W XXI wieku pojęcia związane z ekonomią, finansami, a także techniką są niezwykle ważne, ale też bliższe ludziom. Sto lat temu nikt nie wiedział co to komputer. Niewiele osób posiadało na tyle duży majątek, ażeby móc zapewnić sobie godne życie, nie mówiąc o pomnażaniu swego dorobku. Dziś czasy zmieniły się na tyle, że każdy, nawet najmłodszy powinien być wprowadzany w tajniki ekonomii.
Wyraz „ekonomia” wywodzi się z języka greckiego. Jest to dziedzina nauki zajmująca się nadzorowaniem "społecznego procesu gospodarowania" . Jest to pojęcie bardzo szerokie obejmujące takie zagadnienia jak makroekonomia i mikroekonomia. Ekonomia jest powiązana z matematyką, jak i z innymi naukami ścisłymi, co umożliwia dogłębne poznanie zasad działania gospodarki państwa. Ma szerokie zastosowanie, zarówno dla małych firm i przedsiębiorstw jak i wielkich międzynarodowych korporacji.
Ekonomia także, a może przede wszystkim, określa pojęcie „pieniądza” oraz przedsiębiorczości.
Pieniądze to „powszechnie akceptowany środek wymiany dóbr i usług oraz miernik ich wartości” . Jak pisze w swojej książce Peter Donaldson ”pieniądz jest niezmiernie pożytecznym wynalazkiem” . Charakteryzuje on kraje rozwinięte. Tylko w narodach mało rozwiniętych występuje handel wymienny. Pieniądze są ważne z dwóch powodów. „Pierwszą przyczyną jest specjalizacja i podział pracy” . Produkcja w firmach polega na wytworzeniu dóbr, nie na tylko na własne potrzeby, ale przede wszystkim na sprzedaż. „Po drugie, pieniądz jest środkiem tezauryzacji” . To znaczy, że pieniądze zarabia się po to, aby je oszczędzać i wydawać w przyszłości. Pieniądze są potrzebne każdemu na zaspokojenie podstawowej potrzeby – jedzenia. Dla niektórych są miarą szczęścia, dla innych tylko elementem koniecznym do funkcjonowania w społeczeństwie. Jedni mają ich pod dostatkiem, inni zaś liczą każdy grosz przed wydaniem go. Niektórzy znają się na zarabianiu pieniędzy i wiedzą o nich wszystko. Potrafią pomnożyć swój kapitał i osiągać wyżyny ekonomicznych dóbr. Im więcej ma człowiek pieniędzy, tym większa staje się chęć ich pomnażania. Pieniądz jest czymś, co umożliwia życie, ułatwia je, ale jest również czymś, co to życie odbiera. Liczne wojny, konflikty, zamieszki zwykle wybuchają z przyczyn ekonomicznych. Jedno z przysłów polskich mówi, że „jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze”. Są one czymś powszechnym, a jednocześnie są tematem tabu. Państwa dzięki nim stawały się mocarstwami. Pieniądze są elementem życia każdego nas, dzieci, dorosłych, białych i czarnych.
Ekonomia to również przedsiębiorczość. Jest to „zespół cech i zachowań właściwy przede wszystkim dla przedsiębiorców. W teorii ekonomii przedsiębiorczość jest ujmowana bądź jako swoista forma pracy, bądź jako czwarty (oprócz ziemi, kapitału i pracy) czynnik produkcji” . Przedsiębiorczość, to też zaradność człowieka w gąszczu praw, obowiązków i możliwości. Człowiek przedsiębiorczy przejmuje inicjatywę, załatwia sprawy sam. Umie dobrze gospodarować powierzonym mu kapitałem. Zna się na tym, co robi i wykonuje to z dużą łatwością.
Z wiedzą ekonomiczną kojarzyć może nam się wiele. Dobre gospodarowanie funduszami, znajomość rynku pracy, umiejętność poruszania się na nim. Już od najmłodszych lat powinniśmy dawkować tę wiedzę. Dziecko powinno wiedzieć, co to są pieniądze, do czego są potrzebne, jaką mają wartość, jak nimi poprawnie rozporządzać. Ważne jest, aby samemu zrozumieć pojęcia związane z ekonomią, aby móc w prosty i przejrzysty sposób wytłumaczyć je dziecku. Na pewno ogarnięcie pojęcia „wiedzy ekonomicznej” przez dzieci znacznie różni się od postrzegania tego pojęcia przez dorosłych. Nikt nie jest w stanie wytłumaczyć tego w jeden sposób. Ilu będzie chętnych do tej czynności, tyle będzie wyjaśnień.
Literatura o wiedzy ekonomicznej sześciolatków jest bardzo uboga. Nikt do tej pory nie zajmował się wnikliwie tą problematyką. Zakres zjawiska jest duży i ważny ze względu na prawidłowy rozwój dziecka oraz jego prawidłowe funkcjonowanie w społeczeństwie. Młody człowiek od wczesnego dzieciństwa uczy się wszystkiego od osób starszych. Odbywa się to poprzez obserwację, ale także przez rozmowy z dorosłymi. Mieczysław Szczodrak w swoim artykule, w „Ruchu pedagogicznym” , zwraca uwagę na wychowanie ekonomiczne kiedyś i dziś. Jak wielka jest różnica gospodarności człowieka wychowanego w dwudziestoleciu międzywojennym oraz okresie wojny i zaraz po niej a człowiekiem wychowywanym w czasach dzisiejszych. Wzrost poziomu życia pozbawił większość małych dzieci widoku rodziców oszczędzających każdy grosz lub też możliwości odziedziczenia po starszym rodzeństwie ubrań, zabawek czy podręczników. Przestało być widoczne dawanie przykładu dzieciom w tej kwestii. Szczodrak przeprowadził wywiad kwestionariuszowy wśród rodzin dzieci 5 – 7 letnich, wywodzących się z różnych środowisk, z różnym wykształceniem. Wywiad zawierał cztery pytania mające dać obraz poziomu wychowania ekonomicznego. Pytania dotyczyły kieszonkowego otrzymywanego od rodziców, ingerowania w wydatki dziecka, wtajemniczania dziecka w sprawy finansowe rodziny oraz systematycznych obowiązków wykonywanych przez dziecko. Są to niektóre elementy życia, które przygotowują młodego człowieka do gospodarności w jego dorosłym życiu. Szczodrak zwraca na to szczególną uwagę. Jego badania odbywały się na początku lat 80. ubiegłego stulecia. Są, więc już one nieaktualne ze względu na to, że zmienił się ustrój w naszym państwie oraz zmienił się poziom życia i wykształcenie rodziców. Proponuję jednak prześledzić wyniku Jego badań. Szczodrak ustalił, że kieszonkowego nie dostawało jedynie 11,1% dzieci wiejskich i 16,6% dzieci miejskich.
Następnym rozpatrywanym pytaniem była chęć zyskania informacji o nadzorze wydawania pieniędzy przez dzieci. Z pedagogicznego punktu widzenia zostało ustalone, że najlepszą opcją jest kontrolowanie i subtelne podpowiadanie jak zarządzać oszczędnościami. Taką opcję wybrało 37,6% badanych. 26,5% respondentów odpowiedziało, że interesuje się wydatkami
swojego dziecka, ale w taki sposób, aby nie wiedziało ono o tym. Ta metoda została uznana za naganną. Pozostałe matki wybrały opcje niepedagogiczne.
Ciekawie prezentują się odpowiedzi na trzecie pytanie mające ustalić czy dziecko jest wtajemniczane w finanse rodziny. Jedynie 22,8% matek z pełną świadomością wdraża dziecko w sprawy finansowe. Natomiast u 23,6% badanych jest to czynność raczej przypadkowa. Ponad połowa badanych nie przywiązuje do tego wagi i tym samym nie informuje o tych sprawach swojego dziecka.
Podczas badań tych ustalono, że 50% dzieci wiejskich i 68% dzieci miejskich ma mniejsze lub większe stałe obowiązki. Aż 90% matek z wykształceniem wyższym widzi cel w systematycznym wykonywaniu przez dzieci pewnych obowiązków. Ważna jest też pozycja materialna. Ponad 63% dzieci pochodzących z rodzin o wysokim standardzie życia ma także przydzielane stałe obowiązki.
Z tych badań wynika następujący wniosek. Większość rodziców nie zdaje sobie sprawy jak ważne jest wychowanie ekonomiczne dziecka, dawanie mu przykładu oraz wskazywanie odpowiednich rozwiązań finansowych. Przy ogromnym postępie technicznym i materialnym zdaje się, że rodzice nadal nie dają swoim dzieciom dobrego przykładu w kwestiach ekonomicznych. Nie oszczędzają już tak jak kiedyś. Powstały banki, w których możemy przechowywać pieniądze. Jednak spowodowało to duże ograniczenie w codziennym nauczaniu dzieci kwestii ekonomicznych. Dziecko uczy się poprzez oszczędzanie, co przy braku jakichkolwiek własnych pieniędzy jest niemożliwe. Innym wariantem jest zakładanie dzieciom kont bankowych i dawanie karty kredytowej, na której nie widać ile dziecko wydało pieniędzy i ile mu pozostało. Karta kredytowa daje również możliwość płacenia nawet przy braku dostępnych środków na karcie. Jednak dziecko nie zdaje sobie sprawy co to tak naprawdę oznacza. Obowiązkowość kształtowana poprzez własne prace wykonywane systematycznie jest również bardzo ważnym elementem. Nie tylko kształtuje ona pojęcie w kwestii finansowej, ale procentuje też w skrupulatności i dokładności wykonywanych obowiązków. W czasach socjalizmu dzieci wychowywane były dla pracy i do pracy. Dziecko miało być świadome, czym jest praca i jaką ma wartość. Wpajana była również chęć i zamiłowanie do pracy. A jak jest dziś? Czy dalej wychowujemy dzieci do pracy i dla pracy? Czy nasz stosunek zmienił się już? Odnoszę wrażenie, że praca stała się jedynie środkiem w zarabianiu pieniędzy. Nie przynosi nam wiele satysfakcji, ale jeśli dostajemy za nią dość duże wynagrodzenie jest już nieistotne co robimy. Taką postawę przejmują również dzieci.
Jacek Szambelan w swoim artykule „Praca w wychowaniu przedszkolaków” przedstawia książkę Eugenii Kuśnierek, która w pełni poświęcona jest wychowaniu dziecka w przedszkolu z wyraźnym zwróceniem uwagi na pracę, która kształtuje się już w tym okresie. Książka podzielona jest na trzy etapy: teoretyczny, praktyczny oraz przygotowanie dziecka do pobytu w szkole. Podsumowaniem jest 16 wniosków – zasad. Uważa ona, że dziecko powinno mieć sposobność przypatrzenia się życiu dorosłych, ale i czynnego udziału w każdej z jego dziedzin. Trzeba pozwolić dziecku być samodzielnym na tyle, na ile będzie tego chciało i potrafiło. Trzeba wyważyć tę subtelną granicę pomiędzy pomocą w wykonywaniu zadania, a zrobieniu go za dziecko. Z tym zgadzała się również Maria Montessori głosząc zasadę: „pomóż mi zrobić to samemu”. Kuśnierek uważała też, że praca nie musi być dla dziecka zbędnym wysiłkiem, odpowiednio przygotowana, będzie dla niego wspaniałą zabawą. Przez odpowiednie podejście do sprawy dziecko będzie chętniej podejmowało działania.
W literaturze lat 80. ubiegłego wieku opisywane są przypadki wychowania ekonomicznego w szkołach. Odbywały się one na zajęciach wychowawczych, przejawiały się w różnych formach. Autorzy różnych pozycji zwracają szczególną uwagę na takie elementy szkolnego życia, jak: oszczędzanie w SKO, składowanie i sprzedawanie makulatury czy sadzenie drzew.
Piotr Sarna natomiast w swoim artykule zwraca szczególną uwagę na zdefiniowanie postawy gospodarności. Uważa on, że wykształcenie w dziecku pojęcia gospodarności to „wyposażenie ucznia w takie dyspozycje, jak: umiejętności, nawyki” . Ale nie tylko. To również zrozumienie i zaakceptowanie takich rzeczy jak szacunek do własności swojej i cudzej, do pracy, którą wykonują inni. Umiejętność docenienia trudu i poświęcenia innych osób, ale także rozsądne zarządzanie swoimi oszczędnościami. Dlatego tak ważne jest, jak podkreśla Sarna, wychowanie człowieka gospodarnego i zapoczątkowanie tego procesu już od najmłodszych lat. Jak podkreśla profesor Muszyński nauka ta powinna odbywać się poprzez „kształcenie i wychowanie do i przez” . Czyli nabywanie tych umiejętności ma odbywać się nie tylko teoretycznie, ale również w praktyce.
Zgadza się również z tą teorią Maria Fic w swoim artykule „Elementy kultury ekonomicznej” . Mówi ona o tym, że nauczanie to powinno odbywać się powoli, małymi partiami, ale za to systematycznie. Ma również takie samo zdanie, co do przekazywania wiedzy teoretycznej i praktycznej. Mówi natomiast o jeszcze jednej ważnej rzeczy. Mianowicie o tym, że dziecko należy uczyć i przygotowywać do rezygnowania z pewnych rzeczy, do podejmowania w życiu kompromisów. Fic dzieli wychowanie ekonomiczne na etapy. Pierwszy z nich zaczyna się w chwili, gdy dziecko nabiera świadomości, co się dzieje wokół niego. Ten okres przygotowywania dziecka do wchłaniania wiedzy ekonomicznej należy do rodziców i najbliższego otoczenia dziecka. Mają być w tym okresie wykształcone „pewne nawyki porządku, regularności i punktualności w porze posiłków i spania, dbałość o własne zabawki” . Okres ten kończy się wraz z pójściem do przedszkola i zarazem zaczyna się następny. Dziecko ma ugruntować nabyte we wcześniejszym okresie nawyki i przyzwyczajenia. Powinno również doceniać wartość pracy wykonywanej przez siebie jak i przez innych ludzi. Następny okres zaczyna się z momentem pójścia do szkoły. Rozwijane są w niej nabyte wcześniej umiejętności, a także wdrażana jest coraz mocniej praktyka. Autorka przywołuje w swoim artykule epokę pozytywizmu, kiedy to występował kult pracy. Podaje również związek między etyką zawodową, a kulturą ekonomiczną. Zależność ta ma być wprost proporcjonalna. Wzrost kultury ekonomicznej powoduje automatyczny wzrost etyki zawodowej.
Następnym autorem, który za wykładniki wychowania ekonomicznego podaje takie cechy jak: poprawne nawyki i poszanowanie mienia, jest Piotr Kowolik. Uważa on, że to szkoła w dużej mierze powinna się zająć wychowywaniem w tym kierunku. Uczeń powinien w niej znajdować przykłady poszanowania mienia społecznego, cudzego, swojego oraz utrzymania porządku. Cechy charakteru, które są tak istotne przy kształtowaniu świadomości ekonomicznej powinny być odpowiednio stymulowane do prawidłowego rozwoju. Bodźce muszą być kierowane z różnych kręgów społecznych. Kowolik daje przykład trzech takich kręgów, ponieważ znajdują się one najbliżej dziecka. Są to: środowisko, osiedle oraz szkoła. W każdym z tych środowisk pojawiają się możliwości, które można wykorzystać, aby rozwijać dziecku powyższe cechy. Praktycznym działaniem dla środowiska są organizowane od pewnego czasu Dni Ziemi, kiedy to dzieci zbierają śmieci w parkach, lesie czy na łąkach, ale też w swoim najbliższym otoczeniu. Dla dzieci starszych mogą to być prace związane z drobnymi pracami remontowymi. Można wykonać z dziećmi również karmniki dla ptaków lub paśniki dla zwierząt. Młodsze dzieci mogą jedynie dokarmiać zwierzęta, ale to też jest przygotowanie i wychowanie do gospodarności. Dla osiedla można zorganizować zbiórkę odzieży używanej, zbędnych zabawek czy karmy dla zwierząt w schronisku. Szkoła w swoich programach może zaproponować naukę poszanowania mienia, poprzez powierzenie sali danej klasie czy grupie. Będą się czuli jej gospodarzami i będą dbali o to, aby pomieszczenie było w jak najlepszym stanie. Szkoła może nawet ogłosić konkurs na najlepiej zachowaną i utrzymaną salę, na koniec roku przyznając nagrody. Uczniowie starając się, aby to ich sala wygrała będą zapobiegać wandalizmowi oraz sami będę dążyli do tego, aby było w niej ładnie i estetycznie. Szkoła zaoszczędzi na wydatkach na remonty, co będzie również przykładem gospodarności dla podopiecznych. Piotr Kowolik pisze, że w szkole, w której uczy, wprowadzono program, którego celem jest angażowanie uczniów w prace społeczne oraz inne sytuacje będące bodźcem do wychowania ekonomicznego.
W obecnym programie edukacyjnym przedmiot „przedsiębiorczość” wprowadzany jest najwcześniej pod koniec gimnazjum. Wtedy dziecko tak naprawdę zapoznaje się ze znaczeniem słowa „ekonomia”.
Bardzo dużo elementów wiedzy ekonomicznej przekazywanych jest w literaturze dla dzieci. Janusz Korczak napisał wiele książek o dzieciach i dla dzieci. W każdej powieści dla dzieci można odnaleźć lekcje zaradności, a więc także elementów ekonomii. Korczak jednak napisał książkę traktującą w pełnej krasie o ekonomii, jako o czymś, z czym nam się to słowo kojarzy. Książka opowiada o małym chłopcu imieniem Dżek, który chce zostać handlowcem. Autor bardzo dokładnie, a jednocześnie prostym językiem opisuje określenia związane z ekonomią. Uważam, że jest to literatura dla dziecka, co najmniej siedmioletniego. W trafny sposób Korczak określa dziecięcy pęd do wiedzy i upór, jaki temu towarzyszy. Książka odkrywa przed dzieckiem tajniki trudnych określeń handlowych. Niektóre z nich są już dzisiaj archaizmami, ale dziecko poznaje dzięki temu wyrazy używane w innych epokach. Dżek chce założyć sklepik szkolny. Marzy o tym, aby dzieci, które zwykle nie mają aż tak dużo pieniędzy, żeby kupić coś w zwykłym sklepie, mogły dostać to w jego sklepiku taniej. Chłopiec prowadzi czytelnika przez swoje zwycięstwa i porażki podczas tworzenia „kooperatywy”. Dziecko może przeżywać razem z nim przemyślenia, pomysły, rozterki. Uczy dzięki temu siebie i innych zaradności, systematyczności, zapału w dążeniu do celów, ale także trudnej sztuki kompromisu. Przedstawia nam jak wielką siłę ma pieniądz, co można dzięki niemu osiągnąć, a co stracić. W jego interesującej podróży towarzyszy mu ktoś starszy. Ktoś, kto jest dla niego oparciem. Służy mu przede wszystkim dobrą radą i pomocną dłonią. Mister Taft cierpliwie tłumaczy i podpowiada najlepsze rozwiązania. Jest również osobą, z którą współpracuje nasz bohater. I tak oto ktoś, kto pałał do dzieci ogromną miłością, stworzył dla nich powieść, która nie tylko bawi, ale uczy trudnej sztuki ekonomii.
Nie tylko Korczak pisał dla dzieci utwory, w których odnaleźć możemy elementy wychowania ekonomicznego. W wielu baśniach, bajkach literackich czy telewizyjnych odnaleźć możemy owe elementy. Wystarczy wymienić te najbardziej znane i lubiane przez dzieci: „Dziewczynkę z zapałkami”, „Kubusia Puchatka”, „Jasia i Małgosię”, „Smurfy”, „Shrek” czy w końcu „Strażak Sam”.
Dziecko od wczesnego dzieciństwa potrzebuje subtelnej stymulacji, aby rozwijało się prawidłowo. Zasada ta odnosi się do wszystkich dziedzin i zakresów życia małego człowieka. Przekazywanie wiedzy ekonomicznej jest niezwykle trudnym zadaniem. Dziecku trzeba stopniować odpowiednio tę wiedzę w odpowiednich momentach. Nie wcześniej, czy później. Na teoretycznym przekazywaniu wiedzy nie może się skończyć. Dziecku, jak w każdej innej dziedzinie życia, potrzebny jest przykład dorosłych. To właśnie przez naśladowanie, mały człowiek daną czynność przeradza w swój nawyk. Robi to zupełnie nieświadomie, dlatego tak ważne jest, aby dorośli dawali dobry, odpowiedni przykład. Choć literatury na temat przekazywania tej wiedzy jest stosunkowo mało i pochodzi ona z lat 80. ubiegłego stulecia to jednak jest ona wciąż aktualna. Są w niej przykłady, które można zastosować również dziś, nawet po małej, ale korzystnej modyfikacji. Jest również inspiracją dla rodziców i nauczycieli, aby takie działania podejmowali. Przecież najważniejsze jest dla nas, dorosłych to, aby wychować swoje dzieci na jak najlepszych i najbardziej wykształconych ludzi.