Analizę przypadku podejmuję ze względu na problem zaburzeń natury emocjonalnej spowodowanych m.in. niską sprawnością motoryczną, niską samooceną.
Karolina – dziewczynka z upośledzeniem umysłowym umiarkowanym oraz przewlekłą chorobą (zespół Struga-Webera), przyszła do naszej szkoły, do klasy I gimnazjum. Wcześniej uczyła się w szkole masowej ale orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego posiada od sześciu lat. Obecnie jest uczennicą III klasy gimnazjum. Wychowuję się w rodzinie pełnej, o średnim statusie materialnym, matka nie pracuje, ma dwóch starszych braci (studentów).
Mój kontakt i praca z Karoliną rozpoczęły się dwa lata temu, kiedy zaczęłam uczyć techniki w Zespole Edukacyjno-Terapeutycznym. Dziewczynka nieśmiała, bardzo poważna a nawet smutna. Bardzo nerwowo i niechętnie reagowała na zadania, które wykonywaliśmy na technice. Zauważyłam, że takie ataki agresji występowały częściej na zajęciach
z gospodarstwa domowego Nie radziła sobie z czynnościami manualnymi, miała usztywnione palce, każda czynność sprawiała jej trudność. Reagowała bardzo nerwowo, krzyczała, płakała, obwiniała wszystkich, często narzekała na mamę, że ją zbije bo np. poplami sobie bluzkę. Przełamanie takiego stanu rzeczy stanowiło dla mnie wyzwanie..
2. Geneza i dynamika problemu
Informacje dotyczące genezy zachowań Karoliny uzyskałam na podstawie wywiadów swobodnych z wychowawcą klasy, pedagogiem szkolnym oraz psychologiem, zapoznałam się z opiną nauczycieli pracujących z Pauliną, oraz informacji dostarczyła mi analiza dokumentów.
Po wstępnym zapoznaniu się z tą sytuacją poprosiłam na rozmowę mamę Karoliny.
Z zebranych przeze mnie informacji, wynika, że rodzice nie chcieli przyjąć do wiadomości, że dziecko ma problemy w szkole, we wszystkim ją wyręczali: odrabiali zadania, ubierali, zapinali guziki, wkładali buty, Edukacja w szkole masowej niestety nie przynosiła żadnych efektów, a dla rodziców trudna do zaakceptowania była konieczność umieszczenia dziewczynki w szkole specjalnej. Z racji problemów zdrowotnych była wyręczana od najmłodszych lat przez nadopiekuńczą matkę, Wszystkie czynności manualne, czynności samoobsługowe sprawiały jej ogromną trudność.
Karolina rozpoczynając naukę w naszej szkole miała szereg obciażeń, które przeszkadzały jej w prawidłowym starcie edukacyjnym
- niski potencjał intelektualny
- niewielkie umiejetności ruchowe i manualne
- nieśmiałośc i zaniżone poczucie własnej wartości
- utrudnione kontakty interpersonalne
3. Znaczenie problemu
Nauka w szkole masowej, brak odpowiedniej rewalidacji oraz nadopiekuńczość rodziców spowodowały,iż wpłynęło to hamująco na rozwój Karoliny. Osłabione już i tak mięśnie, mała aktywność powodowały ogromne trudności manualne, takie jak: wycinanie, wydzieranie, modelowanie, czy posługiwanie się nożem. Trudnośc sprawiały jej czynności samoobsługowe, jak zapięcie guzika, zawiązanie pętelki, itp.
Cechowało ją wolne tempo pracy, niepewność, brak wiary w siebie, niechęć przyjmowania pomocy.
Sytuacja taka była problemem dla uczennicy. Na wszelkie trudności reagowała agresją: krzyczała, płakała, rzucała przedmiotami, które miała w ręce. Reagowała tak zarówno wobec nauczycieli jak i rówieśników. Zachowania takie stanowiło istotny problem w rozwoju
oraz doskonaleniu funkcji poznawczych i społecznych dziewczynki.
4. Prognoza
• Negatywna
W przypadku zaniechania oddziaływań, niesprawność manualna, a co za tym idzie utrudnione funkcjonowanie w środowisku, a ponadto histeryczne, agresywne zachowania będą się pogłębiać, co spowoduje dalsze nawarstwianie problemów. Jeśli zaniecha się indywidalnego traktowania, dziecko przestanie się rozwijać. Niepowodzenia szkolne mogą spowodować pogłębianie się zaburzeń emocjonalnych.
• Pozytywna
Stała i systematyczna praca z Karoliną, usprawnianie, udzielanie pomocy, wspieranie, zachęcanie do podejmowania wysiłku, pochwały za wykonaną pracę pozwolą ćwiczyć i doskonalić umiejętności, zdobyć pewność siebie, wiarę w swoje możliwości.
5. Propozycje rozwiązania
Celem moich zajęć było usprawnianie manualne oraz wyeliminowanie zaburzeń emocjonalnych. Starałam się, od momntu zaobserwowania problemu, realizować zadania, które uznałam za priorytetowe.
• Usamodzielniać, usprawniać manualnie
• Pomóc uczennicy w kontrolowaniu swoich emocji
• Nakłonic rodziców, zwłaszcza matkę do współpracy
• Zachęcić uczniów do pomocy i tolerancji wobec Karoliny
Zadania
• Naprawcze
- systematyczna , indywidualna praca z uczniem
- wzmacnianie pochwałą
- zauważanie nawet najmniejszych sukcesów dziewczynki
- nakłonienie matki do pracy nad usamodzielnianiem Karoliny, poprzez powierzanie jej prac domowych
- współpraca z wychowawcą, konsultacje z pedagogiem
• Profilaktyczne
- rozmowa z rówieśnikami, wytłumaczenie wagi problemu, zwrócenie uwagi na wykazanie więcej tolerancji dla Karoliny, pomagali jej ale nie wyręczająć z obowiązków, starali się unikać konfliktów
- rozmowa z innymi nauczycielami
- ukazywania poprawnych zachowań i umacnianie poczucia własnej wartości i wiary w siebie.
6. Wdrażanie oddziaływań.
Pracę rewalidacyjną z Karoliną rozpoczęłam od rozmowy z matką, przedstawienia jej celu moich działań i uświadomienia konieczności usprawniania i usamodzielniania dziewczynki.. Zaproponowałam, aby w czasie obecności matki w domu powierzała Karolinie prace domowe, oczywiście na miarę jej możliwości. Czynności takie jak: wycieranie kurzu, zamiatanie, obranie lub krojenie warzyw do obiadu, czy odebranie telefonu. Prosiłam matkę o wykazanie dobrej woli i cierpliwości wobec dziecka, zachęcanie do pracy, chwalenie, bo tylko współpraca szkoły i domu rodzinnego przyniesie oczekiwane rezultaty. Ustaliłam z matką, że aby mobilizować je będę codziennie pytać, jakie czynności wykonała i notować w specjalnym zeszycie obserwacji.
Ja przyjęłam metodę „małych kroczków”, powierzając Karolinie najprostsze zadania do wykonania. Pracę rozpoczęliśmy od zajęc w kuchni metodycznej, gdzie jesienią przygotowujemy z klasą własne przetwory na zimę. Karolina miała za zadanie drylowanie śliwek, kolejno mieszała łyżką konfitury, wsypywała cukier z torebki do szklanki, odmierzała sypkie składniki łyżką, mycie talerzyka czy szklanki. Stopniowo wprowadziłam krojenie: ogórki na plastry, gruszki na połówki, kolejno starałam się wprowadzać coraz trudniejsze zadania, wymagające większej prcyzji jak: obieranie jabłek ze skórki, obieranie ziemniaków, krojenie w drobną kosteczkę. Początkowo Karolina nie chciała wykonywać zadań, sprawiały jej trudność i jej reakcja była zwykle taka sama: krzyk, płacz, rzucanie czym popadło i obrazanie się na cały świat. Przeczekiwałam ataki histerii i ponownie podejmowałam próby.
I tak do skutku. Poczatkowo z obieranego jabłka został jedynie ogryzek, ale po kolejnych zajęciach tego jabłka była już połowa. Podobnie było z krojeniem warzyw. Karolina sama widziała, że jej się udaje, chętniej wykonywała prace, nie było ataków buntu, agresji. Większość czynności w kuchni metodycznej były powtarzane w domu. Były to proste zadania, nie wymagające od mamy dużego wysiłku, zwyczajne domowe prace. Zauważałam każdy, najmniejszy postęp, chwaliłam do mamy, odpytywałam i notowałam w zeszycie pracę wykonaną w domu.
Stopniowo przechodziłam do innych zadań na lekcji: wycinanie, wydzieranie, modelowanie z różnych mas plastycznych, szycie itd. Przyszyty przez Karolinę guzik na tkaninie, był eksponowany na tablicy „Nasze prace” na korytarzu szkolnym. Ostatnio tablicę zdobi praca Karoliny: wyszyty motyl ściegiem łańcuszkowym.. Angażowałam ją do różnych prac dodatkowych: zmywała kubki po II sniadaniu, rozdawała przybory i narzędzia, pomagała mi przy dekoracjach. Po lekcjach zapraszałam mamę do klasy i pokazywałam efekty pracy Karoliny. Aranżowałam sytuację aby czuła się potrzebna. Wychowawca klasy, pedagog, inni nauczyciele stosowali te same metody. Postępy stały się bardzo szybko zauważalne, Karolina była nagradzana pochwałami, jej praca była doceniana. Usprawniły się ręce, a przede wszystkim jej zachowanie uległo zmianie. Nie reaguje krzykiem i płaczem, jest uśmiechnięta, chętna do pomocy innym. Teraz na lekcjach pomaga koledze, nawleka mu zawsze igłę, wiąże supełek. To, że może i potrafi komuś pomóc, uczyniło z niej otwartą, szczerą osobę.
Zachęcana przez mnie, bierze przepisy na sałatki, ciasta i ciasteczka, czasem pieką z mama w domu.
7. Efekty oddziaływań.
Dwuletnia, systematyczna praca nad usprawnianiem i eliminowaniem niepoprawnych zachowań, panowania na emocjami przyniosła pozytywne rezultaty. Zachowanie uległo zmianie. Karolina na zajęciach pracuje chętnie, wykazuje się cierpliwością i wytrwałością nawet podczas wykonywania trudnych i żmudnych prac.
Jej praca o Papieżu, wyklejana małymi kuleczkami zdobyła wyróżnienia na konkursie plastycznym organizowanym w naszej placówce
Poprawiły się znacznie jej kontakty interpersonalne, nawiązała kontakt z rówiesnikami, dobrze czuje się w swojej klasie i szkole.
Udało mi się nakłonić mamę do zmiany nastawienia aby zdjąć z Karoliny parasol ochronny i pozwolić jej się usamodzielniać. Mama zadowolona jest z postępów dziewczynki, chętnie rozmawia z nauczycielami i pozytywnie wyraża się o naszej pracy.