„Dajmy się zaskoczyć miłości”
Scenariusz przedstawienia opartego na tekstach Agnieszki Osieckiej oraz „Listach na wyczerpanym papierze”(A. Osieckiej i J. Przybory)
Sceneria: Warszawa, Kawiarenka „Sułtan” (nazwa zaczerpnięta z wiersza Jeremiego Przybory) Niewielka salka, kilka okrągłych stolików, na których obrusik, goździk w dzbanuszku i niewielki lampionik. Po prawej stronie bar, za kontuarem kręci się Barman/Kelner (biała koszula, kamizelka, mucha pod szyją). Po przeciwnej stronie drzwi, nad którymi świeci neon z nazwą kawiarni, mini szatnia ( dwa stojące wieszaki); obsługuje ją szatniarz w berecie z antenką..., klimat połowy lat 60-tych, z muzyką tamtych lat...
Przy kawiarnianych stolikach zasiądzie kilka osób różnej płci, w różnym wieku:
Młoda Zakochana Para, wpatrzona w siebie z zachwytem; nie przestają się dotykać, gładzić po policzku, uśmiechać itp.; Starsza Para: On patrzy gdzieś przed siebie lub czyta gazetę, Ona rozgląda się po sali, szuka czegoś w torebce, czasem przypudruje twarz zerkając w małe lustereczko, słowem: stare małżeństwo znudzone sobą; Młody Mężczyzna, który nerwowo zerka na zegarek, czeka na kogoś, Młoda Kobieta za chwilę się zjawi, wpadnie do kawiarni spóźniona, mokra od deszczu; Ona i On przy oddzielnych stolikach, On przyniósł żółtą różę, pisze coś w swoim kajeciku, Ona bardzo ładna, kobieca, popija kawę i coś notuje...; Grupka Dziewcząt - Chórek(3-4) podlotków rozchichotanych, szepczących coś sobie do uszu, w kolorowych sukienkach w grochy , kwiatki; Smutny Pan na początku siedzi przy stoliku w głębi, tuż przed swoją kwestią przysiądzie się do Agnieszki przy barze, ubrany w prochowiec, kapelusz położył na stoliku, raz po raz daje znak Barmanowi, by napełnił jego szklankę, wychyla ją szybko i pogrąża się w swoich myślach... Cały czas coś robi, szuka czegoś w kieszeniach, popija, wertuje gazetę, przygląda się gościom...
Goście kawiarniani zachowują się naturalnie; chodzi o uzyskanie „efektu kawiarnianego”, szumu rozmów, śmiechów, brzęku szkła, dźwięku odstawianej na spodek filiżanki, Kelner podchodzi od czasu do czasu, przeciera stoliki ścierką, dolewa napoje, przynosi ciastko...
Na Sali w kawiarni od początku są obecni: Zakochana Para, Dziewczyna (Nikola), Jeremi, Kelner, Barmanka, Szatniarz, reszta gości zacznie stopniowo się pojawiać
Dziewczyna recytuje:
W kawiarence „Sułtan” przed panią róża żółta,
A obok pan, co miał tę różę i pani dał.
Pajączek wyszedł z róży, bo zapach go odurzył.
Pijany jakby krzynkę szedł, snując pajęczynkę,
Co im związała ręce przez stolik w kawiarence.
Sam mało nie wpadł w krem, widziałam to, więc wiem.
I już ten pan i pani zostali w tej kawiarni-
Bo gdyby nie zostali, to by tę nić zerwali.
Na kształt anioła stróża właściciel ich odkurza,
Jeść daje im i pić i tak powinno być.
Gdy kiedyś przy księżycu iść będziesz tą ulicą-
Gdzie kawiarenka „Sułtan”-
Wstąp choć na chwili pół tam
Zobaczyć, czy ta pani z tym panem wciąż ci sami.
Sto innych spraw masz, lecz to jest ważna rzecz.
Czy w kawiarence „Sułtan” przed panią róża żółta?
Czy obok pan, co miał tę różę i pani dał?
Czy (jeszcze) Oni tam są?
Kawiarenka „Sułtan”. Kawiarniani goście siedzą nieruchomo niczym manekiny przy stolikach, ożywiają się dopiero, kiedy Dziewczyna kończy recytować i zaczyna być słyszalny gwar kawiarni. (przez chwilę)Wbiega Dziewczyna, wita się z koleżanką...
Nagle... otwierają się drzwi do kawiarni i w tle dają się słyszeć odgłosy burzy. Do kawiarni wpada Młoda Kobieta, jest spóźniona, mokra od deszczu, składa parasol, zdejmuje płaszcz, podaje Szatniarzowi, poprawia włosy szybkim gestem, uśmiecha się przepraszająco i siada przy stoliku, gdzie czeka na nią Młody Mężczyzna. W tle słychać kawiarniany gwar i muzykę.
Młody Mężczyzna nie patrząc na kobietę coś wyjaśnia, tłumaczy się, widać, że brakuje mu słów. Jest zdenerwowany, próbuje poluzować krawat. Młoda kobieta patrzy na niego zaskoczona, zdumiona jego słowami. Scena ma sugerować, że para się właśnie rozstaje. Dziewczyna patrzy tępo na niego, On próbuje dotknąć jej ręki, Ona ją cofa gwałtownie, chowa twarz w dłoniach. Mężczyzna wstaje, kładzie na stoliku pieniądze i wychodzi...
Dziewczyna próbuje zrozumieć, co się wydarzyło. Po chwili podchodzi Barman/Kelner stawia przed dziewczyną ciastko i kawę. Uśmiecha się ze zrozumieniem.
Dziewczyna śpiewa:
„Przyjdę do siebie”
„Zobaczysz,
Jeszcze z tego wybrnę,
Nie będzie dziury w niebie
Pamięć-
Jak szybę-
Wytrę...
Niech no tylko przyjdę do siebie...
Wystarczy jedna chwila
Wystarczy jeden gest,
A przyjdę, przyjdę do siebie...
Lecz gdzie to?
Gdzie to jest?
Zobaczysz,
Ja zajdę daleko-
We włosach złoty grzebień...
Dłonie
Jak białe mleko...
Niech no tylko
Przyjdę do siebie.
W jesieni lustrze bladym
Zastygnie stróżka łez,
I przyjdę, przyjdę do siebie...
Lecz gdzie to?
Gdzie to jest?
Zobaczysz jeszcze mnie zawołasz
Tak jak ja wołam ciebie
Przerwiesz
Daleki wojaż
Za hamulec
Szarpniesz w potrzebie...
Wystarczy jedno słowo,
Wystarczy jeden gest,
A przyjdę, przyjdę do Ciebie...
Lecz kto to?
Kto to jest?
Przy stoliku On notuje coś , popijając z kieliszka, mówi do siebie:
Agnieszko!
Do wczoraj pewno jeszcze trochę mnie pamiętałaś, ale dzisiaj już muszę przypomnieć Ci się. Telefonowałem, ale nikt nie odpowiadał, może dlatego, że- jak dziś stwierdziłem- pod zły numer.
(...)Piszę dalej, bo to jest tak jak ze słuchawką, w której się odzywasz- nie można się z nią rozstać... Jeżeli by Ci się cokolwiek zacierało z tego, co było między nami, to przypominam Ci, że to się zaczęło w nocy 1 lutego- data nieważna, nawet lepiej w ogóle bez dat... Zupełnie przypadkowo, w przypadkowym towarzystwie znalazłem się w STS-ie, tańczyłem z paroma dziewczynami przypadkowymi, a potem- z Tobą i przypadkowość skończyła się, bo przecież byliśmy tej nocy umówieni od lat i ja to od razu zrozumiałem i dlatego powiedziałem sobie: Nareszcie!
Przestrzeń wypełniona pocałunkami,
Ale bardzo gęsto
Jeremi
Agnieszko, pamiętaj o mnie i dbaj o uszy, za którymi przepadam!
Jeremi
Przy stoliku obok Ona:
Któż Jeremi, mój sekret odgadnie,
Że od książąt pobladłych
Wolę mężczyzn upadłych-
O, Jeremi, czy jesteś już na dnie?
A ty jeszcze w krawacie, w binoklach,
A ja pytam, czyś kogo już okradł,
Nie wymagam, byś nocą się śnił,
ale błagam, byś palił i pił,
Może z czasem nabierzesz ochoty
do rozróbki, do mokrej roboty?...
Ja opatrzę twe rany,
Kiedy będziesz karany
lecz ty- nosisz kalosze
choć proszę:
O, Jeremi, rzuć rymy i składnię,
O, Jeremi, niech ciebie napadnie
Jakaś furia i piekło,
Jakaś żądza i wściekłość-
O, Jeremi czy jesteś już na dnie?
A ty znowu przyniosłeś mi liryk,
A mnie bliższy jest raczej- deliryk,
Wiesz- z innymi to szybciej mi szło,
No... Jeremi ...spacerkiem- na dno...
Zresztą- ziarnko do ziarnka:
Może pójdzie ci w kartach?-
Potem długi
I wódki skutki...
O , Jeremi, zaplączmy się w matnię,
O, Jeremi, zobaczysz, jak wpadniesz,
... ale co to?...- Morfinka...
Oo, kłamczuszek, aa świnka...
O, Jeremi, ty jesteś już na dnie.
Dziewczyna śpiewa:
„Chłopak z drewna”
1. Gdybym była bardzo biedna,
to bym miała chłopca z drewna.
Nie wołałby jeść i pić,
dobrze by nam było razem żyć.
A ja jestem właśnie taka
i takiego mam chłopaka.
Trochę prosty, trochę krzywy.
nieszczęśliwy i szczęśliwy,
Z nim nie byłoby mi źle,
Gdyby kochał tylko mnie, mnie, mnie...
Dobrze byłoby - poduchy i puch
Byłoby nam miło - policzmy do dwóch
Biało by było, oj, biało by nam!
Byłoby, byłoby, było by nam...
2. Gdybym była bardzo miła,
inżyniera bym zdobyła.
Nie byłby to żaden gbur,
znosiłby mi worki złota z gór.
A ja jestem właśnie taka
i takiego mam chłopaka,
Co nieśmiały jest i śmiały
i nie czarny, i nie biały.
Z nim nie byłoby mi źle,
gdyby kochał tylko mnie, mnie, mnie...
Dobrze byłoby - na jawie, we śnie,
byłoby nam miło - w pogodzie, we mgle,
Biało by było, oj, biało by nam!
Byłoby, byłoby, było by nam...
On:
Agnieszko!
Nie krytykuj tej wiosny, bo to nasza pierwsza!
Oświadczenie
Nie zakocham się tej wiosny
już w nikim!
Choćby śpiewem się zaniosły słowiki!
Choćby zapachniały wszystkie
jaśminy!
Choćby zapłakały wszystkie
dziewczyny!
Nie, nie pójdę ja tej wiośnie
na rękę!
Serce w żadną nie wrośnie
panienkę!
- za to darzę cię estymą
nareszcie!
- zakochałem ja się- zimą,
już wcześniej...
Ona:
Coś Ty mi zrobił, Jeremi...
- Zostawiłeś mnie samą w pustym mieście, w którym pełno jest tylko Twojej nieobecności
Tak mi się nudzi bez Ciebie, tak nic nie podoba...
Wiesz, jest w nas obojgu coś takiego (wyobraźnia, poczucie humoru?, dystans dzielący od wszystkiego?)- co powoduje, że z przerażeniem myślę o chwili, kiedy znajdziemy się sami w pokoju, ale z drugiej strony... śni mi się, że Ciebie całuję.
Ciągle sobie Ciebie wyobrażam, aż się w głowie kręci!
Agnieszka
Dziewczyna z grupki śpiewa:
„Dawne zabawne”
Wróciły dziś do mnie nad ranem
Jak z nieba zgubione jaskółki
Na długą niepamięć skazane
Nasze dawne zabawne pocałunki
Te znad rzeczki te z łąki te z lasu
Te pospieszne, bo nie ma już czasu
Te gorące zdyszane i te senne nad ranem
Te liryczne i śliczne i pornograficzne
Te kradzione od żony
I te kłamstwem słodzone
Tamte z klatki schodowej i z windy
Te miętowe i te anyżkowe
I te inne od innych
A na końcu te troszkę mokre od łez
Po których nie ma już śladu
A przecież jest
On pisze:
Moja Ty Nieprawdopodobna!
Nie wiem, kiedy dojdzie ten mój list, bo Twoje ekspresy mam już po trzech dniach. A może zadzwonisz jeszcze?
A teraz Kocham Ciebie i piszę dalej, odrobinę zawiany, tak jak Tobą zamroczony... nie! –rozświetlony jestem od czterech miesięcy. Co teraz robisz? Jesteś może na Mazurach? Jak Jesteś ubrana? Może piszesz „wierszyk”, trzymając w gotyckich palcach, bardzo kruchych i strasznie utalentowanych, moja Nawiedzona Panienko z Kępy?
Całuję Cie bardzo, zaczynając od włosów na skroniach, by potem (dluuugo) zabawiać się przy uszach, najpierw prawym, a potem lewym, z uwzględnieniem całej skomplikowanej rzeźby i detalu, a potem skupić się na oczach, takich wiosennych sadzawkach- wniebowstąpionkach. A potem powędrować aż do ust, bardzo się z nimi zaprzyjaźnić i delikatnie scałować z nich całą nieufność i powściągliwość, zarówno z wargi górnej, jak i z dolnej. Może wtedy mi otworzą dostęp do serca Agnieszki, która jest maleńką otchłanią poezji, w którą leci się i spada całymi latami przez jedną chwilę i nigdy- do dna...
Jeremi
Chyba ja się w Tobie zakochałem czy co?
Bądź dla mnie pobłażliwa i dbaj o uszy!
Ona:
Jeremi, nie śnij mi się w TEN SPOSÓB!
Nie śnij mi się w ten sposób, bo to po prostu nie wypada. Tutaj, w Szwecji wszystko jest takie przyzwoite! A moja tęsknota za Tobą jest gorąca i nieprzyzwoita jak Twoja za mną. I też chyba jestem „na finiszu”, bo tak to się we mnie rozszalało i rozśpiewało...
Młoda Zakochana Para śpiewa „Gaj”
W splątanym gaju rąk i nóg szepczemy słowa święte,
jak szeptał kiedyś Młody Bóg
bogini niepojętej.
Ole, ole, ole, ola, oli, bogini niepojętej.
Ole, ole, ole, ola, oli, bogini niepojętej.
W czerwonym żarze rzewnych żądz płoniemy jak
pochodnie
i opadamy w niebo, śniąc
niewinnie i łagodnie.
Cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt,
niewinnie i łagodnie.
Cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt, cyt,
niewinnie i łagodnie.
W żałobnym chłodzie znanych ust szukamy
pocieszenia,
słuchając, jak nam stygnie puls
i mylą się znaczenia.
To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, to mylą
się znaczenia.
To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, to mylą
się znaczenia.
Dopóki demon smutku śpi, niech żyją młode żądze.
Dopóki życie w nas się tli,
dopóki są pieniądze.
To nic, to nic, to nic, to nic, to nic, niech
żyją młode żądze.
To nic, to nic, to nic, to nic, to nic dopóki są
pieniądze.
Ole, ole, ole, ola, oli, niech żyją młode żądze
Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.
Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.
Ole, ole, ole, ola, oli, dopóki są pieniądze.
Ona:
Kochany!
No popatrz: ujawniły się wreszcie miedzy nami straszliwe różnice charakterów... Okazało się nagle, że jesteśmy do siebie niepodobni jak pies do kota. Myślę, że jest na to jedna rada : Kochaj mnie, Jeremi, a wszystko będzie fajnie.
Nauczę się osobiście prać koszule i kupować jajka u Tomczyka, zrobię Ci sweterek na drutach i wyhaftuję ręcznik z napisem: „Komu Pan Bóg daje, ten rano wstaje...” itd. Wcale się nie wygłupiam tak bardzo! Zrobię wszystko, żebyś był ze mnie zadowolony i żebyś nie myślał o mnie źle. Tylko się nie zniechęcaj!
Kończę, bo czeka mnie dziś jeszcze przepierka, cerowanie i nieszpory.
Starsza Para: Kobieta śpiewa Mężczyźnie:
Możesz pić z byle kim,
byle gdzie!
W byle Krym, w byle Rzym -
proszę cię!
Mam co palić, nie muszę wciąż jeść,
nie potrzeba mi... Zresztą ...Pal sześć!
Możesz nie dać mi grosza na dom,
tylko proszę cię,
proszę -
zmień ton!
Możesz bredzić... Pleść bzdury... Androny...
Tylko błagam cię: nie mów, nie mów, tylko nie mów do mnie jak do żony
Bo to wszystko nie tak,
nie tak,
nie tak,
no, a jeśli,
jeżeli
nie tak, nie tak, nie to,
no to po co nam było w to gnać,
tamto rwać,
iść pod prąd, pod wiatr,
gniazdo wić
niby ptak,
no - jeżeli ma być
nie tak?
Słowa jak sztuczny miód,
ersatz, cholera, nie życie,
miał być raj, miał być cud
i ćwiartka na popicie,
a to wszystko nie tak, nie tak,
nie to,
a jeżeli, a jeśli - nie to,
no to o co, u diabła, nam szło?
Możesz iść, dokąd chcesz,
wiesz, gdzie drzwi,
w byle ziąb, w byle deszcz,
w byle sny...
Ja na kłamstwie się znam tak jak ty,
sztucznym miodem karmieni - to my.
Znamy lata trwożniejsze niż dzwon.
Tylko proszę - ten ton... ten ton.
Wygadujcie, panowie, androny,
tylko błagam - nie mówcie, nie mówcie już do nas jak do żony.
Bo to wszystko nie tak,
nie tak,
nie tak,
no, a jeśli,
jeżeli
nie tak, nie tak, nie to,
no to po co nam było w to gnać,
tamto rwać
iść pod prąd, pod wiatr,
gniazdo wić
niby ptak,
no - jeżeli ma być
nie tak?
Słowa jak sztuczny miód,
ersatz, cholera, nie życie,
miał być raj, miał być cud
i ćwiartka na popicie,
a to wszystko nie tak, nie tak,
nie to,
a jeżeli, a jeśli - nie to,
no to o co, u diabła, nam szło?
- ... O szkło?
ON:
Śpiewaczko Moja Ucieszna!
Odkąd Cię tu nie ma, przestaję wierzyć, że mogłaś mi się w ogóle przytrafić, że tyle rzeczy pięknych i niezasłużonych może spaść na człowieka.
Agnieszko zauważyłem, że moja tęsknota za Tobą przybiera różne formy w zależności od pozycji. Inaczej zupełnie tęsknię, chodząc lub stojąc, inaczej- siedząc, a jeszcze zupełnie inaczej, leżąc na strasznie pustym tapczanie.
Całuję Cię i ściskam do utraty tchu i zahamowania krwiobiegu!
Jeremi
Smutny Pan ( na lekkim rauszu, do Agnieszki, która stara się nie zauważać namolnego typa, zniecierpliwiona)
Kochać za młodu się nie chciało,
gdy się kochało, to nie dość,
cóż winne zbyt leniwe ciało,
cóż winien niełaskawy los?...
Nie dość człowiek był szalony,
Nie dosyć śmiały, nie dość zły,
Niegotów polec za androny,
Niegotów błądzić pośród mgły.
Wypić za młodu się nie chciało
A gdy się piło to nie dość,
cóż winne nazbyt trzeźwe ciało,
cóż winien zbyt łaskawy los..
Nie dosyć człowiek był zalany,
Nie dosyć śmiały, nie dość zły,
Niegotów skonać za banały,
Niegotów brodzić pośród mgły
Dziś by się piło i kochało
Gdzieś by się gnało pośród mgły
Gdyby choć echo zawołało,
Gdyby zapukał ktoś do drzwi...
Gdyby, gdyby...gdyby.
Ona:
Kochany Mój!
Dostałam Twój list z opieprzaniem. Masz kupę racji. Ciągle robię to, co mi się podoba i nie słucham Ciebie ani nikogo. Pod tym wzglądem jestem paskudną egoistką, rozwydrzoną małpą. Jedyne, co mnie upodabnia do człowieka to wyrzuty sumienia. Pocieszam się, że mimo wszystko robię postępy w umiejętności kochania. Tymczasem samo życie spłatało nam figla. Przywiązałam się do Ciebie jak pies, Jeremi. Dawna zasada, w myśl której mężczyzna był dla mnie dodatkiem do pejzażu - poszła w kąt. Jestem Twoja, co tu dużo gadać. Może to się w tej chwili tak bardzo nie rzuca w oczy, ale pamiętaj, kogo bierzesz- kundla, włóczęgę.
Młody Mężczyzna śpiewa:
„Kto tam u ciebie jest?”
Już spakowałem twoje książki
Włożyłem do wielkiej paczki
Kupiłem sznur, niedługo wyślę
Tamte pieniądze z białej szafki
Oddałem, rzecz jasna, matce
Prawie już o tobie nie myślę
Czasem dzwonię w nieważnej sprawie
Na przykład: choruje pies
Nic już nie wiem, nie pytam prawie
I tylko ten stuk, ten stukot w głowie
Kto tam u ciebie jest ?
Kto tam jest, kto tam jest
Czyja grzechocze jak grzech
Kostka lodu ?
Kto tam u ciebie jest
Od wschodu do zachodu ?
Ręce mam teraz bardziej spokojne
Do miasta już tak się nie rwę
Wciąż lubię wiatr i trochę czytam
Myślę o śmierci, zanim zasnę
Bo to jest, być może, powrót
Jestem wciąż niejasny, niesyty
Czasem dzwonisz w nieważnej sprawie
I to jest prawdziwy test
Nic już nie wiem, nie pytam prawie
I tylko ten stuk, ten stukot w głowie
Kto tam u ciebie jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Kto tam jest ?
Recytuje:
„Mówiłam żartem”
Powiedziałam, że do ciebie przyjdę,
nie przyszłam.
Powiedziałam, że za ciebie wyjdę,
nie wyszłam.
Powiedziałam, że nie umiem zdradzić,
umiałam.
Powiedziałam, że się chcę poprawić,
nie chciałam.
Tłumaczyłam, że nie zapominam,
no, nie wiem.........
Raz już była przecież taka zima
bez ciebie.
Przysięgałam : "Jesteś całym światem" -
niemądrze.
Obiecałam : "Wrócę tu przed latem" -
a skądże........
Bo ja tak mówiłam żartem.
Dobry żart jest tynfa wart.
A ty oczy masz uparte,
ty budujesz domek z kart.
Czasem palnę coś w rozmowie,
żartem snuję jakiś plan,
a ty zaraz myślisz sobie,
przywiązujesz się nad stan.
Ty tak nie znasz się na żartach,
aż mnie czasem bierze złość,
ja ci mówię : "Idź do czarta,
mam po uszy ciebie ! Dość !",
ja ci mówię : "Idź do czarta,
mam po uszy ciebie ! Dość !".
Powiedziałam, że już nie zadzwonię,
dzwoniłam.
Powiedziałam : "Idź już lepiej do niej" -
kręciłam.
Powiedziałam : "Nic już nie pamiętam....." -
a jakże !
Powiedziałam : "Cóż, nie jestem święta !" -
to fakt, że
okłamałam ciebie tyle razy,
mój miły.
Jakoś na to nie brak mi fantazji
i siły.
Powiedziałam : "Już nie będę czekać" -
czekałam.......
Bo czasami chce się do człowieka -
ja chciałam !
Potem powiem, że do ciebie przyjdę,
nie przyjdę...
nie wyjdę...
a zdradzę....
przesadzę....
no nie wiem...
bez ciebie....
niemądrze...
a skądże...
Bo ja tak mówiłam żartem.
Dobry żart jest tynfa wart.
A ty oczy masz uparte,
ty budujesz domek z kart........
Raz palnęłam coś w rozmowie,
tyś się zerwał i w tył zwrot,
pomyślałeś widać sobie :
Czas, by zmienić wreszcie port !
Gdy uskładasz już na bilet,
okręt zacznie fale pruć,
to w Koluszkach, w Mińsku, w Chile
ja cię znajdę, krzyknę : "Wróć !",
to w Koluszkach, w Mińsku, w Chile
ja cię znajdę, krzyknę : "Wróć !".
Ona:
Potworze Kochany!
Wczoraj przy kolacji miałeś taką znudzoną minę, ze pierwszy raz uprzytomniłam sobie, jak będziesz wyglądał, kiedy przestaniesz mnie kochać. Gadałam i gadałam a u Ciebie mina jak zza siedmiu gór. Brrrr
No trudno, mam nadzieję, ze to są dopiero pierwsze ostrzeżenia..
Całuję Cię, najdroższy!
Samotna Dziewczyna chodzi między stolikami, przyglądając się wszystkim obłąkanym wzrokiem, śpiewa:
„Wariatka tańczy”..............
Ale szum, ale tłum!
Czarna noc, biały rum!
Złote stosy pomarańczy.
Dudni nam: danada,
Jak zabawa to zaba!
A wariatka jeszcze tańczy.
Taką to by na stos,
na co jej marny los?
Dajcie, chłopcy, ten kagańczyk.
Warkocz jej płonie już,
Dookoła złoty kurz,
A wariatka jeszcze tańczy.
Szalona wiruje chusta,
szalone wirują usta.
Odkaczałka wariatka,
Ech, nie patrzy do lustra.
Czerwona na niej sukienka,
Czerwona w sercu udręka.
Odkaczałka wariatka,
Ech, przed losem nie klęka
Kelner odprowadza ją do stolika za rękę, upewnia się, ze wszystko w porządku.
Ona:
Nie lubię Cię dzisiaj, Jeremi.
Nie lubię Cię za koszmarny egoizm, za zupełny brak intuicji i za kompletny brak „trzymania ze mną! Nie lubię Cię za idiotyczny telefon, który dołożył porządną porcję nerwów do mojej codziennej dawki.
I nie lubię Cię wreszcie za to myślenie- Agnieszka jest podła, bo do mnie nie przyjeżdża. A dlaczego ja do diabła nie mam myśleć: „Jeremi jest podły, bo DO MNIE nie przyjeżdża”? Nie myślę tak, chociaż wszyscy chłopcy, którzy mnie kochają, przygnaliby tu, gdybym tylko kiwnęła palcem!
Oj, nie lubię Cię!
Na szczęście dzisiaj jest prima aprilis!
Dziewczyny i wszystkie kobiece bohaterki przedstawienia śpiewają piosenkę:
„Dobranoc, Panowie”
Już cienie się włóczą wśród jeżyn,
wyglądają legendy spod pierzyn,
już noc, już noc, już noc...
Możesz zamknąć swój dzienny teatrzyk,
nikt na ciebie nie patrzy, nie patrzy,
już noc, już noc, już noc...
Dobranoc panowie, dobranoc,
obrączki na szczęście, pchły na noc,
dobranoc, dobranoc, panowie
ta noc niech wam pójdzie na zdrowie!
Do pudełka powkładaj żołnierzy,
przestań szarpać nerwowo kołnierzyk,
już noc, już noc, już noc...
Helikopter swój wstaw do garażu,
zdrowej ręki już dziś nie bandażuj,
już noc, już noc, już noc...
Fotografia jak byłeś mały,
i te panie, co cię całowały
i historie jak grałeś Hamleta,
i ta jedna, jedyna kobieta!
Dobranoc panowie, dobranoc,
obrączki na szczęście, pchły na noc,
dobranoc, dobranoc, panowie
ta noc niech wam pójdzie na zdrowie!
Udawanie się zacznie od jutra,
a na razie odpłyńmy na kutrach,
w tę noc, w tę noc, w tę noc...
Jutro znowu się tobą zachwycę,
zbudzisz we mnie kochankę i lwicę,
a dziś, a dziś jest noc
Dobranoc panowie, dobranoc,
obrączki na szczęście, pchły na noc,
dobranoc, dobranoc, panowie
ta noc niech wam pójdzie na zdrowie!
Kobiety waszego życia idą spać,
nie trzeba ich kochać wcale, ale...
nie trzeba, nie trzeba ich kochać wcale,
ale, ale...
Ona:
Drogi Jeremi!
Na pewno spluwasz ze wstrętem na samą myśl o mnie, że Ci narobiłam trochę bałaganu w zeszłym roku, ale poczułam potrzebę „skreślenia paru słów...
On:
Dziękuję Ci Stara, za wycinek z gazety- był to bardzo miły geścik. „Bałagan”, o którym wspominasz był- pociesz się- dziecinną igraszką w porównaniu z bałaganiskiem, jakie mam w życiu od paru miesięcy... Ktoś kiedyś, zdaje się powiedział, ze wszystko jest względne...
Jeremi.
Jedna z Dziewczyn przy stoliku recytuje:
Chociaż raz
warto umrzeć z miłości
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się potem chwalić znajomym,
że to bywa
że to jest
...Umrzeć
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
Obok innych nieboszczków listów
I nieboszczek pamiątek
I cierpieć...
Cierpieć tak bosko
I z takim patosem
Jakby się było Toscą
Lub Witosem
... I nie mieć już żadnych spraw
I do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
Choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.
O tak...
Finał: wszyscy śpiewają refren zwrotki Dominika i Nikola
„Dajmy się zaskoczyć miłości”
Niech przyjdzie nagle
spóźniona, zdyszana
Niech nie da dotrwać
doczekać do rana
niech przyjdzie nie na czas
nie w porę
niech krzyknie: gore, gore, gore!
REF: A my dajmy, dajmy, dajmy
Zaskoczyć się miłości
Nie zwracajmy z połowy drogi w dół
Tylko dajmy, dajmy, dajmy zaskoczyć się radości
i nie wpuszczajmy rozpaczy za nasz stół
A my dajmy dajmy, dajmy, dajmy
Zaskoczyć się miłości
I nie zmieniajmy ważnego słowa w żart
Tylko dajmy dajmy, dajmy,dajmy zaprosić się do życia
I niech na głowie zatańczy stary świat...
Już nie planujmy
To szczęścia to biedy
I nie kupujmy już nieba na kredyt
Niech spadnie to na nas nie w porę
Niech krzyknie: gore, gore, gore!
REF: A my dajmy, dajmy, dajmy
Zaskoczyć się miłości
Nie zwracajmy z połowy drogi w dół
Tylko dajmy, dajmy, dajmy, daajmy zaskoczyć się radości
i nie wpuszczajmy rozpaczy za nasz stół
A my dajmy, dajmy, dajmy
Zaskoczyć się miłości
I nie zmieniajmy ważnego słowa w żart
Tylko dajmy, dajmy, dajmy zaprosić się do życia
I niech na głowie zatańczy stary świat...
KONIEC.