REWALIDACJA INDYWIDUALNA I JEJ ZNACZENIE W PROCESIE WSPOMAGANIA ROZWOJU NA PODSTAWIE WŁASNYCH PRZEMYŚLEŃ I DOŚWIADCZEŃ.
Rok temu z dniem 1 września Piotruś stał się naszym uroczym uczniem.
Wcześniej wielokrotnie miałam okazje słyszeć o nim w pokoju nauczycielskim od koleżanek z przedszkola oraz obserwując jego zachowanie podczas zajęć integracyjnych.
Chłopiec sprawia trudności wychowawcze, które objawiają się sporą ruchliwością i gwałtownością zachowań.
Chłopiec ma negatywny wpływ na pozostałych uczniów. Dezorganizuje pracę kolegów, poprzez ciągłe absorbowanie innych swoją osobą. Mówi dużo i często, komentuje wykonywane przez siebie czynności. Jeśli musi poczekać na swoją kolej w dyskusji lub w innej sytuacji niecierpliwi się, przerywa kolegom i nauczycielowi.
Nie potrafił opanować swojego podniecenia, co dezorganizuje pracę na lekcji. Okazuje znudzenie i zniecierpliwienie, jeśli nie jest w centrum uwagi. W sytuacjach konfliktowych łatwo się irytuje, złości i obraża. Reaguje słownie, głośno i szczerze mówiąc to, co aktualnie myśli. Chłopiec zdaje sobie sprawę ze swego postępowania, ciągle próbuje je zmienić, ale kolejne próby kończą się niepowodzeniem. Bardzo ważny jest fakt, że Piotrek jest bardzo szczery, zawsze potrafi przyznać się do nieodpowiednich zachowań i zawsze przeprasza.
Jego zachowanie szczególnie widoczne jest na przerwach, w czasie których Piotruś często wdawał się w bójki z kolegami i nie reagował na upomnienia nauczycieli i innych pracowników szkoły.
Jednak z tego względu, że to właśnie mi przypadł zaszczyt pełnienia funkcji wychowawcy klasy do której uczęszcza Piotr, widzę znacznie więcej. Teraz wiem na co stać Piotrusia ale wcześniej...
Moje pierwsze spotkanie z Piotrkiem było całkiem urocze.
Uśmiechnięta od ucha do ucha twarz, krótko obcięte włosy, błysk w oku i mnóstwo pytań na dzień dobry - co będzie robił w szkole, czy nie będzie nudno, czy będzie mógł przynosić do szkoły swoje ulubione gry i co najważniejsze czy będę z nim grała, bo jakby co – to może mnie nauczyć ( tu padają nazwy jego ulubionych bohaterów o których istnieniu nie miałam pojęcia).
Nauka w szkole nie sprawia Piotrkowi trudności, pracuje w szybkim tempie, kończąc swe prace szybciej niż pozostałe dzieci w klasie.
I... znika.
Nie ma go przy ławce i co gorsze nie ma go na krześle, gdzie jest Piotrek?
Z bijącym sercem rozpoczynam akcję „Szukaj Piotrka”, nie ma go pod ławką, nie ma za szafą, nie ma pod moim biurkiem.
Czy istnieje w klasie sprzęt gdzie jeszcze nie sprawdziłam?
A może uciekł z klasy?
Nie, to nie jest możliwe, bo przecież byłam obok drzwi a Piotrek to nie mucha i na pewno bym zauważyła albo usłyszała trzask drzwi.
Wpadłam w panikę i gdy już miałam zacząć krzyczeć mój wzrok powędrował w kierunku okna. Okno jak okno, nic szczególnego, na szybie jak to w pierwszej klasie kolorowe kwiatki i ptaszki.
Co jest nie tak z tym oknem?
Nie co, tylko kto?
Znalazła się moja zguba.
Podchodzę bliżej i cóż widzę?
Pod oknem leży Piotruś, całe szczęście znalazł się.
Niestety nie mogę zapytać dlaczego wyszedł bez pytania z ławki. Brak mi słów.
Dwa głębokie oddechy i wydobywam z siebie głos.
Piotrusiu czy napisałeś już literki? Tak – odpowiada pewnie chłopiec.
A co ty robisz przy tym kaloryferze?
Chłodzę się – odpowiada Piotruś nie odrywając języka od grzejnika.
Zapytałam czy na pewno jest jemu tak bardzo gorąco, a ponieważ odpowiedział, że bardzo, dałam mu jeszcze chwilę.
Spojrzał na mnie, chwilę pomyślał i stwierdził, że ten kaloryfer też jest już ciepły i chętnie przeszedłby do drugiego.
Piotrusiu – powiedziałam, w plecaku masz wielką butelkę wody, zdrowej i czystej, może wszyscy zrobimy sobie przerwę i napijemy się aby ochłodzić swe gardełka.
No dobrze odpowiedział i wrócił na swoje miejsce, napił się wody i ruszył do szafki z przyborami szkolnymi. Teraz zareagowałam szybko i poprosiłam aby wrócił na swoje miejsce, bo mam coś bardzo ważnego do powiedzenia.
Planując pracę z dzieckiem nadpobudliwym warto znać pełen obraz objawów zespołu i wiedzieć jakie zachowania dziecka są spowodowane nadpobudliwością, a jakie niechęcią i nieposłuszeństwem. Dziecko nadpobudliwe w szkole absorbuje bardzo dużo energii i uwagi nauczyciela, jednak ta sama uwaga może zostać poświęcona, zamiast na nieustanną walkę z dzieckiem, na pomóc mu. Moje działania miały na celu uświadomienie rodzicom potrzeb dziecka z nadpobudliwością psychoruchową, ukazywanie sposobów rozładowania energii i spożytkowania jej w pozytywny sposób, dawanie chłopcu wsparcia i poczucia bezpieczeństwa oraz integrowanie z grupą rówieśniczą. Dlatego po analizie stosownej literatury i konsultacjach z pedagogiem szkolnym w pracy z Piotrusiem stosowałam pewne zasady.
Przede wszystkim zawsze zachowywałam spokój i rozsądek, a jednocześnie konsekwentnie egzekwowałam swoje polecenia i prośby.
Bardzo często chwaliłam przejawy pożądanego zachowania i stosowałam nagrody ( słodycze, punkty, kolorowanki).
Zwracając się do Piotrusia przekazywałam treści w jasnej, prostej i bardzo krótkiej formie, jedno polecenie po drugim, małymi krokami do przodu a wszelkie konsekwencje natychmiast wyciągałam i tłumaczyłam dlaczego nie podoba mi się ....
Zwracałam uwagę na staranne wykonanie prac oraz ich ukończenie, chwaliłam i
zawsze starałam się stwarzać mu poczucie bezpieczeństwa oraz dawałam do zrozumienia, że jest akceptowany, mądry, że jest dla mnie ważny.
A skoro on jest dla mnie ważny, skoro poświęcam mu dużo swojego czasu, to powinien mnie i moją pracę szanować
Realizowałam te zasady dzień po dniu, na lekcjach, na zajęciach dodatkowych, czy też na przerwach.
Przełomem mojej pracy z Piotrkiem była nasza „ cicha” umowa wedle powiedzenia – Jak Kuba Bogu – tak Bóg Kubie.
Umówiliśmy się, że nasza szkoła to szkoła z jego marzeń.
Piotruś narysował szkołę do której chętnie by przychodził.
Wspólnie udekorowaliśmy naszą klasę, korytarz szkolny obok naszej klasy, szatnię i postanowiliśmy, że każdy miesiąc to kolejny „poziom gry” – gry w szkołę. Nagrodą końcową jest pokonanie wszelkich „złych” stworów, trudności i świadectwo do następnej klasy.
Do zajęć z Piotrusiem włączyłam komputer, gry logiczne, wyjścia na spacery i jego ulubione zabawy. Sama też wiele się nauczyłam: cierpliwość, spokój, opanowanie, wytrwałość i teraz już wiem kim jest Rocka XL z Hero Factory – bohater jego ulubionej zabawki o którego istnieniu nie miałam zielonego pojęcia.
Po szeregu oddziaływań zachowanie Piotrka uległo poprawie. Na lekcjach wyraźnie się uspokoił. Docenienie jego wysiłków sprawiło, że chłopiec uwierzył we własne możliwości i wyciszył się.
Często bierze aktywny udział w imprezach szkolnych i klasowych. Stał się mniej agresywny i konfliktowy, chociaż w dalszym stopniu, mimo wysiłków z jego strony, nie zawsze to się udaje . Pozytywny jest fakt, że potrafi w większym stopniu kontrolować swoje odruchy i wybuchy złości. Jeśli chce, potrafi skupić się na lekcji, na wykonywanych zadaniach. W szkole pracownicy zauważają pozytywne zachowania Piotra.
Rzadko słyszę uwagi pod jego adresem i miło mi słyszeć pytania koleżanek- czy Piotrek dzisiaj jest w szkole, bo jakoś nie zauważyłam jego na dyżurze...