X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 2696
Przesłano:

Jasełka

JASEŁKA (jako bajka)

Narrator:
Historia ta wydarzyła się 2000 lat temu. I choć wydaje się to niezwykle dawno, opowieść o narodzeniu Chrystusa żyje w nas do dzisiaj. Opowiadano ją już wiele razy i na wiele sposobów, a przecież nic nie straciła na aktualności. Nic piękniejszego nie przydarzyło się ludzkości ponad to, że Bóg przyszedł na świat jako człowiek, by pokazać, jak bardzo nas kocha.

Maryja:
Na imię mam Maryja. Kiedy wydarzyła się ta historia byłam młodą dziewczyną. Ja i mój mąż Józef oczekiwaliśmy narodzin naszego dziecka. Wiedzieliśmy już od Anioła, że będzie to chłopiec i dzięki Jego narodzinom świat już nigdy nie będzie taki, jak przedtem.
Wędrowaliśmy do Betlejem by dać się zapisać urzędnikom w różnych dokumentach. Był to obowiązek wszystkich obywateli, więc bez względu na mój stan musieli ruszyć w drogę.

W tle: Osiołek obciążony tobołkami, przy nim idą Maryja i Józef. Maryja jest osłonięta niebieską szarfą

Maryja:
Wędrowaliśmy już bardzo długo. Gdy przybyliśmy do miasta Betlejem nastał już wieczór. Byłam bardzo zmęczona, wiedziałam też, że moje dziecko urodzi się już niedługo. Józef zapukał do gospody pytając o nocleg dla nas, ale wszystkie miejsca były już zajęte.

Sceny pukania do drzwi

Pukaliśmy, więc do innych domów, bogatych i skromnych. W jednych już ktoś nocował, w innych było ciemno, jeszcze gdzie indziej po prostu nie chciano przyjąć nieznanych podróżników. Józef tłumaczył, że nadchodzi czas narodzin dziecka i że nie mamy się gdzie zatrzymać. Ale ta wiadomość powodowała jeszcze większą niechęć. Odgłos zatrzaskiwania drzwi i okiennic były jedyną odpowiedzią na nasze prośby.

Sceny pukania do drzwi trwają
Scena z domami- podchodzą dzieci, rozwijają rulony z rysunkami domów z wykrzywionymi, złymi minami. Kartony obciążone są listwami, można także je mocować na przygotowanych stelażach. Dzieci- domy wygrażają podróżnym, próbują odgonić ich od siebie.

Zrobiło się ciemno, ktoś powiedział nam, że za miastem jest pusta szopa.

Ktoś wygląda z domu, wskazuje kierunek, tłumaczy, Józef i Maryja idą w tamtą stronę.

Gdy dotarliśmy na miejsce, Józef przygotował posłania. I tam właśnie narodził się nasz synek. Nie wiele wiem o tym, co działo się na zewnątrz. Byłam zbyt zajęta maleństwem; wiedziałam, że nie jest zwykłym dzieckiem, ale wówczas był taki bezbronny.

Podchodzi pasterz, Maryja uśmiecha się i odsuwa

Spaliśmy już w szałasie- ja i moi towarzysze pasący owce i bydło.
Obudziła nas niezwykła poświata i głos anioła, który wołał byśmy pospieszyli do opuszczonej szopy, bo tam czeka na nas Dziecko- Król. Byliśmy zdziwieni i przestraszeni. Gorączkowo naradzaliśmy się, co ofiarujemy Nowonarodzonemu, skoro sami nic nie mamy. W końcu przyszło nam do głowy, by wziąć parę owieczek, aby ogrzały Dzieciątko swoim futrem, bo noc była bardzo chłodna.

Dzieci-owieczki idą za pasterzem

Gdy przyszliśmy do szopy, Dzieciątko pobłogosławiło nas. Wiedzieliśmy, że jesteśmy świadkami najbardziej niezwykłego zdarzenia. Nawet owieczki klęknęły przed żłobkiem, w którym leżało Dzieciątko.
Niedługo po nas przybyli na wielbłądach trzej wspaniali królowie w barwnych szatach.

(Idą królowie, w tle rozgrywa się scena nadejścia monarchów)

Tak jak my- uklękli przy żłóbku. Byliśmy zmartwieni, bo Mędrcy mieli wspaniałe dary, my mogliśmy ofiarować Królowi tylko naszą miłość. Maryja i Józef szepcząc tłumaczyli nam, że oni sami są ubodzy, rozumieją nas i cieszą się, że razem z nimi czcimy Dziecko-Boga.

W tle trwa rozmowa Maryi z pasterzami

W końcu, nie wiedząc, co jeszcze moglibyśmy zrobić, zaczęliśmy grać na naszych fujarkach, bębenkach, aż Dzieciątko śmiało się do nas.
Już nigdy potem nie przeżyliśmy takiej nocy, a nasze życie zmieniło się. Widzieliśmy Boga- opowiadaliśmy to napotkanym ludziom. Był nam tak bliski, bo przyszedł na świat w biedzie, która była także naszym udziałem. Mogliśmy jeszcze bardziej kochać.

Do pastuszka podchodzi jeden z królów.

Król:
I nasze życie zmieniło się od tamtej czarownej nocy. Zrozumieliśmy, że wielkość może narodzić się w ubóstwie, a bogactwo i władza są po to, by dzielić się pomagać i jak najpełniej kochać Boga. Całe życie staraliśmy się jak najlepiej wypełnić przesłanie, które pojęliśmy wtedy.

Maryja:
I taki to już koniec naszej historii.

Na scenę wychodzą wszyscy aktorzy, także ci trzymający dekoracje, i stają za Maryją

Narrator:
Kiedyś opowiem Wam, jak potoczyły się dalsze losy Jezusa, Maryi i Józefa. A teraz pragnę wam powiedzieć, żebyście idąc przez życie mieli otwarte oczy. Może gdzieś ma się urodzić dziecko, którego nikt nie chce przyjąć, może na waszej drodze pojawi się ktoś głodny i będziecie mieli szczęście podzielić się z nim posiłkiem. A może też spotkacie samotnego, smutnego człowieka i pochylicie się nad jego bólem, dając mu uśmiech i trochę swojego czasu. Pamiętajcie, że także dla nich Chrystus przyszedł na świat, a Wy jak Trzej Królowie możecie ofiarować im swoje bezcenne dary. A każdy z nich, dany innym ludziom wywoła uśmiech Bożej Dzieciny.

W tle scenki: ktoś niesie wiadro wody staruszce, ktoś broni słabszego, ktoś dzieli się kanapką etc.
W tym czasie przy Dzieciątku Jezus bawią się aniołki.

Na koniec przedstawienia, wychodzą dzieci, każdy niesie na planszy (kartce) przed sobą fragment napisu: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych- mnie uczyniliście”
Dzieci wychodzą stopniowo, ustawiając się w szeregu prezentując napis w całej okazałości. Stają tak dopóki trwa muzyka L. Van Beethovena.

Uwagi:
Na początku: coś adwentowego o czekaniu, przyjściu Chrystusa.
Dalej- Bóg się rodzi i inne kolędy, w trakcie kwestii słownych, może to być wersja instrumentalna kolęd.
Do dekoracji: maski dla zwierząt, futerka (kożuchy) dla owiec, stroje królów, aniołków.
Potrzebne te będą arkusze papieru, na których wymalowane zostaną fasady domów z groźnymi, zniechęcającymi podróżnych domami.
W trakcie scenek końcowych wchodzą dzieci niosące napis( wstęga, lub pojedyncze słowa na oddzielnych kartkach).
Muzyka na finał-„Oda do radości”- fragment IX symfonii Bethowena, przez cały czas pojawiania się napisu i chwilę po zakończeniu.

Didaskalia pedagogiczne:
Tekst jest pomyślany tak, aby grały dwa zestawy aktorów. Jedna ekipa, to aktorzy ”mówiący”, szczególnie ważna jest tu postać Maryi. Ekipę „mimów” stanowią dzieciaki nieśmiałe, nie potrafiące opanować tekstu. Aniołki, Jezuska oraz owieczki dobrze grają maluchy (zerówka, 1 kl.)
Do obsługi muzyki świetnie nadadzą się świetlicowi rozrabiacy, będą widoczni, więc zachowają się przyzwoicie, równocześnie też nie będą skrępowani zakazem poruszania się. Jako ekipa techniczna, niech zajmą się również oświetleniem. Muszą mieć świadomość jak wiele zależy od ich sprawności technicznej (sprzęt) oraz od precyzji. Muzyka powinna być zgrana na płytę w odpowiedniej kolejności.
Na koniec jasełek powinni ukłonić się razem z aktorami. Mogą także wnosić elementy przesłania końcowego, wtedy ich pojawienie się będzie naturalne, a oni sami odpowiednio wyeksponowani.
Aktorzy-żywe dekoracje mogą być w normalnych strojach, trzymane przez nich plansze powinny być duże, sugestywne, ale nie mogą zasłaniać twarzy, ani też uniemożliwiać ruchów (ważne przy wygrażaniu w scenie z domami). Jeśli braknie ról można wprowadzić Gwiazdę Betlejemską, która będzie prowadzić królów i pastuszków, wystąpić mogą także przydrożne drzewa itp.
Całość trwa ok. 30 min. Przygotowanie znacznie więcej. Dekoracje robią wszyscy- świetliczaki oraz wychowawcy. Powodzenia!

Zamieszczam poniżej fragment drukowanego niegdyś, na łamach gościnnego REMEDIUM (VIII, IX 2006) artykułu dotyczącego pracy wiejskiej świetlicy. Opisałam w nim wszystkie atuty, także te ”ukryte” przedstawionej oraz innych akcji. Przedstawiony scenariusz powstał pod wpływem warsztatów dotyczących pracy z bajką, który prowadziła znakomita pani Teresa Jadczak-Szumiłło.
„Następnym działaniem były Jasełka. Nie będę opisywać znanej wszystkim wychowawcom ”drogi przez mękę”, polegającej na przekształceniu gromadki rozhukanych indywidualności w sprawną ekipę aktorską. Dość powiedzieć, że wspólnymi siłami dokonaliśmy scenicznej adaptacji stworzonego specjalnie na tę okazję scenariusza i odnieśliśmy sukces, nie tylko teatralny. Klucz tkwił w samym scenariuszu. Przewidywał on m. in. podwójne role główne. Dzieci śmiałe, zdolne nauczyć się swoich kwestii na pamięć opowiadały w odpowiednich strojach o wydarzeniach, które przedstawiała w tle grupa mimów. Tworzyła ją plejada milczków, dzieciaków nieśmiałych, dla których problemem były publiczne wypowiedzi. Tak, więc występowały dwie Matki Boskie, dwóch Józefów oraz podwójny zestaw królów i pastuszków. Kolejni aktorzy stanowili żywe rekwizyty. Mieliśmy, więc bardzo sugestywne domy, które okazały się zamknięte dla Bożej Dzieciny {dzieciaki trzymające plansze z rysunkami, ochoczo wygrażające wędrowcom}, anonimowych przechodniów zajętych własnymi sprawami, Gwiazdę Betlejemską prowadzącą do stajenki, a nawet przydrożne drzewa. Ekipa techniczna {świetlicowi rozrabiacy o zdolnościach techniczno-manualnych} zajmująca eksponowane stanowiska obsługiwała sprzęt grający i nagłośnienie. Muzyka stanowiła istotną część przedstawienia, a sprawne „podłożenie” przygotowanych nagrań w stosownym momencie było odpowiedzialnym i wcale niełatwym zadaniem. Akurat na siły starszych wychowanków, którzy zdecydowanie odmówili udziału w tym, jak się wyrazili, „ckliwym i ogranym” przedstawieniu. Na koniec jasełek wszyscy aktorzy przy dźwiękach „Ody do Radości” wyszli niosąc każdy swój fragment ewangelicznego przesłania: „cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych mieście uczynili” i stanęli przed widownią, w tym także przed zaproszonymi gośćmi -władzami gminnymi, urzędnikami i nauczycielami. Wyszło świetnie, uczestnicy byli z siebie dumni, wymowa społeczna {pozareligijna} okazała się jeszcze jednym atutem.
To właśnie ze względu na te „treści miedzy wierszami” tyle uwagi poświęcam opisywanej akcji.
Potem już zawsze staraliśmy się promować nasze dzieciaki i uświadamiać otoczeniu, że nie można skreślać nikogo i nawet najwięksi rozrabiacy zasługują na szansę wykazania się jakimś uczynionym dobrem. Chcieliśmy w ten sposób przeciwstawić się tak charakterystycznym dla małych miejscowości, zjawiskom stygmatyzacji i atrybucji.”

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.