W pośpiechu trwonią się godziny,
szałem okryte wszystkie chwile
w kiosku za rogiem kupione szczęście
banknot w kieszeni,a w ręku bilet.
Przygoda czeka i walizki,
uczucie na dnie spakowane.
Samolot sterczy na lotnisku,
bladoniebiesko lśni firmament.
Wyspy Bahama,białe plaże,
błękitne oceanu wody,
latynoskóra na leżaku,
łyk lemoniady dla ochłody.
Czy to nie szczęście,że to wszystko,
tak przed oczyma mieć przed sobą.
Gorący klimat,piękne dziewczę,
trochę luksusu nad swobodą.
Zamknąć powieki i popłynąć
w bezkresy wtopić zapomnienie,
puścić hamulec wyobrażni,
do syta karmić się pragnieniem.
Czy to nieszczęście pieścić zmysły,
za siódmą górą w Atlantyku?
Osiągnąć szczyt najwyższych marzeń,
sprowadzić radość do gotyku.
Wieczór w szampańskim aromacie.
Esemes,jak się masz kochanie?
A on smakuje własne szczęście,
dopóty płyta grać przestanie.
I grać przestała już na zawsze,
zasnął uczuciem rozpalony.
Miał wrócić inny wypoczęty,
do swej gromadki i do żony.
Często złudna chwila ma wysoką cenę*))