DZIEŃ DZIECKA – NAUCZYCIELE DLA UCZNIÓW
Poniższy scenariusz napisany został dla nauczycieli, którzy z okazji Dnia Dziecka wystąpili dla swoich uczniów. Przedstawienie można wystawić również z okazji Dnia Nauczyciela albo na zakończenie roku szkolnego .lub z innej okazji. Najważniejsze, aby zarówno aktorzy, jak i uczniowie dobrze się bawili. Scenki przedstawione w tym scenariuszu są parodią zachowań uczniów, więc można je dowolnie przerabiać i dostosowywać do podobnych sytuacji w swojej szkole. Mój scenariusz może być też inspiracją do napisania podobnego. Bohaterowie poniższego scenariusza to nauczyciele różnych przedmiotów. Tu też można swobodnie zmieniać postacie.
Ewa Czajczyńska – Mastalerz
Szkoła Podstawowa w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Borzęcinie Dużym
SCENA I
Puste ławki. 20 minut przed dzwonkiem.
Wchodzi UCZENNICA (PRYMUSKA - wzór cnót wszelakich, ideał i Stachanowiec szkolny). Nie może doczekać się dzwonka. Patrzy na zegarek, rozkłada równo przybory, patrzy na zegarek itd., poprawia spódniczkę, patrzy na zegarek.
Powtarza materiał przed lekcją. Zaczyna recytować „Litwo Ojczyzno moja...” lub coś innego.
Wpada dwóch UCZNIÓW. Kręcą się w kółko wokół PRYMUSKI i podskakując recytują absurdalny wierszyk:
(zagłuszają recytującą PRYMUSKĘ)
Deszczyk pada, słońce świeci
Czarownica masło kleci.
Kleci, kleci ukleciła,
Przyszła świnia. Rozwaliła.
DZWONEK
Wchodzi NAUCZYCIEL/KA (najlepiej dyrekcja)., a za nią reszta dzieci.
UCZNIOWIE podbiegają do biurka i proszą natarczywie, żeby pozwoliła im razem siedzieć.
UCZEN 1: Może pani mnie przesiąść do niego?
NAUCZYCIELKA: Nie przesiąść, tylko przesadzić.
UCZEŃ 1: To mogę się przesadzić?
NAUCZYCIELKA: Nie się przesadzić, tylko: Czy mogę się przesiąść!
UCZEŃ 1: No przecież mówiłem. Czy może mnie pani przesiąść?
NAUCZYCIELKA: Mogę cię przesadzić, a nie przesiąść.
UCZEŃ 1: To znaczy mogę!
NAUCZYCIELKA: Nie możesz!
UCZEŃ 1: No przecież powiedziała pani: Mogę cię przesadzić!
NAUCZYCIELKA: Żebyś wiedział jak się poprawnie mówi. A właściwie dlaczego chcecie się przesadzić, to znaczy przesiąść?
UCZEŃ 2: Bo się znamy jak łyse konie i jak on coś napisze, to ja też wiem, co mam pisać, ale musimy blisko siedzieć, bo jeszcze muszę widzieć, co on pisze, bo jak nie widzę, to nie wiem, co mam pisać.
NAUCZYCIELKA: Nie możecie się przesiadać. Od trzech lat wam to tłumaczę. Jak grochem o ścianę!
DWIE UCZENNICE: A my możemy razem siedzieć? My jesteśmy grzeczne!
NAUCZYCIELKA: No przecież siedzicie razem!
UCZENNICA 1: Ale możemy?
UCZENNICA 3: Proszę pani, a ja mogę iść do toalety?
NAUCZYCIELKA: Możesz!
UCZEŃ 3 : A ja mogę?
NAUCZYCIELKA: Nie
UCZEŃ 3: A ona mogła i wyszła, a ja nie wytrzymam, bo potem jest obiad i ja nie zdążę na przerwie.
NAUCZYCIELKA: Nie możesz! Zaraz pół klasy będzie chciało wyjść.
UCZEŃ 3: (do klasy) Nie będziecie chcieli?
UCZEŃ 2: Będziemy chcieli.
UCZEŃ 3: Ja nie wytrzymam.
NNAUCZYCIELKA: Idź!
UCZEŃ 3 wychodzi i wraca za chwilę z lodem. Je go po kryjomu pod ławką.
SPRAWDZANIE LISTY
NAUCZYCIELKA: czyta listę
Padają odpowiedzi. Według uznania uczniów. Własna inicjatywa.
UCZENNICA - PRYMUSKA: Zgłasza się. Czy sprawdzi pani pracę domową? Mieliśmy nauczyć się wiersza.
NAUCZYCIELKA: Pamiętam. Sama wam zadałam.
PRYMUSKA: To ja pierwsza! Pyta pani ochotników? Ja jestem ochotnikiem! Ja pierwsza!
( reszta wyraźnie wkurzona na kujona).
NAUCZYCIELKA. Pierwszy odpowiada UCZEŃ 3 (tu podajemy imię).
UCZEŃ 3: Ja teraz nie mogę, bo ten lód mi tu cieknie.
NAUCZYCIELKA: Nie przeciągaj struny!
UCZEŃ 3 (najlepiej nauczyciel muzyki): Ale dlaczego podcina mi pani skrzydła? (Kończy loda, wyciąga gitarę.)
NAUCZYCIELKA: Po co ci to?
UCZEŃ 3: Muszę mieć tą gitarę, bo będę śpiewał
NAUCZYCIELKA: Miałeś mówić, nie śpiewać!
UCZEŃ 3: Ale co mówić?
NAUCZYCIELKA: Wiersz
UCZEŃ 3: Jak będzie szóstka, to ja mogę nawet zaśpiewać. To ja zaśpiewam BO DO taki wielki przebój.
NAUCZYCIELKA: Jaki?
UCZEŃ 3: Śpiewa: „Bo do tanga trzeba dwojga”.
UCZENNICE 1 i 2 zaczynają tańczyć tango.
PRYMUSKA: Uspokójcie się!!!
NAUCZYCIELKA: Dziękuję ci (imię), ale myślę, że sama sobie poradzę.
PRYMUSKA: Ale...
NAUCZYCIELKA: poradzę sobie!!!
PRYMUSKA: Ale ja chce tylko ten wiersz powiedzieć...
Do klasy wpada UCZENNICA 4 (najlepiej nauczycielka plastyki lub wychowawca ze świetlicy)– zakręcona artystka. Tłumaczy się.
UCZENNICA 4: Przepraszam za spóźnienie, ale ja się nie spóźniłam, bo ja już tu dawno byłam tylko musiałam wyjść i nie przyszłam.
NAUCZYCIELKA: Skąd nie przyszłaś?
UCZENNICA 4: Byłam u pani w świetlicy. Pomagałam jej robić dekoracje na Dzień Dziecka. I jeszcze mam iść. Mogęęęę???? Mogęęęe???? Bo pani mnie potrzebuje. Pani kazała zapytać czy mogę.
NAUCZYCIELKA: Nie! Pójdziesz na przerwie!
UCZENNICA 4 siada i wycina COŚ .
PRYMUSKA: To ja ten wiersz powiem w końcu?
NAUCZYCIELKA: To mów
PRYMUSKA: Wstaje. Pełne skupienie na twarzy i w całej postaci. Robi wielkie oczy i stwierdza, że..... zapomniała.
NAUCZYCIELKA: (tu wstawiamy imię) nam powie.
UCZENNICA 5 (najlepiej polonistka): Nie nauczyłam się, bo wczoraj goście byli i jak pojechali to prądu nie było...
NAUCZYCIELKA. Widzę, że przyzwyczaiłaś się do swoich piątek i spoczęłaś na laurach.
UCZEŃ 1: Na czym? Na larwach? Daj trochę. Pójdziemy na ryby.
NAUCZYCIELKA: Cisza! Na laurach! Nie na larwach!
UCZENNICA 2: Ale w naszej klasie nie ma Laury. To znaczy Laur nie ma. Proszę pani jak to się mówi w liczbie mnogiej Laur czy Laurów?
UCZENNICA 6.: To ile ich było tych Laur czy Laurów czy laurek? Na czym ona w końcu siedzi?
NAUCZYIELKA: Nie na larwach ani laurkach tylko laurach. To znaczy, że zadowoliła się swoimi sukcesami i dalej nie zamierza pracować
UCZENNICA 5. No właśnie! Wyciąga wieniec laurowy, na którym siedziała i zakłada go sobie na głowę.
NAUCZYCIELKA: W desperacji i u kresu wytrzymałości krzyczy: Dosyć!!! Wasze zachowanie jest niedopuszczalne! Nie mogę przeprowadzić normalnej lekcji. Od dziś przykręcam śrubę i podnoszę poprzeczkę...
UCZEŃ 1 biegnie ze śrubokrętem.
UCZEŃ 1: To ja pani pożyczę śrubokręt. Gdzie ta śruba? To ja przykręcę.
NAUCZYCIELKA: To ja będę przykręcać.
UCZEŃ 1: Ale pani jest kobietą! Ja zawsze mam ze sobą śrubokręt. Mój tata też zawsze ma. To znaczy dzisiaj nie ma, bo ja mam...
UCZEŃ 2 (najlepiej wuefista): To znaczy, ze pan od w-fu odejdzie ze szkoły? Ja nie chcę! Ja tego nie przeżyję!!!!
NAUCZYCIELKA: Dlaczego?
UCZEŃ 2: Dlaczego nie przeżyję? Bo ja go kocham! Jest najlepszym panem!
NAUCZYCIELKA: Dlaczego odejdzie? Pytam.
UCZEŃ 2: Bo pani będzie podnosić poprzeczkę. To na polskim będziemy skakać wzwyż?
UCZENNICA 7: To dobrze. Wreszcie będę miała jakąś piątkę z polskiego.
UCZEŃ 2: Bo ja też dobrze skaczę. I mój tata też jest mistrzem. Mamy w domu poprzeczkę, to ja zadzwonię, żeby rodzice przynieśli.
NAUCZYCIELKA: Ja będę podnosić poprzeczkę na polskim, czyli zwiększę wymagania wobec was.
UCZEŃ 2: To ja zadzwonię, żeby przynieśli pomoc naukową na polski, bo my z tatą ciągle trenujemy. Tylko mama nie chce, bo ona nie wstaje o piątej rano...
DZWONEK
Uczeń 2 dzwoni do rodziców.
Rozmowa telefoniczna:
UCZEŃ 2: Mamo powiedz tacie, żeby przyniósł mi do szkoły poprzeczkę, to dostane piątkę z polskiego.
MAMA (najlepiej wicedyrektor) (słychać głos): Za poprzeczkę? Jakim cudem? Zresztą nieważne. Pierwsza piątka z polskiego naszego (imię)! (zwraca się do męża (imię). Jedź do szkoły i zawieź (imię) poprzeczkę. Szybko, bo jeszcze ktoś inny zawiezie i ta piątka nam przejdzie koło nosa.
OJCIEC: Ty jedź. Ja zaraz musze do pracy, wiesz przecież.
MAMA: Ty do pracy musisz. I znowu ci się uda, że do tej szkoły nie pójdziesz. Ty to jesteś w czepku urodzony. Ja mam cały dom na głowie i jeszcze do tej szkoły muszę jeździć. Jak ja nienawidzę tam chodzić! A jak widzę tą ich wicedyrektor, to mi skóra cierpnie. Zawsze ma coś do powiedzenia na naszego (imię). To złote dziecko przecież, a ona się do niego przyczepiła jak rzep psiego ogona. Pojedziemy razem. Będzie sprawiedliwie. Ja zaniosę poprzeczkę, a ty będziesz wysłuchiwał jak nas zdybie gdzieś na schodach. (do telefonu) Synku zaraz będziemy. Mamusia trzyma rękę na pulsie.
DZWONEK
Uczniowie i nauczycielka wracają do klasy.
Wchodzi MAMA z poprzeczką, a za nią TATA (rozgląda się ze strachem w oczach)
Podchodzą do NAUCZYCIELKI
MAMA: Przywieźliśmy poprzeczkę. To (imię) już nie będzie zagrożony jak mu ta piątka dojdzie? Bo on tak wysoko skacze. Jego tatuś też i pływa oczywiście a ja nie, bo ja nie wstaję o piątej rano....
NAUCZYCIELKA: Urwanie głowy mam tu z wami. Idziemy na w-f, ale będziemy grać w siatkę. Proszę wychodzimy wszyscy. (patrzy na wychodzących uczniów). Gdzie? Tyłem wychodzimy.
Wszyscy idą tyłem (to znaczy do tyłu). Tylko PRYMUSKA usiłuje wytłumaczyć, że tyłem to nie znaczy do tyłu, tylko chodziło o tylne wyjście.
Wszyscy znikają za kotarą, która się odsłania i zaczyna się mecz. ( TU WSKAZANY JEST MECZ POMIĘDZY NAUCZYCIELAMI I UCZNIAMI).
Życzę dobrej zabawy!