DZIEŃ DZIECKA – SCENARIUSZ UROCZYSTOŚCI
Klasa szkolna. Uczniowie czekają na początek lekcji. Rozrabiają. Wchodzi nauczycielka. Typ zasadniczy, poważny.
Nauczycielka: Dzień dobry. Zaczynamy lekcję. Wiem, że wam jeszcze wakacje w głowie, ale zaczynamy już drugi tydzień nauki, więc pora wziąć się do pracy. Z nowymi nadziejami, z nową siłą i wielkim pragnieniem wiedzy zabieramy się do działania.
Uczniowie: Nieeeee! A było tak miło. Teraz koniec.
(na melodię „Radość o poranku”)
Wylicza nauczyciel wszystko, co trzeba umieć:
Całki, procenty, Odrę i Wisłę, wzory też.
To chyba jakiś sen, szkoda łez,
Gdzie ferie, gdzie wakacje, ech....
Nauczycielka: Spokój w klasie. Proszę o ciszę. Na dziś mieliście przygotować wypracowanie pt. „Moje wakacje”. Kowalska, proszę, poczytaj.
Kowalska (typ nieco łobuzerski): Ja, psze panią, ja nie... Niech Kaśka czyta.
N-lka: Kowalska,czytaj!
Kowalska: No dobra... Wakacje, moje wakacje spędziłam na plaży...
(na melodię„Monika, dziewczyna ratownika”) Na plaży słońce praży, tu szkoła głowy znika,
Tu z dala od nauki człowiek się rozbryka.
Bo w ławkach niewygodnie, zanudzisz się i kwita,
Tu zdrowie swe poprawia uczniów sama elita.
Wakacje, ach wakacje, to sens życia młodzieży,
W szkole twe zdrowie leży, a Tuś kwitnący i świeży.
Nauczycielka: Siadaj! Jeden! Miało być porządne wypracowanie, a ty sobie żarty robisz!
Kowalska: Porządne wypracowanie?! A kto by dziś z książką siedział?! Trzeba iść z postępem. Dziś tylko technika się liczy.
(na melodię „Dziś prawdziwych Cyganów...”)
Dziś prawdziwych kujonów już nie ma. Czy to warto po szkole się tłuc?
Młodziak z książką to przeszłość i ściema, dziś Internet się wlewa do głów! x 2
Nasze książki poszły w kąt, dzisiaj w modzie jest James Bond,
Tylko wiedzy, tylko wiedzy, tylko wiedzy, trochę wiedzy żal!!!
Kujonka: To nieprawda! Ja kocham książki! Uwielbiam się uczyć!
Uczeń: Ty jesteś gatunek zagrożony. Wyginiesz jak mamuty.
Kujonka:
(„O mnie się nie martw”)
O mnie się nie martw, o mnie się nie martw, ja sobie radę dam!
Z biologii piątka, z historii szóstka, sukcesy same mam!
Notuję skrzętnie na każdej lekcji, do szkoły z chęcią gnam!
Jestem już chlubą mamy i taty, o przyszłość swoją dbam!
Nauczycielka: No tak. Takich osób jak ................................... (kujonka) nam brakuje. Jestem z ciebie dumna. A ty, Kowalska, znowu chyba będziesz miała kłopoty. Czarno widzę twoją naukową przyszłość. Mogę za to dać ci dobrą radę:
(”Pocieszanka”)
Nie płacz, maleńka, szkoda łez, życie jest takie, jakie jest.
Mogę ci trójkę w prezencie dać, na tyle tylko dziś mnie stać.
Włóż pod poduszkę książki dwie, może na jutro nauczysz się
Więc otrzyj łzy, nie rozpaczaj, dziś nawet małe dziecko wie,
Wakacje są dla bogaczy / głuptasów, dla niebogatych / najmądrzejszych tylko szkoła jest.
Więc otrzyj łzy, nie rozpaczaj, do szkoły czasem też iść się chce,
A zwłaszcza gdy koniec roku, a na świadectwie piątki, czwórki ze dwie...
Nauczycielka: No dobrze. Klasa miała trochę czasu na odpoczynek, ale teraz proszę o wyjęcie karteczek.
Uczniowie: Nieeeee! Może jutro! Niech nam pani tego nie robi!!!!
Nauczycielka: Znamy te wasze numery. Dyktuję pierwsze pytanie...
Uczeń X:
(„Ostatni raz zatańczysz ze mną”)
Kto pamięta: ty czy ja? To pytanie w oczach mam.
W klasie panuje cisza zła. Kto egzamin dzisiaj zda?
Już nie zmienisz teraz nic, nie przewidział tego nikt.
O piątce piękny sen jak mgła rozpłynie się.
Ref.: Znów nic nie umiem, pustkę mam, a w oczach strach.
Źle skończy się ta gra!
Nauki iskra błyśnie w nas i zgaśnie wraz ze słowami:
Siadaj! One!
Dzwonek. Przerwa. Uczniowie spacerują, siedzą. Jeden zaczyna rozmowę (śpiew) z kolegą.
(„Tak bardzo się starałem, a ty teraz nie chcesz mnie”)
Uczeń Y: Z matmy znowu mam jedynkę, fizy nie umiem nawet krzynkę.
Oj, chyba będzie źle.
Polski mi nie wchodzi do głowy, kto Mickiewicz, a kto Norwid, nie wiem,
Oj chyba nie.
Zauważa dyżurującego n-la i śpiewa do niego.
Tak bardzo się starałem, a ty przepuścić nie chcesz mnie!
Przez szkołę tak cierpiałem, to nie może skończyć się tak źle!
Zwr.: Kto za tobą w szkole ganiał, o poprawkę stale błagał,
Kto,no powiedz, kto?
Kto jedynki miał w dzienniku i wszem znany był z uników.
Kto? No powiedz, kto?
Ref.
Inna wersja tej piosenki:
Zwr.:
Moja szkoła jest morowa,
Ze strachu/stresu tu nie boli głowa,
Nie, zupełnie nie.
Belfer tu to dobry człowiek,
Chętnie zawsze Ci pomoże.
Przyznaj że, to cenne jest.
Ref.:
Tak bardzo się z Wami zżyłem,
A tu czas rozstać się.
Spędziłem tu piękne chwile,
W innych miejscach będzie mi wciąż źle!
II zwr.:
Tęsknić będę dniem i nocą,
Zawsze zajrzę/wrócę tu z ochotą,
Gdy wspomnienia dopadną mnie.
Dziś Was żegnam, moi mili.
Nie zapomnę już tej chwili.
Nie, oj nigdy nie!
N-l mu odpowiada:
Nauczyciel: („Znów jesteś ze mną”)
Znów jesteś ze mną, nie opuścisz mnie tak prędko,
Egzaminy znów nie poszły, twych talentów nie docenił tutaj nikt.
Wciąż wiedzę zgłębiasz, wkuwasz wzory i regułki,
Jednak to wszystko za mało ciągle jest.
Ponieważ:
(„Znamy się...”)
się tylko z widzenia, za rzadko tutaj zaglądasz,
Szeroka ulica o rzeka, przez którą ciężko ci dotrzeć, do szkoły.
Zwr.: Marzenia jak ptaki szybują po niebie.
Na pewno potrafisz wśród nich znaleźć siebie
I wierzę, że kiedyś odgadniesz z tych marzeń,
Że szkoła nie gryzie, lecz uczy naprawdę!
Kolega ucznia: Słuchaj, może nie będzie tak źle. Ja też nieraz mam dość. Nie chce mi się uczyć, a jednak lubię tę moją budę.
(„Koń na biegunach”)
Kłopotów mam sto i zmartwień mam sto.
Bez przerwy to ma karuzela.
Nauka jak młot, wciąż wbija mnie w dno,
Bez przerwy czas mój zabiera.
A jednak:
Ref.: Szkoła, to moja szkoła kochana.
Może narzekam, może marudzę, lecz lubię przychodzić tu od rana.
Uczeń Y: A ja jednak wcale nie wierzę, że mi się uda. Ciągle tylko poprawki, zaliczenia. Już drugi rok powtarzam klasę i nie zanosi się na lepsze. Właściwie to rzuciłbym to wszystko, gdyby nie kumple i imprezy. Nie mogę się już doczekać balu gimnazjalnego. Nareszcie człowiek sobie poszaleje w tych murach. Chociaż raz nie trzeba będzie się uczyć. No i w końcu to spore przeżycie.
(„Takie tango”)
Na sali wielkiej i błyszczącej tak jak nocne Buenos Aires, które nie chce spać,
Stoi dyrekcja i notable, wszyscy bardzo są przejęci, zaraz zacznie się bal.
Nikt dziś nie myśli o nauce, każdy dobrze chce się bawić, na zabawę czas!
Nie będzie mowy dziś o książkach, choćby nawet cud się ziścił, nie pomoże nic.
Ref.: Bal gimnazjalny to impreza, jakich mało w mieście jest.
Bal gimnazjalny to impreza – każdy bawi się na fest!!!
Narrator:
Dziś o szkole możemy mówić różnie.
Często jej nie lubimy. Kojarzy nam się ze żmudną pracą i przykrymi obowiązkami. Jednak czas złagodzi nasze poglądy. Z pewnością za kilkanaście lat większość uczniów, spoglądając w przeszłość, będzie mogła zanucić:
(„Kolorowe jarmarki”)
Kiedy patrzę hen za siebie w tamte lata, co minęły,
Czasem myślę, co przegrałem, ile diabli wzięli.
Co straciłem z własnej woli, ile przeciw sobie.
Co wyliczę, to wyliczę, ale zawsze wtedy powiem, że najbardziej mi żal:
Szkolnych korytarzy, z klasy znanych twarzy,
Starych nauczycieli, którzy sporo wiedzieli,
Naszej woźnej kochanej, sekretarki wybranej,
Całej szkolnej ekipy, nie zamieniłbym z nikim.
Dziękujemy za uwagę!