Akt I
( Narodziny kaczątek)
(Kaczka z radością i dumą wita żółte kaczątka)
Kaczka: Kwa, kwa, kwa. Ale was dużo. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć. Chwileczkę a gdzie jest siódmy maluch?
Kaczątka : Mamo, mamo chodźmy już. Chcemy zobaczyć co znajduje się za gąszczem zielonych krzaków.
Kaczka: Dzieci nie mogą spacerować same. To zbyt niebezpieczne. Poczekajcie na braciszka. Na pewno wkrótce do nas dołączy i wtedy zaprowadzę was na podwórko.
(Kaczątka piszczą, do gniazda podchodzi gęś)
Gęś: A cóż to, gę, gę. W życiu nie widziałam tak nieznośnych dzieciaków. Zajmij się wreszcie ich wychowanie. Dość siedzenia i leniuchowania.
Kaczka: Niestety muszę poczekać aż pęknie ostatnie jajko. Jest dużo większe od pozostałych. Na pewno wykluje się
z niego dorodny maluch.
( Kaczka pokazuje gęsi ostatnie jajko)
Gęś: Moja droga musisz natychmiast się tego pozbyć. To jajo indyka albo strusia. Jeśli je wysiedzisz, będziesz miała kłopoty.
Kaczka: dziękuję. Ale nie skorzystam z twojej rady. Czekałam tak długo, mogę poczekać jeszcze trochę.
(gęś odchodzi, jajko zaczyna pękać)
Kaczęta: Jakie ono jest brzydkie !!!
Kaczka: Przestańcie ! Może za kilka dni zrobi się żółte. Ostatecznie zbyt długo siedziało w skorupce. To mogło mu trochę zaszkodzić.
Akt II
( Na podwórku )
( Kaczka z kaczątkami pojawia się na podwórku )
Gęś: Gę, gę! Jakie śliczne maluszki. Z wyjątkiem ostatniego. Jest paskudne.
Mama Kaczka: Ale umie pływać.
( Kaczątka jeden za drugim wskakują do kałuży )
Gęś: Pływanie to nie wszystko.
Kogut: Pewnie. To nawet bardzo niewiele.
( Wszystkie zwierzęta z podwórka dokuczają brzydkiemu kaczątku )
Kot: Miau. Może bym je zjadł, ale jest takie brzydkie, że nie mam na nie ochoty.
( Brzydkie kaczątko mówi z płaczem )
Brzydkie kaczątko: Tego już za wiele. Muszę na zawsze opuścić podwórko.
( Kaczątko ucieka przez dziurę w płocie )
Akt III
( W szuwarach nad jeziorem )
( Brzydkie kaczątko dociera nad jezioro, gdzie mieszkają dzikie kaczki )
Brzydkie kaczątko: Witajcie dzikie kaczki. Czy pozwolicie mi ze sobą zamieszkać?
Dzika kaczka 1: Oczywiście. Pod warunkiem, że nie zechcesz ożenić się z żadną spośród kaczych panien.
Dzika kaczka 2: I tak nie zwrócą na ciebie uwagi. Jesteś zbyt brzydki.
( Kaczątko wypływa z kilkoma kaczorami na wycieczkę na drugi brzeg, nagle rozlega się huk )
Dzika kaczka 2: To polowanie !!!
( Brzydkie kaczątko obserwuje podrywające się a następnie spadające do wody ptaki )
Dzika kaczka 1: O nie! Połowa stada zginęła!
( Kaczki są smutne i osowiałe, nadchodzi jesień )
Dzika kaczka 1: Wkrótce zima. Musimy opuścić szuwary i udać się w coroczną podróż do ciepłych krajów. Lecisz z nami mały?
Brzydkie kaczątko: Niestety nie. Nie podołałbym tak długiej wędrówce.
( Kaczki odlatują, nadchodzi zima )
Brzydkie kaczątko: Ale ulewa. Muszę jak najszybciej opuścić szuwary i znaleźć lepsze schronienie.
( Kaczątko wyrusza w drogę, porywisty wiatr zagania je w różne miejsca )
Brzydkie kaczątko: O jakaś niewielka chatka. Może tutaj uda mi się przeczekać zimę.
( kaczątko wchodzi do środka )
Akt IV
( Niewielka chatka )
Kura: Ko, ko, ko. A co to takiego?
Brzydkie kaczątko: Jestem brzydkim kaczątkiem. Czy mógłbym tutaj spędzić zimę?
Pies: Hau, hau. A umiesz znosić jajka? Wówczas mógłbyś tu zostać, a kura nie musiałaby tak ciężko pracować.
Brzydkie kaczątko: Niestety nie umiem.
Kura: W takim razie uciekaj stąd. Tu nie ma miejsca dla darmozjadów.
Akt V
( Łabędzie )
( Kaczątko znów znalazło się na dworze, w oddali dostrzegło łabędzie)
Brzydkie kaczątko: Ach jakie te ptaki są piękne!
( Zima na dobre zagościła na świecie, kaczątko schroniło się w jeziorze, jednak lód pokrywający stopniowo taflę wody uwięził malca. )
Akt VI
( Na ratunek )
( Kaczątko znajdują dzieci, uwalniają biednego ptaka i zanoszą do domu )
Dzieci: Hej mamusiu, tatusiu zobaczcie co mamy! Czy możemy je zatrzymać?
Rodzice: Dobrze. Zaopiekujcie się Nim. Dajcie mu najpierw jeść i pić. Potem możecie się pobawić.
( Dzieci nakarmiły i napoiły kaczątko, następnie zabrały je do swojego pokoju )
Dzieci: Będziemy się bawić w myśliwych. Ty kotku będziesz udawać psa. Mrr-mrr, pif-paf!!!
Brzydkie kaczątko: O nie to polowanie! Muszę uciekać.
( Kaczątko wyskakuje przez okno, resztę zimy spędza na dworze, )
Akt VII
( Biały ptak )
( Po długiej, mroźnej zimie nadchodzi wiosna, nad stawem znów pojawiają się łabędzie, kaczątko obserwuje je
z ukrycia )
Brzydkie kaczątko: Ach jakie one mają piękne, długie szyje i takie dumne skrzydła. Dosyć tego. Muszę zobaczyć je z bliska. Jestem gotowy wszystkie znieść ciosy i wyzwiska )
( Kaczątko podpływa do łabędzi, ptaki otaczają go i uprzejmie witają )
Łabędzie: Kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś? Nigdy nie widzieliśmy piękniejszego ptaka.
Brzydkie kaczątko: Nie wolno się śmiać z cudzego nieszczęścia. Wiem przecież, że nikomu nie mogę się podobać.
Łabędzie: Och, co on mówi? Przejrzyj się w wodzie. Czy naprawdę uważasz, że jesteś brzydki?
( Kaczątko spojrzało w taflę wody i zamiast szarego pisklaka ujrzało wspaniałego łabędzie )
Brzydkie kaczątko: To ja ?
Łabędzie: To ty. Zostań z nami.
Dziecko: I brzydkie kaczątko, które nie wykluło się ani z indyczego, ani ze strusiego, tylko z najprawdziwszego łabędziego jaja, zostało na stawie, a wszyscy odwiedzający to miejsce mówili, że jest najpiękniejszym z łabędzi.