W białym diademie kołyszące nimby
Śladem okrętów skrzydła albatrosów
W bezdomnych falach wzniesione błękity
Szafiry sztormów morze rozpościera
ocean we mgle tak jakby w otchłani
Płyn bursztynowy w natłoku wycieka
Na szorstkim karku ociężałe rzeźby
Pławią swe smutki w chwiejących żaglarzach
wzdłuż nich opływa miedzianą kotwicą
kołysząc piany tłoczne karbonado
w okręt co płynie błyszczami utopii
z morskiej bałwani w rozbrykane wiry.
ponad burz w ciszy z lekka płyną fale
bluszcz dnia wypełnia zacienione łodzie
Zielone wyspy w pogodnej przystani
pieszczą biel żagiel w zacisznym przypływie...
======================================