X Używamy plików cookie i zbieramy dane m.in. w celach statystycznych i personalizacji reklam. Jeśli nie wyrażasz na to zgody, więcej informacji i instrukcje znajdziesz » tutaj «.

Numer: 159
Przesłano:

Juliusz Roger - Ślązak z zauroczenia

Współczesna cywilizacja naznaczona jest wielokierunkowymi procesami globalizacyjnymi. Państwa i narody łączą się w federacje, tworząc nowe podmioty międzynarodowe. Człowiek często czuje się zagubiony w owym gąszczu różnorakich relacji prawnych, gospodarczych czy społecznych. Dlatego szuka swej tożsamości, pyta samego siebie, „kim jestem”? Czy od czasu, kiedy Polska jest w Unii można odpowiedzieć: „jestem Europejczykiem z pochodzenia Ślązakiem”? Jest rzeczą powszechnie znaną, że aby udzielić prawidłowej odpowiedzi, konieczny jest punkt odniesienia, jakim jest rzeczywistość społeczno-kulturowa. Jednym z aspektów tej rzeczywistości jest etos regionalny, a więc regionalne uwarunkowania kulturowe, kryteria ocen, mierniki, ideały charakteryzujące jakąś grupę ludzi zamieszkującą swoją „małą ojczyznę”. Ogromną rolę odgrywa tutaj zespół wartości będących podstawą wzorców zachowania lub myślenia. W przypadku Górnego Śląska, bez wahania można stwierdzić istnienie owego „ślońskigo” etosu, w którym charakterystyczne są nie tylko wzorce myślenia i zachowania, ale również odrębny, swoisty język gwarowy. Na tę specyficzną tożsamość regionalną składa się doświadczenie i praca wielu pokoleń Ślązaków. Czasem rozsiani po świecie, nosili lub noszą w sobie cząstkę owego dziedzictwa bądź to z urodzenia, bądź też z zauroczenia, ponieważ jak dowodzi historia, nie wszyscy, którzy przyczynili się do utrwalania śląskiej kultury, byli Ślązakami. Wśród wielu zauroczonych śląską kulturą był również Juliusz Roger – zbieracz pieśni ludowych i działacz społeczny. Syn ziemi bawarskiej, wychowany i wykształcony w swojej małej ojczyźnie, lekarz z zawodu, autor pierwszego drukowanego zbioru „Pieśni Ludu Polskiego w Górnym Szląsku”. Juliusz Roger urodził się w 1819 roku, w małej miejscowości Niederstotzingen koło Ulm. Po dziewięciu latach przeniósł się z rodzicami do Augsburga gdzie uczęszczał do gimnazjum. Był uczniem pilnym, o wszechstronnych zainteresowaniach. Po pewnym czasie gimnazjum, do którego uczęszczał Roger przejęli benedyktyni. Juliusz polubił zakonników, interesował się ich życiem i w 1839 r. wstąpił do nowicjatu w Ottobeuren. Ze względów zdrowotnych musiał jednak opuścić klasztor. Wkrótce potem zapisał się na studia filozoficzne w Monachium, jednak po pewnym czasie postanowił zmienić kierunek i przeszedł na Wydział Medyczny Uniwersytetu w Tybindze. Po ukończeniu studiów medycznych i uzyskaniu stopnia doktora medycyny pracował w charakterze asystenta w szpitalu w Augsburgu. Następnie odbył we Wiedniu dodatkowe studia specjalistyczne z zakresu okulistyki, po czym osiadł w małym miasteczku wirtemberskim Mergentheim. W rok później Roger został asystentem w klinice uniwersyteckiej w Tybindze. Miał zamiar całkowicie poświęcić się pracy naukowej, jednak los chciał inaczej...W 1847 roku na ziemi górnośląskiej szalał tyfus, który dziesiątkował ludność wiejską. Piotr Świerc w biografii pt. „Juliusz Roger na Górnym Śląsku” pisze: „W roku 1847 w czasie ogromnego nasilenia zarazy książę Wiktor I Raciborski - w obawie przed wyludnieniem swych majątków - sprowadził z Wirtembergii młodego lekarza, doktora Juliusza Rogera. Czyniąc to wbrew zakazowi władz pruskich, nie kierował się ani sentymentem, ani względami humanitarnymi. Chłop był potrzebny jako siła robocza temu właścicielowi 33 tysięcy hektarów, więc uważał za konieczne podtrzymanie jego życia i zdrowia”1. J. Roger po przybyciu do Rud Wielkich walczył nie tylko ze skutkami tyfusu, ale także z nędzą i zacofaniem. Jego dewizą było leczyć ludzi i pomagać i jednocześnie pomagać im jako lekarz i człowiek. Ceniono go i lubiano nie tylko, dlatego, że od ubogich pacjentów nie brał żadnych honorariów za leczenie, ale również za to, że służył pomocą materialną wszędzie tam, gdzie to było konieczne. Dość często zabiegał także osobiście u księcia Wiktora o środki finansowe dla swoich najuboższych pacjentów. Roger nie tylko leczył i wspomagał finansowo, ale także rozbudowywał bądź budował nowe, dobrze wypo­sażone szpitale m.in. w Rudach, Pilchowicach i w Rybniku. Ten ostatni Roger wybudował ze składek społecznych zgromadzonych w zbiórkach publicznych oraz z datków otrzymywanych od różnych znajomych i protektorów, do których pisywał niezliczone ilości listów z prośbą o wsparcie finansowe dla jego na wskroś społecznych dzieł. Jednak życie i działalność Juliusza Rogera na ziemi górnośląskiej to nie tylko praca społeczna i charytatywna. Jego działalność dowodzi także tego, że posiadał serce i duszę prawdziwego humanisty. Wrósł w etos śląski utrwalając na piśmie całe bogactwo folkloru, a zwłaszcza bogaty zbiór pieśni i przyśpiewek śląskich, co stanowić będzie temat drugiej części niniejszego felietonu pt. „Juliusz Roger – kronikarz pieśni górnośląskiej”.

O nas | Reklama | Kontakt
Redakcja serwisu nie ponosi odpowiedzialności za treść publikacji, ogłoszeń oraz reklam.
Copyright © 2002-2024 Edux.pl
| Polityka prywatności | Wszystkie prawa zastrzeżone.
Prawa autorskie do publikacji posiadają autorzy tekstów.