Jarosław Roman /trawa1965/
Pierogi pani Eli
Można sobie tylko wyobrazić,jak nieszczęśliwe są suszone grzyby zamknięte w słoiku w ciemni. Nie przyjmują one argumentu, że dzięki zamknięciu nie toczą je żarłoczne muchówki, ponieważ dobrze pamiętają czasy swojej mikoryzowej wolności.
Trzeba więc je za wszelką cenę ożywić.
Pani Ela doskonale wie, że jedyną drogą do ich ożywienia jest zrobienie z nich takiej potrawy, aby grzyby znów poczuły się wolne i potrzebne. I taką właśnie potrawą są pierogi.
To nic,że droga do ich wyzwolenia prowadzi przez cierpienie. Czyż zresztą nie jest tak w każdym przypadku, gdy trzeba walczyć o wolność? My, Polacy, coś wiemy na ten temat...
W robieniu pierogów z grzybami zawiera się jednak nie tylko cierpienie grzybów.Na zrobienie takiej potrawy mogą sobie pozwolić tylko najwięksi mistrzowie i mistrzynie kuchni,którzy doszli do ostatniego stopnia wtajemniczenia poprzez cierpliwą pracę, która też zresztą jest swoistym cierpieniem.
Podpatrzywszy wszystkie etapy tego cierpienia stwierdzam, co następuje:
1. Przy lepieniu pierogów z grzybami męczą się obie strony: grzyby, bo się je mieli, a pani Ela, bo mieli.
Pani Ela, bo jest zmuszona do zegarmistrzowskiej precyzji- na jednego pieroga musi niezmiennie przypadać jeden dekagram zmielonej masy grzybowej.Grzyby też, bo ceną za nieprzestrzeganie proporcji może być po prostu rozgotowanie się pieroga i wpadnięcie masy grzybowej wprost do wrzątku, który ją annihiluje[nic dziwnego, że grzyby truchleją na samo prawdopodobieństwo tego zdarzenia].
Ale pani Ela nigdy do tego nie dopuści.
2.Po wrzuceniu pierogów na wrzątek zaczyna się krótki proces zmartwychwstania ukrytych w nich grzybów. Dobrze zlepione pierogi natychmiast wypływają na wierzch i śmiesznie pyrkoczą w rytm muzyki wrzątku.
3.Rozczarowana masa grzybowa wypływa wraz z pierogami na wierzch, widząc zamiast błękitu lipcowego nieba okap pod kominkiem. Tępo patrząc w niego zza ciastowej zasłony znika jej wszelka ochota do życia.
4.Po wyjęciu grzybowej masy z wrzątku dopełnia się proces odwrotny od zmartwychwstania. Zamiast należnej korony ze ściółki leśnej koronowana jest ona ohydną z jej punktu widzenia zasmażaną cebulą.Można nawet powiedzieć, że jej uczucia byłyby tożsame z uczuciami zmartwychwstałego Chrystusa, któremu zamiast po zmartwychwstaniu ponownie nałożono koronę cierniową na głowę.
5.W ostatniej fazie cierpienia grzybowa masa trafia do żołądka.Tam jeszcze teoretycznie może się zemścić na Bogu ducha winnym konsumencie za doznane przez siebie krzywdy.
Ale ja, świadom tego niebezpieczeństwa, dałem pani Eli grzyby sprawdzone i wyobracane na wszystkie strony.