Scena I
Narrator, Zeus, Hefajstos
Narrator: Pewnego ciepłego ranka Zeus postanowił zadzwonić do Hefajstosa.
Zeus: (dzwoni do Hefajstosa, który odbiera po dłuższej chwili) Cześć Hefajstos, tu Zeus. Czemu tak długo nie odbierasz?
Hefajstos: A, bo grałem sobie trochę(gra na komórce). Taki relax po robocie. Wiesz, jak to w kuźni.
Zeus: Słuchaj stary, mam do ciebie sprawę.
Hefajstos: W żadne prochy się nie mieszam!
Zeus: Nie o to chodzi. Pamiętasz tego cwaniaka Prometeusza?
Hefajstos: Tak, tak, podstępna sztuka. Nieźle cię załatwił.
Zeus: Tylko nie załatwił, nie podnoś mi ciśnienia. Teraz ja go urządzę. Chcę, abyś stworzył kobietę cudnej urody, wiesz, taką super laskę, która uwiedzie Prometeusza.
Hefajstos: OK. Kumam, ale to będzie kosztowało. Potrzebuję kasy. Moja Afrodyta ubiera się u jakiegoś Gucciego, perfumy od Diora, czy kogoś tam. Wstydzę się z nią pokazać w tych starych ciuchach.
Zeus: Rozumiem, rozumiem. Coś wymyślimy.
Hefajstos: Przydałaby się też nowa BM-ka. Pełny wypas: skóra, komputer, nawigacja satelitarna…
Zeus: Nie przesadzasz?
Hefajstos: Dobra, dobra, zadzwonię do ciebie po 22.00-mam wtedy tanie minuty.
(Zeus siedzi, gra w szachy, boginie podają mu wino, owoce, robią makijaż, fryzurę, wianek, pląsają w rytm muzyki „ Pudelsów”- „ Kocham się”)
Scena II
Narrator: Hefajstos migiem zabrał się do roboty. Pracował w pocie czoła, a kiedy ukończył dzieło, postanowił je obejrzeć.
( Hefajstos wwozi umieszczoną na skrzyni kobietę, zawiniętą w papier , odwija ją z niego)
Hefajstos: Eee, pięknością to ty nie grzeszysz, trzeba Cię trochę udoskonalić, ale to nie moja działka. Niech sobie Zeus robi z tobą co chce. Która to godzina? O! „ Dziki księżyc” się zaczyna. Spadam. A ty siedź tu i czekaj!
Narrator: Hefajstos z zachwytem oglądał swój ulubiony serial brazylijski, aż w końcu dopadł go sen.
Hefajstosie, obudź się! Zeus czeka na telefon, widzowie też. (uderza w tarczę) Wybiła godzina 22.00. Hefajstosie!
Hefajstos: Dobra, dobra, już dzwonię ( przeciąga się , ziewa, dzwoni). Sie ma Zeus! Skończyłem robotę. Ale nie jest jeszcze całkiem dopracowana. Powinna nauczyć się robót domowych, porządnie chodzić, elegancko wypowiadać się, jak to kobity!
Zeus: Podeślę do niej którąś boginię. A tej małej, którą zrobiłeś, damy na imię Pandora, przecież jest darem od wszystkich bogów dla ludzi.
Hefajstos: Ty, Zeus, reklamacji nie przyjmuję!
Zeus; OK. Pieniądze prześlę ci na konto. Dzięki.
Hefajstos: Nie ma za co. Powodzenia!
Zeus: (dzwoni do Ateny) Nadaję: tu Zeus.
Atena: Tu Atena, tu Atena. To ty kochany Zeusie, jak miło cię słyszeć mój Panie, czy masz jakieś specjalne życzenie? Odbiór.
Zeus: Przybywaj Ateno, czeka na ciebie Pandora, którą musisz nauczyć kilku rzeczy. Odbiór.
Atena: O bogowie, zrozumiałam, już pędzę. Bez odbioru.
Narrator: I w ten sposób naukę robót domowych, powierzył Zeus Atenie, bogini mądrości i sprawiedliwości.
(Pandora tymczasem zachwyca się telewizyjną reklamą pizzy, próbuje tańczyć bardzo nieudolnie. Pod koniec reklamy wchodzi Atena)
Atena: Siemanko! To pewnie ty jesteś Pandora?(Pandora pokazuje na reklamę pizzy) Pizza?
Pandora: Słyszałam o tym w TV.
Atena: (dzwoni do pizzerii) Chciałam zamówi pizzę firmową z dostawą na miejsce. Czekam pod górą Olimp.(w tym czasie Pandora ogląda strój Ateny, a następnie na hulajnodze wjeżdża dostawca pizzy)
Dostawca: Pizza dla pani.
Atena: Ach, dziękuję, reszty nie trzeba. Co za tempo! Zadzwoń do mnie(daje mu banknot i swój numer telefonu) Zadzwoń wieczorem,( bierze pizzę, dodaje ser, ketchup) no widzisz Pandoro, już gotowe! A teraz nauka gustownego jedzenia: patrz i podziwiaj( Atena zaczyna jeść, a Pandora patrzy): no nawet niezłe, a teraz spróbuj ty.
( Pandora bierze kawałek i brudzi się…)
Atena: Oj ty niezdaro, chyba muszę Ci pomóc( karmi ją, wyciera).
Narrator: ( w tym czasie) Oprócz jedzenia pizzy Atena miała nauczyć ją innych rzeczy ale nie zdążyła, ponieważ zobaczcie sami…(Pandora cały czas je z przesadną gracją pizzę)
(telefon jej dzwoni, Atena odbiera i schodzi ze sceny mówiąc): ach to ty, już biegnę, pędzę na skrzydłach miłości…
Narrator: Kolejną nauczycielką Pandory była Afrodyta. Dała jej lekcję dostojnego chodzenia i zajęła się jej wizerunkiem.( Wchodzi Afrodyta, uczy ją elegancko poruszać się)
Afrodyta: Pandora, cool! Cool! A teraz czas na odlotowy makijaż!
Narrator: Afrodyta przystąpiła więc do robienia makijażu.
Afrodyta: A teraz czas na extra kiecę, pa Pandorko, ja już lecę.(ubiera ją w modną sukienkę, którą się Pandora zachwyca)
Scena III
Narrator: Kolejnym nauczycielem Pandory był Hermes(pojawia się na scenie). Uczył ją wymowy.
Hermes: A więc to ty jesteś Pandora. Słyszałem, że nie potrafisz się wysłowić…(powtarza jej np. „Król Karol kupił…)
(Pandora siedzi i powtarza, schodzi ze sceny z Hermesem)
Narrator: A po czterdziestu latach…
( Na scenie pojawia się grupa dziewcząt ,które śpiewają)
Piosenka
„ Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień…
Pandora nie do poznania zmienia się,
I każdy teraz marzy, by z nią być na plaży,
I razem z nią opalać się…
Scena IV
( wchodzi wtedy Pandora- pięknie się porusza, maluje usta, staje przed drzwiami Prometeusza, puka do jego drzwi)
Prometeusz: Kto tam?
Pandora: Wpuść mnie Prometeuszu, to ja Pandora, jestem prezentem od Zeusa.
Prometeusz: Idź precz! Apage , apage!
Pandora: Otwórz drzwi! Proszę!
Pandora śpiewa (na melodię „Jesteś szalona”)
Do serca twego pukam drzwi,
Nie pożałujesz jak otworzysz mi,
Na rękach będę nosić cię,
I pizzę pyszną piec,
Jestem tak piękna uwierz mi,
Chcę z tobą dzielić wszystkie noce i dni.
Z wielkości bogów zrodziłam się
Przygarnij proszę mnie
( Prometeusz gra w kości)
Prometeusz: Nie kołuj mnie tymi swoimi amorami. Mam ważniejsze sprawy na głowie- całą ludzkość. Jeżeli chcesz się gdzieś pokazać to spróbuj szczęścia w jakiejś nowej edycji „ Big Brothera”. Precz diablico wcielona.
Pandora: O ja nieszczęsna, czy nikt mnie nie pokocha? (Nuci na melodię „Gdzie te prywatki…”): Gdzie ci mężczyźni rozkochani, gdzie ten cudowny, męski kwiat…
(macha zrezygnowana ręką) Eee, chyba wymarli jak żubry w Puszczy Białowieskiej. ( idzie smutna, spotyka Epimeteusza, który trzyma w ręku kwiaty)
Epimeteusz: Kim jesteś piękna dzieweczko i dlaczego płaczesz?
Pandora: Jestem Pandora. Podobam ci się?
Epimeteusz: Ach, co za urok, wdzięk, czy zostaniesz moją żoną?(daje jej kwiaty)
Pandora: Oczywiście mój tygrysku! ( schodzą ze sceny, marsz Mendelsona)
Narrator: Pandora w posagu od Zeusa dostała tajemniczą puszkę. A tymczasem mijał spokojnie miesiąc miodowy nowożeńców.
Scena V
(Pandora wchodzi na scenę z gazetą, siada, czyta, po chwili wchodzi Epimeteusz)
Pandora: Kochanie, co będziemy dziś robić?
Epimeteusz: Zagrajmy w kości.
Pandora: Znowu w kości? Otwórzmy lepiej puszkę, którą dostałam.
Epimeteusz: No dobra, to otwórzmy.(Pandora otwiera puszkę)
Na scenie pojawiają się za koleją Smutek ,Złość, Choroba
Smutek: To ja Smutek
Złość: To ja Złość
Choroba: To ja Choroba. Daję wam chorobę wściekłych krów, ptasią grypę, AIDS i wiele innych moich wynalazków.( w tym czasie muzyka pełna grozy)
Pandora: Chyba minęły dobre czasy. Teraz już będę się źle wszystkim kojarzyć.
Epimeteusz: A ja wyszedłem na idiotę. O bogowie! Bogowie!
Narrator: I tak oto zemsta Zeusa się spełniła. Warto czasem pomyśleć dwa razy zanim się coś zrobi.(wchodzi Prometeusz)
Prometeusz: Cóżeś uczynił mój bracie o rozumku Kubusia Puchatka! Co ze mną? Czy moja wątroba nic nie jest warta?
Narrator: Niestety, ludzie zapomnieli o twym poświęceniu, ale orły są ci wdzięczne za świeżą wątróbkę i Liga Ochrony Przyrody o tobie pamięta.
(pogrążeni w smutku siedzą, wchodzi Nadzieja w długich dostojnych szatach))
Prometeusz (z zaciekawieniem): Kim jesteś?
Epimeteusz: No właśnie, kim jesteś?
Nadzieja: Jestem bliską siostrą Miłości, nazywam się Nadzieja.
Prometeusz: Nadzieja matką głupich.
Epimeteusz: No to chyba dobrze trafiłaś.
(daje im zapalone świece i schodzą ze sceny w rytm dowolnej muzyki)
KONIEC