Nowa formuła egzaminu maturalnego wywołuje wśród nauczycieli języków obcych wiele burzliwych dyskusji. Szczególnie jeśli chodzi o tzw. ” ustny kwadrans”, w którym nauczyciel niemal jak królik z zegarkiem pędzi w krainie Alicji i odmierza abiturientom czas. Pisemna część egzaminu wcale nie wypada źle, jednak sytuacja znów niebawem się zmieni, gdyż obecna forma pozostanie aktualna jedynie do roku 2015.
Kolejny orzech do zgryzienia to połączenie ze sobą dwóch poziomów. W każdej klasie znajdują się słabi uczniowie, dla których osiągniecie poziomu rozszerzonego jest na prawdę trudne. Poza tym test poziomujący przeprowadzany w pierwszej klasie szkoły średniej często daje nieadekwatny wynik do prawdziwych wiadomości ucznia. Część uczniów bowiem specjalnie ukrywa swoje zdolności, gdyż wie, że w taki sposób może mieć łatwiej w grupie mnie zaawansowanej. Często powodem zatajenia swej wiedzy jest także niechęć do nauki języka obcego.
Nauczyciele również bardzo często uczą w klasach liczących dwudziestu kilku uczniów bez podziału na grupy. W takich klasach zdarzają się przypadki uczniów, którzy w ogóle nie uczyli się języka niemieckiego, uczniów uczących się od gimnazjum oraz uczniów, którzy znajdują się na poziomie ponadpodstawowym. Jest to sytuacja niezwykle niekorzystna dla nauczyciela. Często oprócz trudności w nauczaniu takich klas nauczyciel boryka się z niezadowoleniem rodziców, którzy wymagają rzeczy niemożliwych. A tłumaczenie poparte wyliczeniem, że na jednego ucznia w klasie 25 osobowej przypada jedynie niespełna dwie minuty na dialog z nauczycielem nie przemawia do szerszego grona ambitnych rodziców.
Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się w przypadku klas z podziałem na grupy, gdyż dopiero w klasie drugiej nauczyciel jest w stanie określić faktyczny poziom kompetencji językowych wśród uczniów.
I tu okazuje się, ze trzeba mieć nie lada wiedzę, która umożliwi pokonanie takiego problemu, w którym uda się, aby uczniowie słabsi wyrównali braki wiedzy a uczniowie zdolniejsi nadal byli zadowoleni z postępów, co zmotywuje ich do dalszej pracy. Liczą się wtedy efektywność a zarazem jakość i umiejętności nauczyciela. I chyba najbardziej liczy się tu zaangażowanie nauczyciela w dążeniu do bycia fachowcem, gdyż musi on umieć pracować z uczniem zdolnym, uczniem słabym, z dzieckiem z ADHD, czy dyslektykiem. Językowiec musi wiedzieć jak mówić do ucznia, aby słuchał i jak słuchać, że uczeń zaczął mówić. Droga do celu jest niezwykle trudna, a matura z języka obcego niełatwa.
Muszę przyznać, że w moim przypadku metoda projektu jest znakomitym rozwiązaniem w motywacji uczniów. Uczniowie chętnie pracują w tej formie i wykazują swą kreatywność. Szczególnie cenię projekt za to, że angażuje uczniów słabych do działania. To zwykle mniej zdolni uczniowie mają wiele ciekawych pomysłów, właściwie do każdego tematu potrafią prezentować swoje dokonania. Cenię projekt również za to, że dzięki różnorodnym formom pracy, jakie są wykorzystywane, uczeń potrafi mimowolnie przyswoić dany materiał. A pomysłów jest naprawdę mnóstwo: plakaty, makiety, filmy a nawet strony internetowe powstają dzięki zaangażowaniu grupy. Oczywiście celem przewodnim jest osiągnięcie umiejętności maturalnych, które powinien monitorować nauczyciel. W każdym zadaniu należy doszukać się sprawności, które weryfikuje matura, np. czytanie ze zrozumieniem, słuchanie ze zrozumieniem, pisanie krótszych i dłuższych form. Umiejętności komunikacyjne świetnie dają się zrealizować w postaci nagrań czy materiału filmowego, których autorami są oczywiście uczniowie.
Metoda projektu jest więc znakomita formą, która nie tylko uczy ale jednoczy klasę. Można w niej wykorzystać wszystkie możliwe metody uczenia się . Warto również pamiętać, że cele muszą być realne, gdyż tylko wtedy wzbudzimy odpowiednią motywację i osiągnięcie nadrzędnego celu jakim jest pozytywne zdanie matury.
Autor: Małgorzata Gostomska-Jereczek