Wraz z nastaniem wiosny kolejna grupa leśnych wróżek przygotowywała się do ważnego egzaminu. Jak nakazywała tradycja, małe wróżki otrzymywały czarodziejskie różdżki, magiczny pył oraz wszystkie przywileje dopiero wówczas, gdy zdały egzamin dorosłości. Aby przejść ten niezwykle ważny test, każda z małych wróżek musiała nabyć po kolei sześć wymaganych darów, a były to: życzliwość, dobroć, sprawiedliwość, troskliwość, mądrość, a także odpowiedzialność. Nabycie owych darów pozwalało wróżkom otrzymać czarodziejską moc, a jednocześnie wstąpić do grona dobrych, leśnych wróżek, które pomagały w potrzebie zwierzętom, owadom, ptakom, a czasem i ludziom.
Tym razem małe wróżki poradziły sobie doskonale i bardzo szybko z wszystkimi egzaminami. Został im tylko jeden, ostatni egzamin z odpowiedzialności. Jednak wśród leśnych wróżek była jedna, o imieniu Sasanka, której zdanie egzaminów przysporzyło wiele trudności. Nie z tego względu, iż nie posiadała ona wiedzy, wręcz przeciwnie. Sasanka była bardzo mądrą i dobrą wróżką. Była wesoła, koleżeńska, każdemu służyła pomocą. Jednak była ona także troszkę niezdarna. Koleżanki śmiały się z niej, często jej dokuczały, że jest niezdarą, że ostatnia zdaje egzaminy. Sasanka rzeczywiście jako ostatnia zdawała wszystkie egzaminy, bo za każdym razem coś jej się przytrafiło. Mimo iż bardzo się starała, zawsze zdarzyło się coś, co utrudniało jej wykonanie zadania. Kiedy na przykład chciała pomóc zaplątanemu w gałęzie jeżyn zajączkowi, przelatując nad krzaczkiem dzikich róż, zaczepiła spódniczką o jedną z gałązek. Dopóki wyplątała się z krzaczków, już inna leśna wróżka pomogła małemu zajączkowi. Innym razem, kiedy pani borsuk była chora, Sasanka chcąc zanieść jej ciepłej herbatki z miodem i malinami, potknęła się o dywanik i całą herbatę wylała na kołderkę chorej pani borsukowej. Jeszcze innym razem chciała pomóc umyć podłogę w stołówce i kiedy już prawie kończyła, przewróciła wiaderko z wodą i zalała całą stołówkę. Przykładów takich można byłoby podać wiele. Za każdym razem, kiedy Sasanka bardzo się starała, coś jej nie wychodziło, coś się psuło.
- Dlaczego nie mogę być taka, jak moje koleżanki?- myślała Sasanka. Nic dziwnego, że wszyscy się ze mnie śmieją. Przecież jestem straszną niezdarą- powtarzała nieraz mała wróżka. Jutro egzamin z odpowiedzialności. Jestem pewna, że i tym razem zdam go ostatnia.
Nagle rozmyślania Sasanki przerwała wizyta koleżanek.
- Sasanko, Sasanko!- wołały wróżki. Jutro czeka nas ciężki dzień, mamy przecież ważny egzamin. Musimy trochę odpocząć, pobawić się. Dalia przygotowała dyskotekę na zielonej polance, a Jagódka mecz piłki na boisku, obok naszej stołówki. Chodźmy tam prędko.
Sasanka bardzo ucieszyła się z tego pomysłu. Wspólnie spędzone popołudnie, wesołe zabawy z przyjaciółkami były doskonałym sposobem na zapomnienie o prześladującym ją pechu. Wiadomo, że gdyby Sasanka została w domu, rozmyślałaby tylko o tym, co przytrafi jej się następnego dnia podczas egzaminu.
Małe wróżki pobiegły czym prędzej na boisko, aby tam zagrać w piłkę. Sasanka poszła oczywiście razem z nimi. Jednak nie mogła skoncentrować się na grze, ponieważ ciągle myślała o swoim pechu.
- Jestem taką niezdarą, że zaraz na pewno coś się stanie- myślała Sasanka.
Długo nie trzeba było czekać. Sasanka zamiast w bramkę, kopnęła piłkę prosto w okno stołówki. Nie potłukła szyby, jednak strąciła wszystkie doniczki z kwiatkami.
- O nie! Znowu to samo!- westchnęła Sasanka. Tak bardzo chciałam pójść na leśną dyskotekę, a teraz nie mogę.
- Dlaczego nie?- dziwiły się małe wróżki. Przecież możemy to posprzątać później.
- Ja mam inny pomysł- dodała Dalia. Przecież Cynka nie idzie na dyskotekę, bo nie lubi tańczyć. Poprosimy ją, ona na pewno posprząta stołówkę, a my pójdziemy się bawić.
- Tak. To dobry pomysł- krzyczały małe przyjaciółki.
- Doceniam to, że chcecie mi pomóc, ale to ja zostanę i posprzątam stołówkę. Nie mogę o to prosić Cynki. Przecież to ja strąciłam wszystkie doniczki, więc muszę po sobie posprzątać. Idźcie same na dyskotekę, ja tu zostanę- powiedziała smutna Sasanka.
Mimo iż mała, niezdarna wróżka bardzo chciała pójść na dyskotekę, wiedziała, że musi posprzątać stołówkę. Sasanka bardzo się spieszyła. Miała nadzieję, że zdąży potańczyć z koleżankami. Pozamiatała ziemię, umyła podłogę i przesadziła kwiatki. Kiedy miała już wyjść ze stołówki, nagle w drzwiach stanęła pani borsukowa ze swoimi trzema synkami.
- Sasanko, potrzebuję pomocy. Muszę zdobyć jedzenie dla moich dzieci. Moi synowie są trochę niegrzeczni, dlatego boję się zostawić ich samych w norce. Czy mogłabyś ich chwilę popilnować?- zapytała pani borsukowa.
- Oczywiście...- powiedziała nieśmiało Sasanka.
Tak naprawdę Sasanka wolała bawić się na dyskotece ze swoimi koleżankami. Wcale nie miała ochoty bawić borsucze dzieci, ale nie mogła przecież odmówić pomocy komuś, kto był w potrzebie, bo była leśną wróżką.
Synowie pani borsukowej wspaniale bawili się z małą wróżką. Sasanka wymyślała im przeróżne zabawy. Mimo iż była bardzo zajęta, co chwile zniecierpliwiona spoglądała na zegarek. A pani borsukowej nie było. Nagle wesołe zabawy borsuków przerwała Cynka.
- Sasanko, dlaczego nie jesteś na dyskotece? – spytała zdziwiona Cynka. Przecież ty uwielbiasz tańczyć.
- Kiedy wybierałam się na dyskotekę, przyszła pani borsukowa i poprosiła mnie, abym zajęła się jej synami, kiedy ona będzie szukała pożywienia. Nie mogłam odmówić jej pomocy- odparła Sasanka.
- Ja nie lubię dyskotek. Zajmę się małymi borsukami, a ty biegnij szybko na zieloną polankę.
- Dziękuję Cynko! Jesteś wspaniałą przyjaciółką, jednak nie mogę przyjąć twojej propozycji. Pani borsukowa zostawiła dzieci pod moją opieką. Sama zgodziłam się nimi zająć, więc muszę dotrzymać słowa.
Cynka jeszcze długo namawiała Sasankę, aby ta wybrała się na dyskotekę. Jednak mała wróżka pozostała z małymi borsukami, aż do powrotu ich mamy. Niestety dzień dobiegł końca i zabawa na zielonej polance skończyła się.
Następnego dnia małe wróżki wstały bardzo wcześnie, gdyż czekał je egzamin. Wszystkie zjawiły się na zielonej polance. Tam czekała na nich królowa wróżek, która miała przeprowadzić egzamin. Małe wróżki miały doskonałe humory, tylko Sasanka była smutna i zdenerwowana. Jak zwykle martwiła się tym, że znowu ostatnia zda egzamin. Królowa wróżek przywitała wszystkich. Zanim jednak rozpoczęła egzamin,
chciała przekazać małym wróżkom ważną informację.
- Moje drogie wróżki, zanim zaczniemy egzamin chciałabym powiedzieć wam, że jest wśród was jedna wróżka, która wykazała się niezwykłą odpowiedzialnością. Dlatego też nie będzie musiała zdawać egzaminu.
Małe wróżki były zdumione tą informacją. Wszystkie zastanawiały się, kim jest ta szczęśliwa wróżka, która jako pierwsza zdała egzamin.
- Moje drogie- mówiła dalej królowa. Jako pierwsza egzamin z odpowiedzialności zdała Sasanka.
W tym momencie wszystkie wróżki oniemiałe ze zdumienia, zwróciły się w stronę Sasanki.
- Jak to? To nie możliwe!- wyjąkała Sasanka. Ja, taka niezdara, miałabym zdać pierwsza ten egzamin? Przecież ja nic takiego nie zrobiłam. To niemożliwe- kilkakrotnie powtarzała mała wróżka.
- Moje małe wróżki! Mówiłam wam, że odpowiedzialność to nie tylko obowiązek odpowiadania za swoje czyny, ale także przyjęcie na siebie obowiązku zadbania o kogoś lub o coś. Mimo iż Sasanka bardzo chciała iść z wami na dyskotekę, nie zrobiła tego. Została, aby posprzątać kwiaty, które zrzuciła przez przypadek, a następnie, aby przypilnować borsuczych dzieci, tak jak to obiecała ich mamie. Zachowaniem swoim pokazała, że jest bardzo odpowiedzialna. Dlatego też Sasanka nie musi już zdawać egzaminu- dodała na koniec królowa.
Sasance aż łzy pociekły ze szczęścia. Nie mogła uwierzyć w to, że ona- niezdara, zdała pierwsza egzamin.
Ten dzień na długo pozostał w pamięci małych wróżek. A Sasanka od tego czasu uwierzyła w siebie i przestała być niezdarą.
Autor: Urszula Kura
Przedszkole nr 9, im. Bursztynek w Koszalinie