DZIEŃ PATRONA Zespołu Szkół - profesora Stanisław Pigonia -
scenariusz z 27 września 2012 r.
"Aby wyznaczyć drogę przyszłą, trzeba wiedzieć skąd się wyszło!"
(Cyprian Norwid)
Prowadzący 1:
W imieniu całej społeczności szkolnej pragniemy serdecznie powitać w naszym Zespole Szkół i Przedszkola - gości przybyłych na obchody Dnia Patrona.
Prowadzący 2:
Nasze dzisiejsze spotkanie 27 września 2012 roku - to już 6 rocznica nadania imienia profesora Stanisława Pigonia i poświęcenia sztandaru Zespołu Szkół w Medyni Łańcuckiej.
Prowadzący 1:
Proszę wszystkich o powstanie! Szkoła Baczność !
Sztandar Zespołu Szkół imieniem Stanisława Pigonia w Medyni Łańcuckiej wprowadzić!
(Poczet sztandarowy wchodzi i ustawia się na wyznaczonym miejscu!)
Prowadzący 1:
Do hymnu szkolnego!
(Hymn)
Po hymnie! Spocznij!
Prowadzący 2:
Dziękuję! Proszę usiąść!
O rozpoczęcie naszej dzisiejszej uroczystości proszę Panią dyrektor .......
(przemówienie P. Dyrektor)
Pani Dyrektor:
Zapraszam wszystkich biorących udział w dzisiejszej uroczystości na okolicznościową część artystyczną. Przekazuję głos uczniom naszej szkoły.
Uczennica I: - Zespół Szkół imienia Stanisława Pigonia. Zaraz, zaraz... Kim właściwie był ten Stanisław Pigoń?
Uczennica II: - Jak to? Nie wiesz?
Uczennica I: - Coś tam słyszałam. Był Polakiem. Urodził się w Komborni, pewnie był dobrym człowiekiem. Może coś napisał?
Uczennica II: - Rzeczywiście, pochodził z ubogiej rodziny, mieszkał na wsi, ale to nie przeszkodziło mu w jego dążeniu do rozwoju osobistego i zdobywania wiedzy na coraz wyższych szczeblach edukacji.
Uczennica I: - Czy to możliwe, aby biedny chłopak, pochodzący ze wsi, mógł się kształcić i zdobywać stopnie naukowe?
Uczennica II: - Tak, ukończył szkołę ludową, gimnazjum. Następnie studiował w Krakowie, obronił nawet pracę doktorską. A jak przebiegała jego trudna droga życiowa – Z Komborni w świat - popatrzmy i posłuchajmy.
F. Chopin Mazurek a – moll op.68 nr 2 (Janusz Olejniczak)
Recytator:
A jak ciebie kto zapyta
Kto ty taki? Skąd ty rodem?
Mów, że z tego łanu żyta,
Żeś z tych łąk, co pachną miodem.
Mów, że jesteś z takiej chaty,
Co Piastowską chatą była.
Żeś z tej ziemi, której kwiaty,
Gorzka rosa wykarmiła. (Maria Konopnicka)
Prowadzący 1:
(idzie Stanisław Pigoń- profesor udaje się do swojego gabinetu))
Ulicami Krakowa szedł człowiek. Był daleko i nie można było rozpoznać kto nim jest, ale po chwili nieznajoma osoba znalazła się bliżej. Był to mężczyzna o smukłej sylwetce, w ręce niósł teczkę, właśnie udawał się do pracy. Teraz można już było rozpoznać, że jest to Stanisław Pigoń. Człowiek ten był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miał ogromny szacunek i uznanie wśród swoich współpracowników i studentów. Uchodził za pilnie pracującego i wymagającego nauczyciela, którego pasją była historia literatury, a szczególnie utwory Adama Mickiewicza.
Stanisław Pigoń - profesor: (opowiada)
„Urodziłem się 27 września 1885 r. w Komborni w wielodzietnej, ubogiej rodzinie chłopskiej. Wychowywałem się na wsi, więc moim głównym zajęciem była praca na roli i pomoc rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa domowego.
Ja wolałem jednak czytać książki, a nie chodzić za pługiem. Rodzina niechętnie odnosiła się do mojej decyzji o wyjeździe na studia ze względu na brak pieniędzy. Ostatecznie po skończeniu jasielskiego gimnazjum jednak udało mi się wyjechać do Krakowa i ukończyć studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie powróciłem już na stałe w rodzinne strony.
Moim ulubionym tekstem poetyckim, który szczególnie trafnie oddaje moje życie, są strofy wiersza „Mannlicher” Władysława Broniewskiego:
„Nie głaskało mnie życie po głowie,
Nie pijałem ptasiego mleka –
No i dobrze, no i na zdrowie”
Tak wyrasta się na człowieka.”
(S.P. siada i zamyśla się) Polonez - Melodia z Pana Tadeusza (Wojciech Kilar)
Recytator:
„Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, ....
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,.....
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
A wszystko przepasane jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą... (frag. Pana Tadeusza)
Stanisław Pigoń – dziecko (każde wspomnienie opowiada inny chłopak)
Wspomnienia z dzieciństwa:
1) „ Mój tata miał na imię Jan, a mama Katarzyna. Było nas w domu sześcioro rodzeństwa: trzy córki i trzech synów, ja byłem w tym poczcie drugi z rzędu. Troje dzieci, bezpośrednio ode mnie młodszych, zmarło w niemowlęctwie. Miałem wiec ostatecznie tylko siostrę Anielę i brata Feliksa.”
2) „Czas wolny od biegania po ogrodzie spędzałem w pobliżu ojca, plątając się mu pod rękami i zawadzając w robocie. Nie zawsze mi to uchodziło na sucho. Z robót ojca najbardziej pociągała mnie stolarka. W młodości wyrzynałem dla siebie i towarzyszy z rozmaitych odpadków kółka do zabawy, pukawki, sikawki. Gdy podrosłem, porywałem się na zadania trudniejsze: sporządzałem dla przyjaciół piórniki, wózki, łyżwy drewniane, podkute wzdłuż tęgim drutem, konstruowałem klatki, sanki, nawet skrzypce – nie najlepszej jakości, ramy do obrazów, skrzynki. Słowem opanowałem po trosze abecadło sztuki stolarskiej. W późniejszych latach równie sporo przyjemności dało mi introligatorstwo.”
3) „Nie mając brata w zbliżonym wieku, szukałem rówieśników i towarzyszów zabaw w pobliżu. W sąsiedztwie mieszkali – Wojtek i Pietrek. Razem tworzyliśmy doskonale zgraną „trójkę hultajską”. Paśliśmy konie, które hodował ojciec Wojtka. Jesienią paliliśmy ogniska, piekliśmy ziemniaki, rydze i gołąbki. Do upodobań należało też buszowanie w sadzie po drzewach czereśniowych.”
4) Do szkoły poszedłem wcześnie, w siódmym roku życia. Dostałem parcianą torbę przez ramię, do niej tabliczkę, rysik, „lamentarz”, czasem jabłko lub parę suszonych gruszek – i hajda! Biegać trzeba było daleko; niemal pół godziny drogi. Biegłem latem boso, zimą w jakichś tam buciętach, w których ostro marzłem w nogi. Biegłem więc co tchu, nierzadko popłakując, gdyż mróz zanadto dojmował mi palce. Wielokrotnym doświadczeniem sprawdziłem jednak, że w pewnym miejscu, mniej więcej w połowie drogi, zaczynały się stopy rozgrzewać. Marznąć więc, obliczałem starannie, jak jeszcze daleko do tego zbawczego punktu przełomowego.”
5) „W piątej klasie gimnazjum jasielskiego zaczęła mnie wciągać w orbitę uroku coraz silniej i głębiej literatura. Zapisałem się na członka niezależnej Biblioteki i rychło znalazłem się w grupie jej najfanatyczniejszych czytelników. W ten sposób znalazłem nową treść dla życia poza szkołą. Treści tej starczyło na długo i wciągała mnie coraz mocniej w siebie. Nie miałem wątpliwości, że służbie literaturze rad bym wypełnić życie.”
Prowadzący 2:
Teraz posłuchajmy, jak pięknie nasz patron pisał i myślał o swojej małej i dużej Ojczyźnie.
Tytus Wojnowicz – coda d”amore (melodia)
Recytator:
Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny,
Jak świat jest boży, tak on był nasz własny!
Jakże tam wszystko do nas należało,
Jak wspominam wszystko, co nas otaczało!
Od lipy, która koroną wspaniałą
Całej wsi dzieciom użyczała cienia,
Aż do każdego strumienia, kamienia,
Jak każdy kątek ziemi był znajomy –
Aż po granice, po sąsiadów domy!
Recytator:
(Stanisław Pigoń- Raptularz) - „W pola idę, w łąki żółtym kryte kwieciem, w łany wysypujących się już zbóż, wąskimi miedzami idę, a dusza ma poi się w radości ziemi, pieśnią przyrody, szumem wiatrów bożych kołysze. A niechże mi się potężni, niech napręży, jak struna na harfie, bo zagrać chcę wielki, rozdźwięczny hymn uwielbienia Panu i Naturze. A śpiew będzie prosty, jak głos skowronka w błękitach, a słowa soczyste, gromkie, szerokie, jak szeroka jest radość moja. Rozkołyszę pieśń mą pędem wichrów, że zagra jak organ kościelny hucznie, podniebnie – ho, hej! Niech usłyszy mnie Ziemia i Słońce! I niech odpowie pogłosem gór!”
Recytator:
Wszystko wam oddam, tylko nie te trawy
Łąk pokoszonych i cień pod modrzewiem,
szuwarem pachną zamulone stawy
i coś gadają. Co takiego? Nie wiem.
Cały dzień chodzę, przysiadam w tym cieniu
I to, co widzę, powtarzam bez związku
Piasek, zielone kamyki w strumieniu,
Łąki i stawy, i znów od początku.
Dopiero nocą, gdy idziemy skrajem
Rzęs ponadwodnych w bladym księżycu z wosku,
Zgaduję nagle, że idę mym krajem
gdzie trawy pachną i więdną po polsku.
Piosenka " Pytasz Mnie o Polskę" (Andrzej Rosiewicz)
Stanisław Pigoń – student:
1) „Na miejsce mojej dalszej edukacji miałem do wyboru dwa uniwersytety – we Lwowie i w Krakowie. Wybrałem Kraków – tu dopiero dokonały się naprawdę drugie moje narodziny, istne przyjście na świat.
Zabrałem ze sobą mały tobołek i zdany na Opatrzność, rzuciłem się w świat po naukę. Dzięki Opatrzności nie utonąłem na obcych głębinach wielkiego miasta. Swojego miejsca w życiu nauczyłem się sam.”
2) Stu¬diowałem w latach 1906-1912 na Uniwersytecie Jagiellońskim, głównie filologię polską; najwięcej zawdzięczam opiece naukowej Ignacego Chrzanowskiego. Debiutowałem szkicem "Słowacki w epoce przełomu", drukowanym w 1908 w „Eleusis". W 1911 ogłosiłem rozprawę o ,,Księgach narodu i pielgrzymstwa polskiego" Adama Mic¬kiewicza, od 1913 współpracowałem z ,,Pamiętnikiem Literac¬kim.”
Prowadzący 1:
Wielkim doświadczeniem życiowym Stanisława były lata wojenne, które przeżył najpierw jako żołnierz, potem jako profesor wyższej uczelni.”
Stanisław Pigoń – żołnierz (opowiada o sobie)
Wspomnienia:
1) „W czasie I wojny światowej służyłem jako oficer w armii austro-węgierskiej - w 2- drugim Pułku Artylerii Fortecznej. Brałem udział m.in. w zdobywaniu belgijskiej twierdzy Namur. Od listopada 1918 służyłem w Wojsku Polskim, biorąc udział w wojnie polsko-ukraińskiej i wojnie polsko-radzieckiej. Od marca do czerwca 1919 r. byłem dowódcą pociągu pancernego "Hallerczyk".
Melodia Fryderyk Chopin –Prelude Op. 28, No 4
2) „Spośród doznań wojennych żołnierza jedno zapisuje się w mym wspomnieniu najsilniej, usunąć się go nie da żadną siłą; to tzw. Chrzest ogniowy, ten, z niczym się nie dający porównać przewrót, jaki się z nagła dokonywa w człowieku, kiedy mu po raz pierwszy z bliska w oczy zajrzy – śmierć. Dopadniesz, człowiecze, pieńka jakiegoś, .... Wtulisz głowę w matkę – ziemię, byle nie widzieć, byle nie słyszeć piekielnego jazgotu pocisków nad sobą, nie słyszeć jęków i rzężeń na prawo i lewo... Budzą się w tobie, podnoszą nastroszone ślepia wszystkie instynkty życia, każde włókienko wewnętrznego ustroju napięte w jeden krzyk: ż y ć!”
Piosenka: „Wojenko, wojenko” (chór)
Prowadzący 2:
6 listopada 1939 roku Niemcy podstępnie aresztowali 183 profesorów krakowskich uczelni, w tym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Akcja ta znana jest jako Sonderaktion Krakau. Aresztowanych uwięziono w Sachsenhausen. Po trzech miesiącach, wskutek protestów międzynarodowych część profesorów zwolniono. Pozostałych przeniesiono do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Stanisław Pigoń – więzień obozu w Sachsenhausen (pasiaki, boso, metalowa miska, metalowy kubek, kartka z napisem - Wspomnienia z obozu Sachsenhausen 1939-40)
Melodia Fryderyk Chopin –Prelude Op. 28, No 4
Wspomnienia:
„Była już noc, kiedyśmy pociągiem z Wrocławia dojechali do stacji końcowej. Wypędzono nas z wagonów, ustawiono w szeregi i pchnięto w drogę. Odległość obozu od stacji była dość znaczna, a droga błotnista. W ciemności przeszywanej co chwila oślepiającymi nas blaskami silnych latarek elektrycznych, otoczeni strażnikami, brnęliśmy przed siebie, potykając się w wybojach drogi, pędzeni wrzaskami eskorty.
W obozie trafiłem do baraku nr 46. Znaleźliśmy się w warunkach potwornych, stłoczeni w barakach jak trzoda, źle odziani w liche aresztanckie pasiaki, trzymani godzinami na placu apelowym przy dwudziestokilkustopniowym mrozie, źle żywieni, po prostu głodzeni, pozbawieni pomocy lekarskiej, przydzieleni do ciężkich robót, poddawani wymyślnym szykanom codziennej dyscypliny.
Nic też dziwnego, że starsi pośród nas, schorowani, wyczerpani – nie wytrzymali. Zaczęło się żniwo śmierci. (...) Co dwa, trzy dni rozchodziła się wieść, że ten czy ów spośród nas odszedł. Opuszczali nas w ten sposób po kolei profesorowie: Estreicher, Siedlecki, Smoleński, Chrzanowski i następni.”
Recytator: „Życie w obozie”
tam gdzie strach
każe zrobić kolejny krok.
gdzie głód
chowa do kieszeni ostatni chleba kęs.
gdzie lęk
podpowiada by ciałem zdobyć życie.
gdzie honor
może odwrócić się plecami.
gdzie tożsamość
została obcięta z włosami.
gdzie cisza
krzyczy najgłośniej.
gdzie nadzieja każe przeżyć.
Piosenka „Nadzieja” Jan Pietrzak lub Edyta Geppert
Prowadzący 1:
Stanisław Pigoń po uwolnieniu z obozu brał udział w tajnym naucza¬niu uniwersyteckim w Krakowie. Został członkiem Państwowej Akademii Umiejętności i Państwowej Akademii Nauk.
Jego dalsze lata życia to połączenie pracy zawodowej i życia rodzinnego.
Pigoń zapisał się w historii literatury polskiej nie tylko jako znakomity badacz Mickiewicza i tekstolog, ale i jako pisarz, którego pamiętnikarstwo i epistolografia zajmują wysokie miejsce w rozwoju tych dziedzin piśmiennictwa w Polsce. Jedyny zaś w swoim rodzaju styl Pigonia, z lekka archaizowany i dialektyzowany, czerpiący metaforykę oraz obrazowanie ze sfer wiejskiej, biologicznej i militarnej, był wyrazem jego bogatej i fascynującej osobo¬wości.
A tak wspominali profesora jego uczniowie:
1) „Ilekroć w życiu się spotkałam z życzliwością ludzką, wyrozumieniem i pomocą, tyle razy szukałam w pamięci innych, którym coś zawdzięczam, i wtedy na czele tego pocztu szlachetnych stawał zawsze Profesor Stanisław Pigoń”.
2) „W naszych oczach osobowość Profesora Pigonia wyrastał ponad miarę, budziła szacunek i podziw. Pod wpływem powszechnej opinii byłam Jego autorytetem i powagą przytłoczona i onieśmielona, ale przekonałam się że byłam w błędzie. Profesor potępiał niewiedzę i nieuctwo, ale nigdy nie zaskakiwał, nie wyśmiewał i nie starał się kompromitować studenta.”
3) „Zdumiewał pamięcią. Zadziwiał punktualnością i sumiennością. Prawie nigdy nie opuszczał zajęć, ani też nikim się nie wyręczał. Szybko czytał i oceniał prace seminarzystów.”
4) „Od studentów wymagał pracy i uczciwości. Uczył, jak zdobywać własne, niezależne sądy. Oceniał rzetelnie i sprawiedliwie. Nie kierował się żadnymi względami i uprzedzeniami poza wyrozumiałością.”
5) „W czasie zajęć seminaryjnych pouczał: „Bądźcie niedowiarkami, nie kierujcie się cudzymi, nie sprawdzonymi sądami, do każdego sądu dochodźcie własną samodzielną pracą”.
6) „Rzetelność w pracy, uczciwość w stosunku do każdego i troska o tych, którzy powierzeni nam zostali – to zasady wyniesione z nauki i życia Profesora Stanisława Pigonia.”
Tytus Wojnowicz – coda d”amore (melodia)
Stanisław Pigoń – profesor (strój profesorski, książka „Pan Tadeusz”)
Wspomnienia:
W Raptularzu pod datą 1 lutego1911 roku zapisałem – „Boże ojców moich! Ty widzisz marność moją... Otom jest mdły i kruchy jak gałązka zmurszała, a dusza moja drży ze zmęczenia, ... . Ty wiesz jaka jest treść i wartość moja.
A przecież o Panie, ośmielam się z głębin marności mojej spojrzeć ku Tobie. Wyrzucam ku Tobie najgłębszą treść swą, wyrywam ją z rozbolanych piersi i ku Tobie posyłam te jedną, jedyną prośbę moją:
Daj mi, Boże, prawo i godność przepracowania resztek życia w poświęceniu zupełnym, zatraceniu się zupełnym dla braci moich, dla narodu. Niech nie zaznam radości, niech dalej prześladuje mnie zły los, byle tylko praca moja owoc jakiś mi przynieść mogła.
Przyjm, Panie, prośbę moją łaskawie, bo wiem, że dopiero podniesie się życie moje na wysoki poziom przydatności,.... Wtedy dopiero przywrócę życiu memu godność, wtenczas wyzwolę się z ucisku zła.
Panie, Boże ojców moich, usłysz i wysłuchaj!” Dziś stojąc na końcu mojej drogi życiowej mogę powiedzieć, że Bóg wysłuchał mojej modlitwy.
Recytator: (Phil Bosmans „Kim byłbym”)
Kim byłbym
bez innych?
Życie
jest życiem z innymi
Życie takie oznacza:
że z innymi dzielę wszystko,
że nie sprowadzam na innych cierpienia.
Życie, miłość, szczęście
bez innych
to czysta utopia!
Jesteśmy związani z innymi
tysiącem więzów.
Moje życie zależy od życia innych;
Gdyż żadne życie nie rozwinie się samo.
Mogę rozkwitnąć
tylko dzięki nim- tym drugim.
Potrzebuję ich nie tylko dlatego,
Że tak wiele dla mnie znaczą,
Potrzebuje ich również dlatego,
Że tak wiele mogę dla nich uczynić.
Mam oczy , aby dostrzec innych,
uszy, aby słyszeć,
stopy, aby iść w ich stronę,
ręce, aby je podawać
i serce, aby kochać.
Piosenka: „Modlitwa do Dobrego Boga” Edyta Geppert
Prowadzący 1:
Stanisław Pigoń zmarł nagle pod wieczór 18 grudnia 1968 roku w czasie pisania pracy o trzeciej części „Dziadów”.
Prowadzący 2:
„Ludzie są jak wiatr. Jedni lekko przelecą przez życie i nic po nich nie pozostaje, drudzy dmą jak wichry i zostają po nich serca złamane, jak drzewa po huraganie. A inni wieją jak trzeba, by wszystko mogło na czas kwitnąć i owocować - i to właśnie po nich zostaje piękno naszego świata. (K. Siesicka)
Recytator: „Taki jak my”
Spójrz, jaki jesteś podobny do Niego
Bawisz się często z innymi, tak i On się bawił
Kochasz na wszystko swoją rodzinę, tak i On swoją kochał
Modlisz się z prośbą do Boga, tak i On codziennie prosił
Lubisz czasami coś spsocić, tak i On czasami czynił
Uwielbiasz słodycze, bo i On je lubił
Bałeś się, gdy szedłeś pierwszy raz do szkoły, On też się bał
Dostajesz czasami niezasłużone kary, On też je dostawał
Chcesz być dobrym człowiekiem, On też zawsze o tym marzył
Uparcie dążysz do celu, On też doprowadzał sprawy do końca
Idź przez życie tak jak On, to tak jak On będziesz wielkim człowiekiem.
Uczennica II – Teraz możemy dokończyć naszą rozmowę.
Uczennica I: - Czy to znaczy, że każdy z nas może realizować swoje marzenia?
Uczennica II: - Tak, ale to wymaga ciężkiej pracy. Cieszymy się i jesteśmy dumni, że profesor Stanisław Pigoń jest naszym patronem. Był wielkim autorytetem moralnym. Pozostał dla swoich uczniów mistrzem doskonałym i niedoścignionym.
Jest dla nas wzorem i przykładem wytrwałości w dążeniu do celu. Uczymy się od niego miłości i przywiązania do ziemi ojczystej, sumienności i odpowiedzialności za drugiego człowieka.
Polonez Wojciecha Kielara z „Pana Tadeusza” (melodia, wiersz, później układ taneczny)
Recytator:
Ziemio, na której rosnę
Ojczyzno! Kocham cię całą:
każdą jodłę i sosnę,
zielony dąb, brzozę białą.
Wszystkie twe drzewa. I ptaki
przelatujące nad niebem.
Nawet chwasty - chabry i maki.
I zboże, które jest chlebem.
Kocham rzek twoich wody
i mazowieckie piachy.
Owocujące ogrody
i złote, wiślane łachy.
Góry, gdy jesień je złoci
i kiedy śpią zimą - w śniegu.
I łąki pełne stokroci
i domy zagłębia śląskiego.
Drogie mi w polu ognisko
i Odrą płynące statki
i drogą mi nade wszystko
rodzoną mowę mej matki.
Jak deszcz dzwoniący po rynnach
jest dźwięczna, śpiewna i czysta.
Ziemio moja rodzinna!
Ziemio moja ojczysta!
Prowadzący 1:
DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ!