Czy zastanawiali się Państwo kiedykolwiek nad znaczeniem zadania domowego w nauczaniu. Nad tym w jaki sposób w tym zabieganym świecie możemy pomóc uczniom utrwalać poznane wiadomości i umiejętności. Nad tym czy zapracowany, bo takich jest najwięcej, rodzic ma siły usiąść obok swojego dziecka i analizować jego wiadomości, pomagać w problemach. Nad tym czy przepisane własnoręcznie od kolegi zadanie domowe ma jakikolwiek sens. Czy karać za brak zadania czy może jak nagradzać wszystkich, którzy je zrobili. Myślę, że tak. Myślę, że każdy świadomy i zaangażowany nauczyciel chce zainteresowania właśnie swoim przedmiotem. Może po przeczytaniu mojej propozycji znajdzie się ktoś, kto będzie chciał wykorzystać, chociażby częściowo, mój pomysł na zadania domowe w pierwszej klasie.
Kończą się wakacje, nadchodzi nowy rok szkolny i może warto pomyśleć nad kolejnym sposobem pomocy uczniom w utrwalaniu zdobytej wiedzy. Tym razem postawmy na zadania domowe. Od kiedy uczę w szkole słyszałam powtarzające się pytanie o referaty, więc kilka lat temu postanowiłam wyjść uczniom naprzeciw, ale na moich warunkach. Na co dzień staram się nie zadawać zadań domowych, a lekcje prowadzić tak, by jak najczęściej utrwalać nową wiedzę i umiejętności. Jest jednak zadanie domowe, które zadaję uczniom już na pierwszej lekcji, tak zwanej organizacyjnej. Zadanie jest proste, a jego treść każdy dostaje na małej karteczce, którą wkleja do zeszytu pod pierwszą lekcją. Otóż na lekcję powtórzeniową, poprzedzającą sprawdzian lub test z całego działu, każdy uczeń musi przynieść referat składający się z czterech części.
Pierwsza z nich to opisanie czego każdy z nich się nauczył w związku z zakończonym działem, czym zajmował się na lekcjach, co było dla niego najłatwiejsze, a co sprawiło mu trudność. Należy tutaj zwrócić uwagę, iż samo wypisanie zagadnień nie jest rzeczą trudną (najczęściej znajdują się one w spisie treści podręcznika), ale nie każdy uczeń jest przyzwyczajony pisać o swoich odczuciach i umiejętnościach. Dlatego też najczęściej pierwsze dwa referaty zawierają błąd polegający na suchym przepisaniu zagadnień z podręcznika. Należy wtedy zwrócić uczniom uwagę na ten problem.
Kolejne dwie części to części praktyczne. Prezentujące umiejętności uczniów. Część druga zawiera po pięć przykładów do każdego omawianego tematu. Natomiast trzecia to tylko pięć zadań tekstowych do całego działu. Przykłady oraz zadania muszą być rozwiązane.
Ostatnia z części zadania to wyjaśnienie gdzie w życiu codziennym możemy wykorzystać poznane w tym dziale informacje. Przykłady muszą być konkretne i dokładnie wskazywać gdzie wykorzystujemy na przykład zamianę jednostek. Odpowiedzi typu „w sklepie”, „na ulicy” są przeze mnie odrzucane.
Tym sposobem uczeń, który odrobił zadanie domowe, na lekcji powtórzeniowej jest już przygotowany do sprawdzianu. Początkowo omawiamy jakie zagadnienia poznaliśmy, w kolejnej części lekcji skupiamy się na tym co sprawia uczniom problem, rozwiązujemy trudniejsze (ich zdaniem) przykłady, rozwiewamy wątpliwości. Tym sposobem są lekcje w czasie których każdy uczeń może powiedzieć co chciałby jeszcze powtórzyć. Podsumowanie lekcji zawiera sytuacje z życia codziennego, rozmawiamy, podajemy przykłady często ktoś podaje konkretną sytuację, w której się znalazł. W takiej atmosferze mija nam lekcja powtórzeniowa i widzę, że przynosi efekty. Tym bardziej, że już i od uczniów jak i od ich rodziców słyszałam opinie, iż chętnie robią zadanie, bo to ich przygotowuje do sprawdzianu, a dodatkowo otrzymują ocenę, gdyż prace po zajęciach są przeze mnie zbierane i oceniane.
Może więc warto zainwestować w nową metodę, może warto ją zmodyfikować. Wiele zależy od konkretnej klasy i od nas samych, od naszych chęci i zaangażowania. Osobiście – gorąco ją polecam.
I jeszcze jedno. Ta metoda wspaniale się sprawdza przy uczniach zadających nieśmiertelne pytanie „A po co nam to?”, bo wiedzą, że odpowiedź to ich zadanie domowe. My możemy ich ukierunkować, konkretny przykład muszą znaleźć sami.