Występują :
CZERWONY KAPTUREK,
BABCIA,
WILK,
LEŚNICZY.
Akcja toczy się w scenerii lasu.
CZERWONY KAPTUREK:
Jestem sobie zwykłą, śliczną dziewczynką.
Mam babcię, która mieszka w małym domku w środku lasu.
Bardzo ją kocham i babunia bardzo mnie kocha, dlatego uszyła mi tę piękną czerwoną pelerynkę z kapturkiem.
Bardzo lubię ten strój i często go noszę, dlatego wszyscy nazywają mnie Czerwonym Kapturkiem.
A dzisiaj idę do mojej ukochanej babuni, bo zachorowała na reumatyzm i nie może biedaczka chodzić.
Mamusia dała mi koszyczek, do którego włożyła placek z jagodami, kruche ciasteczka, słodki sok malinowy i poleciła zanieść te smakołyki do chorej babuni.
Matula nakazała mi iść prostą drogą, nie zrywać kwiatków, nie rozmawiać z nieznajomymi
i strzec się wilka.
Tak. Tak. Podobno w naszej okolicy grasuje jakieś wilczysko!
Kapturek z koszyczkiem w ręku w podskokach śpiewa:
„W podskokach poprzez las, do babci spieszy Kapturek.
Uśmiecha się cały czas do słonka i do chmurek.
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek
pozdrawia cały świat!
(Kapturek zauważa kwiatki rosnące w lesie i zatrzymuje się)
? O, jakie śliczne kwiaty!
To będzie mała chwilka, gdy zerwę ich kilka.
Chyba nic się takiego nie stanie,
a Babunia ucieszy się, gdy je dostanie.
(Kapturek zrywa kwiatki i wkłada do koszyczka, zbacza z drogi, a zza drzewa obserwuje ją wilk, słychać trele ptaków)
? O, jak ślicznie ptaszki śpiewają!
Posłucham chwilkę sobie – chyba źle nie robię?
(Kapturek zatrzymuje się i słucha, a zza krzaków wyłania się wilk)
WILK:
Dzień dobry, śliczna dziewczynko.
Dokąd idziesz? Co masz w tym koszyczku?
CZERWONY KAPTUREK:
Idę do babci, która zachorowała, biedaczka leży w łóżku.
Niosę jej koszyk pełen smakołyków i malinowy syrop.
WILK: - zaciera łapy z zachwytu i przełyka ślinę
A powiedz mi dziewczynko, gdzie mieszka twoja babcia?
CZERWONY KAPTUREK:
W małym domku w samym środku lasu, a przy drzwiach wisi kołatka:
gdy zastukam tok-tok-tok, to babcia mnie pozna i wpuści do środka.
WILK
Ach tak, znam ten domek!
Malutki, w środku lasu, ale rozmawiać już nie mam czasu.
Do widzenia Czerwony Kapturku. Przyjemnie się z tobą rozmawiało!
(wilk znika za drzewami)
CZERWONY KAPTUREK:
Jaki miły ten pan. I uprzejmy. Szkoda, że musiał już iść. (spogląda w górę)
Ojej już słoneczko prawie zachodzi i może ten straszny wilk gdzieś tutaj chodzi.
Dobrze, że go nie spotkałam. Widać, że szczęście miałam.
Muszę czym prędzej do babuni spieszyć. (idzie w las, chowa się za drzewem)
(tymczasem wilk pomknął do domku babci)
WILK: wychodzi zza drzewa
O, chyba znalazłem domek babci.
Świetnie się składa, bo dawno nic w pysku nie miałem.
Aż mnie zęby swędzą i ślinka mi cieknie!
Dobrze, że babcia jest chora, to mi nie ucieknie.
Udam tę śliczną dziewczynkę i podstępem schrupię babulinkę!
Wilk udaje, że stuka kołatką
Tok-tok-tok. To ja babciu. Czerwony Kapturek.
BABCIA:
Czy masz dziś chrypkę, wnuczko?
Głos masz grubszy o wiele!
Pociągnij za kozią nóżkę,
a puści rygielek.
WILK: - mówi w stronę widowni
To się dobrze składa!
Wskoczę szybko do chatki i babcię już zjadam!
( wskakuje do chatki i połyka babcię, kładzie się do jej łóżka i przykrywa kołdrą.
Babcia jest pod kołdrą w brzuchu wilka)
WILK:
Nareszcie sobie podjadłem! Ale coś jeszcze bym schrupał. Jakiś malutki deser. Ha!
Poczekam tu na Czerwonego Kapturka – to dopiero będzie uczta!
(wilk zakłada czepek babci i kładzie się do łóżka, czeka na dziewczynkę)
(Kapturek dociera do domku babci i puka kołatką do drzwi)
CZERWONY KAPTUREK:
Tok-tok-tok.
WILK:
Kto tam puka?
CZERWONY KAPTUREK:
To ja, babciu, twoja ukochana wnuczka.
Przynoszę ci koszyk smakołyków i syrop na kaszel. Otwórz mi proszę!
WILK: - naśladuje głos babci
Jestem bardzo słaba i nie mogę wstać.
Pociągnij za kozią nóżkę, a rygielek popuści i drzwi się same otworzą.
CZERWONY KAPTUREK:
(Czerwony Kapturek wszedł i postawił koszyczek. Podszedł do babci.)
Dzień dobry babciu. Jak się czujesz?
WILK:
Oj, słaba jestem wnusiu. Podejdź bliżej, proszę.
CZERWONY KAPTUREK: (zbliżył się do łóżka i wykrzyknął)
O, moja babciu – jakie ty masz wielkie oczy!
WILK:
Żebym cię mogła lepiej widzieć, mój Czerwony Kapturku.
CZERWONY KAPTUREK:
Babciu! Jakie ty masz wielkie uszyska!
WILK:
Żebym cię mogła lepiej słyszeć, mój Czerwony Kapturku!
CZERWONY KAPTUREK:
O moja babciu – jakie ty masz wielkie ręce!
WILK:
Żebym cię mogła mocno uściskać, mój Czerwony Kapturku!
CZERWONY KAPTUREK:
O moja babciu – jakie ty masz wielkie zęby!
WILK:
Żebym cię mogła zjeść!
(wilk kłapnął zębami i połknął Czerwonego Kapturka, popił syropem i zasnął chrapiąc, aż ściany drżały)
Nieopodal domku babci przechodził leśniczy i usłyszał dziwne chrapanie.
LEŚNICZY:
A kto to tak chrapie? Muszę zobaczyć, czy u babci wszystko w porządku.
( leśniczy zagląda przez okno)
Ojej! A cóż wilk robi w łóżku babci Czerwonego Kapturka? - (chwilę się zastanawia)
O rany! Przy łóżku leżą babci kapcie!
Wilk pewnie połknął biedną babcię!
A ten koszyk na stole?
No tak! Kapturek babcię odwiedził, a teraz z nią w brzuchu wilka siedzi!
Muszę je czym prędzej ratować!
(leśniczy rozcina brzuch wilka, z którego wyskakuje Kapturek, a po nim gramoli się babcia )
BABCIA:
Dziękujemy ci panie leśniczy, że nas ocaliłeś.
CZERWONY KAPTUREK:
A najbardziej ja dziękuję.
To przeze mnie to nieszczęście się stało,
bo mamusi słuchałam za mało.
LEŚNICZY:
To prawda. Należy bowiem słuchać przestróg rodziców i nie rozmawiać z nieznajomymi!
(Wszyscy się kłaniają i schodzą ze sceny)