W naszych sercach jest Boże Narodzenie
Kolęda:
WSTĘP
Anioł 1: Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma morzami...
Anioł 2 (wbiega zdyszany): Chwileczkę, nie tak miała zacząć się nasza opowieść.
Anioł 3: No właśnie, nie tak! To wcale nie wydarzyło się za siedmioma górami, morzami czy lasami...
Anioł 4: Nie przeszkadzajcie mi! Mam dzisiaj opowiedzieć historię prawdziwą, która miała miejsce daleko, daleko...
Anioł 5: Ta historia mogła wydarzyć się tu – w naszym mieście, na naszej ulicy, w naszym domu.
Anioł 6: Bardzo, bardzo blisko nas... Ona ciągle się dzieje...
Anioł 2 (chwilkę rozmawia przez telefon): No tak, my tu się sprzeczamy, a ja właśnie dostałem wiadomość, że w niebie mają wielkie zmartwienie... może spróbujemy im pomóc, co?
Anioł 3: A co z naszą historią?
Anioł 4: Oj, znów marudzisz... Właśnie zaczynamy ją opowiadać... Zobaczmy, co takiego stało się w jednym z domów....
Kolęda:
SCENA I
(Dzieci z Tatą ubierają choinkę. Mama w tym czasie przygotowuje stół.)
Tata: Patrzcie, jaka piękna!
Radek: A jak pachnie lasem i żywicą.
Wojtek: Żeby tylko śnieg zaczął prószyć...
Marysia: Żebym dostała narty pod choinkę...
Tata: Najważniejsze, żeby w naszych sercach zagościły miłość i dobro.
Radek: A właściwie, dlaczego na Boże Narodzenie ubiera się choinkę?
Tata: Jest ona symbolem „drzewa rajskiego”, a ponieważ jest zielona i żywa nawet w zimie, oznacza także Pana Jezusa,, który jest dla nas „drzewem życia”.
Mateusz: A dlaczego zapalamy lampki na choince?
Tata: Przypominają nam przyjście na świat Jezusa Chrystusa – „Światłość świata...”
Marysia: A bombki, cukierki i wszystkie te świecidełka?
Mama: Te wszystkie ozdoby są symbolem łask i darów Bożych, które przyniósł na ziemię Pan Jezus.
Wojtek: Chyba domyślam się, co oznacza łańcuch, wijący się wokół choinki...
Oskar: Ja też wiem! To na pewno wąż kusiciel, który namówił Adama i Ewę w raju do tego, by nie posłuchali Pana Boga.
Mama: Masz rację. Przez niego ludzie utracili raj. Pan Jezus przyszedł na ziemię, aby ten raj nam przywrócić.
Ania: A ksiądz na religii powiedział nam, że najpiękniejszą szopkę musimy urządzić w naszych sercach... Tatusiu, co to znaczy?
Tata: To znaczy, że trzeba być dobrym, pomagać rodzicom i z nikim się nie kłócić. Wtedy i w twoim sercu narodzi się Pan Jezus.
Kolęda:
SCENA II
(Ania śpi. Przy niej zjawia się anioł i budzi ją.)
Anioł: Aniu! Aniu!
Ania: Kto mnie woła? Co się stało?
Anioł: To ja, wstawaj! Zdarzyło się coś wspaniałego. Chodź ze mną, zostałaś wybrana!
Ania (Przeciera oczy): Co? Ja? Gdzie?
Anioł: Do Betlejem. Na urodziny Mesjasza.
Ania (wkłada sukienkę do plecaka): Ale numer! Jasne! Idę! Czekaj!
Ale czad! Przepraszam... Bardzo się cieszę! (Nagle robi przerażoną minę) A rodzice? Przecież wychodzi się bez pozwolenia! W środku nocy!
Anioł: Nie martw się. Czas tej nocy się zatrzymał.
Ania: Ale numer! (Zatrzymuje się i chwyta anioła za ręce) Ale ja, ja... nie mam prezentu!
Anioł: No... kombinuj... tylko włącz serce...
Ania: No pewnie! (Rozgląda się po pokoju) Przecież to król! Całego świata, co ja mówię – wszechświata! Bóg! Zbawiciel! I to ja zostałam zaproszona na Jego urodziny!
Anioł: Wybranie to przede wszystkim zadanie.
Anioł: Oczywiście! (Łapie plecak i szybko pakuje rzeczy) Mam! Najlepsze co posiadam to moje adidasy, nówki! Firma! Nikt w klasie takich nie ma! (Pakuje do plecaka) O! i komórkę! Z aparatem cyfrowym! Super, nie? (Patrzy na anioła)
Anioł (Puka się w czoło): Aniołowi chcesz komórką zaimponować?
Ania: Nie podoba ci się? Dla mnie bomba! (Pakuje do plecaka) Co jeszcze? Wiem! Moja super gra! (Pakuje) I najładniejszy sweterek, muszę wyglądać uroczyście! (Też pakuje do plecaka)
Anioł: Dłużej nie czekam. (Wychodzi)
Ania: Już! Już! Lecę!
Kolęda:
SCENA III
Wchodzi anioł i Ania
Ania: daleko jeszcze?
Anioł (Zatrzymując się): To zależy dla kogo. Dalej idziesz już sama.
Ania (wystraszona chwyta anioła za rękę): No coś ty! Przecież nie mam zielonego pojęcia, gdzie to jest! Nie możesz mnie zostawić!
Anioł: Nie zostawiam. Alę tę drogę musisz przebyć sama, rozumiesz? Drogowskazy masz w sercu. (Puka palcem w jej serce i odchodzi)
Ania: Świetnie! W sercu! (Bezradnie macha rękoma) Co to ma znaczyć? Do plecaka to mogę zajrzeć, ale do serca? Niby jak? I zmęczona już jestem... (Siada, zasypia podpierając brodę rękoma)
Melodia
SCENA IV
Wchodzi Maks, chłopiec z Afryki. Siada na podłodze, rozkłada trzy kamienie i kładzie na nich trzy patyki. Ania podnosi głowę, przeciąga się
Ania: Gdzie ja jestem?
Maks (Odwraca się w stronę chłopca): Na ziemi moich przodków.
Ania: Na ziemi twoich przodków? A kto ty jesteś?
Maks: Jestem z plemienia Bamileke.
Ania (Rozgląda się): No to super. Jestem w Afryce, a w Betlejem jest....
Maks (Podbiega do Ani): Idziesz do Betlejem? Do Króla? Zostałaś zaproszona? Ja też!
Ania (Patrzy ze zdziwieniem i mówi do siebie): A wydawało mi się, że będą tam sami wielcy ludzie... (Szuka czegoś w plecaku) Jestem strasznie głodna, nie pomyślała wcześniej o prowiancie.
Maks: Głodna jesteś?
Ania zmieszana kiwa głowa
Maks (Patrzy przez chwilę na ognisko i na swój mały woreczek. Wacha się przez chwilę, po czym sięga i wyjmuje z niego garstkę orzechów): Proszę. To miał być mój prezent dla Króla, ale mam jeszcze trochę.
Ania: Twój prezent? To dlaczego?
Maks: Bo wiem, co znaczy głód, codziennie go doświadczam. Nie mogę pozwolić, żebyś była głodna, kiedy ja mam jedzenie.
Ania: Dziękuję...
SCENA V
Mark (rozgląda się): Ktoś tu jest...
Ania (Tez się rozgląda): Patrz! Tu! Ej, ty tam! Nie chowaj się!
Wychodzi Carmen, co chwilę wyciera nos.
Mark: Dlaczego się chowasz? Skąd się wzięłaś?
Carmen: Jestem Carmen. Słyszałam waszą rozmowę. Też idę do Króla. Ale wstydziłam się do was podejść, bo mam podartą sukienkę. Nie mam innej.
Ania (sięga do plecaka): Nie płacz. Patrz. Mam tu śliczny sweterek. Jest twój.
Carmen (przeciera oczy, bierze i ubiera się): Dziękuję....
Mark: No to ruszamy!
Carmen (zatrzymuje się): Ojej! Skaleczyłeś się! (bierze rękę Afrykańczyka) Trzeba cię opatrzyć. Siadaj!
Carmen (bandażuje rękę): Znam się na tym. Wychowuję się w ochronce u sióstr misjonarek i pomagam siostrze pielęgniarce. Mam ze sobą lekarstwa. Dla Króla niosę. Pomyślałam, że to najcenniejszy prezent, bo przynosi ulgę w cierpieniu.
Melodia
SCENA VI
Wchodzi Simulai i Jitra. Siadają nieopodal.
Makosso: Coś mi się wydaje, że mamy kolejnych towarzyszy...
Jitra: Czy możemy odpocząć?
Ania: idziecie do Betlejem?
Simulai: Tak. Ale Jitra ma poranione stopy, dlatego idziemy bardzo wolno...
Carmen: Nie martw się! Zaraz je opatrzę!
Jitra: Dziękuję, ale lepiej nie. Z opatrunkiem nie będę mogła iść. Bandaże będą się brudzić i rozwijać.
Ania (przyciska plecak do piersi i mówi do siebie): A niech tam! Jest rozwiązanie. (wyjmuje buty) Myślę, że będą dobre!
Simulai: Robi się zimno, idzie noc. Musimy tu przenocować.
Ania: Tu?! Zwariowaliście? Nie ma mowy! Zamarzniemy! Musimy znaleźć jakiś hotel.
Jitra: Mam koc. Cały miesiąc sprzedawałam puszki, żeby go kupić. Na prezent. Wiedziałam, że Mesjasz kiedyś przyjdzie, więc chciałam coś Mu ofiarować. Ale proszę, okryjcie się.
Dzieci siadaja blisko siebie i okrywają się kocem
Kolęda:
SCENA VII
Wchodzi Maryja i podchodzi do dzieci, delikatnie dotyka głowy pierwszego dziecka.
Simulai: Mama?
Carmen: Nasza Pani!
Ania: Matka Boża!
Maryja: Po prostu Mama. Cieszę się, że przyszliście.
Ania: Wow! To znaczy, że już jesteśmy na miejscu?
Maryja: Tak.
Dzieci wstają.
Makosso: Zdaje się, że nie mam już nic do ofiarowania...
Jitra: Ja też... Koc się pobrudził.
Ania: Ja mam najlepszy model komórki i super gry. (patrzy zdziwiony) Ojej, całkiem się zniszczyły! Też nic nie mam.
Maryja: Kochani! Wy już ofiarowaliście Mu swoje prezenty1
Maciej: Jak? Kiedy? Gdzie?
Maryja: Nakarmiłeś Go, gdy był głodny.
Makosso: Przecież poczęstowałem tylko Anię, a potem inne dzieci.
Maryja: Opatrzyłaś Jego rany, kiedy się skaleczył.
Carmen: Ale ja...
Maryja: Okryłaś Go, kiedy było mu zimno.
Maryja: Pocieszyłaś Go, kiedy było Mu smutno i nie miał już sił iść dalej...
Ania: Czy ja także coś Mu ofiarowałam?
Maryja: Tak, Aniu, dałeś Mu ubranie, kiedy czuł się nagi, i buty, kiedy nie miał własnych. Najlepsze.... Chodźcie! On nie może się już was doczekać!
Maciej: my także!
Dzieci wybiegają ze sceny. Zostaje tylko Maryja.
Maryja: Was także Jezus zaprasza na swoje urodziny. Jesteśmy jeszcze cały czas w podróży. Każdego dnia możecie Go obdarować swoją dobrocią. I wtedy w waszych sercach jest Boże narodzenie.
Kolęda: