyni ciągle uciszała i zwracała uwagę, żebym się uspokoiła - a mnie wtedy nosiło , normalnie jakbym miała jakiś motorek (hihihi)
Kuba : Wiecie co, jedno jest pewne, nasza klasa to był dopiero ewenement w skali bobrownickiej szkoły. Same asy przestworzy. Żaden rocznik nie miał tylu orłów i sokołów co u nas.
Królowie bajeru i wciskania kitu nauczycielom - ( wszyscy jednym głosem- TO MY!)
Ja też byłem niezły agent - ksywka Śpiący Ułan. Zdarzało mi się od czasu do czasu złapać kimkę na lekcji, co niestety nie umykało uwadze naszych szanownych nauczycieli.
Wszyscy: Pamiętamy!
Olek: ( podrywając się z miejsca mówi)
Coś mi się przypomniało! Jak kończyliśmy naszą podstawówkę, to ułożyliśmy sobie taki śmieszny wierszyk, no ten o klasie VI , kojarzycie o czym mówię?
Wszyscy : (Po chwili zastanowienia) – Tak pamiętamy!
Lucio: Mam pomysł-powiedzmy ten wierszyk jak za dawnych czasów. No dalej! Poczujmy się znowu jak w szkole.
Oliwia: ( zwraca się w kierunku Damiana)
Dalej Damian, Ty zaczynasz!
Damian:
Moją klasę VI A
każdy w szkole świetnie zna.
Jest wesoło zakręcona
i na maksa rozbawiona
Natalia :
U nas ciągle coś się dzieje,
Ania się najgłośniej śmieje,
Werka za Kubusiem biega,
bo to super jest kolega.
Kamil:
Olek kryje się w kapturze.
Hubert wciąż maluje róże.
Kuba , Kacper oraz Kędzik
grają w gałę aż się ściemni.
Wiktoria:
W naszej klasie VI A
Każdy przyjaciela ma.
Wszyscy bardzo się lubimy
z panią Anią się czubimy.
Zuzia: Muszę się wam do czegoś przyznać.
( Wszyscy spoglądają na siebie niepewnie, nie wiedzą co mają na to odpowiedzieć)
Trochę mi głupio, bo zaraz pomyślicie , że jestem sentymentalna.
Łucja: Wcale nie! Mów szybko o co chodzi?
Zuzia: Ja nadal noszę przy sobie pendrajwa....
Norbert: Chyba się domyślam, o jakiego pendrajwa chodzi, tego z prezentacją z naszego zakończenia szóstej klasy, mam rację?
Zuzia: Tak, zgadza się. Noszę go przy sobie i często oglądam tę prezentację.
Zuzka: To na co jeszcze czekamy? Obejrzyjmy ją razem.
Wiktoria: (zwraca się do Zuzi)
Daj mi tego pendrajawa, zaraz sobie przypomnimy naszą młodość.
(Wszyscy odwracają się w stronę projektora i wspólnie oglądają prezentację)
Po obejrzeniu prezentacji
Łucja : Jak już tak nam się zebrało na wspomnienia , to może byśmy zaśpiewali też naszą piosenkę,
(Wszyscy wstają , ustawiają się w półkolu i śpiewają na zakończenie piosenkę)