Czy można w ogóle mówić o wartości dziecka w rodzinie nie pozbawiając go jego
podmiotowości? Kim tak właściwie jest dziecko?
Dziecko, to w podstawowym znaczeniu młody człowiek, który nie osiągnął jeszcze
pełnej dojrzałości.
W świetle polskiego prawa za dziecko uznaje się każdą istotę ludzką od poczęcia
(Ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka) aż do osiągnięcia pełnoletniości. Dziecko w polskim
prawie nie posiada pełni praw obywatelskich i musi zawsze posiadać jakiegoś prawnego
opiekuna, który z jednej strony odpowiada za niego prawnie (por. władza rodzicielska), a
z drugiej ma obowiązek zapewniać mu materialną i psychiczną opiekę.
W rozumieniu Konwencji o Prawach Dziecka, przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne
Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r. „dziecko, z uwagi na swoją
niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, w tym
właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu.”
Zatem dziecko najczęściej jest spostrzegane jako mniejsza, słabsza wersja dorosłego -
bardziej zależna od innych, mniej znająca się na rzeczy, mniej kompetentna oraz gorzej
uspołeczniona i mniej opanowana emocjonalnie.19
Opis taki, przez fakt, że skupia się na tym czego dziecku brakuje, podkreśla szczególną
rolę dorosłych, którzy ponoszą odpowiedzialność za dziecko. Odpowiedź na powyższe
pytanie w dużej mierze zależy od czasów, epoki, w której dane było dziecku żyć oraz
istoty, zwyczajów i przekonań społeczności, w jakiej ono dorasta. I tak:
- w starożytnym Rzymie dzieci stanowiły prawną własność ojca. To on miał nad nimi
władzę absolutną. On decydował o ich wychowaniu, karaniu a nawet ich dalszym życiu
lub śmierci;
- w średniowieczu także nie zdawano sobie jeszcze sprawy z odrębności dziecka.
Świadomość dzieciństwa wtedy jeszcze nie istniała. Dzieci były uważane za mniejszą
wersję dorosłych i traktowane w miarę możliwości na równi z nimi. Na obrazach dzieci
przedstawiane były w postaci miniaturek osób dorosłych. Malarze nie uwzględniali nawet
różnic w proporcjach budowy ciała dziecka i osoby dorosłej. Ubiory także były
pomniejszoną kopią tego, w co ubierali się dorośli. Dzieci zatem nie tylko wyglądały jak
dorośli, ale brały udział w takich samych czynnościach zarówno przy pracy jak i
19 H. Rudolph Schaffer ”Psychologia dziecka” s. 39
17
zabawie. Ze względu na wysoką śmiertelność dzieci w okresie niemowlęctwa, matki nie
pozwalały sobie na zbyt wielką uczuciowość w stosunku do nich. Często oddawały
noworodki pod opiekę mamek, chroniąc się w ten sposób przed zbytnim przywiązaniem
do dziecka, które mogło w każdej chwili umrzeć;
- w czasach rewolucji przemysłowej (koniec XVIII w.) gdy zapotrzebowanie na tanią siłę
roboczą było ogromne, dzieci pracujące w fatalnych warunkach w fabrykach czy
kopalniach, stawały się często żywicielami rodzin, nie mając szans na wypoczynek,
zabawę ani naukę.20
Przez wiele wieków dzieci uważano za swego rodzaju uzupełnienie świata dorosłych.
Odmawiano im posiadania praw, traktowano instrumentalnie, nader często
wykorzystywano i wyzyskiwano. Dzieci były po to, by spełniać wymagania dorosłych i
społeczeństwo rzadko stawało w ich obronie.
Obecna pozycja dziecka jest uregulowana prawnie. Konwencja Narodów Zjednoczonych
o Prawach Dziecka stwierdza, że dzieci mają prawa, określa ich zakres, zobowiązuje
wszystkie rządy do pilnowania przestrzegania tych praw. Sformułowania w niej zawarte
wyrażają świadomość różnorodnych potrzeb dzieci i konieczność ich zaspokojenia przez
społeczności, w których żyją, zaś sprawą nadrzędną wszystkich działań podejmowanych
na rzecz dzieci jest, jak najlepsze zabezpieczenie ich interesów.
Kruchą i delikatną strukturę życia dziecka oraz jego status obrazuje cytat: „Wszystkie
dzieci świata są niewinne, wrażliwe i zależne od dorosłych. Są również ciekawe, aktywne
i pełne nadziei. Ich czas powinien być czasem radości i pokoju, zabawy, nauki i rozwoju.
Ich przyszłość powinna być kształtowana w harmonii i współpracy. Ich życie powinno
dojrzewać wraz z poszerzaniem perspektyw i zdobywaniem nowych doświadczeń.”21
Kładzie on, moim zdaniem, nacisk na przestrzeganie zasady harmonii w rozwoju dziecka.
Jest swego rodzaju przestrogą na obecne czasy, abyśmy (zgodnie z Konwencją)
zapewniając dzieciom niezbędne warunki do rozwoju, nie zaczęli ich traktować jako
własnej inwestycji lub przedmiotu uczuciowej konsumpcji, łamiąc tym samym jej
postanowienia.
20 H. Rudolph Schaffer ”Psychologia dziecka” s. 40‐41
21 Tamże: s. 44