X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 2250
Przesłano:
Dział: Artykuły

Kilka słów o oligofrenopedagogice...

Na temat oligofrenopedagogiki napisano już wiele. Mówi się, że to kształcenie i wychowywanie osób z niedostateczną sprawnością intelektualną, że zmieniło się ujęcie tej nauki przez współczesnych badaczy, którzy pokazują nowatorskie propozycje zajmowania się i leczenia osób upośledzonych i proponują odejście od ujęcia klinicznego. Niby udzielono już wyczerpującej odpowiedzi na pytanie 'czym jest oligofrenia?'
i to w sposób zarówno instytucjonalny, naukowy,
jak i prywatny, rodzicielski, empiryczny. Dla mnie istotny jest fakt, że jest dziedziną humanistyki, a podmiotem człowiek. I to nie tylko człowiek z niepełnosprawnością intelektualną, ale także środowisko, w którym żyje wraz z rodziną oraz ludźmi, którzy powinni również uczyć się prawidłowych relacji i właściwych reakcji na innych,
w tym upośledzonych umysłowo.
Myślę jednak, że nie można zamknąć zakresu definicji, gdyż z upływem czasu zmienia się pogląd fachowców na upośledzenie dzięki rodzicom, a rodziców poprzez wczesną interwencję i profesjonalne wskazówki psychologów.
Uważam, że te dwa 'fronty' ścierają się ze sobą i jednocześnie świetnie ze sobą współpracują, co widać poprzez ciekawe książki zarówno doświadczonych rodziców, którzy w sposób przystępny, jasny przybliżają losy swoich dzieci obalając niejednokrotnie sztywne ramy nauki, zmuszając tym samym uczonych do spojrzenia na zagadnienie z innej perspektywy, z większą elastycznością i otwartością.
Jestem zwolenniczką nowoczesnego ujęcia osoby z niepełnosprawnością intelektualną, choć wiem, że wiele ludzi będzie piętnować zwanych potocznie 'esami', będzie odsuwać się od nich,
nie myśląc nawet, że tym samym odsłaniają swe niedociągnięcia umysłowe.
Jestem także humanistką i osobiste zwiększanie zakresu wiedzy na ten temat pokazuje, że pewnym wartościom było trudno przedrzeć się przez gąszcz socjalistycznych haseł, nadal istniejących stereotypów i uprzedzeń, także we współczesnym świecie, maksymalnie multimedialnym, panuje ogromne rozprężenie wartości moralnych i etycznych. Dla wielu dzisiejszych ludzi, nie tylko młodych, drugi człowiek stanowi przeszkodę, którą często lepiej 'przeskoczyć niż obejść'.
Jestem nauczycielką pracującą w gimnazjum
i od niedawna prowadzę zajęcia indywidualne z chłopcem, który ma niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim oraz porażenie mózgowe. To dla mnie nowe doświadczenie oraz wyzwanie, ale przede wszystkim inspirujące spotkanie z drugim człowiekiem –- energicznym, rozgadanym nastolatkiem.
W tym krótkim czasie powstał, na pewno niekompletny, zbiór potrzeb ucznia, a także na pewno nie poznałam jeszcze jego wszystkich predyspozycji. Mam nadzieję, że kolejne spotkania będą owocne
i przyniosą satysfakcję nam obojgu.
Jako nauczyciel dostrzegam też pewną zależność, czy też pójście na 'łatwiznę' dużej grupy rodziców, którzy dostrzegając, iż ich dziecko ma jakiekolwiek trudności w nauce, od razu udają się
do poradni pedagogiczno-psychologicznej, by uzyskać opinię czy orzeczenie specjalisty. Tym samym informują szkołę, że ich dziecko ma pewne deficyty i komunikują, by od niego za dużo nie wymagać. Nie są wtedy zaskoczeni np; niskimi wynikami w nauce. Także siebie usprawiedliwiają, że nie mogą przenieść swych marzeń na pociechę, gdyż ona już 'taka' jest i nic z tym nie można zrobić. Często nie myślą, że wystawienie opinii lub orzeczenia o niepełnosprawności obliguje ich do wytężonej, zaangażowanej pracy z dzieckiem, że można wzmocnić
je w tym, co potrafi robić bardzo dobrze oraz wyeliminować 'niedociągłości'. Niektórzy rodzice zrzucają odpowiedzialność za wychowanie na nauczycieli i słyszy się często, że rodzic sobie nie radzi z dzieckiem, to niech szkoła coś z tym zrobi. Szkoda, że tak rzadko słyszy się, by poradzić sobie razem. Zresztą w placówce masowej naprawdę trudno żyje się takiemu dziecku, a i niewiele czasu poświęca się indywidualnie tym uczniom.
Czasem też izolowanie młodzieży w szkołach specjalnych z internatem było jakby najlepszym rozwiązaniem, pozbyciem się problemu. Jednak osoba wracająca do domu sporadycznie na święta, wakacje nagle stawała się od nowa niechcianym obowiązkiem. Jednocześnie osoba ta z każdą wizytą była odrywana od przystosowanego dla niej świata w placówce
i wrzucana w inny, dla niej nienormalny, odmienny, dziwny.
I powstaje tu paradoks, ponieważ rodzice widząc swe dziecko zachowujące się tak samo, mimo iż powinno się już czegoś nauczyć przez tyle czasu, dostrzegali mocniej nieprzystosowanie ich dziecka do życia z nimi pod jednym dachem i po raz kolejny odsyłali syna/ córkę z domu. W tym przypadku ich miłość do dziecka jest wstydliwa i działa lepiej z oddali.
Są też rodzice, którzy potrafią wspierać swe pociechy w różnych aspektach życia, darząc je miłością rozumną. Chociaż domyślam się, że też tego muszą się nauczyć lub nauczyć otoczenie prawidłowego współistnienia. To jest bardzo trudne zadanie,
by wspierać osobisty rozwój dziecka, społecznie
je włączać, by ono chciało się rozwijać, poznawać nowych ludzi, by decydowało o sobie. By nie traktować go jako wiecznego dziecka, a mimo braków rozwojowych, patrzeć na swą pociechę jak na dorosłego człowieka
i tak ją traktować, ubierać, wspierać w przekraczaniu kolejnych 'progów' w usamodzielnianiu, usprawnianiu, samoobsłudze. Rodzic jednocześnie i stoi obok syna/ córki, i jednocześnie jest wprzęgnięty w życie potomka, można by powiedzieć, całościowo. Myślę,
że osoba z niepełnosprawnością w żaden sposób nie powinna tego odczuwać,
a matka/ ojciec stopniowo powinni się wycofywać
na dalszy plan, powoli, lecz nieodwracalnie. Mam świadomość tego, że jestem osobą 'spoza kręgu'
i że łatwo mogę głosić takie poglądy, ale w tym umacniają mnie wykłady z panią doktor i świadomość humanisty.
Natomiast ludzie, że tak powiem - z zewnątrz, jednocześnie tolerują i odrzucają osoby
z niepełnosprawnością fizyczną czy psychiczną, lecz oby ta tolerancja nie była obojętnością. A poza tym powinniśmy razem tworzyć grupę zwaną homo sapiens z uwzględnieniem różnorodności i nigdy nie zapominać o tym, że my dla osób ze specjalnymi potrzebami sami jesteśmy anormalni.
Możemy pomagać im w pełni żyć, a naukowcy szukać przyczyn i wyjaśnień pewnych niedoskonałości, lecz trzeba pamiętać, że „Człowiek nie rodzi się z upośledzeniem umysłowym. Byłoby niedorzecznością mówić o upośledzonym umyśle noworodka, ale rodzi się z niejednorodnymi szansami na korzystny rozwój.
Owe ograniczone szanse dotyczą zarówno czynników społecznych, psychologicznych i ich interakcji”1. Ktoś ustanawia normy, jakieś granice, których przekroczenie narusza cały porządek świata
i umiejscawia od razu jednostkę na marginesie normalności. Wymyślono wiele testów do badania, postawienia diagnozy, lecz te narzędzia w różnych przypadkach nie są miarodajne i doskonałe, a nawet niejednokrotnie krzywdzą badanego.
W romantyzmie osoby 'chore', zamknięte w miejscach odizolowanych były niezwykłe, gdyż ich ciało jakby utkwiło w tym świecie, lecz dusza wędrowała do miejsc niewyobrażalnych, pięknych, odmiennych, a może nawet lepszych od otaczającej szarej rzeczywistości,
tu i teraz. Patrząc oczyma duszy można więcej zobaczyć niż używając tylko wzroku i szkiełka2...

BIBLIOGRAFIA:
1.Clarke M., Postawy rodzicielskie i akceptacja dziecka niepełnosprawnego w najbliższym środowisku społecznym, www.dorotta.com.
2.Kościelska M., Oblicza upośledzenia, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998.
3.Kościelska M., Upośledzenie umysłowe a rozwój społeczny, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1984.
4.Mickiewicz A., Romantyczność [w:] Dzieła poetyckie, t. I, Czytelnik, Warszawa 1965, str.105-106.
5.Praca z dzieckiem niepełnosprawnym intelektualnie, oprac. Filas M., www.sp2rabka.republika.pl.
6.Wiśniewska J.I., Kształcenie dzieci lekko upośledzonych umysłowo, www.vulcan.edu.pl.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.