Numer: 16350
Przesłano:
Dział: Przedszkole

Przedstawienie teatralne "Smok Wawelski"

Smok wawelski
Hejnał mariacki w tle.
Krakowianka I;
-Jak to zwykle w bajkach bywa ta historia jest prawdziwa. Bardzo dawno przed wiekami miedzy Wisła rzeka a górami mieszkał na Wawelu król wielce szanowany przez rodzinę i poddanych. Choć pobożne pędził życie miał ogromną troskę. Mianowicie ot, po prostu jakiś straszny i okrutny smok sprawił, że za dnia w Krakowie panował mrok. A jak podaje krakowska wieść smoki lubią bardzo dużo jeść. Żołądek miał chyba jak stodoła- to cóż się dziwić, że co chwila jeść wołał. Oj, musze kończyć to opowiadanie bo słyszę królewskich butów stukanie. (krakowianka schodzi ze sceny- wchodzi król z królową i siadają na tronie).
Król;
- Cóż mi począć droga żono smoka nadal nie zwyciężono, że ten straszny potwór akurat pod moim zamkiem znalazł sobie otwór.
Królowa;
- No, nie wiem mężu co ci radzić. Może ciemną nocą się na niego zasadzić.
Król;
- Tak już to widzę. Boją się go nawet moi dzielni i zacni rycerze. Nie słyszałaś, przecież ciało ma pokryte pancerzem.
Królowa;
- Ojej, pancerzem. Może zapłać tym swoim śmiałkom szczerze.
Król;
-No, wiesz teraz to już przesadziłaś. Wiesz droga żono, że do rozrzutnych to ja nie należę. Dlatego zanim coś wymyślę, to w swej komnacie poleżę.
Królowa;
- Co tu sama będę siedzieć idę też się coś dowiedzieć. Może moje dworki- klotki przyniosły na zamek o smoku jakieś plotki. (król z królową wstają)

Król woła;
- Giermku, zbierz kwiat mego rycerstwa i zachęć ich jakoś do męstwa.
Królowa;
- Jakoś nie widać twego giermka- bohatera. Widać jemu tez strach doskwiera.
(schodzą ze sceny).
Wychodzą krakowianki skradając się śpiewają piosenkę. Ryk smoka i uciekają krakowianki ze sceny. Smok wychodzi i ziewa.
Smok (przeciąga się);
- OOOO! Ilu was się tu zebrało (do publiczności). Żeby nie było to tamto, kultura full wypas.
Witam wszystkich, jam smoczysko. Kiedym głodny pożrę wszystko (smok się kłania i coraz bliżej podchodzą rycerze).
Rycerze;
-Dzisiaj smoku łakomczuchu pusto będzie w twoim brzuchu, bowiem dzielnych trzech rycerzy w walce z tobą chce się zmierzyć.
Rycerz I;
- Nie myśl sobie, że się ciebie boimy i na twój widok cali drżymy.
Rycerz II;
- Nasza męskość i odwaga nie z takimi jak ty się zmaga
Smok;
- Co wy nie powiecie? Jestem dzielny, jestem mężny. Żaden z waszej trójki mnie nie zwycięży.
Rycerz III;
- Hej, chłopaki zmykajmy póki czas, póki nikt nie widzi nas, bo za chwilę, może dwie on nas naprawdę zje.
AAAAAAAAAA!- rycerze uciekają ze sceny.

Smok;
- Uciekli, co za gamonie, ledwo co smok ogniem zionie. Męscy nie ma co. Lepiej spać się położę w swym otworze, bo jutro na śniadanie muszę wstać o wczesnej porze. (smok ziewa i wchodzi do jamy)
Wchodzi król z królową z rulonem w ręku.
Królowa (rozgląda się w dal);
- Mężu, coś mi się wydaje, że nasi dzielni rycerze tu podążają
Król;
- No! Może w końcu ze smokiem się rozprawili i biegną prędziutko nam oznajmić, żebyśmy się na zamku weselili.
Królowa;
- Mężu drogi, widzę ich miny- nie bądź dla nich srogi.
(wbiegają rycerze)
Rycerze;
- Królu, królu miłościwy, wracamy tu ledwo żywi, walczyliśmy należycie, ledwo żeśmy uszli z życiem.
Król;
- Czy na pewno zacni rycerze?
Rycerze;
- O, tak panie, bestia grona niesłychanie. Ledwo z jamy wyjrzy ogniem zionie, kto się zbliży tego koniec.
Król (wstaje z tronu);
- Cóż nam począć cni rycerze, niechaj giermek wnet ogłosi, że odważnych ludzi z miasta król o rychłą pomoc prosi. No gdzie ten giermek, wołajcie go prędziutko.


Giermek (wbiega);
- Przepraszam cię miłościwy panie, chyba za długo spałem na sianie. Zaraz szybko się ogarnę i twym orędziem zajmę (bierze rulon od króla)
Król jegomość zasmucony, dziś ogłasza swe orędzie, kto zwycięży złego smoka ten zostanie jego zięciem.
Królowa (wstaje z tronu);
- Co? Ten potwór ma być mojej córki mężem?
Król;
- Żono droga nie potwora tylko tego, który go pokona.
Krakowianki;
- Oj, królewna jak marzenie i królestwa można mieć połowę, ale lepiej być biedakiem niż smokowi oddać głowę.
Szewczyk;
- A ja smoka się nie boję i jakem Skuba zwyciężę tę poczwarę, bo co ten potwór z jamy wyprawia przebrało wszelką miarę. Głodomor pożera wszystko co spotka na drodze, ale ja niebawem dam koniec tej gadziej niebodze.
Król;
- Dobrze Skubo, lecz uważaj, bo może na nic twe mozoły...
Szewczyk;
- Skórę musza mieć baranią, igłę, trochę smoły (wylicza na palcach), a o resztę mości królu niech cię głowa nie boli. Jakem młody szewczyk Skuba, uratuję lud z niewoli.
Krakowianki wychodzą na scenę z wiadrem, sznurkiem, baranią skórą);
- Co to będzie? Czy słyszycie? Nie ujdzie Szewczyk z życiem. Biedny Szewczyk ajajaj płakać będzie cały kraj. Bestia ta straszna niesłychanie pożre go nim świt wstanie.


Szewczyk;
- Siarkę i smołę zaszyłem w skórę, teraz szybko się schowam za górę. No, a jak smoka głód zmorzy, to prędko zielona bestia ślepia otworzy.
Smok;
- Co ja widzę? Owieczka, tłuściutka jak beczka. Takie jedzenie, to dla mojego pyka marzenie. (smok rozpoczyna konsumpcję owieczki). Coś przyprawiona za bardzo, powiedziałbym nawet, że pikantna niestety, ale gdy masz apetyt nie ważne są przyprawy. Połknę owcę dla wprawy. (połyka owcę)
Oj, coś tu nie w porządku, cos pali mnie w żołądku, oj popić muszę, bo inaczej się uduszę.
(krakowianki wychodzą na palcach na scenę)
Krakowianki;
- Pije smok pije, jak by nie patrzył już ledwo żyje. Słychać nawet jęk (pęka balon). O, wreszcie pękł.
(do krakowianek dochodzi królewna z królem i królową)
Królewna;
- Smoka nie ma i nie będzie cóż za radość słychać wszędzie.
Król;
- zacny Skubo, mój szewczyku zasług twoich jest bez liku. Włóż na głowę swą koronę- przyjmij córkę mą za żonę.
Królewna;
- Podejdź mój szewczyku, kareta czeka a z zapowiedziami nie ma co zwlekać. Musimy się pospieszyć niesłychanie, bo boję się, że zmienisz zdanie.
Krakowianka I;
- Szewczyku, weź królewnę za żonę. Wtedy pokój i radość zapanuje wszędzie. A najważniejsze huczne wesele dzisiaj się odbędzie.
Król;
- Pocałuj żonę zięciu mi bliski..
Szewczyk;
- Królu, no co ty tak przy wszystkich. Nie wiem, co się ze mną stanie jestem zbyt wstydliwy niesłychanie.
Królewna;
- Szewczyku drogi jak na kawalera jesteś dla mnie zbyt srogi. Nie ma co czekać i z weselem dłużej czekać.
Szewczyk;
- Ależ królewno, nie myśl sobie, że jestem zniechęcony lub stanem kawalerskim zachwycony, ja po prostu czuję się zawstydzony, nigdy z ciebie nie zrezygnuję a swą miłość na kolanach ci ślubuję. Być wiernym ci za wsze czasy obiecuję. Będę dobrym królem i za swoimi poddanymi zawsze stanę murem.
Król;
- Zięć mi trafił jak marzenie, pokonał smoka, wziął córkę.
Królowa;
- Oj, mężu prawdę powiadasz i chyba dlatego przez tyle lat tak dobrze władasz.
Nie ma co dłużej czekać i chodźmy do komnat grempliny i atłasy na siebie nawlekać.
Krakowianka II;
- I odbyło się wesele, gości na nim było wiele, instrumenty głośno grały, panny skocznie tańcowały, a gdy świt nareszcie nastał spało chyba i pół miasta, alae zanim się pospało, zobaczcie co się tam działo. (wszyscy tańczą krakowiaka i kładą się na podłogę)
Krakowianka III;
- Nie wiem, co mam powiedzieć drogie dzieci?
Oooo, już wiem; tyle dziś wam naopowiadałyśmy, być może trochę skłamałyśmy. Ale powiem szczerze- w bajkach prawdy jest niewiele, więc wybaczcie przyjaciele, ale o smoku i królewskiej rodzinie dowiedzieliście się dziś wiele. (przy piosence wszyscy schodzą ze sceny)

Barbara Ozymko-Galińska Przedszkole nr 12 w Koszalinie

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.