(na wesoło)
(Zza sceny)
Głos stewardesy: Dzień dobry , witamy na pokładzie samolotu lecącego z Łososiny na Madagaskar. Życzymy miłej podróży!!!
(Odgłosy radości, euforii)
GłOS I : Widzisz te wstążki – rzeczki. Patrz, a tam domy jak pudełka od zapałek.
Głos II: Super... Ale teraz to chyba wlatujemy w chmurę.
Kapitan: Na pokładzie Albatrosa wita pilot - Jan Kowalski. Uprzejmie proszę o zapięcie pasów. Grozi nam delikatna turbulencja. Proszę o zachowanie spokoju.
(Odgłosy poruszenia i przerażenia dochodzące z samolotu.
Grzmot, huk wskazujący na wypadek – samolot rozbija się.
Na scenie pojawia się kilka osób – uczestników lotu.)
Twardziel:(jeszcze ogłuszony grzmotem) Ale ... gruchło!!!
Kujon: Jeżeli już, to gruchnęło.
Twardziel: Ten zawsze swoje.
Modnisia: ( zrozpaczona )O nie !!! Złamałam paznokieć. Wieczorem mam solarium. Mietek mnie rzuci , jak nie przyjdę na randkę!
Panikara: (pełen oburzenia) O czym ty teraz myślisz?! Przyjmij do wiadomości, (ogląda się) że możemy tu utknąć, ugrzęznąć na zawsze albo umrzeć z głodu, o ile ... (drżącym głosem)
wcześniej nie zostaniemy zjedzeni.
Kujon (okulary, strój galowy):Wkrótce zaczynają mi się korepetycje z chińskiego. Co będzie, jak nie zdążę na geometrię wykreślną?!
Rozsądny:( spokojnie ) Najważniejsze jest to, aby nie wpadać w panikę. Musimy myśleć racjonalnie. Nie możemy się rozwodzić nad tematami ... ( spoglądając na Modnisię) nieistotnymi.
Taktowny: (nieśmiało próbuje przerywać rozmowę )Przepraszam, sorki...
Rozsądny: (pouczająco) Kultura wymaga tego, aby nie przeszkadzać mówiącemu.
Taktowny: Przepraszam, ale coś ci się plączę koło stóp.
(pokazuje ogromnego węża)
Rozsądny: (okrzyk przerażenia) Aaaaaaaaaaaaaaaaa...........
(Wszyscy się rozbiegają, zza sceny słychać jeszcze wyrazy przerażenia)
(Po chwili znów pojawia się kilka osób)
Humanistka: „ Smutno mi, Boże
Dla mnie na Zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą.
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie gwiazdę ognistą.
Choć mi tak niebo Ty gasisz i zorzę
Smutno mi, Boże”
Twardziel (przeglądając się ze zniechęceniem humanistce pełen oburzenia):
Co ona plecie!!! Czy już rozum postradała ?!
Kujon: Nie plecie, tylko recytuje Słowackiego, głupku.
Twardziel: Ale teraz! , po co?, nikt jej nie pyta. Faktycznie jej odbiło.
Rozsądny (czerpiąc pomysł z wiersza) : To nie takie głupie, zamiast użalać się nad sobą moglibyśmy właśnie zastanowić się, gdzie my właściwie jesteśmy? Chyba raczej musimy wykluczyć Zachód. (do geografa) Co o tym myślisz ?
Geograf: Czy ktoś pamięta jak długo lecieliśmy i jaki był przewidywany czas lotu?
Modnisia: Wiem, to wiem. Vivę zawsze oglądam trzy godziny.
Kujon : O czym ty teraz mówisz?! Czy nie potrafisz zrozumieć , w jakiej jesteśmy sytuacji.
Modnisia: Ale przecież ja chcę tylko pomóc, mówię przecież, że lecieliśmy prawie trzy godziny , bo ja już kończyłam oglądać Vivę.
Geograf: Skoro lecieliśmy trzy godziny, mieliśmy lecieć sześć z przypuszczalną prędkością 900km/h , to wykorzystując wzór na drogę i z pomocą geografii możemy ustalić , że jesteśmy ... (kreśląc coś kijem na piasku)
Twardziel ( ostro): W Afganistanie!
Panikara: ( z przerażeniem i nadzieją )Co!!! Ale ja nie słyszę strzałów.
Rozsądny: ( z rozdrażnieniem) Pomyślcie trochę. Afganistan to nie wyspa. A tu, jak sprawdziliśmy- z tej górki widać morze z każdej strony.
Geograf: Gdyby nie to , że ta wyspa jest tak mała moglibyśmy myśleć , że to Sokotra...
Panikara:(drżącym głosem na widok nadchodzącego Murzyna)
A nie mówiłam, że nas zjedzą.
(Wszyscy spoglądają w kierunku obcego)
Humanistka( z boku uspakajając Panikarę):
„Nie porzucaj nadzieje,
Jakoć się kolwiek dzieje:
Bo nie już słońce ostatnie zachodzi,
a po złej chwili piękny dzień przychodzi” – mawiał już Kochanowski
Taktowny: Guten Tag!
Good morning!
Bonjour!
Kujon: Sprechen Sie Deutsch?
Do you speak englisch?
Parlez vous francais? [parly wu frąse]
( zrezygnowany do geografa) Po jakiemu mówią w tej części świata?
Murzyn: Tak trzeba było mówić od razu.
Wszyscy: To ty mówisz po polsku!!!
Murzyn: No pewnie , moja babka była Polką – Bona XXII.
Modnisia: To pewnie pra, pra, pra wnuczka tej co wprowadziła sałatki.
Rozsądny: Błagamy, powiedz, co to za wyspa.
Murzyn: Sprawdzadziana!!!
Twardziel: Co???
Geograf : A w tłumaczeniu na język polski?
Murzyn: W wolnym tłumaczeniu (dalej niechętnie) wyspa śmierdzących jaj.
Taktowny: No faktycznie coś dziwnie tutaj pachnie.
Rozsądny: Przestańcie już ! Musimy pomyśleć, jak się stąd wydostać. Każdy zgodnie z zainteresowaniami otrzyma zadanie. Mam nadzieję ,( do Murzyna) że i ty się na coś przydasz, przecież chyba pomożesz nam wrócić do kraju twojej prababki. Dlatego słuchajcie: ty...
(wydaje dyspozycje)
Murzyn: (oddalając się , na stronie wyciąga komórkę) Halo , błagam zabierzcie ich stąd jak najszybciej, już nadto wykazali się swoją wiedzą zdobytą w gimnazjum. Proszę , jak najszybciej, oni nie dadzą mi spokojnie żyć.
(Odgłos nadlatującego helikoptera, okrzyki radości. Wszyscy wybiegają ze sceny w kierunku dochodzącego warkotu)