Na zwęglonych
rozdrożach
czarny gardziel
pochłania
światła jędrność
w połowie
strach ślepoty
i słowo
w spazmach bólu
głos sumień
odlatuje z kontrastem
w szeptach przekleństw
protestów
i w rezonie seansu
w bez = wychodnym
wentylu
martwe myśli
wsysają
nonsensowność astralną
w zmustrowanym dziurawcu.