Takiego losu się nie odrzuci,
Takiego losu się nie odprzeda,
Takich przeznaczeń się nie odwróci -
Porwał cię orzeł jak Ganymeda.
I musisz teraz po niebie lecieć,
I musisz teraz otwierać oczy,
I musisz teraz jak gwiazda świecić -
A świecić jest trudno wśród nocy.
Trudno jest lecieć, trudno oddychać.
Trudno... ach, wszystko jest trudne,
Bo na Olimpie jęków nie słychać:
Serca bogów - wyspy bezludne.
Jarosław Iwaszkiewicz
Wiersz przede wszystkim odwołuje się do greckiego mitu o Ganimedesie, małym trojańskim chłopcu, który zyskał ogromna sympatię samego Zeusa, do tego stopnia, że bóg bogów zamienił się w orła i porwał go na Olimp. Od tej pory był Ganimedes jego osobistym podczaszy, robiąc u boku największego z bogów błyskotliwą karierę.
W świetle tego mitu liryk Iwaszkiewicza możemy odczytać jako dość smutną refleksję na temat ludzkich zachowań w obliczu czegoś, co dziś nazywamy sukcesem, karierą – szczególnie tym nie do końca zasłużonym, przypadkowym.
Ganimedes niczym szczególnym, poza uroda się nie wyróżniał. To i w dzisiejszych czasach częsty powód niezasłużonego sukcesu. Zeus chciał by usługiwał mu więc porwał go osobiście na Olimp. Takiego losu się nie odrzuci – powiada z gorzkim pragmatyzmem podmiot liryczny.
Kariera oparta na błyszczeniu, brylowaniu, byciu gwiazdą nie jest z pozoru trudna, choć nie do końca, z pointy wiersza dowiadujemy się, że serca bogów to bezludne wyspy, że ciężko świecić wśród nocy. Bo istotnie niezasłużona kariera, nagły awans wymaga determinacji, umiejętności radzenia sobie z niechybnymi rozterkami i konsekwencji w tym, by nie być niczym więcej, niż tym, którzy twoi chlebodawcy chcą Cię widzieć.
Z punktu widzenia formalnego wiersz jest trzystrofowym dziesięciozgłoskowcem o męskich rymach krzyżowych, aż w trzech przypadkach czasownikowych, co nie dodaje wierszowi uroku ni każe przypuszczać, że autor mocno postawił tu na treść a nie ozdobniki formalne.