Listonosz
Bezrobotny listonosz bez listu
Na bezlistnej stacji listopada
Stoi chyba od godzin trzystu
Czasem do mnie próbuje zagadać
Mówi, wszystko to wina poczty
Ten bezlistny, bez listu listopad
I uśmiechem ciepłym chce otrzeć
Szybki łez w ramkach moich oczu
Słowa dobre litośnie kłamane
Czasem wzruszą, czasem pocieszą
Gdy nadzieje do końca zabrane
Bożą pocztą ze stacji jesień