Żaba
Pewna, zbyt zielona żaba,
Na kamieniu nagle siada.
Nie chcę dłużej być zielona,
Dajcie mi już inne stroje.
Dłużej tego nie wytrzymam,
Pragnę zmienić ciuchy moje.
Nagle coś zagrzmiało w niebie,
Błysło, prysło, zahuczało.
Żaba patrzy wnet na siebie,
Nic z zieleni nie zostało
Cała jest uszczęśliwiona.
W swej czerwieni w trawie skacze.
W końcu jestem odmieniona,
W końcu inni mnie zobaczą.
Aż tu nagle – co za dziwo?!
Jakiś cień nad żabą krąży.
Z długim dziobem i nogami,
Czy się żaba schować zdąży?
Już ją bociek w dziobie trzyma,
Już unosi dziób do góry.
Żaba – błagam, nie wytrzymam.
I litośnie patrzy w chmury.
Żaba w płacz – oddajcie stroje,
Przezielone ciuchy moje.
Bociek krótko się zadumał –
Co natura mądrze dała –
Żeby żaba doceniała –
- połkną żabę, już nie płacze.
Wiersz ten dedykuję moim wychowankom z grupy III Przedszkola Samorządowego nr 56 w Białymstoku w roku szkolnym 2007/2008, za wszystkie rapowanki – rymowanki których byłam świadkiem tworzenia.
Barbara Pasiuk