Nareszcie odnalazłam w sobie przestrzeń
w której nie manipuluję, nie przekładam i nie kombinuję,
gdzie wszystko ma swój porządek niezależny
od mojego widzimisię, od wyobrażeniowych zdarzeń
i ich interpretacji, zafrasowania,
nagłej gorączki działania,
irytacji przeplatanej samozadowoleniem.
Ta przestrzeń we mnie, choć przecież moja, wcale mi się nie poddaje, a ja nie wlaczę z nią lecz daję zgodę na jej działanie.
Przychodzi do mnie codzienność, tu i teraz życie,
a może to ja wchodzę w przestrzeń, w której jest wieczne, niczym nie ograniczone TERAZ,
obecne bardziej niż ja.
Ja tylko wchodzę w istnienie wiecznego TERAZ właśnie teraz...